Konstrukcja powieści "Farma" jest oparta na dialogu pomiędzy matką a synem. Od pierwszych stron pojawia się atmosfera grozy, potęgująca się z każdym kolejnym rozdziałem. Zdecydowanie jest to thriller psychologiczny.

Historia zaczyna się od telefonu ojca, który informuje Daniela, że jego matka Tilde jest chora psychicznie, cierpi na urojenia i snuje teorie spiskowe. Próbuje także wpłynąć na niego i jego ocenę sytuacji, ale nie wyjaśnia żadnych kwestii ani nie próbuje przedstawić swojej wersji wydarzeń. Główny bohater musi się zmierzyć z rzeczywistością, gdy matka przyjeżdża do niego bezpośrednio po ucieczce ze szpitala psychiatrycznego. Jej opowieść burzy złudzenia o idealnym małżeństwie rodziców oraz wyjeździe na farmę do Szwecji, która wcale nie była miłym miejscem dla dwójki zamożnych emerytów.

Matka uważa, że Chris bardzo zmienił się w czasie pobytu w Szwecji. Zaprzyjaźnił się tam także z bogatym sąsiadem, który niej budzi jedynie nieufność, a z czasem również strach. Tilde podejrzewa, że jej maż został wplątany w przestępstwa dokonywane przez miejscową społeczność. Zaczyna prowadzić własne śledztwo, nie mając niczyjego wsparcia. Jej wyznaniom towarzyszą retrospekcje, istotne dla późniejszych wydarzeń oraz jej wiarygodności.

Daniel zostaje postawiony przed problemem, kto mówi prawdę – ojciec czy matka, czy może żadne z nich. Cała historia jest naszpikowana sekretami wszystkich bohaterów.

Powieść bardzo mnie wciągnęła. Akcja rozwija się szybko, a zakończenie jest dobrze skonstruowane i zamyka wszystkie wątki.