Dodany: 15.03.2016 16:37|Autor: Antoska

Pies to jedyne stworzenie, które kocha bardziej ciebie niż siebie


Moja piętnastominutowa rozpacz, głęboki, z serca płynący smutek, który swoje ujście znalazł w morzu łez, rozpoczął się niewinnym, cichutkim westchnieniem. I ten mały gest wystarczył, aby moje dwie strażniczki, moje najwierniejsze przyjaciółki wsadziły wielgachne, mokre nochale w moją twarz. Moje dwa labradorki. I właśnie o jednym z takich labradorków jest "Marley i ja" =).

Ta książka jest przepiękna, ta książka jest wzruszająca, rozkłada na łopatki. Poprzez opis przyjaźni między człowiekiem i psem ukazuje, co w naszym życiu ma największą wartość. Nie są to pieniądze, nie są to dobra materialne (notorycznie niszczone przez niesfornego Marleya), nie jest to przywiązanie do pracy. Lecz rodzina, czas spędzony razem i wierny przyjaciel.

Kocham psy, a o labradorach marzyłam od dziecka =), dla mnie to najpiękniejsza (pod względem wyglądu i charakteru) rasa psów. I absolutnie wszystko, o czym mowa w tej książce, to prawda:

– labradory zjedzą dosłownie wszystko (moje uwielbiają obierki po ziemniakach, cytrynę, plastykowe zabawki synka... a ich najdziwniejszy posiłek zakończył się natychmiastową wizytą u weterynarza i jakże "uroczym" zabiegiem płukania żołądka – zjadły trutkę na myszy... do tej pory nie wiem, jak się do niej dostały, ale faktem jest, że od tamtej pory wolimy mieć w garażu myszy, bo drugiej takiej sytuacji nie chcę przeżyć). Marley również nie był wybredny, jadł korki, części zabawek, mango, pił wodę prosto z kibelka (!=));
– rozsadza je energia; spacery, rzucanie piłka, pływanie – nic nie jest w stanie ich zmęczyć. Pięciominutowa regeneracja i już wielgachny "wydrzy" ogon chodzi na wszystkie strony z radości i podniecenia =). Marley "chodził" w rytm machającego ogona – czyli machał się cały =);
– brak agresji i odporność na ból – ooo tak... mam prawie trzyletniego synka, który przy nich poznawał świat. Szarpanie za uszy, ciągnięcie za ogon – nic nie jest w stanie wyprowadzić ich z równowagi.

Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność =) i robić reklamę rasie Labrador retriever... =) – czemu więc rozpacz? skąd moje łzy? a stąd, że nie wyobrażam sobie, iż kiedyś mojej Miki i Alby nie będzie... a zakończenie książki... cóż... jest takie samo jak filmu.

Film widział prawie każdy, ale książka... jest niesamowita =), podziwiam autora za cierpliwość, bo taki "sajgon", jaki robił Marley z jego domu rzadko się zdarza. I to przesłanie: mam nieznośnego, niereformowalnego psa, który gryzie to, na co ma aktualnie ochotę, który rozsiewa tonę sierści i hektolitry śliny, który nie słucha komend, który wyje, który jest uciążliwy.... i NIE oddaję go do schroniska, nie wyrzucam do lasu, tylko walczę o tę przyjaźń.


[Opinię opublikowałam wcześniej na lubimyczytac.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 883
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: