Dodany: 29.03.2016 10:56|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Moje córki krowy
Dębska Kinga

1 osoba poleca ten tekst.

Śmiech przez łzy



Recenzent: Małgorzata Gąsiorowska


Książek o chorobie, cierpieniu i umieraniu najbliższych było już wiele. Jedne epatują patosem bardziej, inne mniej, ale trudno o historię, której autor potrafi tak wypośrodkować emocje, aby czytelnik mimo tych przejmująco smutnych refleksji szczerze się przy lekturze pośmiał i wyniósł z niej więcej dobrego niż złego. Kindze Dębskiej się to udało.

Tytułowe "córki krowy", siostry Kasia i Marta, mają po czterdzieści kilka lat, spory życiowy bagaż i skrajnie różne podejście do życia. W zasadzie jedyne, co je łączy to wzajemna niechęć i strach o rodziców, którzy z dnia na dzień coraz bardziej podupadają na zdrowiu. Wydawać by się mogło, że kiedy jedno z nich zacznie umierać, a sytuacja zrobi się naprawdę dramatyczna, konflikty między bohaterkami stracą na sile, jednak dzieje się wręcz odwrotnie. Dopiero teraz opadają wszelkie maski i zahamowania, a tłumione od lat emocje wybuchają ze zdwojoną siłą. Czy wyjdzie to siostrom na dobre, czy może przyniesie więcej szkody niż pożytku?

"Moje córki krowy" to książka z pogranicza kilku gatunków. Z jednej strony powieść społeczno-obyczajowa z elementami romansu, z drugiej – tragikomedia, a nawet dramat. Mieszanka tyleż interesująca, co niebezpieczna, bo łatwo popaść w tani sentymentalizm. Autorka często balansuje na granicy, ale jej nie przekracza, a to za sprawą ogromnego dystansu do otaczającej nas rzeczywistości i rozbrajającego poczucia humoru. Choć pisze o sprawach szalenie trudnych i bolesnych, nie boi się ironii i dosadnego języka, a dodatkowo skupia się także na innych aspektach życia bohaterów, dzięki czemu powieść nabiera bardzo potrzebnej w tym przypadku lekkości.

Udanym zabiegiem okazało się wprowadzenie dwóch planów narracyjnych. Dzięki temu, że patrzymy na całą historię zarówno oczyma Marty, jak i Kasi, możemy lepiej poznać źródła ich frustracji, wzajemnej niechęci i nagromadzonego przez lata żalu. Złożoność tych relacji zaskakuje, ale także sprawia, że bardziej identyfikujemy się z bohaterkami. Cieszy mnie, że Kinga Dębska spojrzała na temat z szerszej perspektywy, bo bez tego powieść byłaby niepełna. Nie można dobrze opisać zmagań z chorobą rodziców bez uwzględnienia lęków i dylematów opiekujących się nimi dzieci.

Jeśli chodzi o warsztat pisarski, to z pewnością jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jak na osobę, która do tej pory parała się jedynie filmem, Dębska wykazała się znacznie większą pisarską intuicją niż niejedna autorka z wieloletnim doświadczeniem. Nie sili się na bardzo skomplikowaną fabułę ani wymyślny język, ale próbuje dotrzeć do czytelnika za pomocą przejrzystej treści, emocji i takiej prostej życiowej mądrości, która zawsze się w książce obroni.

Czy polecam "Moje córki krowy"? Tak, jak najbardziej. Do mnie przemówiły i uważam, że warto po nie sięgnąć już choćby z tego względu, że temat poruszony przez autorkę prędzej czy później będzie dotyczył każdego z nas. I choć nigdy nie przygotujemy się wystraczająco dobrze na starość czy odejście naszych rodziców, z pewnością nie zaszkodzi nam chwila refleksji na ten temat, a jeśli dodatkowo mamy możliwość przeczytania o tym powieści napisanej bez zadęcia, a wręcz z przymrużeniem oka, tym bardziej warto skorzystać.




Autor: Kinga Dębska
Tytuł: Moje córki krowy
Wydawnictwo: Świat Książki, 2016
Liczba stron: 304

Ocena recenzenta: 4/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1122
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: