Dodany: 28.04.2016 09:23|Autor: Stronka
Wycieczka trasą różnic kulturowych
Kontakty międzyludzkie bywają skomplikowane nawet pomiędzy przedstawicielami jednej kultury, którzy doskonale posługują się tym samym językiem. Stopień trudności i ryzyko wystąpienia ewentualnych nieporozumień wzrastają, jeżeli kontaktujące się ze sobą osoby należą do odmiennych grup społecznych, narodowości, kultur itp.
Na temat problemów w komunikacji międzyludzkiej czy ścierania się kultur napisano wiele mądrych pozycji, ale możemy być pewni, że choć „Polak w krainie d'Artagnana” odnosi się właśnie do tego obszaru, nie zostaniemy zmuszeni do analizowania błędów w komunikacji. Oczywiście te międzykulturowe nieporozumienia i wszelkiego rodzaju różnice pozostają osią centralną książki, ale nam jako czytelnikom zamiast roli kulturoznawcy przypada „stanowisko” obserwatora, który bez skrępowania może świetnie się bawić.
Wojciech Szczygieł – główny bohater, który jest także narratorem – prosto z Warszawy, gdzie pracuje jako dziennikarz, wyjeżdża na roczny staż do miejscowości Strasbourg we Francji. Innymi słowy, to właśnie tytułowy „Polak w krainie d'Artagnana”. Zagraniczny staż jest dla młodego dziennikarza ogromną szansą, tyle że najpierw musi on odnaleźć się w nowej sytuacji. Wojciech jeszcze przed opuszczeniem ojczyzny zaczyna orientować się, że nieznajomość języka nie będzie jego jedynym problemem.
Kolega z pracy, Piotr, który odbył podobny staż w stolicy Francji, udziela mu kilku cennych wskazówek. Choć, jak sam stwierdza, Strasbourg to nie Paryż – rada, by zabrać ze sobą przynajmniej trzydzieści zdjęć legitymacyjnych i komplet wizytówek, okazuje się jednak nieoceniona. Dzięki niej Wojciech jest gotowy do zmierzenia się z francuską biurokracją. Z czasem wychwytywanie i opisywanie kolejnych różnic kulturowych we wszystkich obszarach życia staje się jego nadrzędnym celem.
Niewielki cytat:
„Ta prawdziwa historia ze zdjęciami, pożeranymi przez francuską biurokrację jak bagietki, zainspirowała mnie do pisania. Może są inne różnice między Francją i Polską, których jeszcze nie zauważono? Anglik piszący o swoich zadziwieniach podczas rocznego pobytu w Paryżu już był (rok tutaj to zbieżność przypadkowa). I Był Francuz, który napisał o swoich spostrzeżeniach w kraju Solidarności. Czas zatem na Polaka w krainie d’Artagnana”*.
„Polak w krainie d'Artagnana” to przede wszystkim beletrystyczna kronika różnic kulturowych, społecznych i ekonomicznych pomiędzy Polską a Francją. Za sprawą stażu, jaki odbywa bohater możemy poznawać je przez pryzmat dziennikarskiego fachu, ale również przeżyć osobistych Wojciecha, który jest elokwentny, energiczny, zaangażowany w swą „misję” i czarujący. Uwaga, ma także świetny wzrok, dlatego dostrzega urok Francuzek i nie opiera się nadmiernie ich wdziękom. Ba, możemy nawet powiedzieć, że jest niezmiernie kochliwy, ale w końcu Francja to podobno kraina miłości… ;)
Nim już całkiem „zginiemy” we Francji, warto, byśmy wtopili się w tłum – i tu przyda nam się porada, jaką już na początku Wojciech otrzymał od redakcyjnej koleżanki Sophie (ona jako pierwsza z czasem go zauroczy ;)):
„– Nie dlatego wiem, że jesteś cudzoziemcem, bo mówisz inaczej, ale dlatego, że zamówiłeś ślimaki. Jak w restauracji ktoś je żaby albo ślimaki to na pewno nie jest Francuzem….
[…] Chcesz uchodzić za Francuza? Całuj wszystkich na dzień dobry, płać kartą bankową i w restauracji nie zamawiaj ślimaków”**.
Polak w krainie d'Artagnana musi wiele się nauczyć, by nie popełniać podobnych gaf, Szczygieł zagwarantuje nam więc masę dobrej zabawy, bo wiele różnic kulturowych odczuje na własnej skórze. Musimy przy okazji wspomnieć, że to naprawdę dobry dziennikarz, ponieważ pisywane przez niego artykuły są po prostu świetne, lekkie i zabawne.
Zresztą całą książkę czyta się świetnie i gwarantuję, że znajdzie się wiele osób, które zarwą choć jedną noc, by udać się z Wojciechem do Francji.
Lesław Tur spisał się znakomicie, jego książka jest niebywale aromatyczną i apetyczną lekturą, na której napisanie z pewnością konieczny był przepis zawierający takie składniki, jak: reporterskie sprawozdania z przestrzeni społecznej, politycznej, kulturowej, a nawet religijnej, różnice językowe, randkowe perypetie, szczypta ciekawych wzmianek historycznych.
Każdy, kto we Francji był lub być zamierza, powinien na początek „na papierze” poczuć się jak „Polak w krainie d'Artagnana”. Gwarantuję, że pozyskane wskazówki go nie zawiodą, ponieważ fikcyjna postać Wojciecha Szczygła pozwoliła Turowi zobrazować rzeczywiste różnice kulturowe. I tu na koniec można postawić pytanie, czy jego wiedza wynika z osobistych doświadczeń, czy jest końcowym wynikiem studiowania różnorodnych źródeł na temat Francji i Francuzów?
W zasadzie odpowiedzi na to pytanie poznać nie musimy, nie zmieni ona bowiem faktu, iż rzecz po prostu jest świetna, ponieważ autor dołożył wszelkich starań, byśmy mogli „przeżyć” kulturowe spotkanie.
---
* Lesław Tur, „Polak w krainie d'Artagnana”, wyd. Psychoskok, 2016, s. 10.
** Tamże, s. 17.
[recenzję dodałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.