Dodany: 10.02.2016 22:26|Autor: Jose

Władza deprawuje


Za sprawą popularnego serialu „Gra o tron” wszyscy znają autora sagi „Pieśń lodu i ognia”, George’a R.R. Martina. Okazuje się, że amerykański pisarz nie musi się wstydzić także innych utworów.

Jakiś czas temu natknąłem się na zbiór jego opowiadań zatytułowany „Piaseczniki”, w którym szczególnie tytułowa historia budzi podziw. Piaseczniki to podobne do termitów zwierzątka, tworzące społeczeństwa, prowadzące ze sobą wojny, a także potrafiące czcić (bądź nienawidzić) właściciela. W niezwykle ciekawy sposób Martin ukazał w tym opowiadaniu zarówno ludzkie wady, jak i trudności w byciu „bogiem”. Podobny problem porusza też w „Tufie Wędrowcu”.

Haviland Tuf, skromny handlarz, zostaje wynajęty do przewiezienia kilku osób w pobliże pewnej planety, na którą co kilkadziesiąt lat zsyłane są wyniszczające ją plagi. Okazuje się, że stoi za tym opustoszały, ponad tysiącletni bojowy statek kosmiczny zaprogramowany do takiego działania. Chociaż pasażerowie Tufa mają olbrzymią chrapkę na przejęcie statku, to on wchodzi w jego posiadanie i staje się jednym z najpotężniejszych ludzi we wszechświecie.

Na szczęście, mimo swoich 250 centymetrów i potężnej budowy, jest dobrodusznym człowiekiem i bardziej ceni sobie pomaganie niż niszczenie. Pokornie znosi wszystkie usłyszane obelgi, próbuje dogodzić wszystkim napotkanym osobom i nie znosi agresji. Inną charakterystyczną cechą Tufa jest popisywanie się erudycją oraz nadmierne używanie słowa „zaiste”. Z jednej strony można polubić tę poczciwą, inteligentną i jakże cierpliwą postać, z drugiej jednak – zdarza się, że irytuje swoimi rozwlekłymi wypowiedziami, z których niekiedy bije arogancja. Niemniej największą zaletą Tufa jest to, że wykorzystuje swoją potężną „Arkę” w celu ulepszania klimatu planet, które odwiedza.

Najczęściej bywa na S’uthlam – cierpiącej na przeludnienie planecie, której grozi głód. Dzięki „Arce” przestał być kupcem, a stał się, jak to sam ujmuje, inżynierem ekologiem. Możliwość klonowania oraz odtwarzania przeróżnych gatunków roślin i zwierząt pozwala mu wpływać na faunę i florę każdej planety. W ten sposób na S’uthlam odracza widmo głodowej śmierci, gdzie indziej ratuje świat przed morskimi potworami, a w jeszcze innym miejscu tworzy bojowe i agresywne zwierzęta. Tuf może pomagać, ale także niszczyć: „Arka” jest wszak wojskowym i niebezpiecznym statkiem (ma aż 30 km długości!), mogącym pokonać całą flotę. Krótko mówiąc, Haviland staje się kimś w rodzaju boga – to od niego zależy żywot poszczególnych planet.

„Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie” – mówi do Tufa jedna z najbardziej wpływowych postaci na S’uthlam, kapitan Tolly Mune, cytując brytyjskiego filozofa Johna Actona. Wokół tych słów kręci się cała powieść Martina. Niemalże wszechmocna „Arka” szybko staje się obiektem pożądania i niektórzy próbują ją przemocą wyrwać z rąk Havilanda. Ten, kiedy czuje się już pewnie na swoim statku, wciąż wydaje się tym samym co dawniej skromnym człowiekiem, ale jednak coraz trudniej z nim negocjować. Forsuje swoje pomysły ulepszania poszczególnych planet, a w razie odmowy potrafi być groźny. Czy władza zdeprawuje absolutnie także jego?

George R.R. Martin w gatunku science fiction radzi sobie, jak widać, równie świetnie, co w fantasy. Nie dość, że potrafi skonstruować niezwykle ciekawego bohatera, to i jego perypetie są w stanie przykuć nas do książki. Ponadto zadaje kilka pytań, na które sami musimy sobie odpowiedzieć: jakie skutki może wywołać bezmyślne ingerowanie w naturę? Czy problemy świata tkwią w naturze, czy raczej w nas? Czy sztuczne ulepszanie natury jest moralne? I wreszcie ostatnie: czy łatwo jest być Bogiem?


[Tekst opublikowałem także na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 917
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: szastprast 30.08.2017 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Za sprawą popularnego ser... | Jose
Nie sadziłem, że można o tej książce napisać aż tyle, nie używając słowa kot.
Użytkownik: reniferze 30.11.2017 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Za sprawą popularnego ser... | Jose
Recenzja lepsza od książki :).
"Tuf Wędrowiec" jest niewątpliwie dowodem na wielką wyobraźnię autora, ale mam wrażenie, że to książka dla raczej niewymagającego czytelnika. Bohaterowie są mało wyraziści, kolejne perypetie dość przewidywalne, ekologiczne mądrości oczywiste. Jest kilka smaczków, kilka interesujących fragmentów, ale całość nie zwala z nóg. Przeczytałam bez żalu, nawet chwilami z przyjemnością, ale do "Gry o tron" jest Tufowi daleko.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: