Użytkownik: kamil_oca 31.01.2010 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednej z większych bibl... | Drakula Wg mnie to jest to samo co ksero. Ale raczej nie widzę jakichś przeciwwskazań, jeżeli ktoś robi zdjęcie paru stron dla własnego użytku (podobnie jest z kserowaniem książek, choćby na uczelniach - kopiowanie materiałów do referatu, pracy magisterskiej). Myślę że pracownicy biblioteki nie powinni robić z tego żadnych problemów. Natomiast na pewno niedozwolone jest powielanie książek na skalę masową, np. odsprzedaż odbitek.

Użytkownik: Jakolinka 31.01.2010 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg mnie to jest to samo c... | kamil_oca To zależy od regulaminu biblioteki.Jeśli on tego nie zabrania to należy spytać pracownika biblioteki - dokładnie tak jak z kserem.

Użytkownik: agacik120 31.01.2010 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednej z większych bibl... | Drakula Światło z lampy błyskowej niekoniecznie dobrze wpływa na strony książek i nie mówię o jednym zdjęciu, ale jakby tak każdy zaczął robić to już trochę nie było by dobrze. To tak jak w muzeum czasem się zabrania właśnie ze względu na przedmioty i często niedobry wpływ światła na nie tyczy się to głównie starszych egzemplarzy.

Użytkownik: kamil_oca 31.01.2010 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Światło z lampy błyskowej... | agacik120 Nie wydaje mi się aby światło lampy błyskowej bardziej szkodziło książce niż jej nieunikniony kontakt z dłońmi czytelnika. Poza tym ocenianie takiego wpływu ma sens jedynie przy cennych, zabytkowych księgach a nie powszechnie dostępnych księgozbiorach;)

Użytkownik: Jakolinka 01.02.2010 08:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wydaje mi się aby świ... | kamil_oca To prawda, zapewne książka mniej się też niszczy przy robieniu zdjęć niż przy ksero - nie rozkleja się tak szybko. Jednak dobre wychowanie wymaga, aby zapytać o pozwolenie na robienie zdjęć. A bibliotekarz ma prawo się nie zgodzić. W bibliotece, w której pracuję chyba nikt z tym nie robi problemów. Problemy raczej robimy, jeśli ktoś nie pyta (ale raczej to są problemy nieodczuwalne dla czytelnika, po prostu uznajemy go za źle wychowanego).