Do czego są potrzebne Anioły?
Zaskakująco - jak na Wydawnictwo Telbit - dobra powieść dla dziewczynek "Gaja i Anioł" poprawiła mi smak po kilku pod rząd marnych produkcjach z tego gatunku (fantastyka dziecięco-młodzieżowa to taki mój poboczny konik). Przede wszystkim jest bardzo porządnie napisana, płynnym językiem, żywym stylem i bez błędów. Poza tym większość postaci jest sympatyczna i wiarygodna (chociaż tytułowa bohaterka to trochę za bardzo grzeczna, jakby pozbawiona wewnętrznej iskry dziewczynka - pomimo przebłysków intuicji). Są wśród nich ludzie twórczy, umiejący zmieniać otoczenie na lepsze. A anioły... No cóż - anioły na początku występują tylko w kolekcji figurek, przywożonych Gai przez ojca-marynarza z całego świata, ale później okazuje się, że w co najmniej jednym tkwi coś niezwykłego, a kiedy pokazuje się wspomniany w nocie z okładki Nieznajomy o Lustrzanych Oczach, wpadamy w nurt niezwykłych zdarzeń. Przy czym niezwykłość ma źródło w samych bohaterach, w ich sercach i umysłach. Tytułowy Anioł nie dyktuje im, czym mają się zająć, nie podpowiada, nawet z nimi nie rozmawia. Pojawia się tylko - i samym swoim pojawieniem zwraca ich uwagę na sprawy wymagające subtelnej interwencji. Nie jest siłą sprawczą - jest czymś w rodzaju wskazówki i odbicia tego, co w ludziach twórcze i piękne. I to jest właśnie cenne w tej książce - brak natrętnego dydaktyzmu i naciągania na siłę happy endu. Wszystko dzieje się naturalnie i wypływa z logiki zdarzeń, z logiki serca.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.