Dodany: 03.02.2016 00:34|Autor: Pani_Wu

Kwadratowe jaja, czyli porządek i metoda


Na początek odrobina historii: „Tytuły zebrane w tomie »Poirot prowadzi śledztwo« (1924) pisane były na zamówienie magazynu »The Sketch«, który rozpoczął ich druk w marcu 1923 roku od »Wypadków na Balu Victory«. Do końca roku w gazecie ukazały się dwadzieścia cztery historyjki z małym Belgiem. Zbiór »Poirot prowadzi śledztwo« objął jedenaście z nich, natomiast pozostałe, w pięćdziesiąt lat po gazetowej premierze, opublikowano w pierwszym brytyjskim wydaniu »Wczesnych spraw Poirota«. W 1963 roku Christie uhonorowała wydawcę »The Sketch«, opatrując »Kieszeń pełną żyta« dedykacją: »Bruce’owi Ingramowi, który lubił i wydawał moje opowiadania«”[1].

Wszystkie historie opisane w tomie „Poirot prowadzi śledztwo” opowiada kapitan Hastings. To niejako tłumaczy pewne niedoskonałości przekazu, narrator nie zawsze rozumie, co się naprawdę dzieje w prowadzonej sprawie. Jego zagubienie, połączone z jednoczesnym przekonaniem o własnych zdolnościach, a także z troską o nadmiernie rozdęte ego przyjaciela, zostało oddane przez autorkę po mistrzowsku. Pyszne są także sprzeczki pomiędzy Poirotem i Hastingsem, a fabuła pełna typowych dla gatunku sytuacji, takich jak przebieranki, inscenizacje, nawet sięganie do okultyzmu. Wiele z nich doskonale sprawdziłoby się, gdyby opowiadania odegrać jako sztukę na deskach teatru.

Tytułowa (z pierwszego opowiadania) Gwiazda Zachodu to olbrzymi brylant, bliźniak drugiego, o nazwie Gwiazda Wschodu. Kiedy właścicielka tak cennego klejnotu otrzymuje list z pogróżkami, nie pozostaje jej nic innego, jak poprosić o pomoc parę słynnych detektywów.

„Odciągnąłem Poirota na bok.
– Słuchaj no, drogi przyjacielu, nie lepiej wrócić do Londynu?
– Tak uważasz, Hastings? Dlaczego?
– No cóż – odchrząknąłem – sprawy nie potoczyły się najlepiej, prawda? Mam na myśli to, że mówisz lordowi Yardly, by zdał się na ciebie, a wszystko będzie dobrze – i sprzątają ci brylant sprzed nosa!
– To prawda – odparł Poirot bardzo zakłopotany. – Nie był to jeden z moich największych triumfów. (…)
– Nie sądzisz, że – przepraszam za wyrażenie – zaprzepaściwszy sprawę, byłoby taktowniej natychmiast wyjechać?
– A obiad, bez wątpienia wyśmienity obiad, który przygotował szef kuchni lorda Yardly?”[2]

Również godny polecenia jest ten cytat: „żadna kobieta nie zniszczy listu, jeśli nie jest bezwzględnie konieczne. Nawet wtedy, gdy rozsądniej byłoby to uczynić”[3].

Opowiadanie „Tragedia w Marsdon Manor” wyjaśnia okoliczności zgonu pana Maltraversa, który krótko przed tym ubezpieczył się na wypadek śmierci na wysoką sumę.

„Perypetie z tanim mieszkaniem” opowiadają historię kradzieży ważnych planów z Departamentu Marynarki Stanów Zjednoczonych i pewnej vendetty.

W „Tajemnicy Hunter’s Lodge” obłożnie chory na grypę Poirot rozwiązuje zagadkę kryminalną kierując śledztwem z …łóżka. Na miejsce przestępstwa wysyła poczciwego Hastingsa i porozumiewa się z nim za pomocą depesz.

W opowiadaniu „Kradzież obligacji za milion dolarów” Bank Londyński i Szkocki postanawia zdobyć możliwość udzielania kredytów również w Ameryce, dlatego wysyła tam obligacje warte milion dolarów. Przewozi je liniowcem „Olimpia” Filip Ridgeway, siostrzeniec jednego z dyrektorów generalnych, ceniony pracownik banku. Oczywiście obligacje zostają skradzione, a do pary detektywów zgłasza się po pomoc narzeczona Ridgewaya.

„Tajemnica egipskiego grobowca” dotyczy klątwy faraona, okrzykniętej sprawczynią łańcucha tajemniczych zgonów, które miały miejsce po otwarciu grobowca pewnego faraona. Poirot i Hastings udają się do Egiptu.

„Egipt mnie zauroczył. Ale nie Poirota. Ubrany dokładnie tak samo jak w Londynie, stale nosił w kieszeni malutką szczoteczkę do ubrań i toczył nieustającą wojnę z kurzem, który gromadził się na jego odzieży. (…)
– Popatrz na Sfinksa – nalegałem. – Nawet ja odczuwam tę tajemnicę i urok, jakie roztacza.
Poirot przyjrzał mu się niezadowolony.
– Nie wygląda na szczęśliwego – oznajmił. – Jak mógłby być, skoro do połowy jest tak niechlujnie zasypany piaskiem!”[4]

W „Kradzieży w hotelu Grand Metropolitan” kapitan Hastings, który głowy do prowadzenia śledztw może i nie miał, ale do interesów jak najbardziej, funduje przyjacielowi weekend w Grand Metropolitan w ramach odpoczynku. Właśnie wzbogacił się dzięki jakiejś transakcji: „no cóż, teraz, jak to się mówi, mam pieniędzy jak lodu. Sądzę, że weekend w Grand Metropolitan sprawiłby nam obu dużą przyjemność”[5]. W hotelu zatrzymała się towarzyska śmietanka, a panie jedna przez drugą prześcigają się w prezentowaniu posiadanych klejnotów. „Widok tak wielu kosztowności sprawia, że zaczynam żałować, iż zajmuję się wykrywaniem przestępstw, a nie ich popełnianiem. Co za okazja dla wytrawnego złodzieja!”[6]. Te słowa Poirota okazują się, niestety, prorocze, i zamiast wypoczywać, detektywi muszą wziąć się do roboty.

W „Porwaniu premiera” Poirot i Hastings mają 24 godziny i 15 minut, aby odnaleźć uprowadzonego premiera Anglii, którego obecność na konferencji aliantów, zaplanowanej na następny dzień w Wersalu, jest konieczna.

„Zniknięcie pana Davenheima” to historia, w której Hastings opowiada o sprawie, w której pan Davenheim dosłownie rozpłynął się w powietrzu (a wraz z nim zawartość jego sejfu). Czy aby na pewno?

„Poirot urwał i wyciągnął rękę po kolejne gotowane jajko. Zmarszczył brwi. – To wręcz nie do zniesienia – wymamrotał – żeby każda kura znosiła jajka innej wielkości. Jakaż asymetria powstaje z tego przy stole! Żeby chociaż sortowali je w sklepie!
– Mniejsza o nie – odparł zniecierpliwiony Japp. – Mogą być nawet kwadratowe. Niech nam pan raczej powie, gdzie się gość udał, gdy opuścił Cedars, jeśli pan to wie!
– Eh bien, poszedł do swojej kryjówki. Och, ten pan Davenheim, być może jego szare komórki mają jakieś zniekształcenia, funkcjonują jednak pierwszorzędnie!
– Czy pan wie, gdzie jest jego kryjówka?
– Naturalnie. Jest bardzo pomysłowa”[7].

„Sprawa włoskiego arystokraty” jest znów wyzwaniem dla szarych komórek Poirota, który musi ustalić przebieg wypadków, aby rozszyfrować mordercę. Hastings tak podsumowuje tę sprawę: „Poirot miał rację. Jak zwykle, niech go diabli!”[8].

„Zaginiony testament” to ostatnie opowiadanie w zbiorze; Violetta Marsh ma tu rok na sprostanie wyzwaniu, przed którym postawił ją umierający wujek. Stawką jest jego majątek. Ekscentryczny senior nie pochwalał wyborów bratanicy, którą opiekował się po śmierci jej rodziców, a konkretnie chęci zdobywania przez dziewczynę wykształcenia. Poprzez obwarowania zapisane w testamencie stanął w szranki z jej intelektem, sam nie mając – jak mawiał – wiedzy książkowej. Przygotował w tym celu istną sieć intelektualnych pułapek.

„Jeżeli bratanica przejrzy jego podstęp, usprawiedliwi tym swój wybór życiowy i udowodni, że w pełni zasługuje na jego pieniądze.Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu”[9]

Te urocze, niewielkie z racji swojego przeznaczenia historie wydają się dzisiaj trochę przykrótkie. Chciałoby się, aby autorka je rozbudowała, dała nam, czytelnikom trochę więcej czasu na gdybanie i wymyślanie możliwych rozwiązań. Każde z nich, odpowiednio obudowane tłem obyczajowym, mogłoby stać się większą nowelką.

Z drugiej strony ciekawa jestem, ilu współczesnych autorów wymyśliłoby dwadzieścia cztery odrębne i niepodobne do siebie historyjki, a do tego narzuciłoby sobie dyscyplinę ubrania ich w tak krótką formę. I nie zapominajmy, że oprócz opowiadań Agatha napisała kilkadziesiąt powieści, w których tylko sporadycznie pojawiały się jakieś dalekie podobieństwa do wcześniejszych krótkich utworów. Znajomość nawet sporej liczby jej książek nie daje nam gwarancji, że w końcu przejrzymy sprytne szare komórki autorki i nie damy się wywieść w pole.

Zachęcam do lektury!


---
[1] John Curran, „ABC zbrodni Agathy Christie. Sekrety z archiwum pisarki”, przeł. Beata Długajczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012, s. 60.
[2] Agatha Christie, „Gwiazda Zachodu”, w: tejże, „Poirot prowadzi śledztwo”, przeł. Brygida Kaliszewicz, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, s. 19-20.
[3] Tamże, s. 26.
[4] Agatha Christie, „Tajemnica egipskiego grobowca”, tamże, s. 83.
[5] Agatha Christie, „Kradzież w hotelu Grand Metropolitan”, tamże, s. 93.
[6] Tamże, s. 94.
[7] Agatha Christie, „Zniknięcie pana Davenheima”, tamże, s. 140.
[8] Agatha Christie, „Sprawa włoskiego arystokraty”, tamże, s. 154.
[9] Agatha Christie, „Zaginiony testament”, tamże, s. 163-164.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2218
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: