Dodany: 02.03.2016 20:49|Autor: agraaafka

Książka: Trzy siostry
Mallery Susan (właśc. Macias Susan)

1 osoba poleca ten tekst.

O wyjątkowej przyjaźni trzech sąsiadek


Andi Gordon z dnia na dzień porzuca swoje dotychczasowe życie. Nie odwraca się za siebie, tym bardziej że jeszcze chwilę wcześniej miała zostać najszczęśliwszą kobietą na świecie. Tak jednak się nie stało. Młoda lekarka pediatrii została "wystawiona" przed ołtarzem. Spontanicznie podejmuje decyzję o wyjeździe z Seattle. Kupuje opuszczony, dość zaniedbany dom. Nie zastanawiając się długo, postanawia go odrestaurować, wprowadzić się do niego, a co więcej, na parterze planuje otworzyć własny gabinet lekarski. Nowy rozdział w życiu, co może brzmieć piękniej? Jednak Andi czeka długa droga. Niełatwo jest jej się pozbierać po ostatnich wydarzeniach. Nie potrafi zrozumieć nagłej decyzji narzeczonego. Co więcej, nie znajduje wsparcia u rodziny. Zwłaszcza matka wywiera na nią presję, próbując jej wmówić, że pediatria nie jest dla niej odpowiednim wyborem. Sugeruje, że powinna ukierunkować się na coś ambitniejszego, ponieważ po pierwsze, stać ją na to, a po drugie, jej najbliższa rodzina zajmuje wysokie stanowiska lekarskie, dlaczego ona ma być gorsza? Andi więc, wbrew pozorom, pozostaje ze wszystkim sama. Czuje, że dokonała dobrego wyboru. Kiedy odświeży dom, w jej wnętrzu zapanuje spokój i wyciszenie. Jak bardzo się jednak myli! Na swej drodze niebawem spotka miejscowego przystojniaka, na dodatek stanu wolnego. Czy Wade poprzestanie na kontaktach czysto zawodowych, czy pokaże się Andi z innej, wrażliwej strony?

Tuż za płotem mieszka Boston, która z miejsca okazuje się sympatyczną kobietą i dobrą sąsiadką. Maluje tkaniny dla projektantów mody, rysuje, jednakże obsesyjnie, wręcz namiętnie powraca do jednego tematu w swoich pracach: portretu małego dziecka; jego podobizny zajmują wszystkie pomieszczenia w jej domu. Wydaje się szczęśliwą mężatką, która ma dobrze poukładane nie tylko w głowie, ale również w życiu prywatnym. Później okazuje się, że nie do końca tak jest. Boston oraz jej mąż zmagają się z traumą po śmierci swojego długo oczekiwanego synka. Nie potrafią pogodzić się z jego odejściem. Kobieta powtarza sobie jak mantrę, że rysowanie go daje jej ukojenie, ma wrażenie, że chłopiec jest przy niej duchem. Powstał w jej ciele, a ona za pomocą rysunku wskrzesza go w swoim sercu. Jej mąż, Zeke, w tym samym czasie sięga po kieliszek. Byle rozmowa kończy się kłótnią. Czy istnieje szansa na to, aby małżonkowie powrócili do siebie w pełnym znaczeniu tego słowa? Czy pragną odzyskać siebie i odbudować szczęście, radość oraz niegdyś łączącą ich bliskość? Czy nauczą się rozmawiać o dręczących ich emocjach?

Deanna Phillips – trzecia sąsiadka na wyspie Blackberry Island – ma piątkę dzieci i prowadzi sklep z rękodziełem. Jest osobą oschłą, nieufną, zgryźliwą, nieskorą do rozmów i kontaktów. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jak oceniają ją inni. Pod rodzinnym dachem stwarza pozory szczęścia, radości. Z całego serca pragnie, aby każdy był zadowolony i spełniony. Wkłada wiele wysiłku w wychowanie dzieci oraz wykazuje nadmierną troskę o bliskich. Myśli, że kieruje się dobrem rodziny, ale niestety sprawia, że wszyscy cierpią. Mąż wyrzuca jej apodyktyczność, surowe wychowanie, sztuczne opanowanie. Podkreśla, że ważna jest dla niej reputacja, pochlebstwa, liczą się wyłącznie pozory, to, w jaki sposób odbierają ją i mówią o niej inni. Deanna ustala zasady i podporządkowuje im członków rodziny. Z czasem dla wszystkich staje się nie do zniesienia. Kontroluje, usilnie narzuca swoje zdanie, nie licząc się z niczyim głosem. Dzieci się jej boją. Mąż jej unika. Przez długi czas jednak kobieta nie potrafi pojąć, co jest nie tak, co robi źle. Co więcej, odkrywa, że zmaga się z poważnym urazem z lat dzieciństwa, który rzutuje na jej obecne życie. Do tego nerwica natręctw doprowadza ją do rozpaczy. Czy Deanna zrozumie, w czym tkwi jej podstawowy błąd? Czy uda jej się przekonać do siebie córki oraz męża i na nowo staną się pełną, szczęśliwą rodziną?

Okazuje się, że życie trzech sąsiadek wcale nie jest takie, jak w wyobrażeniach postronnych obserwatorów. Rzeczywistość zupełnie inaczej wygląda, nie tak kolorowo i przyjemnie.

Z czasem Andi, Boston i Deanna dostrzegą, że coś je łączy. Zaprzyjaźnią się, znajdą w sobie wewnętrzną siłę i wielki potencjał, odkryją, że mogą stanąć mocno na nogach i dokonać jeszcze czegoś wielkiego oraz ważnego dla nich samych. To właśnie dzięki rozmowom, przebywaniu w swoim towarzystwie trzy początkowo zupełnie obce kobiety zrozumieją, że warto się trzymać razem, służyć sobie nawzajem radą, polegać na sobie i w każdej sytuacji się wspierać.

Powieść ta pokazuje, że często staramy się być takimi, jak tego pragniemy, jak inni od nas oczekują, że dążymy do ideału. Niechętnie wychylamy się z własnych twardych skorup. Poszukujemy pochlebstwa, aprobaty, akceptacji. Tymczasem los płata nam przeróżne figle. Dzięki przyjaźni możemy jednak raz jeszcze sięgnąć do gwiazd, poczuć szczęście, uśmiechnąć się i zawalczyć o najważniejsze dla nas wartości. Bo w nas samych jest sporo mocy, a przyjaciele tylko wydobywają z nas wiarę w to, prowadząc ku lepszemu.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na portalu lubimyczytać.pl oraz na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 437
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: