Dodany: 11.03.2016 14:01|Autor: Stronka

Książka: Limeryki niepobożne i inne
Zamorski Jan

2 osoby polecają ten tekst.

Lekko i niegrzecznie


Najpewniej wielu uzna, że objętość książki świadczy o jej jakości. W końcu skoro autor potrafił stworzyć tak obszerne dzieło, na pewno miał nam co przekazać. Tym razem musimy jednak zmienić podejście, poluźnić pas, zapomnieć o tym, „co wypada”, by docenić „Limeryki niepobożne i inne”.

Zasadniczo rzecz biorąc, za czytelnika może uznać się każdy z nas. Przyjmując bowiem, że jest to człowiek czytujący cokolwiek – należałoby stwierdzić, iż czytelnictwo ma się w Polsce całkiem dobrze. Codzienna prasa cieszy się popularnością, w trakcie nauki szkolnej przynajmniej kilka lektur wpadło w nasze ręce, a zyskując status rodzica, ciotki, babki czy dziadka, na pewno (niekoniecznie dobrowolnie i z radością) powrócimy do bajek, baśni i podręczników.

Oczywiście jest też liczna grupa osób czytających często i z ogromną przyjemnością przyswajających sobie pisemnie przekazywany dorobek ludzkich myśli. Szczerze należy jednak przyznać, że liczniejsze są formacje: czytających „pozycje light” – czyli wszystkich, którzy co jakiś czas pozwalają sobie na zakup lub pożyczenie gazety (im chudsza, tym lepiej), a czytanie wybranych fragmentów pozwala im utrzymać intelektualną dietę; czytających dorywczo – ci sięgają po książki, które co jakiś czas niespodziewanie wpadają w ich ręce, np. jako prezent na imieniny, urodziny, Boże Narodzenie; czytających na niby – to znaczy tych, którzy na pytanie: czy i co czytają? odpowiadają, że lubią, ale nie mają czasu, potrafią wymienić kilku autorów (najczęściej znanych jeszcze ze szkoły podstawowej), jedną książkę, lub wspominają, że lubią wiersze różnych poetów. Oczywiście można też czytać „zaocznie”, czyli obejrzeć ekranizację – w razie rozmowy o danej pozycji nikt się nie zorientuje; ale po co to wszystko…?

Wiadomo, że fajnie się pochwalić, poudawać oczytanego wrażliwca, dowieść, iż nawet najgrubsza książka nam się nie oprze. Czy jednak nie byłoby łatwiej, a przede wszystkim przyjemniej, sięgnąć po pozycję, która naprawdę umili nam czas? „Limeryki niepobożne i inne” nie mogą nam się nie spodobać, zadowolą nawet tych, którzy czytać nie lubią. Miniaturka liryczna nie wymaga nadmiernego wysiłku, a zapewnia masę dobrej zabawy.

Uwaga! Omawiana pozycja byłaby lekturą uniwersalną – gdyby nie „limeryki niepobożne”, stanowiące zaledwie jedną z grup tematycznych utworów w niej zgromadzonych; niektórzy niestety mogą je odebrać jako co najmniej niestosowne.

Autor, Jan Zamorski postąpił bardzo kulturalnie (lub zapobiegawczo, jak kto woli;)), ponieważ na wstępie uprzedza czytelników, iż pewne jego utwory mogą zostać uznane za „obrazę uczuć religijnych”. W tym miejscu pojawia się pytanie: Kupić i czytać czy lepiej nie? Jeżeli posiadamy dowód i nie jesteśmy ubezwłasnowolnieni, „Limeryki niepobożne i inne” kupić powinniśmy, by nie ominęła nas przednia zabawa. Obawiający się grzechu, zniesmaczenia, srogiej kary itp. „limeryki niepobożne” mogą po prostu pominąć lub, by ich nie kusiło, wyrwać zawczasu, podarować innym lub spalić ;) (to ostatnie kartki w książce, więc cała się nie rozsypie;))

„Wielbiciel Prusa z miasta Kielce
Do dziś jest zawstydzony wielce,
Bo doznał wzwodu
Z tego powodu,
Że się zakochał był w Anielce.”*

Pozycja napisana jest naprawdę wyśmienicie. Nim zaczniemy wczytywać się w wiersze, przywita nas autor, który przypomni nam, czym jest limeryk i czego możemy po nim się spodziewać, a następnie zaprosi do dobrej zabawy. Utwory zostały tematycznie pogrupowane, więc na pewno znajdziemy coś dla siebie. Uważam, że „limeryki niepobożne” zasługują na szczególną uwagę, ale ze względu na ich „kontrowersyjność” każdy sam powinien dokonać oceny.

„Limeryki niepobożne i inne” pozwolą nam śmiać się przede wszystkim z ludzkiej głupoty. Codzienność doprawiona absurdem i groteską smakuje naprawdę lepiej.

Nie brakuje również pikanterii i „świntuszenia”, i myślę, że śmiało można wysunąć hipotezę, iż większość czytelników najbardziej uraduje możliwość bezkarnego wyśmiewania się z „ludzi Kościoła”; w tej grupie znajdziemy nie tylko ministranta czy wikarego, ale nawet samego papieża.

„W aleksandrowskim gdzieś powiecie
Nieźle się wiodło katechecie.
On tak jak leci
Tam wszystkie dzieci
Próbował uczyć gry na flecie.”**

Należy także wspomnieć, że ogromnym atutem omawianej książki są fenomenalne ilustracje Andrzeja Mleczki, które dobitnie podkreślają wymowę tekstów. Bądźmy szczerzy, kto nie lubi „ilustracji dla dorosłych”?

Zalecenie przed rozpoczęciem lektury: Moherowy beret do szafy, kalendarz z papieżem zasłonić, dewocyjność zostawić za drzwiami – i bawić się bez zahamowań.


---
* Jan Zamorski, „Limeryki niepobożne i inne”, wyd. Psychoskok, 2016, s. 16.
** Tamże, s. 38.


[recenzję dodałam wcześniej na swoim blogu ksiazkanaprezent.info.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 441
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: