Dodany: 25.02.2016 12:36|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Portret zmieniającej się epoki


Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś? W polskiej operze mydlanej jest coraz więcej kryminału kosztem obyczaju? Bohaterowie czytanej książki są tak papierowi, że zastanawiasz się, czy nie ulecą z wiatrem z jej stronic? Tęsknisz za czymś głębszym, co nie wygląda jak współczesny film, w którym fabuła przypomina wiewiórkę na płonącym drzewie? W takim razie najwyraźniej nadeszła pora na poświęcenie się bez reszty lekturze „Miasteczka Middlemarch” George Eliot.

Tyczkami dla splątanych grochowin wątków powieści (jednej z najważniejszych w literaturze angielskiej!) są trzy relacje damsko-męskie, skrajnie się od siebie różniące. Oto piękna Dorotea Brooke, o szlachetnym sercu, pełnym wzniosłych idei i chęci zbawiania świata, wychodzi za mąż za leciwego i zgorzkniałego pana Casaubona, który życie poświęcił poszukiwaniom źródła wszystkich mitologii. Obiecujący młody lekarz Lydgate, bez grosza przy duszy, ale pełen zapału do prac badawczych i pomagania ludziom – wpada w oko miejscowej piękności, próżnej i wygodnickiej Rozamundzie. Wreszcie rozsądna, pogodna, acz niezbyt urodziwa Mary Garth, pochodząca ze zubożałej arystokracji, opiera się awansom swego przyjaciela z dzieciństwa, wartogłowa Freda Vincy'ego, który niegdyś zaślubił ją był kółkiem od parasolki, a teraz wpędził całą jej rodzinę w kolejne kłopoty finansowe.

Uf, oto ogólny zarys fabuły, tak pobieżny, jak streszczenie Ewangelii słowami „był wielki nauczyciel Jezus, którego ukrzyżowano, ale na koniec zmartwychwstał, bo był Bogiem”. Owe trzy wątki stają się dla autorki prawdziwym polem do popisu w przedmiocie opisanych doskonałym językiem intrygujących perypetii w relacjach miłosnych. Przedstawione są wnikliwie różne kobiece charaktery – także kobiet dojrzalszych, czyli matek, ciotek, znajomych starych panien, których figury wplecione zostały umiejętnie w losy wyżej wymienionych bohaterek. Dzięki przeróżnym zakrętom losu możemy poznać – obok doli i niedoli małżeńskich – doskonale oddany obraz obyczajów, a także klimat epoki w pierwszej połowie XIX w. Co więcej – stajemy się świadkami głębokich przemian społecznych, dokonujących się w latach 30. tego wieku.

Samo Middlemarch przedstawione jest jako miasteczko, którego mieszkańcy prezentują bardzo konserwatywne, zachowawcze i pełne uprzedzeń poglądy. W ów świat wkroczyć próbuje doktor Lydgate, którego postępowe idee spotykają się z dużym oporem i nieufnością. Podobnie Fred Vincy rozdarty jest pomiędzy „słusznym przeznaczeniem” do bycia pastorem – co zupełnie go nie ciągnie, a chęcią pracy na gospodarstwie – co oczywiście nie licuje z pozycją jego rodziny. Poznajemy także bardzo istotną postać Willa Ladislawa, potomka polskiego imigranta, który nieustannie walczyć musi o uznanie, lecz zawsze ma „pod górkę” z powodu zaściankowych resentymentów obywateli Middlemarch. W dodatku praktycznie wszyscy bohaterowie przeżywają ciężkie dylematy, u których podstaw stoi coś dziś już zapomnianego lub przyjmującego zgoła odmienny charakter – dobre imię i honor. George Eliot udało się także ubogacić fabułę wątkami procesu budzenia się w Anglii tolerancji religijnej, rozpędzania się machiny postępu technicznego i rewolucji przemysłowej. Nie unika także pewnej dozy perswazji i przekazu dydaktycznego – zgrabnie wplatając w tekst mnóstwo złotych myśli i wartych zapisania sentencji. Wszystko to zaś okraszone jest delikatnym humorem i pewną dawką satyry: na przestarzałe stosunki międzyludzkie, na pozycję kobiety w społeczeństwie, na relacje płci i pokoleń, a także na idealizm. Ten ostatni element dobrze widać w procesie dojrzewania bohaterów, w ich przemianach wewnętrznych – co sprawia, że „Miasteczku Middlemarch” można z powodzeniem nadać miano Bildungsroman.

George Eliot, pisząc tę powieść, zdobyła się na obmyślenie mnogości pomysłów fabularnych. Jednak, moim zdaniem, bardzo wiele wątków pozostało jedynie muśniętych, otwartych, zwyczajnie niewykorzystanych – wielka to szkoda, naprawdę chciałoby się mieć do przeczytania dużo więcej, niż te blisko 1000 stron. W rękach scenarzysty doświadczonego w „produkowaniu” akcji (jak to się dzieje w tasiemcowych serialach) pomysły owe dałyby tyle odcinków, co „Moda na sukces” – ale na pewno nie tak rozwodnionych ani monotematycznych. Do Middlemarch chce się wracać!


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11492
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 52
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.02.2016 07:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
Mój wybór ciekawszych cytatów można znaleźć w czytatkach:

Cytaty z Middlemarch, cz. I.
Cytaty z Middlemarch, cz. II.

Przypominam także, że to wędrująca książka i można się ustawić w kolejce (obecnie chyba zero-osobowej):

"Miasteczko Middlemarch"

Bardzo chętnie poślę ją dalej :)
Użytkownik: misiak297 26.02.2016 10:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kusisz, kusisz:)

Choć myślałem, że dasz więcej niż 4+.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.02.2016 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusisz, kusisz:) Choć... | misiak297
Wyjściowe dla mnie jest 4.0 - więc jest lepiej niż dobrze :) Ale po prostu jest to książka warta przeczytania - jeden raz. Przyjemna przygoda czytelnicza, choć jestem przekonany (dzięki np. angielskiej wikipedii o "Middlemarch"), że w oryginale jest dużo lepsze: podobno używanie słów przez autorkę jest wzorcem dla całej angielskiej literatury :) Trochę zabrakło pewnego pazura, który kazałby mi się zachwycić i krzyknąć wow! Ale niektóre zdania prawdziwie smakowite - nawet całkiem dużo, aż 2 czytatki wyszły ;)
Użytkownik: helen__ 20.03.2016 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusisz, kusisz:) Choć... | misiak297
Dla mnie to wspaniała powieść, pełna szósteczka.
Użytkownik: joanna.syrenka 27.02.2016 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kusisz, kusisz :)
Ale póki co, to wiszą nade mną Forsyth'owie, a jakoś wszystko inne chce mi się teraz czytać, tylko nie to... Tak bywa.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 27.02.2016 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusisz, kusisz :) Ale pó... | joanna.syrenka
Forsyte'owie u mnie musieli ustąpić pola Middlemarch - bo książka Eliot jest wędrująca. A teraz muszę (chcę?) trochę odpocząć przy krótszych lekturach. Też mi się niesporo zbierało, ale jak już się człowiek przełamie, to wciąga i się lekko czyta - u mnie aż 3 tygodnie zeszły, bo niesprzyjające miałem okoliczności - choroby dzieci, nawał roboty, kiepski nastrój... Ale wydaje mi się, że pisanie pani Eliot jest takim lekkim balsamem na bóle życia :)
Użytkownik: krasnal 03.03.2016 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusisz, kusisz :) Ale pó... | joanna.syrenka
Ja tam Forsyth'ów nie zmogłam, choć mi się sami czytali do ucha. Też mi się chciało czytać wszystko inne, tylko nie ich. Za to "Miasteczko Middlemarch" bardzo i owszem:) Może się więc przerzuć;)
Użytkownik: Monika.W 01.03.2016 06:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
"wartogłowa Freda Vincy'ego"
Mam pytanie - a cóż znaczy ten epitet? Chyba nie wiem.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 01.03.2016 08:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "wartogłowa Freda Vincy'e... | Monika.W
Za sjp.pwn.pl:

"osoba lekkomyślna, niezrównoważona"

Co prawda Fred nie jest do końca "niezrównoważony", ale na pewno lekkomyślny, trochę lekkoduch i hulajdusza. Eh, jak widzisz mam głowę napchaną takimi przedpotopowymi określeniami ;D
Użytkownik: Monika.W 01.03.2016 08:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Za sjp.pwn.pl: "osoba ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Wartogłów - piękne słowa. Kolekcjonuję piękne słowa. Dziękuję.
Jako synonimy podają: postrzeleniec, szalona pałka, narwaniec, opętaniec.
Użytkownik: miłośniczka 02.03.2016 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wartogłów - piękne słowa.... | Monika.W
Szalona pałka - mój typ! Dzisiaj młodzież powinna tak określać indywidualistów. A robi to używając bardzo niekiedy brzydkich słów.
Użytkownik: midori. 15.03.2016 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
Właśnie udało mi się zakupić- już zaczynam planować lekturę na lato!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.03.2016 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie udało mi się zaku... | midori.
Bardzo się cieszę! W pierwszej chwili chciałem Cię ustawić w kolejce do wędrującej książki, ale w sumie mieć "Miasteczko" na półce zawsze jest lepiej :) I nie bój się zabrać za nie - naprawdę "lekko wchodzi".
Użytkownik: Suara 11.05.2017 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
"George Eliot udało się także ubogacić fabułę wątkami procesu budzenia się w Anglii tolerancji religijnej, rozpędzania się machiny postępu technicznego i rewolucji przemysłowej".

"Ubogacić" - kościelny glempizm u Louri'ego!!!! Naprawdę?

Wiem, wiem Doroszewski i tak dalej, ale jednak z zębach mi zgrzyta. Skoro jest "ubogacić" to może powinno być także "ubiednieć" ( bo przecież: wzbogacić - zbiednieć). Może się czepiam, ale "ubogacanie" ostatnio wszystkiego irytuje mnie w najwyższym stopniu.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.05.2017 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "George Eliot udało się t... | Suara
Com napisał, napisałem ;) Ale nie słyszałem chyba nigdy żadnego kazania Glempa, znać muszę to słowo skądinąd. Ok, oczywiście przyjmuję z pokorą krytykę, może jest ono niezręczne - nie byłem (nie jestem?) tego świadom. Jednak jest ono dopuszczalne:

http://pfs.org.pl/osps_online.php?word=ubogaci%C4%​87
Użytkownik: Suara 11.05.2017 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Com napisał, napisałem ;)... | LouriOpiekun BiblioNETki
Oczywiście, że jest dopuszczalne, ale tak jak napisałam zgrzyta mi w zębach i pewnie się czepiam :-)))
Nawiasem mówiąc też nie słyszałam nigdy żadnego kazania Glempa (na szczęście chyba). Gdzieś przeczytałam, że on własnie użył pierwszy tego słowa w kościelnej mowie. Spotykam się z "ubogacaniem" dosyć często ostatnio a drażni mnie jak mało co. Ale jak powiadam czepiam się :-)))
Użytkownik: hburdon 11.05.2017 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że jest dopus... | Suara
Słowo "ubogacić" jest dużo starsze od Glempa, to archaizm. W Google Books pojawia się np. w tekstach z XVI wieku. Rzeczywiście słyszy się je często w tekstach kościelnych, prawdopodobnie dlatego, że występuje w Biblii. Więc fakt, czepiasz się. :-)))
Użytkownik: Suara 11.05.2017 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Słowo "ubogacić" jest duż... | hburdon
Ech, ale przynajmniej ciut pogadaliśmy :-)))))
Użytkownik: hburdon 11.05.2017 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, ale przynajmniej ciu... | Suara
Tyle się mówi o generowaniu ruchu na forum... :D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.05.2017 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że jest dopus... | Suara
No właśnie ja jestem zadziwiony, że z tym słowem może być coś nie tak, jak pan Jourdain, że mówi prozą ;) Nie jestem na pewno wytrawnym recenzentem, dodatkowo tak często stylizuję tekst, że trudno mi powiedzieć, co jest "zwyczajną mową", a co "mówieniem kimś".
Użytkownik: misiak297 13.07.2017 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie ja jestem zadz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Przeczytałem pierwsze trzy rozdziały "Middlemarch". Jest to świetnie napisane, choć trochę zbyt wiele póki co, się tu opowiada, a za mało pokazuje. Wysmakowany styl. Natomiast z Dorotheą Brooke raczej się nie polubię. Zbyt jest dla mnie posągowa, irytująca w tym swoim - póki co - poddaństwie względem mężczyzn. Jakże inaczej prezentowała się niezależna, pyskata Jane Eyre, zamknięta w sobie Lucy Snowe, nie mówiąc już o Helen Graham czy Katarzynie Earnshaw.

Gwoździem do trumny mojej znajomości z Dodo była jej bzdurna wypowiedź na temat piesków salonowych. Nie, nie polubię się już z tą bohaterką.
Użytkownik: miłośniczka 13.07.2017 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem pierwsze trz... | misiak297
Oj, daj jej szansę, ona jeszcze wiele przejdzie! ;-) My się polubiłyśmy. Ale też z czasem. Trzeba było wyrozumiałości i cierpliwości, no okaż jej ich trochę! :-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 13.07.2017 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem pierwsze trz... | misiak297
Uf, nie strasz mnie, myślałem, że nie polubiłeś się z powieścią i ją rzucasz ;D

Polubiłeś zapewne Mary Garth? A Dorotea... no cóż, to do niej odnosi się moja ocena satyryczności "MM": na pozycję kobiety w społeczeństwie oraz na idealizm - Dorotea ma górnolotne wyobrażenie "jak to powinno wyglądać", ma swoją wizję "księcia na białym rumaku", i chyba G. Elliot specjalnie dała jej aż tak dziwaczny idealistyczny pogląd, by łatwiej nam było dostrzec absurdalność idealizmu! Dorotea nie jest żadną z wymienionych przez Ciebie bohaterek - i bardzo dobrze! Chcesz wciąż czytać jedną książkę, tylko pod różnymi tytułami? ;) Zdradzę jednak tyle, że prawdopodobnie ostatecznie zdziwisz się, jak wiele jednak charakteru Dodo posiada...
Użytkownik: misiak297 17.07.2017 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Uf, nie strasz mnie, myśl... | LouriOpiekun BiblioNETki
Polubiłem Mary i Rozamundę, które właśnie się pojawiły. Nareszcie jakieś bohaterki z ikrą! To jest ta klasyka jaką uwielbiam:)
Użytkownik: aleutka 31.07.2017 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Polubiłem Mary i Rozamund... | misiak297
Serio polubiles Rozamunde? Mnie przerazala.
Użytkownik: miłośniczka 31.07.2017 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Serio polubiles Rozamunde... | aleutka
Daj mu jeszcze czas! ;-) Mnie jej było po prostu żal, fakt, nie zyskała mojej sympatii. Ale z sympatiami do bohaterów literackich jest jak z żywymi osobami w naszym otoczeniu - jedni wolą tamtych, drudzy siamtych. ;-))
Użytkownik: aleutka 31.07.2017 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Daj mu jeszcze czas! ;-) ... | miłośniczka
Mnie nawet zal jej nie bylo. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Caly zal rezerwowalam dla jej meza ;)
Użytkownik: miłośniczka 31.07.2017 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie nawet zal jej nie by... | aleutka
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: aleutka 31.07.2017 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | miłośniczka
Bylam przekonana ze mowimy o Rozamundzie i jej mezu :)
Użytkownik: miłośniczka 31.07.2017 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bylam przekonana ze mowim... | aleutka
Aaaaa! No tak, nie wiem, czemu miałam na myśli Doroteę! :-D O tak, to jednak cofam wszystko, mam odczucia dokładnie jak Twoje. ;-)
Użytkownik: misiak297 31.07.2017 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Serio polubiles Rozamunde... | aleutka
Polubiłem ją tak samo jak lubię na przykład Karolinę Bingley, panią Bennett, panią Norris, Augustę Elton czy Mary Mursgrove. To bardzo wyrazista postać, choć trochę ograniczona.

I muszę dodać - polubiłem też Dorotheę. Mam wrażenie, że Eliot później przełamała pewną naiwność tej postaci (w końcu to Bildungsroman) i wyostrzyła jej rysy, jednocześnie pozwalając jej być sobą.
Użytkownik: aleutka 31.07.2017 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Polubiłem ją tak samo jak... | misiak297
No wlasnie dlatego zdumialo mnie twoje sformulowanie. Bo nie mowimy tu o tym jak postac jest skonstruowana albo czy jest wiarygodnie opisana. Tylko ze ja lubisz. Nie chodzi nawet o to, ze Rozamunda jest ograniczona choc oczywiscie jest. Jest tez po prostu okrutna i bezwzgledna,, dazy po trupach do celu. Nie zawaha sie oszukac swojego meza, klamac, dzialac za jego plecami ewidentnie i swiadomie wbrew jego woli i udawac naiwna, jest po prostu wyrachowana do granic mozliwosci. Fakt ze mozna ja lubic mnie co najmniej zaskoczyl. Mozna ja rozumiec (choc jak to ktos ujal powody to nie to samo co usprawiedliwienie) ale lubic? Zwlaszcza ze nie ma - jak w przypadku pani Norris czy Karoliny Bingley - tej calej satyry osmieszajacej jej postepowanie, element komiczny jest tu zupelnie nieobecny.
Przyznam ze mnie przerazala i od pewnego etapu fragmenty o niej czytalo mi sie najtrudniej.

Oczywiscie naiwnosc Dorotei na poczatku jest w pelni zrozumiala. We mnie budzila wrecz czulosc bo wiedzialam, ze to bedzie jedna z tych rzeczy ktorych utrata bedzie dla Dorotei najkorzystniejsza ale i najbolesniejsza.

Użytkownik: misiak297 31.07.2017 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie dlatego zdumia... | aleutka
Oczywiście, nie przeczę żadnemu z Twoich zarzutów. Wydaje mi się jednak, że skoro to literatura, można darzyć te postaci sympatią przy ich wszystkich złych czynach. Odrobina satyry w tym jednak jest, ale bardziej na płaszczyźnie narracyjnej. Eliot czasem wybornie ironizuje. Kojarzy mi się to z Austen.

Wydaje mi się, że w tym wyrachowaniu Rosamundy jest więcej bezmyślności, naiwności. To, co mi się podoba w postaciach z tej książki - one są mocno niejednoznaczne - nawet jeśli autorka nie staje po ich stronie.
Użytkownik: aleutka 31.07.2017 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, nie przeczę ż... | misiak297
Alez oczywiscie ze mozna. Tym bardziej zaskakuje ze nie lubisz Dorotei. Po prostu jest w tym dla mnie jakas niekonsekwencja. To co zarzucasz Dorotei jest w duzej mierze slowami i deklaracjami, czesto traktowanymi satyrycznie, wynikajacymi z niedoswiadczenia i naiwnosci. Dorotea nie krzywdzi. Rozamunda dziala i aktywnie szkodzi innym. Dla mnie to bardzo istotna roznica i na ogol decydujacy czynnki przy lubieniu lub nie :)
Użytkownik: misiak297 31.07.2017 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez oczywiscie ze mozna.... | aleutka
Nie lubiłem Dorothei - ale w końcu się polubiliśmy:)
Użytkownik: aleutka 01.08.2017 09:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubiłem Dorothei - al... | misiak297
To dobrze :) Moze jeszcze Rozamunda zacznie cie przerazac, kto wie :) Rzecz w tym, ze nie potrafilam dostrzec u niej naiwnosci czy bezmyslnosci. Przeciwnie. To jedna z tych postaci ktore doskonale wiedza czego chca i doskonale wiedza jak zmanipulowac, wykorzystac czy oszukac innych zeby to dostac. Nie ma w tym naiwnosci, jest pelna swiadomosc celu i glebokie przekonanie, ze JEJ cel uswieca srodki. A jesli ktos ucierpi to dlaczego mialaby sie przejmowac.
Użytkownik: aleutka 13.07.2017 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem pierwsze trz... | misiak297
Ale to jest charakterystyczne dla powiesci dziewietnastowiecznej - mozna opisywac nie pokazywac :)

Ja tam nigdy w Dorotei nie widzialam poddanczosci wobec mezczyzn. Widzialam wlasnie pewna taka niezaleznosc ze chce miec meza, ktory bedzie mi imponowal, ktorego bede mogla szanowac. Sam tytul mi nie wystarczy. Tragedia Dorotei jest fakt, ze ona ze swoim zerowym doswiadczeniem nie umie rozpoznac, ze Casaubon nie do konca jest tym czym jej sie wydaje. Dorotea chce oddac swoje zycie czemus wiecej niz codziennosci - a raczej nie tylko codziennosci. Bardzo mnie wzrusza jak chce sie rozwijac, uczyc dowiadywac nowych rzeczy. I ze szuka partnera ktory przede wszystkim to jej zapewni.
Użytkownik: misiak297 13.07.2017 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to jest charakterysty... | aleutka
Na początku tak mi to wyglądało z Dorotheą, jak piszesz. Ale trafiłem na fragment rozważań o potencjalnym małżeństwie z panem Casaubonem, który mnie zirytował (tym bardziej w odniesieniu do tak mądrej, świadomej kobiety):

"związek, który wydawał się jej tak pociągający, mógłby ją uwolnić od dziewczęcego uzależnienia od niewiedzy i umożliwić dobrowolne podporządkowanie się przewodnikowi, który powiódłby ją po najwspanialszym gościńcu" (s. 41).

Nie mówię, że to jest nieprawdziwe - natomiast chyba wolę te bardziej niezależne kobiety w XIX-wiecznej literaturze. No, ale zobaczymy, co będzie dalej:)

Szkoda, że niczym Elżbieta Bennet do Darcy'ego uprzedziłem się do Dodo po jednej głupiej odzywce, która nie musiała mieć nic wspólnego z prawdziwym przekonaniem bohaterki. Zresztą sama autorka tę kwestię potępiła (brawo, George Eliot!). Chodzi mi o tej fragment:

"Sądzę że wszystkie pieszczoty, jakimi się je [pieski salonowe] obsypuje, nie dają tym stworzeniom szczęścia. Są zbyt bezradne: ich istnienie jest zbyt kruche. (...) Lubię sobie wyobrażać, że otaczające nas zwierzęta mają duszę, która przypomina naszą i albo dbają o swoje własne sprawy, albo są naszymi towarzyszami, jak ten tutaj Mnich [bernardyn-stróż]. Tamte stworzenia to pasożyty. (...).
W ten sposób pozbyto się owego niechcianego szczeniaka, którego nos i oczka były smoliste i pełne wyrazu, a który, zdaniem panny Brooke, lepiej by się był nie narodził".
Użytkownik: Raptusiewicz 13.07.2017 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku tak mi to wyg... | misiak297
Dla Dorothei małżeństwo to jest wehikuł do zdobycia edukacji, na którą inaczej nie miałaby szansy - starszy mąż to bardziej profesor, który poprowadzi ją w świat greki i łaciny, a chyba nie ma nic złego w takim uczeniu się?
Użytkownik: aleutka 14.07.2017 09:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku tak mi to wyg... | misiak297
No wlasnie Dorotee najbardziej boli jej wlasna ignorancja, a na formalna, uporzadkowana edukacje typu uniwersytet nie ma po prostu szans. Maz ktory bylby w stanie ja poprowadzic to dla niej jedyna opcja. Ona ma taki troche kult wiedzy i ludzie wyksztalceni wydaja jej sie kaplanami wyzszego wtajemniczenia - troche z takiej bezsilnej, rozpaczliwej zazdrosci wydaje mi sie.

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.07.2017 11:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie Dorotee najbar... | aleutka
Potwierdzają to cytaty, które powypisywałem w ww. czytatkach, np.:

"Uważając się obecnie za ignorantkę, podawała wszystkie swoje wnioski w wątpliwość. Skądże mogła mieć pewność, że jednoizbowe chaty są zaprzeczeniem chwały bożej, jeśli znający języki klasyczne mężczyźni godzą własną obojętność na takie chaty z gorliwością o tę chwałę?" [81]

ale i polepszają wizerunek Dorotei:

"Dla osoby młodej i żarliwej trudno o kontakt bardziej przygnębiający niż towarzystwo człowieka, który poświęcił lata nauce, nie darząc nikogo i niczego odrobiną zainteresowania czy życzliwości." [237]
Użytkownik: aleutka 14.07.2017 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku tak mi to wyg... | misiak297
A tak w ogole poza wieloma innymi rzeczami Middlemarch jest klasycznym Bildungsroman, wiec nie nalezy oceniac Dorotei po poczatkowych rozdzialach :)
Użytkownik: Raptusiewicz 13.07.2017 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem pierwsze trz... | misiak297
Misiaku, ale czy nie widzisz, że to jest satyra? Chociażby ta wypowiedź o pieskach, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Zwłaszcza początkowe rozdziały Middlemarchu to czystej wody satyra na patriarchat.
Użytkownik: misiak297 13.07.2017 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, ale czy nie widz... | Raptusiewicz
Naturalnie, że widzę (Eliot podkreśla, że to była opinia wymyślona w trakcie rozmowy). Ja tylko twierdzę, że mnie te słowa zraziły do bohaterki. Oczywiście, to nie będzie miało wpływu na moją ocenę książki.
Użytkownik: Raptusiewicz 13.07.2017 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Naturalnie, że widzę (Eli... | misiak297
Szkoda, mnie się Dorothea wydawała potwornie inteligentna, tylko trochę przytłoczona realiami epoki. :)
Użytkownik: misiak297 13.07.2017 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, mnie się Dorothea... | Raptusiewicz
Nie jest powiedziane, że Dorothea nie zyska mojej sympatii później - w końcu ma na to jeszcze jakieś 1000 stron:D
Użytkownik: Raptusiewicz 13.07.2017 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jest powiedziane, że ... | misiak297
E, ale potem będzie jej mniej ;) I nie chcę spojlerować, ale nigdy nie wiadomo :)
Użytkownik: Anna125 13.07.2017 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
No i masz ci los. Przez Waszą dyskusję zainteresowała mnie ta książka:). No trudno, wstąpię przed wakacjami do biblioteki.
Użytkownik: miłośniczka 31.07.2017 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No i masz ci los. Przez W... | Anna125
Warto!!!
Użytkownik: Anna125 31.07.2017 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto!!! | miłośniczka
Jestem skutecznie zachęcona :)))
Użytkownik: misiak297 28.07.2017 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Brazylijski serial już ni... | LouriOpiekun BiblioNETki
Mam duży problem z tą książką.
Koncepcja powieści jest świetna. Niektóre rozdziały są napisane z takim polotem - fantastycznie się czyta (zwłaszcza te dotyczące wątku Rozamundy). A przez niektóre brnę, znudzony.
Dawno nie miałem tak mieszanych uczuć wobec książki z półki "klasyka".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 28.07.2017 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam duży problem z tą ksi... | misiak297
Może dlatego wystawiłem "tylko" 4.5 ;) Ale zobaczysz - ta powieść zostaje w pamięci, możliwe, że wracać będą nawet te "nudne" fragmenty...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: