Pomysł tej opowieści jest niesamowity i przerażający, jednak sama książka nie do końca taka jest. Podczas czytania wydaje się trochę ciągnąć, autor zamiast budować w nas strach, budzić grozę, często pisze niemające znaczenia rzeczy, które powodują czasem zniecierpliwienie.

Historia zaczyna się, gdy czteroosobowa rodzina przeprowadza się do miasteczka Ludlow. Starają się przyzwyczaić do nowego miejsca i nawet im się to udaje. Pewnego dnia sąsiad zabiera ich na pewien cmentarz, a właściwie smętarz dla zwierzaków. Po pewnym czasie ciężarówka jadąca po drodze obok domu zabija ich kota - i tak naprawdę to jest początek wszystkiego.