Dodany: 04.02.2016 13:33|Autor: Ewa Kuźniar

Książka: Podziemny krąg
Palahniuk Chuck

2 osoby polecają ten tekst.

Oswajanie inności – Recenzja audiobooka „Podziemny krąg” Ch. Palahniuka*


Poznawanie literatury obcojęzycznej jest poznawaniem odmiennej mentalności, kultury, obyczajów, przesądów i uprzedzeń. Myślę, że trzeba szczególnie o tym pamiętać, gdy sięgamy po książki Palahniuka. Określenie świata jako medialnej wioski jest dla mnie chwytliwym, paradoksalnym frazesem, który na moment zaskakuje, ale nie wytrzymuje drobiazgowej konfrontacji z rzeczywistością, także z rzeczywistością literackiego świata tego pisarza.

Chuck Palahniuk – rocznik 1962, pisarz i satyryk amerykański – ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Oregon, pracował jako reporter, ale był też mechanikiem samochodowym i wolontariuszem, opiekował się bezdomnymi i chorymi. Dość późno zajął się pisaniem. Mieszka w Portland (Oregon). Za „Podziemny krąg”, opublikowany w 1996 roku, otrzymał dwie ważne nagrody: Pacific Northwest Booksellers Association Award oraz Oregon Book Award for Best Novel. W Polsce ta powieść została wydana dwukrotnie, w 2001 i 2006 roku, a potem ukazała się jako audiobook w interpretacji Borysa Szyca, firmowany przez wydawnictwo Niebieska Studnia.

Bezimiennym narratorem jest tu młody mężczyzna, rasy białej, przedstawiciel klasy średniej, posiadacz dobrze urządzonego apartamentu i stałego etatu. Bohater cierpi na bezsenność, jego biologiczny zegar wariuje w zderzeniu z mnogością stref czasowych, które musi przekraczać podczas lotniczych podróży służbowych. Męczy się okrutnie, szuka sposobów na sen i znajduje. Kuracja, która ma polegać na zdobyciu wiedzy o tym, jak bardzo cierpią inni ludzie, staje się jego nałogiem. Chodzi na spotkania grup wsparcia dla osób dotkniętych śmiertelnymi chorobami, poddaje się z całym zaangażowaniem psychoterapii i wreszcie może spać. Aż do momentu, gdy spotyka młodą kobietę, Marlę Singer, która w ten sam sposób leczy swoje kompleksy i lęki. Narrator traci przez nią względny spokój. Ale osiągają porozumienie – uczestniczą w różnych grupach wsparcia, żeby sobie nawzajem nie psuć złudnego wrażenia, iż są godni współczucia i pociechy. W tym czasie bohater poznaje Tylera Durdena. U niego szuka pomocy, kiedy płonie jego wypieszczone mieszkanie. Nowy znajomy przygarnia przygodnego lokatora, ale ten musi najpierw stoczyć z nim walkę. Tak powstaje nietypowa grupa wsparcia dla zrezygnowanych mężczyzn – klub walki. Jest podziemny, więc tajny, ma swoje zasady i z czasem przekształca się w akcję militarną przeciwko cywilizacji. Tyler jest z Marlą, a jego podrzędna pozycja społeczna ma stanowić usprawiedliwienie dla dość odrażających praktyk. Ale są one celowe i dają mu finansową satysfakcję. Kiedy zaczynają ginąć ludzie – szef narratora i jego znajomy z pierwotnej grupy wsparcia – ten zastanawia się, kojarzy fakty i odkrywa z przerażeniem, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

„Podziemny krąg” jest jedną z tych powieści, które można odbierać na różnych poziomach. Przyjmując na przykład, że oto mamy przed sobą czysto rozrywkową lekturę, thriller osadzony w codzienności, który tę rzeczywistość, szarą i każdemu znaną, ubarwia stopniowo, potęgując napięcie na początku opowieści, potem zmniejszając je do zera i znów zwiększając w trakcie jej trwania. Nie sposób się nudzić, bo autor nie tylko zapewnia niespodziewane wydarzenia wraz z ich konsekwencjami, ale także zniesmacza nas, przeraża, drażni lub rozśmiesza swoją skłonnością do opisów obrzydliwych czynności lub obrazów – nie radzę czytać przed wizytą w wykwintnej restauracji… Na początku nie wiedziałam, jak traktować takie wtręty – czasem budowały one fabułę, a czasem były tylko próbą wytrzymałości dla czytelnika. Rozważania na temat: co z czym połączyć i do czego wlać, żeby wybuchło – stają się na koniec nużące, bo ileż można… Ale opowieść o tym, jak Tyler ugotował matkę Marli budzi szczery, niewymuszony śmiech i podziw dla wyobraźni pisarza. Mydlane zapędy Tylera mają jednak dla nas, Polaków, także całkiem inną wymowę i nie są wcale czystym absurdem. To właśnie jeden z tych momentów, kiedy poczułam, że nie jestem obywatelką świata, lecz konkretnego kraju, z przynależnością do określonej historii.

Inny poziom odbioru to obraz opisywanego przez Palahniuka amerykańskiego środowiska, stylu życia. Narrator ma pracę i dobre zarobki, jest poprawnym konsumentem dóbr materialnych i uzależnia się od nich. Rzeczy dają mu przez jakiś czas poczucie bezpieczeństwa, komfortu i zadowolenia. Z letargu wybija go wspomniana już bezsenność. Sądzę, że nie bez wpływu na samopoczucie bohatera pozostaje jego praca, moralnie podejrzana: firma motoryzacyjna wycofuje wadliwe wyroby z obiegu, jeśli koszt wymiany wybrakowanej części jest mniejszy od kosztów wypłacanych odszkodowań powypadkowych. Narrator żyje samotnie. Źle wspomina rodziców, którzy toczyli wojny ze sobą i traktowali dziecko instrumentalnie. Chodzi na grupy wsparcia, żeby doznać namiastki współczucia, emocjonalnego poruszenia, płaczu. Kiedy zawiera znajomość z Marlą, znów nie może spać, a kiedy chce się do niej zbliżyć, musi najpierw poznać Tylera… Sam nie umie wejść w relacje bliższe niż koleżeńskie. Wyobcowanie, osamotnienie, ludzie jak przedmioty… I znów widzę, i czuję, że jestem z innej części świata. My dopiero zmierzamy w tym kierunku, dla nas paskudny dobrobyt narratora i jego samotność są wymarzonym celem i wcale nas nie zniechęca ani nie mierzi uprzedmiotowienie człowieka. Nie dowierzamy cudzym doświadczeniom…

Następnym poziomem lektury może być rozważanie o cywilizacji. Tyler chce zniszczyć to wszystko, co jest zdobyczą techniki, kultury i budować od podstaw, od natury począwszy. Poznajemy anarchistyczną filozofię i hasła, które uwodzą współczesnych terrorystów – w imieniu dobra rozprzestrzenia się tymczasowe zło, które ma doprowadzić do większego dobra… Mężczyźni z klubów walki są sami dla siebie idolami: odporni na ból, nieustraszeni, śmiertelnie ryzykujący. Po prostu – macho. Spełniają swoje sny o sobie samych. W polskich warunkach spotykamy co najwyżej rozwydrzonych wandali, bo anarchiści, na szczęście, nie mają tu co robić. Chaos jest wystarczający…

I kolejna warstwa, dla mnie najbardziej interesująca: człowiek. Cokolwiek powiem o Palahniuku jako pisarzu, jedno wiem na pewno: on zna ludzką kondycję, zna się na ludziach i ma dystans także do siebie. Myślę, że ta jego wiedza jest ze wszech miar prawdziwa i tu, po raz pierwszy, wierzę mu bez zastrzeżeń. Jego cynizm jest przejmująco bezradny. To wszystko, co wyszydza, podaje w wątpliwość, ukazuje w szokującej formie – jest odwrotną stroną delikatności, potrzeby bliskości, świadomego życia. Destrukcja ma prowadzić do odnowy, a nawet do zbawienia, bo przecież z punktu widzenia Boga działa ta sama zasada – im gorzej, tym lepiej. Rozpad może dotykać również tego, co rozpaść się powinno, żeby mogło zaistnieć po prostu dobro.

Gdybym dostała do ręki książkową wersję „Podziemnego kręgu”, nie wiem, czy przeczytałabym ją do końca. Najpewniej zniechęciłyby mnie okropności, które autor traktuje jak ozdobniki albo elementy gry z czytelnikiem: czy i to zniesiesz? Audiobook czytany przez Borysa Szyca wciąga, angażuje, intryguje: aktor utożsamia się z narratorem i niemałą rolę odgrywa tu fakt, że jest w tym wiarygodny, nie zostaje naruszone jego aktorskie emploi.

Obcujmy więc z innością – jako ostrzeżeniem, jako dopełnieniem, jako kreacją świata, człowieka, literatury.


---
* Chuck Palahniuk, „Podziemny krąg”, przeł. Lech Jęczmyk, wyd. Niebieska Studnia, 2012, lektor: Borys Szyc.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1481
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: