Dodany: 29.01.2016 15:31|Autor: Ciachoo

Czytatnik:

1 osoba poleca ten tekst.

Metale i rewolwery


Stop prawa (Sanderson Brandon)

"Metale i rewolwery"


Brandon Sanderson od dwóch lat cieszy się sporą i niesłabnącą popularnością, odkąd na naszym rynku pojawiły się dwie części jego najnowszego cyklu - Archiwum Burzowego Światła (Droga królów i Słowa światłości). Jego pozycję bardzo umocniła pierwsza trylogia "Ostatniego Imperium", która zaczyna się od bardzo często recenzowanej przez blogerów książki "Z mgły zrodzony". Jak się okazało, autor nie chciał za szybko rozstawać się z tym światem i postanowił, że będzie pisał o nim dalej. Tylko już bez bohaterów znanych nam z pierwszych trzech tomów tego cyklu. Zdecydował się na stworzenie zupełnie nowej trylogii, z nowymi postaciami i innymi pomysłami, ale wszystko to osadzone na tej samej planecie - Scadrial. I w efekcie tego pojawiła się książka "Stop prawa", rozpoczynająca nową trylogię, którą miałem przyjemność przeczytać.


Akcja powieści toczy się 300 lat pod wydarzeniach, w których brali udział Kelsier, Vin, Elend, Sazed i inni bohaterowie pierwszej trylogii "Ostatniego imperium". Przyczynili się oni do tego, że ludność nie żyje już w niewoli, nie ma rządzącego tyrana i przede wszystkim planeta nie jest szara, ponura i pokryta często padającym pyłem. Roślinność zaczęła ożywać, rozwinęła się ludzkość, pojawiły koleje, pierwsze drapacze chmur i elektryczność. Ale dawne sztuki magiczne dalej istnieją i są w użyciu. I niestety posługują się nimi zarówno dobrzy - dla właściwych celów, jak i źli - którzy wykorzystują je do swoich niecnych planów. Jeden z tych dobrych to Waxillium Ladrian, który jest stróżem prawa i pilnuje, aby wszyscy w Dziczy go przestrzegali. Jednakże na skutek osobistej tragedii postanawia zerwać ze stróżowaniem i powrócić do swojego rodzinnego miasta Elendel, gdzie czeka go objęcie najważniejszej funkcji - głowy arystokratycznego rodu Ladrianów.


Wszystkie posiadłości i ulice Elendel są jednak niewiele bardziej bezpieczne od surowych terenów Dziczy. W mieście pojawił się nieznany nikomu gang Znikaczy, który napada i rabuje pociągi oraz porywa bezbronne kobiety, które przetrzymuje jako zakładniczki. Porywacze i rabusie natykają się na Waxa na jednym z przyjęć weselnych, gdzie okradają wszystkich gości i chcą porwać dwie kobiety, w tym Steris, która została przeznaczona na przyszłą żonę byłego stróża prawa. Wax nie należy jednak do tych, którzy stoją bezczynnie i wraz ze swoim wiernym przyjacielem Waynem interweniują. Na szczęście mieli przy sobie rewolwery, rozprawili się z kilkoma rabusiami i odzyskali jedną z porwanych. Nie była to jednak Steris. Teraz Wax i Wayne muszą ją odzyskać i rozprawić się z tajemniczym gangiem.


Osoby, które przeczytały całą bardzo dobrą trylogię "Ostatnie imperium", po pojawieniu się wieści o kolejnym tomie, zaczęły zadawać sobie dwa główne pytania: "Czy dostanę tam coś nowego i na poziomie?" i "Czy warto wracać do tego samego świata?". Byłem jedną z tych osób, ale zdecydowałem się to sprawdzić. I teraz na oba te pytania odpowiadam: Tak i Tak. Amerykański autor, który jest zdecydowanie moim największym zeszłorocznym odkryciem, potrafi pisać bardzo dobrze i ma sporo świetnych pomysłów. Kilka rzeczy w nowym tomie jest oczywiście takich, które znamy. Też mamy rody arystokratyczne, które są ponad zwykłymi obywatelami w mieście podzielonym na dzielnice (Oktanty), których jest 8 i w każdym przoduje inny ród, i najważniejszy element tego cyklu, czyli magiczne moce: allomancję, feruchemię i hemalurgię. Ale cała reszta jest inna.


Przede wszystkim liczą się bohaterowie. Nie ma Kelsiera. Nie ma Vin. Nie ma Elenda i innych. Ale autor potrafi kreować ciekawe postaci i stworzył zupełnie nowe: Waxillium 'Wax' Ladrian - to 42-letni główny bohater, który jest 16 najwyższym lordem rodu Ladrianów w 4 Oktancie, podwójnym (używa dwóch mocy magicznych) i stróżem prawa, który bardzo dobrze posługuje się rewolwerem, Wayne - jego największy przyjaciel, również stróż prawa i podwójny, który potrafi się uleczyć, wesołek i momentami błazen, najlepsza postać książki, Steris - przyszła narzeczona Waxa, bardzo opanowana, poważna, sztywna i zdystansowana, Marasi - jej kuzynka, młoda, inteligentna i nieśmiała allomantka, która mocą posługuje się rzadko, Miles Dagouter - były stróż prawa i kompan Waxa w Dziczy, który przeszedł na złą stronę i zarządza gangiem Znikaczy. Problem z nim jest taki, że jest najsilniejszym podwójny i ciężko go unieszkodliwić, a jego cwaniactwo, nieobliczalność i duża pewność siebie czynią go najczarniejszą postacią tej historii, Pan Garnitur - szef Milesa, najbardziej tajemnicza z postaci, o której nie wiadomo za wiele, bo zawsze pojawia się niespodziewanie jak mroczna postać wychodząca z cienia i wszyscy czując przed nim respekt.


Druga sprawa to rewolwery i moce metaliczne. Autor zdecydował się wprowadzić nowość, czyli rewolwery, które oczywiście są skuteczniejsze przy użyciu mocy i zrobione są z różnych stopów metali. Więcej nie zdradzę, ale pomysł ten bardzo mi się spodobał, bo dzięki wprowadzeniu broni i wymiaru sprawiedliwości mamy nie tylko fajny nowy pomysł. Powieść przez to nie jest już tylko samym fantasy, ale fantasy z elementami westernu i kryminału, które zwyczajnie dobrze się czyta. I do tego Sanderson urozmaicił też kwestię dotyczącą mocy metalicznych. W poprzedniej trylogii bohaterowie używali przede wszystkim jednej takiej sztuki magicznej. Tutaj już nowi protagoniści są podwójnymi, którzy mogą korzystać na przykład z allomancji i feruchemii. I to nie tylko na zasadzie korzystania z właściwości jednej konkretnej mocy (na przykład Odpychania lub Przyciągania używając allomancji). Obie moce można połączyć, co w efekcie daje kolejne nowe właściwości. Nie ma sensu pisać o tym więcej, bo zagmatwałbym strasznie, a i tak zdecydowanie lepiej przekonać się samemu. Jakby komuś było ciężko to wszystko zapamiętać to Sanderson zamieścił na końcu "Ars Arcanum", czyli pełną listę metali i ich właściwości oraz dokładny opis wszystkich trzech sztuk metalicznych, żeby od razu wiedzieć, jakie dają możliwości bohaterom.


Fabuła książki nie jest tak rozbudowana jak w poprzednich książkach, czego można się spodziewać po liczbie stron, których jest zaledwie trzysta. I to jest w zasadzie największy minus tej książki, bo opisy dotyczące tajemniczej i surowej Dziczy oraz mocno rozbudowanego miasta Elendel (pochodzenie nazwy samo się narzuca do głowy), zostały bardzo oszczędnie przedstawione, a porachunki stróżów prawa z gangiem Znikaczy kończyły się zbyt szybko i zbyt łatwo. To w efekcie przyczyniło się do tego, że samą książkę również szybko się kończy. A chciałby się więcej. Ważne jest jednak zakończenie, gdzie pojawia się taki mały przerywnik, czy też scena dodatkowa, która jest fajnym mrugnięciem oka autora do czytelników, którzy czytali poprzednie tomy, dzięki czemu można spodziewać się, że w kolejnych tomach będą działy się jeszcze ciekawe rzeczy. I ja na te tomy czekam z niecierpliwością. :)

Recenzja pochodzi z bloga: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2016/01/stop-prawa-brandon-sanderson-recenzja.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 683
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: