Dodany: 14.02.2010 17:30|Autor: inheracil

Ferie 2010


Dzięki wspaniałemu wynalazkowi ferii zimowych udało mi się obejrzeć sporo filmów, niestety nieco mniej książek, ale nadrobię w pociągach.

FILMY

1. "Kotka na gorącym blaszanym dachu"- Bardzo dobry film na podstawie sztuki Tennessee Williamsa. Przyjęcie urodzinowe milionera Wielkiego Taty, który jest śmiertelnie chory. Zbiera się rodzina by walczyć o spadek. Świetnie napisane, niejednoznaczne, nie opierające się na prostym podziale dobro-zło postaci. Swoje role mistrzowsko odegrali Paul Newman i Elizabeth Taylor. Tą drugą znałem głównie z ośmiu rozwodów, słynnej kolekcji biżuterii i obrazów. Nie przypuszczałem, że jest tak dobrą aktorką. Zaskoczenie bardzo pozytywne, może trochę za bardzo widać sceniczny rodowód, ale "Kotka..." jako film bardzo dobrze się broni.

2. "Jesus Christ Superstar"- długo zabierałem się do tego filmu, pomysł jest dość kontrowersyjny- ostatnie dni z życia Jezusa w piosenkach. Dwie godziny samego śpiewania i to bardzo dobrego. Treść mniej więcej odpowiada temu co czytamy w Biblii. Oczywiście jest trochę kontrowersji, zwłaszcza jeżeli chodzi o postać Judasza, ale uczłowieczenie go dało jedną z najlepszych musicalowych postaci.

3. "Słomiany wdowiec"- komedia z okresu najlepszych filmów Marilyn Monroe. Richard, mąż, którego żona wyjechała na wakacje, musi oprzeć się urokowi sąsiadki granej przez Marilyn Monroe. Ta gwiazda pokazała prawdziwą klasę, nie wiem czy to nie jest jej najdojrzalsza rola. Szkoda, że nie jest tak śmiesznie jak w "Pół żartem, pół serio". No cóż, doskonałość zdarza się bardzo rzadko.

4. "Tramwaj zwany podążaniem". Kolejny Tennessee Williams. Uważam ten film za gorszy od "Kotki..." z dwóch powodów: jest bardzo teatralny, niemal cały czas mamy bliskie kadry; trochę się zestarzał, obecnie zachowanie Blanche chyba by tak nie szokowało. Oczywiście teraz dla równowagi powinienem rozpływać się nad grą Marlona Brando i Vivien Leigh, ale te nazwiska mówią same za siebie :)
"Tramwaj" podejmuje poza tym kilka istotnych tematów, np. strach przed starością, obecnie może bardziej aktualny niż wtedy.

5. "Żądło" przekonało mnie, że można bardzo się cieszyć z własnej głupoty. Uważałem, że dzieła srebrnego ekranu nie są w stanie bardzo zaskoczyć, że to cecha właściwa książkom. Film gangsterski, rozgrywający się w latach trzydziestych, z zaskakującym zakończeniem, świetną scenografią i muzyką.

6. "Jak zabić starszą panią" z 1955. Grupa przestępców, podając się za muzyków, wynajmuje pokój u staruszki. W pewnym momencie dowiaduje się, że muzyka jest puszczana z płyt, a mężczyźni są złodziejami. Imponująca rola staruszki, ale momentami film nuży.

7. "Butch Cassidy i Sudance Kid"- western. Średniak, nie lubię tego gatunku, ratowany przez zabawne dialogi i parę Newman-Redford, ale oni w pełni pokażą co potrafią cztery lata później w "Żądle".

8. "Garsoniera"- klasyczna komedia romantyczna z Jackiem Lemmonem. Arcydzieło w porównaniu z tym co dziś nam ten gatunek oferuje.

9. "Nine" Roba Marshalla. Naprawdę dobre kreacje aktorskie, świetna scenografia, kostiumy. Dziwne było przechodzenie z ziarnistego obrazu czarno-białego do kolorowego. Rozumiem, że czarno-biały nawiązuje do Felliniego, ale lepiej by wyszło trzymanie się jednego pomysłu. W sumie dlaczego by nie można było zrobić monochromatycznego musicalu. Mam jeszcze jeden zarzut do piosenek, trzymają bardzo nierówny poziom. Niektóre są bardzo dobre ("Cinema italiano", "Be italian", "Take it all", po namyśle dołączę do tego "A call from Vatican"), kiepskie ("My husband make movies" to chyba była jedna z mniej odkrywczych i oryginalnych piosenek w historii musicalu; "Folies Bergeres") i średnie ("Unusual Way", "Guido's song", "Guarda la luna"). Wrażenie końcowe nie najgorsze, ale niektórzy widzowie wyszli skonfundowani, rozmawiając z paroma osobami, z którymi przyszedłem na seans, dowiedziałem się, że nie za bardzo zrozumieli o czym był ten film.

Filmy, które czekają aż znów będę miał czas:
-"Casablanca"
-"Lampart" Viscontiego
-"Matka i córka" z Sophią Loren
-"Kto się boi Virginii Woolf?" Kolejny Tennessee Williams

KSIĄŻKI

1. Matka Joanna od Aniołów (Iwaszkiewicz Jarosław (pseud. Eleuter)) Mój zdecydowany numer jeden ostatnich dwóch tygodni. Świetnie napisane, subtelne opowiadanie. Bez zbytniego epatowania przemocą, krwią i obrzydliwościami, co jest dość charakterystyczne dla dzieł podejmujących taką tematykę. Końcówka trochę nie pasuje do reszty, ale i tak to bardzo wartościowa książka.

2. Zwierciadło pęka w odłamków stos (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) Agatha jak zwykle dobra, ale tym razem bez rewelacji. Bywało lepiej, Panna Marple nie zdetronizowała Poirota, a szkoda, bo denerwujący z niego gość.

3. Egipcjanin Sinuhe (Waltari Mika) Świeże spojrzenie na świat starożytny i nie ma sensu pisać więcej :)

4. Zbrojni (Pratchett Terry) Pratchett w nieco słabszej formie, mniej śmiesznych momentów niż zwykle. Chyba odświeżę sobie cykl o czarownicach, bo Straż jest chyba przereklamowana.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 907
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: