Dodany: 17.02.2016 19:08|Autor: misiak297

Bo życie "Nic nie znaczy i nic nie jest warte"[1]


"Na świecie pojawiacie się znikąd. Nie ma was zupełnie, a potem z nasienia wstrzykniętego w łono w ciele kobiety puchnąć zaczyna coś, co potem staje się wami, i nagle już jesteście z każdą chwilą coraz bardziej"[2].

Ośmioletni Josef Magnor ogląda świniobicie. XX wiek trwa od kilku lat. Trzydziestopięcioletni Nikodem Gemander, jego prawnuk, jedzie do Carrefoura, aby kupić cztery butelki wina. XXI wiek trwa od kilkunastu lat. Między rokiem 1906, kiedy to mały Zeflik – bo tak nazywają wówczas Josefa – patrzy na kaźń pewnej świni, a rokiem 2014, w którym w życiu Nikodema pewien Carrefour i pewne wino odegrają znaczącą rolę – rozciągają się Wielka Historia oraz saga rodziny Magnorów i Gemanderów. Nie, chwileczkę. To nie ma granic. Ta historia zaczyna się na długo przed początkowym świniobiciem i ciągnie się jeszcze długo po końcowej wizycie w Carrefourze. Trwa nie tylko w XX wieku i nie tylko na Śląsku, ale także poza nimi. W "Drachu" obserwujemy pewien jej wycinek. Śledzimy ludzi, którzy mieli swoje imiona, marzenia i troski, a także miejsce w ziemi, tej bestii, która wszystko pochłania i która pozwala wszystkiemu się narodzić na nowo. Ale to "oczywiście nie ma żadnego znaczenia, bo nic nie ma żadnego znaczenia"[3], aby zacytować jedną z wielu fraz powracających w "Drachu" jak refren.

To mogłaby być kolejna zwyczajna saga rodzinna osadzona na Śląsku, ujmująco piękna i naturalistycznie brutalna zarazem. I na pewno byłaby dobra, bo Szczepan Twardoch dał się poznać jako świetny pisarz. A jednak autor "Morfiny" nie tworzy tradycyjnej, linearnej sagi rozpiętej między ostatnimi dwoma wiekami. Tutaj daty, zdarzenia, frazy nakładają się na siebie, a osoby, które się spotkać nie mogły (bo żyły w zupełnie innych czasach), widzą się na płaszczyźnie powieściowej, choć zarazem nie są w stanie się dostrzec.

"Człowiek, drzewo, sarna, kamień, ja. Wszystko to samo. Nikodem, Stanisław i Natalia Gemanderowie, Ernst i Gela Magnorowie, Josef i Valeska Magnorowie żyją w tym samym miejscu i w tym samym czasie, chociaż w różnych, nakładających się na siebie latach, tak samo jak sarny"[4].

Nikodem przejeżdża obok czołgu w 1945 roku swoim luksusowym samochodem. Josef jadący pociągiem mija młodszego o trzy lata Josefa, który jedzie tym samym pociągiem w przeciwnym kierunku. Staruszka Gela Magnor widzi samą siebie, gdy jako młodą pannę kokietuje ją pewien Słowak, który niebawem zostanie zabity. Nikodem czeka na sms od dziewczyny, która mu się wymyka, a młodziutka Caroline Ebersbach, odkrywająca swoją seksualność – na kochanka. Valeska pozuje do zdjęcia poślubnego i zarazem pół roku wcześniej jest bacznie obserwowana przez swego przyszłego męża, który wcale nie wie, czy to właśnie ją chce pojąć za żonę. Pewna sarna biegnie, nieświadoma tego, że zaraz rozszarpią ją psy. Wszystko tu jest wspólne – historia, opowieści, uczucia, miejsca, świat, wreszcie śmierć. Wszyscy stanowią tu jedność – ich historie jako pojedynczych osób pozbawione są znaczenia. Narrator (pomysłowy, jak to u Twardocha, ale jego tożsamości nie zdradzę), mówi:

"Jesteście źródłem i pokarmem wszystkiego, co kiedyś się narodzi, i wszystko jest pokarmem wszystkiego. Jesteście jednym. Ze mną i ze sobą"[5].

Pisarz wciąga w świat, który wykreował, od pierwszej do ostatniej strony. Wciąga narracją – bo główna siła tej powieści to nie świetna fabuła, interesująco przedstawione postaci ani historia rodziny w kilku pokoleniach (mimo że i to są atuty "Dracha"), ale narracja właśnie. Twardoch potrafi brawurowo się nią bawić, co udowodnił już w "Morfinie" (dobrej, choć miejscami nieznośnie przegadanej). Tu jednak osiąga intelektualne szczyty, doskonale panuje nad tekstem i językiem, choć aby to dostrzec, trzeba mu czytelniczo zaufać, dać się poprowadzić. W "Drachu" nie ma ani jednego zbędnego słowa (czy muszę dodawać, że nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że to powieść pełna niepotrzebnych ozdobników?). Saga rodzinna w rozsypaniu ma swój porządek, nad wszystkim górują eklezjastyczne leitmotivy, a "przeskoki" między kolejnymi płaszczyznami czasowymi, ich zbieganie się – czynią z lektury "Dracha" niezapomnianą, fascynującą literacką ucztę.

Zjawiskowa to proza. Wielka, wyrafinowana literatura. Nie przegapcie jej.


---
[1] Szczepan Twardoch, "Drach", Wydawnictwo Literackie, 2014, s. 309.
[2] Tamże, s. 31.
[3] Tamże, s. 303.
[4] Tamże, s. 349.
[5] Tamże, s. 321.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4731
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 24
Użytkownik: Marylek 17.02.2016 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na świecie pojawiacie si... | misiak297
Bo wszystko jest zawsze. I wszyscy jesteśmy jednym.

Pełna zgoda, Michale. To przepiękna książka, głęboka i mądra, wszechogarniająca jak ludzki los, i tak samo uniwersalna. I nie da się jej opowiedzieć. Można jedynie przeczytać i przeżyć.

Uniwersalność losów ludzkich w "Drachu" skojarzyła mi się z uniwersalnością losów w utworach Axelsson: to zupełnie inna proza, inne światy, inna perspektywa, jednak w pewien sposób podobna. Podobna zogniskowaniem na fatum, na predestynacji, o której nie myśli się na co dzień, a która przenosi się z pokolenia na pokolenie, nie zważając na postęp, rozwój technologii i zmiany obyczajów.

Nosimy w sobie wszystkich naszych przodków.
Użytkownik: misiak297 17.02.2016 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo wszystko jest zawsze. ... | Marylek
Przyznam, że zdumiało mnie Twoje porównanie do Axelsson. Axelsson serwuje psychologiczną wiwisekcję, to jest najważniejsze w tej prozie. Twardoch nie skupia się aż tak na psychologii, bardziej też się bawi literaturą, eksperymentuje (uwielbiam takich twórców). Natomiast rzeczywiście jest pewne pokrewieństwo między tą dwójką.

Przypomniał mi się cytat z "Kwietniowej czarownicy": "Opowieść o nas dotyczy również tych, którzy żyli przed nami". I się z tym zgadzam w stu procentach. Badając genealogię, widzę, ile przejąłem po swoich przodkach. I zdaję sobie sprawę, że pewnej części tego dziedzictwa i tak nigdy nie odkryję.
Użytkownik: Marylek 17.02.2016 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że zdumiało mni... | misiak297
A mnie się skojarzyło. właśnie tym, że wszystko jest zawsze. Styl jednej i drugiej prozy jest zupełnie różny, różne są miejsca akcji. Ale, zauważ, jest pewna determinacja losu, od której nie jesteśmy w stanie uciec. Jak z tą sarną u Twardocha. Cokolwiek by zrobiła, i tak była skazana na tę jedną, konkretną kulę. Jak z losem Nikodema...

Bohaterki Axelsson podobnie: nawet jeśli sama autorka kreuje kilka ścieżek ich losu ("Ta, którą nigdy nie byłam"), jeśli one starają się wyjść z zaklętego kręgu ("Dom Augusty"), jeśli wierzą, że same decydują o tym, co za chwilę zrobią ("Daleko od Niflheimu"), przychodzi chwila, która burzy ich misterne plany - i jest jak zwykle. Jak musiało być.

Twardoch jest znacznie lżejszy, oczywiście. I nie tak traumatyczny. Ale determinizm u niego znajdziesz. Pochylenie się nad nieuniknionością ludzkiego losu jest podobne u obojga.
Użytkownik: misiak297 17.02.2016 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się skojarzyło. wł... | Marylek
Masz rację. Ta sarna przewijająca się przez całą książkę jest symboliczna.

Z Axelsson - zgoda. Mimo wszystko ostatnio zostawia swoim bohaterkom trochę światła, nadzieję na lepsze jutro ("Lód i woda, woda i lód", "Pępowina").

Ja, czytając "Dracha", miałem jeszcze skojarzenia z Rougon-Marquartami Zoli. Zresztą Twardoch nie stroni od naturalizmu.
Użytkownik: Marylek 17.02.2016 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. Ta sarna prze... | misiak297
A wiesz, że "Pępowina" wydała mi się wręcz zbyt lekka, jak na Axelsson? Zbyt optymistyczna? Choć również przynosiła ulgę, tą nadzieją waśnie.

Tak, naturalizm w "Drachu" jest, ale w odpowiednich proporcjach. Nie wadzi.
Użytkownik: Monika.W 22.02.2016 07:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na świecie pojawiacie si... | misiak297
Po lekturze Morfiny (która mnie zachwyciła) poważnie zastanawiałam się nad przeczytaniem jednak Dracha. Twoja recenzja przekonała mnie, że warto. Skoro bawi się literaturą, nic nie jest oczywiste, wszystko się przenika - będzie dobrze.

I przy okazji - czemu zastanawiałam się, czy "jednak" przeczytać Dracha. Wszystko przez Trójkę. Otóż Dracha czytali tam, a właściwie nie czytali, a jakiś rodzaj słuchowiska z tego zrobili, kilka osób czytało, to nie był prostu audiobook. I ten czytany w Trójce Drach strasznie mi się nie podobał, był egzaltowany, nadęty, wydziwiony. Myślałam, że to cecha powieści. Aż tu parę tygodni temu posłuchałam kilku odcinków czytanej w Trójce Agaty Christie "I nie było już nikogo". Przecież znam ten kryminał, wiem, że jest świetny. A w wykonaniu Trójki był koszmarny - tak samo egzaltowany i nadęty, jak Drach. Zrobiony zresztą dokładnie według tych samych zasad, ten sam ton, nastrój, itp. Czyli - to nie wina Dracha, że czytany w Trójce był koszmarny, to wina reżysera i aktorów, którzy to czytali. A piszę to wszystko po to, aby ostrzec przed słuchaniem Dracha z Trójki. Można się zniechęcić. Po prostu trzeba przeczytać.
Użytkownik: misiak297 22.02.2016 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Po lekturze Morfiny (któr... | Monika.W
Moniko, moim zdaniem zdecydowanie warto poświęcić "Drachowi" swój czas!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.02.2016 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na świecie pojawiacie si... | misiak297
A ja mam taką uwagę bardziej natury językowej:

piszesz w drugim akapicie o świniobiciu "kaźń pewnej świni".

IMHO kaźń to wykonanie wyroku śmierci, także połączona z torturami, albo po prostu w mowie potocznej uśmiercenie kogoś ze szczególnym okrucieństwem i na pokaz, natomiast świniobicie nie ma w sobie nic osobistego ani tp. Rozumiem, że komuś mocno uwrażliwionemu na los zwierząt rzeźnych takie określenie może wydawać się słusznym, jednak jego nacechowanie emocjonalne w tym przypadku chyba narzuca pewną interpretację, która nie była wskazywana ani sugerowana przez autora, czyż nie?
Użytkownik: misiak297 22.02.2016 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam taką uwagę bardz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Louri, uwierz mi, że to, co się dzieje z tą świnią to jest po prostu kaźń. Odbiega, zdaje się, od standardów klasycznego świniobicia.
Użytkownik: Rbit 22.02.2016 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Louri, uwierz mi, że to, ... | misiak297
Jako świadek kilku świniobić stwierdzam, że odbiega co najwyżej w tym, że za pierwszym razem nie udało się ogłuszyć świni, a ta uciekła i ogłuszono ją po krótkim pościgu. W pozostałym zakresie - standard.
Użytkownik: misiak297 22.02.2016 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako świadek kilku świnio... | Rbit
Cóż, ja nigdy nie widziałem świniobicia. To zrobiło na mnie bardzo przygnębiające wrażenie, nawet w tym "standardzie", o którym piszesz.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.02.2016 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, ja nigdy nie widział... | misiak297
Dość - hm, dosadna - scena zarzynania świni i spuszczania krwi (na kaszankę, do salcesonu) do szaflika jest w ekranizacji "Imienia róży" chociażby. Chociaż i tak pewnie tak wiek temu jak i dziś jest to dużo bardziej humanitarne. Zaś nie sądzę, by ktokolwiek "męczył" zwierzę, ponieważ wówczas poprzez krew rozprowadzane są pewne hormony i inne chemikalia (wydzielane standardowo w sytuacjach stresowych), które psują smak mięsa - dlatego rzeźnicy starają się ubić spokojne zwierzę. Choć w wielkich ubojniach to cholera wie...
Użytkownik: joanna.syrenka 22.02.2016 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dość - hm, dosadna - scen... | LouriOpiekun BiblioNETki
Opis świniobicia w "Postrzyżynach" Hrabala to jeden z najpiękniejszych fragmentów prozy na świecie, chociaż kocham zwierzątka wszelakie (oprócz komarów).
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.02.2016 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Opis świniobicia w "Postr... | joanna.syrenka
Podobnie z opisem rzezaka wycinającego jajniki świni w Chrystus zatrzymał się w Eboli (Levi Carlo) - opis porażający, szczególnie swym naturalizmem, ale równocześnie genialny literacko!
Użytkownik: miłośniczka 23.02.2016 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobnie z opisem rzezaka... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ojej! Wasze fragmenty zwiastują rychłe nadejście konkursu pt. "Kwik i ryk, czyli świniobicie w literaturze". ;-)
Użytkownik: joanna.syrenka 23.02.2016 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej! Wasze fragmenty zwi... | miłośniczka
:D Zrób!
Użytkownik: miłośniczka 23.02.2016 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: :D Zrób! | joanna.syrenka
Myślisz, że znajdę 50 fragmentów? ;D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.02.2016 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślisz, że znajdę 50 fra... | miłośniczka
Wystarczy nawet 15 do małego konkursu :)
Użytkownik: asia_ 23.02.2016 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Wystarczy nawet 15 do mał... | LouriOpiekun BiblioNETki
Do małego to wystarczy nawet 7 :>
Użytkownik: koczowniczka 22.02.2016 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na świecie pojawiacie si... | misiak297
A ja się zraziłam do tej książki po przeczytaniu tej recenzji http://galeriakongo.blogspot.com/2015/10/drach-szczepan-twardoch.html. Marlow pisze: „Uf! Skończyłem. Matko, co za katorga. Ale skoro tyle rabanu narobiono wokół tej powieści, to sądziłem, że jest w tym coś więcej niż tylko efekt pracy specjalistów od marketingu. Jednak, jak to zwykle bywa, król okazał się nagi i kiepsko musi być z naszą literaturą współczesną jeśli coś takiego dostaje nominacje do nie wiem czy najważniejszej, ale na pewno do najbardziej rozreklamowanej nagrody literackiej”.
Użytkownik: Monika.W 22.02.2016 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się zraziłam do tej ... | koczowniczka
A Marlow to autorytet dla Ciebie? Na szybko przejrzałam ten blog. Nie mogę zanegować jego pochwał - bo tam Lalka i podobne. Ale w sumie neguje wszystko, co współczesne (jest to pewne generalizowanie, nie przejrzałam całości). Np. jest negatywna opinia o Matce Makrynie, mnie ta książka bardzo się podobała.
Użytkownik: koczowniczka 22.02.2016 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A Marlow to autorytet dla... | Monika.W
Czasami zgadzam się z jego opiniami, czasami nie, ale zaglądam do niego, bo pisze o ciekawych książkach (klasyka, literatura obozowa itd), podczas gdy na większości blogów mówi się jedynie o nowościach. Pod recenzjami często są długie, ciekawe dyskusje (na przykład pod recenzją „Saturna” dyskutuje sam Jacek Dehnel). I pisze w sposób przekonujący. Ale Misiak też jest przekonujący, będę więc musiała sięgnąć po książkę :)
Użytkownik: misiak297 22.02.2016 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami zgadzam się z jeg... | koczowniczka
Przeczytałem tę recenzję. Niewątpliwie recenzent przeczytał książkę wnikliwie, natomiast z jego krytyką się nie zgadzam. A już porównanie Twardocha do Michalak jest solidnym nadużyciem. Co by o "Drachu" nie powiedzieć, jest to owoc wielu miesięcy ciężkiej pracy pisarza (to widać), literatura z pomysłem, literatura pisana z dużym szacunkiem dla czytelnika. "Drach" może się nie podobać, ale ten król wcale nie jest nagi. I nie jest to kwestia dobrego marketingu. Taka literatura broni się sama.
Użytkownik: Monika.W 23.02.2016 07:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami zgadzam się z jeg... | koczowniczka
Rzeczywiście Marlow jest zdecydowanie ponad średnią blogów książkowych, książki ciekawe omawia. Ale czy chwali jakąś nowość? Ja też wpadłam kiedyś w pułapkę nieczytania współczesnej powieści, właśnie po jakiś totalnych porażkach czytelniczych, stylu Michalak czy reklamowane zachodnie bestsellery. I okazało, że dobre książki i dobrzy twórcy mnie omijają. Bo część jest dobra, bardzo dobra. A jak nie będziemy ich popierać, to może będzie ich coraz mniej? Dlatego sceptycznie podeszłam do negatywnych opinii na tymże blogu, może autor też wpadł w pułapkę, za bardzo poszufladkował literaturę?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: