Dodany: 30.04.2016 19:14|Autor: Pani_Wu

O pieniądzach się nie mówi, pieniądze się ma!


Czy można zabić z zazdrości? Czemuż by nie? Zazdrość to obok pieniędzy i zemsty jedna z najbardziej kryminogennych emocji.

Ale, proszę Szanownych Państwa, czy takie niskie pobudki mogłyby kierować panną Elinor Carlisle, należącą do tzw. towarzystwa, osobą z dobrym pochodzeniem i manierami?

Przyjrzyjmy się bliżej sprawie. Elinor poznajemy w bardzo nietypowych jak na książki Agathy Christie okolicznościach, bowiem jako aresztowaną pod zarzutem zamordowania Mary Gerard, córki odźwiernego. Z zazdrości właśnie – o afekt narzeczonego Elinor, niejakiego Roddy’ego Welmana, do owej ślicznej Mary.

Jeżeli chodzi o pieniądze, sprawa jest niezwykle prosta. Ludzie na poziomie uważają, że o pieniądzach się nie rozmawia. Pieniądze, proszę Szanownych Państwa, się ma. Możemy się zresztą dobitnie o tym przekonać podczas rozmowy narzeczonych (po informacji, iż Elinor została aresztowana, cofamy się do czasu sprzed zbrodni). Rozmowę wywołał anonim przysłany z posiadłości krewnej obojga, po której młodzi mieli wkrótce odziedziczyć spory majątek.

„(…) To list anonimowy. Obrzydliwość!
Wyrazista, pogodna twarz Roddy’ego zmieniła się, zastygła; brwi uniosły się pytająco.
– Niepodobna! – zawołał tonem odrazy.
– Obrzydliwość! – powtórzyła Elinor i zrobiła krok w kierunku biurka. – Najlepiej podrzeć to zaraz.
Miała szczery zamiar tak postąpić, bo osoba Roddy’ego i anonim dziwnie nie pasowały do siebie. Mogłaby list wyrzucić i nie wracać więcej do tej sprawy. Roddy nie przeszkodziłby jej na pewno, bo duma górowała w nim nad ciekawością. Ale Elinor, pod wpływem nagłego impulsu, rozmyśliła się.
– Przeczytaj najpierw – powiedziała. – Później list spalimy. Chodzi o ciocię Laurę.
– O ciocię Laurę? – Roddy znów uniósł brwi.
Sięgnął po ćwiartkę papieru, przebiegł ją wzrokiem i oddał z wyrazem niesmaku na twarzy.
– Tak – powiedział. – To trzeba spalić. Dziwni są ludzie!
– Ktoś ze służby, jak sądzisz?
– Prawdopodobnie... – zawahał się. – Ciekaw jestem kto... co to za osoba? O kim tu mowa?
– Moim zdaniem to Mary Gerrard – odparła po namyśle Elinor.
– Mary Gerrard... – zastanowił się Roddy. – Któż to taki?
– Córka tych z domku odźwiernego. Chyba pamiętasz ją jako dziecko”[1].

Ziarno niepokoju zostało zasiane. Anonim spełnił swoje zadanie. Jednakże w domowych pieleszach, w czterech ścianach, nawet najbardziej eleganckie damy oraz najbardziej eleganccy dżentelmeni niekiedy wspomną o czymś tak prozaicznym, jak środki do życia:

„Roddy kilkakrotnie przemierzył pokój nerwowym krokiem tam i z powrotem.
– Wiesz co, Elinor? – odezwał się wreszcie. – Moim zdaniem trzeba tam pojechać.
– Z takiego powodu? – wzdrygnęła się z obrzydzeniem.
– Nie... Skąd znowu! Chociaż... Do licha! Postawmy sprawę uczciwie. Więc: tak! Anonim to nikczemność, ale może kryć się za nim trochę prawdy. Na przykład to, że ciocia Laura jest poważnie chora.
– Rozumiem, Roddy.
Spojrzał na nią z życzliwym uśmiechem, jak gdyby pojmował i rozgrzeszał ułomności natury ludzkiej.
– A na pieniądzach zależy – podjął – tobie, Elinor, i mnie.
– Masz słuszność – przyznała żwawo.
– Nie świadczy to o moim wyrachowaniu – ciągnął poważnie Roddy – ale ostatecznie sama ciocia Laura sto razy powtarzała, że nie ma innych związków rodzinnych, prócz ciebie i mnie. Ty jesteś jej najbliższą krewną, córką brata, a ja bratankiem męża. Często dawała do zrozumienia, że po jej śmierci cały majątek przypadnie jednemu z nas lub najprawdopodobniej obydwojgu. Chodzi, Elinor, o bardzo pokaźny majątek. (…)
– Kochana staruszka! – podjął z uznaniem Roddy. – Ale widzisz, Elinor, musimy przyznać że, zapewne bez złej woli, obydwoje żyjemy trochę nad stan, nie oglądając się na środki, jakimi rzeczywiście dysponujemy.
– Chyba masz słuszność – przyznała posępnie. – Tylko że wszystko tak drogo kosztuje... Ubranie i kosmetyki, no i takie drobnostki jak kino czy kawiarnia... Ba! Nawet płyty gramofonowe.
– Kochanie – roześmiał się młody człowiek. – Jesteś jak ptaszkowie niebiescy, nie orzesz ani siejesz.
– Czy sądzisz, że powinnam to robić? – oburzyła się Elinor.
– Nie. (…) Chciałem tylko powiedzieć, że bez pomocy cioci Laury musiałabyś zapewne poszukać jakiejś nudnej pracy – umilkł na chwilę, by podjąć. – To samo odnosi się do mnie”[2].

Tak, nudna praca to nie przelewki. Szanowni Państwo, sami rozumiecie, że pojawia się kolejny prawdopodobny motyw zabójstwa, pieniądze. Z tym, że zginęła córka odźwiernego, osoba, która nie posiadała żadnego majątku.

Klasyczny miłosny trójkąt, umierająca, bogata starsza krewna – to są główne motywy zbrodni w „Zerwanych zaręczynach”. Wszystkie poszlaki wskazują, że zabójcą jest ta sama osoba.

Finał powieści rozgrywa się na sali sądowej, zupełnie jakbyśmy czytali dzieło Earle'a Stanleya Gardnera, a nie Agaty Christie. Lecz to nie Perry Mason rozwikłuje zagadkę, a Herkules Poirot.
Rozwiązanie jest …bardzo brawurowe, jak by to określono w tzw. towarzystwie. Bardzo. Herkules Poirot to faktycznie geniusz, skoro tego dokonał, gdyż autorka postawiła go przez zadaniem prawie niemożliwym do wykonania.

W dobie rozkwitu fantastyki, pewną dozę nieprawdopodobieństwa w powieści „Zerwane zaręczyny” można, po mocnym przymrużeniu oka, przyjąć. Natomiast smaczki z życia tzw. wyższych sfer są bezcenne.

Polecam dla relaksu!

Wysłuchałam audiobooka zrealizowanego przez Wydawnictwo Omega. Tekst przeczytał fantastycznie Maciej Słota!


---
[1] Agatha Christie, „Zerwane zaręczyny”, przeł. Tadeusz Jan Dehnel, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2000, s. 7.
[2] Tamże, s. 8-9.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1032
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Agnieszka-M4 03.05.2016 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można zabić z zazdroś... | Pani_Wu
Tak się składa, że wczoraj skończyłam lekturę tej książki. Zaskoczył mnie trochę jej ogólny nastrój: z jednej strony spokojny, jakby wyciszony, a z drugiej strony mroczny. To chyba tak, jak z samą Elinor - na wierzchu spokój, a w głębi emocje aż się gotują.
Użytkownik: Pani_Wu 03.05.2016 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się składa, że wczora... | Agnieszka-M4
Tak! Też mi się Elinor taka wydawała! :) Przez to bardzo, bardzo podejrzana :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: