Dodany: 29.01.2010 16:06|Autor: jolietjakeblues

Chyba każdy ma swojego gołębia, czyli katharsis


Uprzedzam, że jestem zmuszony zdradzić elementy istotne dla rozwoju akcji. I także poniekąd zakończenie.


Krótka i smutna historia pełna symboliki, neuroz, powodów depresji. Historia, która rozpoczyna się i trwa w sierpniu 1984 roku, ale której wstęp w bardzo reporterskim stylu omawia sprawy sprzed czterdziestu lat. Historia, która powinna skończyć się całkiem inaczej. Tak sugeruje początek i sierpniowe zdarzenie. Historia, której zakończenie jest swoistym katharsis, uwolnieniem od przeszłości, wyzwoleniem. I co jest w tym takie dziwne? Co jest niespodzianką? Po pierwsze, gołąb. Po drugie, wiek bohatera.

Jonathan Noel. Żyd z pewnością. Chyba przechrzta. Trauma Holocaustu. Trauma wychowania bez rodziców. Trauma wykorzystywania przez opiekunów. Trauma stosowanego w dzieciństwie i latach młodzieńczych zakazu posługiwania się własnym zdaniem. Trauma podporządkowania się innym. Trauma, której wynik tak autor przedstawia: „Wszystkie te wypadki przywiodły Jonathana Noela do przekonania, że ludziom nie można ufać oraz że żyć w spokoju da się tylko pod warunkiem, że będzie się ich unikało jak ognia”[1].

Po z górą czterdziestu latach żyjący w samotności, ponadpięćdziesięcioletni mężczyzna jest kłębkiem neuroz: „Nie lubił bowiem wydarzeń, a już takich, które zakłócały wewnętrzną równowagę i burzyły zewnętrzny porządek życia, wprost nienawidził”[2]. Uważa, że spotyka go szczęście, bo może pieścić swoje neurozy. Strażnik w pewnym banku. Pokoik na szóstym piętrze paryskiej kamienicy. Mijały dziesiątki lat i zmieniały okoliczności zewnętrzne. Nie zmieniał się Jonathan Noel, który: „(…) udawał się co rano (…) do pracy, wieczorem wracał z chlebem, kiełbasą, jabłkami i serem, jadł, spał i był szczęśliwy. W niedzielę w ogóle nie opuszczał pokoju, tylko sprzątał i zmieniał pościel na łóżku”[3]. Jego dni i noce są uporządkowane i usystematyzowane co do minuty. Mamy taki fragment, już w trakcie tego feralnego zdarzenia z gołębiem, gdzie Noel tłumaczy sobie, że o tej, a nie innej porze powinien już robić to i tamto, ale gdy podgoni z czynnościami, to się wyrobi. Przypomina to oczywiście cuda wyczyniane przez Kondrata z mieszaniem łyżeczką w filmie „Dzień świra”. Absolutnie samowystarczalny i aspołeczny. Jak o tym mawiają psychologowie? Że ktoś izoluje się od społeczeństwa i w myślach tworzy własny świat, coś sobie imaginuje, żeby poczuć się lepszym. Zatem nadprogramowa styczność ze społeczeństwem jest dla bohatera niezwykle nieprzyjemna i pamiętana przez wiele lat: „(…) dwadzieścia pięć lat temu, i dreszcz go przenikał na samo wspomnienie: jednoczesny przestrach na widok tego drugiego, jednoczesna utrata anonimowości przy przedsięwzięciu, które wszak wymagało anonimowości absolutnej, jednoczesne wycofywanie się i znowu posuwanie do przodu, jednoczesne bełkotanie uprzejmości, proszę, pan pierwszy, o nie, monsieur, pan pierwszy, wcale mi się nie śpieszy, ależ bardzo proszę, chętnie zaczekam – i wszystko to w pidżamie! Nie, nie chciałby już nigdy doświadczyć tego po raz drugi i faktycznie nigdy już nie doświadczył (…)”[4], albo: „Od dziewięciu lat – odkąd była w tym domu – nie powiedział do niej nic poza »dzień dobry, madame« i »dobry wieczór, madame« oraz »dziękuję, madame« (…)”[5].

I nagle ta historia! Gołąbek, symbol pokoju (ale nie bajkowo biały, tylko mieszczańsko błękitnoszary), przewraca do góry nogami ułożone i spokojne życie Noela. Zatem tenże pacyfistyczny ptaszek w progu Noelowego pokoiku „przechylił głowę na bok i wytrzeszczył na Jonathana lewe oko. To oko, mała, okrągła tarczka, niebieskie z czarnym punkcikiem w środku, było straszne. Tkwiło w upierzeniu głowy jak naszyty guzik, bez powieki, bez rzęs, całkiem nagie, bezwstydnie wybałuszone i niesamowicie otwarte; zarazem jednak było w tym oku coś powściągliwie zamkniętego; to znowu wydawało się ani otwarte, ani zamknięte, tylko po prostu martwe, jak soczewka kamery, która pochłania całe światło z zewnątrz, od wewnątrz zaś nie rzuca żadnego blasku. Oko to nie błyszczało, nie lśniło, pozbawione było wszelkiej iskry życia. Było to oko bez spojrzenia. I wytrzeszczało się na Jonathana”[6]. Iście upiorne spojrzenie! Iście diaboliczne spotkanie! Punkt zwrotny. Wybuch wulkanu. Erupcja lawy wydarzeń. Ale wbrew przypuszczeniom, wbrew niepokojącym myślom, wbrew właśnie niesympatycznym wydarzeniom, ofiar nie będzie. Chociaż bohatera ogarnia niemoc fizyczna i psychiczna. W czym szukać ukojenia? Jak to w czym? Jak to gdzie? W myślach o śmierci! Na własnym łóżku! Położyć się i marzyć. Serce bije, dusza drga. Mózg wariuje. „Zaraz dostanie zawału serca, udaru mózgu albo przynajmniej zapaści, jesteś akurat w odpowiednim wieku, po pięćdziesiątce wystarczy byle co i nieszczęście gotowe. I osunął się bokiem na łóżko, i naciągnął kołdrę na drżące ramiona, i czekał na ściskający ból, na kłucie w okolicach piersi i barków (…), ewentualnie na powolne zamroczenie świadomości. Ale nic podobnego nie zaszło”[7]. Zaszło jednak coś całkiem innego. Pomimo tego - bo jak w depresji, do życia przywraca zmuszenie się do wykonania znanych i częstych czynności - że „Czynność wycierania zlewu, odstawienie butelki z płynem do szorowania, wyżęcie ściereczki – często wykonywane, krzepiące operacje – przywróciły mu zmysł pragmatyki”[7], to znany dotychczasowy świat ulega przemianom. Rzeczy niby są takie same jak wcześniej, ale drobiazgi, które dotychczas się nie zdarzały, rozrywają ten świat. Literacka fantazja czy naprawdę to może się zdarzyć? Każdy neurotyk, każdy, kto jest w depresji wie, że takie drobiazgi są nie do przeskoczenia. Że myśli wokół nich krążą jak opętane, że mogą być powodem samobójstwa. Cierpiący na depresję musi usiąść, pooddychać, policzyć od 30 do 1, zerknąć z nienawiścią do otrzymanych od psychologa ćwiczeń relaksacyjnych, połknąć nadprogramową różową pigułkę, trzasnąć drzwiami i krzyczeć… Zatem jednak literacka fantazja? A może to właśnie ta trauma z dzieciństwa, która każe z opuszczoną głową jednak toczyć się do przodu i przyjmować na słabe barki kolejne upokarzające drobiazgi brutalnego życia? Nie do końca, bo Noel nie jest jeszcze spokojny: „Ale dziś wszystko było inaczej. Dzisiaj Jonathan żadnym sposobem nie mógł odnaleźć właściwego sobie spokoju sfinksa. Już po paru minutach uczuł, jak brzemię ciała przygniata boleśnie podeszwy stóp”[9]. Czyli ciężko. Ciężko pracować. Pojawia się myśl o ucieczce, której wycieńczony bohater w końcu się poddaje, co wydaje się kulminacją nieszczęść. Podejmuje decyzję, która może zniszczyć jego dotychczasowe marzenia, zamiary i podjęte dotychczas zobowiązania, także finansowe. W desperacji neurotyk gotowy jest poświęcić wszystko. Może nie tak – raczej w szaleństwie uczynić mnóstwo złego samemu sobie!

Tutaj pozwolę sobie znowu posłużyć się cytatem. Tym razem nieco dłuższym. Który jednak obrazuje nieszczęście choroby. Choroby, która w samotności rozwija się, rządzi człowiekiem, opanowuje go i zmusza do czynności, których z byle powodu nigdy by nie podjął. Trudno powiedzieć, czy porównywanie się do innych to skuteczna nieświadoma terapia, czy jednak kolejny objaw depresji. W każdym razie widzę w tym szalone myśli. W ich zamęcie może i pojawia się nieśmiało światełko w neurotycznym tunelu. Może to mimowolna próba wyjścia z alienacji ku społeczeństwu? A przynajmniej dostrzeżenie, że istnieje coś więcej poza dotychczasowym światem? „(…) zawładnął nim szczególniejszy niepokój. Niepokój ten nie brał się zazdrości, jak kiedyś, ale ze zdziwienia: jak to możliwe (…) że ten człowiek, dobrze po pięćdziesiątce, w ogóle jeszcze żyje? Czy nie powinien był przy swoim jakże nieodpowiedzialnym trybie życia od dawna już umrzeć z głodu, zamarznąć, zejść wskutek marskości wątroby – w każdym razie już nie żyć? A ten tymczasem w najlepsze jadł i pił, spał snem sprawiedliwego i w swych połatanych spodniach (…) oraz bawełnianej kurtce robił wrażenie osobowości całkowicie zintegrowanej, pozostającej w doskonałej harmonii z sobą i ze światem oraz cieszącej się życiem… (…) natomiast on, który wszak całe życie był porządnym, spokojnym człowiekiem, niewymagającym, niemal ascetycznym, schludnym i zawsze punktualnym, posłusznym, godnym zaufania, przyzwoitym… (…) i nigdy nie zaciągał długów, nigdy nie był na niczyim garnuszku, nigdy nawet nie chorował i nie stał się ciężarem dal ubezpieczalni… nigdy nikogo nie skrzywdził, nigdy, przenigdy nie pragnął od życia niczego innego prócz zachowania i zabezpieczenia własnego skromnego spokoju duchowego… natomiast on w wieku lat pięćdziesięciu trzech nagle i niespodziewanie przeżywa kryzys, który wstrząsa całym jego precyzyjnie obmyślonym planem życiowym, miesza mu wszystkie szyki, mąci mu w głowie i w rezultacie Jonathan musi jeść rogaliki rodzynkami – oto do czego prowadzi otumanienie i lęk!”[10].

Właśnie. Otumanienie i lęk wynikające z kolejnych nieprzyjemnych, choć dla obserwatora-czytelnika śmiesznych w swej prozie, zdarzeń prowadzą jednak Noela w ramiona życia. Zmuszają do pewnego wysiłku. Z perspektywy czytelnika wygląda to tak, że bohater trochę kręci się w kółko, czasami wychodzi z tego koła, stawia parę kroków do przodu, cofa się… To właśnie odzwierciedlają kolejne sytuacje opisywane przez Süskinda. Sytuacje, w które wplątuje swojego bohatera.

Kulminacją jest burza, będąca chyba metaforą tego, czym jest, a raczej było, jego życie od dzieciństwa. Ostateczne zmaganie się. Walka z demonami. W końcu katharsis. To mogło się skończyć na dachu, na parapecie. Jak gołąb. Jak ptak bez skrzydeł. Mogło skończyć się na moście. Wszak to Paryż! Wszak Sekwana! Jednak koniec jest inny: „Naraz przestał się bać”[11].

Czym jest lęk w depresji, czym jest nagromadzone, wzmożone uczucie lęku w życiu, jak nie pozwala to normalnie działać, wie każdy, kto cierpi na depresję, każdy neurotyk. Każdy z nich ma swojego gołębia.



___
[1] Patrick Süskind, „Gołąb”, tłum. Małgorzata Łukasiewicz, w: „Kontrabasista i inne utwory”, wyd. Świat Książki, 2007, s. 127.
[2] Tamże, s. 125.
[3] Tamże, s. 129.
[4] Tamże, s. 133.
[5] Tamże, s. 147.
[6] Tamże, s. 133-134.
[7] Tamże, s. 135.
[8] Tamże, s. 139.
[9] Tamże, s. 159.
[10] Tamże, s. 171-172.
[11] Tamże, s. 205.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1364
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: