Dodany: 15.02.2016 22:41|Autor: miłośniczka

Ostre oko Stuhra


We wrześniu 2011 roku u pana Jerzego, jednego z najbardziej znanych polskich aktorów i reżyserów, stwierdzono nowotwór krtani. Już po rozpoczęciu leczenia onkologicznego otrzymał od swojej córki Marianny piękny, estetyczny zeszyt – w którym postanowił zapisywać spostrzeżenia podczas tego trudnego okresu.

Na czym skupia się Stuhr, walcząc o życie? Jeśli ktokolwiek szuka tutaj wynurzeń o bólu chemio- czy radioterapii, obserwacji chorego ciała lub obaw o przyszłość, zawiedzie się. Chory nie zamierza tak łatwo się poddać i przygotowywać na opuszczenie ziemskiego padołu, toteż biernie uczestniczy w aktualnych wydarzeniach kulturalnych, społecznych czy politycznych – obserwuje je, komentuje, ironizuje, polemizuje z wieloma tezami. W rezultacie otrzymujemy zbiór dobrych, błyskotliwych przemyśleń, z których wiele może stać się kultowymi cytatami, jak choćby ten:

„Na boisku biega dwudziestu dwóch zawodników, w tym tylko ośmiu Polaków. Czy to turniej południowej strefy wojsk NATO? Nie, to odwieczne, tradycyjne derby Cracovia-Wisła. Wśród ośmiu Polaków nie ma ani jednego krakowianina. Publiczność wyje. Nikomu nie przeszkadza, że gola strzelił Holender. Wielki sukces »krakowskiej« drużyny!”*.

Można wyczytać tutaj smutek po odejściu Wisławy Szymborskiej, ostrą krytykę współczesnego kina (m.in. bezlitośnie o „Sponsoringu” Szumowskiej; z tego wszystkiego aż chce mi się go obejrzeć), wspomnienia o wspaniałych ludziach, jak np. profesorze Andrzeju Litworni, od którego aktor uczył się języka i kultury włoskiej, czy pełne napięcia oczekiwanie na narodziny wnuczki, Helenki. Z kart wynurza się dobry i wrażliwy człowiek, rodzinny, ciepły, kochający, ale jednocześnie bezkompromisowy. Owszem, czasem trochę pyszny, co zauważyłam już w „Sercowej chorobie, czyli moim życiu w sztuce” – tam ogromnie mnie to raziło, tutaj jakoś wybaczam.

Jeśli już sięgać po „Tak sobie myślę…”, to jak najprędzej. Obserwacje Stuhra w większości bowiem dotyczą zjawisk i wydarzeń, które niedługo już trudno nam będzie sobie przypomnieć (mówię tu zwłaszcza o notatkach sporządzonych po lekturze dzienników społeczno-politycznych czy dziennika telewizyjnego – dziś jeszcze pamiętamy o słownych utarczkach byłych prezydenta i premiera, o zamieszaniu z Euro, ale czy tak będzie za lat parę? Nawet jeśli, spostrzeżenia te stracą chyba już smaczek).

Warto przeczytać, i to szybko.


---
* Jerzy Stuhr, „Tak sobie myślę…”, Wydawnictwo Literackie, 2012, str. 43-44.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na stronie Miasta Słów]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 581
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: