26.
Tam (
Kołomycka Berenika)
(4,5)
Bardzo ładnie namalowana opowieść o przyjaźni, przywiązaniu, pomaganiu sobie i podejmowaniu wyzwań. Do tego nastrój trochę melancholijny, spokojny. Całość przypomina nieco
Łazik i Klara (
Groch Erik Jakub)
z tym, że tam bohaterami byli pies i dziecko, a tu lisek i dzik.
27.
Tu będę w słońcu i w cieniu (
Kracht Christian)
(5,0)
Do tej pory na Biblionetce to dłuższe opowiadanie (trochę ponad 100 stron) miało dwie oceny - szóstkę i trójkę. Obie rozumiem. Czytelnik bowiem jest momentami bezradny. Odurzony rozmachem wizji, z drugiej strony przytłoczony metaforyką i zagadkami. Mamy tu wieczną (trwa od 96 lat) wojnę w Europie w której jedną ze stron jest Szwajcarska Republika Radziecka. Alpy zamienione są w wielki kompleks bunkrów, żołnierze werbowani są między innymi w sprzymierzonych państwach Afrykańskich. Umiejętność czytania zanika, w powietrzu unoszą się dziwne sondy, które w jakiś sposób mają wpływ na rzeczywistość w ich pobliżu. W tych realiach główny bohater - czarnoskóry oficer polityczny rusza w pościg za polskim pułkownikiem Brażyńskim, spotykając po drodze między innymi tajemniczego karła Uriela, odznaczającego się spiłowanymi zębami i znajomością Biblii. Książka bardzo oryginalna, warta lektury ze względu na atmosferę i jako komentarz do współczesnej cywilizacji. Plus za zapadające w pamięć ostatnie zdanie.
28.
Anarchia i chrześcijaństwo (
Ellul Jacques)
(4,5)
Pobudzający esej. Choć wiele tez jest radykalnych i trudno się z nimi zgodzić, to śledzenie toku myśli autora jest prawdziwą przyjemnością intelektualną. Ten francuski historyk, anarchista i teolog protestancki serwuje czytelnikowi wybuchową mieszankę dowodzącą anarchistom, że nie mają powodów by być antychrześcijańscy, a chrześcijanom że Biblia zawiera anarchistyczny przekaz kontestujący władze ziemskie. Zaangażowany, ale czytelny styl bardzo wciąga.
29.
Oszust (
Melville Herman)
(5,0)
Jeśli uda się przebić przez nieco staroświecki styl - odkryjemy perełkę. Na początku mamy analizę manipulacji psychologicznych, wykorzystywania zaufania i oszukiwania nawet pozornie odpornych na sugestię ludzi. Kojarzy mi się z programem telewizyjnym, gdzie w każdym odcinku (tu: rozdziale) przedstawiane jest "wkręcenie" przypadkowej osoby (tu: pasażerów statku na rzece), niekoniecznie, choć często, kończące się utratą pieniędzy. Początkowe scenki oszukiwania wydają się jednak być tylko wstępem do części drugiej, w formie przypominającej dialogi platońskie. Powieść staje się traktatem o zaufaniu, wierze w innego człowieka, istocie przyjaźni, naturze, kłamstwie. Powierzchownie to obraz społeczeństwa amerykańskiego pełnego napięć tuz przez wojną secesyjną, najgłębiej wszakże są to rozważania nad tym, czy wycofać się ze świata społecznego (niczym Walden, albo starożytni stoicy), czy działać w społeczeństwie, pomimo jego wad (co jest zgodne m.in. z Chrześcijaństwem). Odkrywanie kolejnych masek - czy wiemy kim jest drugi człowiek, nawet przyjaciel? Czy wiemy, kim sami jesteśmy?
30.
Mała Nina (
Scherrer Sophie)
(3,0)
Zastanawia mnie, kto ma być w zamierzeniu wydawców odbiorcą tego zbioru historyjek. Dla dzieci, moim zdaniem, niezbyt się nadają. Są bowiem tylko pokazaniem kilku obrazków z życia współczesnej dziewczynki. Bez głębszego przekazu, przesłania. Jako rozrywka też niezbyt się nadaje, porusza kilka zbyt poważnych spraw. Moim zdaniem największą wartość ma jako pokazanie współczesnego społeczeństwa zachodnioeuropejskiego: egoistycznego, nieodpowiedzialnego, zdziecinniałego, wykorzenionego, zlaicyzowanego. Podejrzewam jednak że nie takie były intencje autorki. Mamy tu rodziców rozwodzących się tylko dlatego, że "się kłócili i nie mogli dogadać", tatusia przedłużającego swoją męskość za pomocą sportowego samochodu, mamę która zbywa córkę byle czym, każąc uczyć się, nie robić głupstw i bawić, a unikającą poważnych rozmów. W tym kontekście należy odbierać kontrowersyjne fragmenty okołoreligijne. Traktuję je jako wielkie oskarżenie rodziców (z powodu rozwodu nie mieli czasu na chrzest dziecka; nie chodzą do kościoła, a wysyłają tam dziecko, matka zna muzułmańskie pojęcie Kismet, a nie jest w stanie wytłumaczyć dziecku podstawowych spraw katechizmu), rodziny (rola chrzestnych kończąca się na prezentach), wreszcie Kościoła (przygotowuje dzieci do komunii poprzez zinfantylizowane historyjki, traktując 9-latków niczym przedszkolaków). Dlatego nie dziwi mnie w ogóle, że mała Nina traktuje Hostię niczym czarnoksięski talizman, a Mszę Świętą niczym szamański hokus-pokus. Po prostu nikt nie jest w stanie jej wyjaśnić znaczenia rytuałów/obrzędów, nie wie co to sacrum. Jeszcze jedno - wydawałoby się że w porównaniu do realiów polskich na pochwałę zasłużą elementy kulturalne - zaprowadzanie dziecka do galerii, opery, teatru. Problem w tym, że i w tych przypadkach jest to zwykła konsumpcja kultury bez umiejętności przekazania dziecku wiedzy. Opera okazuje się wyciem pani, która umarła i wstała, a mit o Dedalu i Ikarze opowiada o Grekach, którzy zrobili skrzydła z WOSKU (!). A i wciska się jeszcze dziecku ciemnotę, że lata tylko to, co lżejsze od powietrza. Szkoda słów.
31.
Podkrzywdzie (
Muszyński Andrzej)
(3,5)
Mam wrażenie, że autor przekombinował i przedobrzył. A widać, że ma potencjał. Świetnie opisał codzienne czynności wiejskie. Dobrze oddał nastrój, przemijanie por roku. Ale słowotwórstwo, metaforyka, stylistyczne i fabularne "pióropusze" są fatalne. Na dodatek gdy obrać powieść z formy, zostaje niewiele treści i banalne przesłanie.
32.
Pojedynek na słowa: Techniki erystyczne w publicznych sporach (
Kochan Marek)
(4,0)
Uwspółcześnienie Erystyki Schopenhauera, szczególnie ciekawe gdy analizowane są konkretne przykłady dialogów w TV i radiu. Dla jednych usystematyzowanie posiadanej już wiedzy, lub nazwanie rzeczy odczuwanych intuicyjnie. Dla innych - podręcznik :)
33.
Robot (
Wiśniewski-Snerg Adam)
(powtórka, nadal 5,5)
Oryginalność koncepcji Snerga była dla mnie objawieniem, gdy przeczytałem "Robota" po raz pierwszy, jako nastolatek. Pamiętam do dziś dyskusje, jakie z kolegami toczyliśmy o teorii nadistot. Teraz, gdy wróciłem do lektury może powieść nie robi już takiego wrażenia, ale za to więcej rozumiem. Zdecydowanie warto było sobie przypomnieć.
34.
Trylogia tebańska (
Sofokles (Sophocles))
(5,5)
Zawiera spolszczone przez Antoniego Liberę i opatrzone komentarzem tragedie:
35.
Król Edyp (
Sofokles (Sophocles))
(6,0)
36.
Edyp w Kolonos (
Sofokles (Sophocles)) (5,0)
37.
Antygona (
Sofokles (Sophocles))
(5,0 - powtórka, ocena podniesiona z 4,0)
Jestem pod wielkim wrażeniem. Tłumaczenie bez zbędnego patosu i archaizacji dodaje starożytnym utworom świeżości i mocy. Coś niesamowitego, jak bardzo wpływa to na percepcję. Mam wrażenie, że Antygonę odkryłem na nowo, na dodatek zwróciłem uwagę na wiele wątków pobocznych. Na przykład scena ze strażnikiem, który z oporami udaje się do Kreona by przekazać informacje o pogrzebaniu Polinejka - fantastyczna miniatura psychologiczna. W liceum do głowy wbijano nam konflikt dwóch racji Antygony i Kreona, a przecież jest tu dużo, dużo więcej. W szczególności analiza postawy "ja tylko wykonywałem rozkazy", relacji ojciec-syn, siostra-siostra itp, itd. W "Królu Edypie" znalazłem tego jeszcze więcej. Pozostaje zgodzić się ze zdaniem wydawcy umieszczonym na okładce - to "lektura obowiązkowa każdego Europejczyka".
38.
Silva rerum (
Sabaliauskaitė Kristina)
(4,0)
Tradycyjna w formie, porządna powieść historyczna. Jednak nic szczególnego. Sprawdzi się jako romans czy pozycja dla młodzieży. Z drugiej strony sporo przegadania (jak to w pierwszej części trylogii bywa), i anachronizmów psychologicznych. Zdecydowanie wolę Cherezińską (chociaż to nie ten okres historyczny).
39.
Zaczarowane przedszkole (
Gintowt Małgorzata) (4,0)
Zbiór krótkich opowiadań o przedszkolu, w którym zabawki potrafią mówić. Dobrze dobrana długość i tematyka sprawiają, że dziecko słucha z zainteresowaniem. Dydaktyka przy tym delikatna, a ilustracje tradycyjne, bez udziwnień.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.