Dodany: 11.01.2010 11:56|Autor: koczowniczka

Książka z ładunkiem pesymizmu


Wiem jedno: nigdy nie wrócę do tej powieści. Cenię Ewę Ostrowską, ale czytając napisaną przez nią książkę o tytule "Śniła mi się sowa" miałam wrażenie, że zamknięto mnie w czarnym worku bez powietrza i światła. Autorka nagromadziła mnóstwo odrażających bohaterów, odmalowała wiele koszmarnych scen. Okrucieństwo wobec dzieci, wobec zwierząt. Scena za sceną, kartka po kartce.

Gdyby książki opisywać kolorami, ta byłaby całkiem czarna. Czarna, bez odrobiny światła, bez plamki ciepła. Nawet kiedy między jakimiś postaciami zaczyna dziać się coś pięknego, ja od narratora wiem, że w pobliżu czają się ohydne wiejskie babsztyle, gotowe do intryg, do bicia, do podłego śmiechu. Niemowlęta tych kobiet głodne i brudne leżą w chałupach, a one "oblatują domy" w niepohamowanej żądzy plotek, intryg. Wiem, że za chwilę dobro zostanie zbrukane, wyszydzone, ktoś zostanie pobity, ktoś odrzucony ze społeczności.

Rzecz dzieje się na wsi, tak pięknej i malowniczo położonej, że małżonkowie z zagranicy zechcieli się tu osiedlić. Wraz z ich przybyciem zaczynają się zmiany, coś się dzieje, bohaterki widzą dla siebie szansę na wzbogacenie się i okazję do śmiechu. Bo lubią się śmiać mieszkańcy tej wsi, oj, lubią. Wszystko wydaje im się śmieszne: topienie psiaka, czyjaś rozpacz, a nawet... powieszony człowiek.

Jak wspomniałam na początku, przerażają postacie. Ale przeraża także narrator, którym jest jeden z mieszkańców tej wsi, ktoś pełen nienawiści i zazdrości. Denerwowały mnie komentarze tego narratora, jego radowanie się z podłych wydarzeń. Przykładem jest scena rozbijania dziobów kawkom.

"Stasiek puszcza i kawka biega po podwórku, a że ślepa, bo bez dzioba, to biega w kółko jak pies za własnym ogonem. Ale cyrk, uciesznie.
Smolarkowa za płotem Ciućków stanęła i woła: Stasiek, Stasiek, kota wypuść.
No, warto by zobaczyć, jak kot ze ślepą kawką bawić się będzie"*.

Pod względem technicznym książkę dobrze się czyta, bo podzielono ją na rozdziały, akapity. W całości napisana jest wiejską gwarą.

Klukowa, Ciućkowa, Franka. Zwyrodniałe matki, zdolne nawet do tego, by własnemu dziecku wyrwać podarowane mu przez chrzestnych przysmaki i pożreć.

"A te pomarańcze, Ciućkowa mówiła, to też sama zeżarła. Bo jak Ciućkowa pod wieczór do Klukowej zaszła, to Klukowa siedziała na wersalce, ćpała pomarańczę, wokół niej skórki leżały, a dokoła wersalki dzieci stały i patrzyły, obślinione takie, jak pies, kiedy na kość patrzy, której dosięgnąć nie może"**.

Nie chcę nikogo zniechęcić do tej książki, uprzedzam tylko, że psuje ona nastrój, bardzo przygnębia. Ewa Ostrowska pewnie jest pesymistką i za pomocą doskonale opanowanego warsztatu pisarskiego umie innych w pesymistyczny nastrój wpędzić.



---
* Ewa Ostrowska, "Śniła się sowa", Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1979, str. 142.
** Tamże, str. 134.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7524
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: cuayatl 12.01.2010 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem jedno: nigdy nie wró... | koczowniczka
świetnie napisana recenzja, zachęciłaś mnie do zapoznania się z książką
Użytkownik: koczowniczka 14.01.2010 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: świetnie napisana recenzj... | cuayatl
Jestem ciekawa Twoich wrażeń po przeczytaniu. Ja przez kilka dni nie mogłam się otrząsnąć. Książka jest dobrze napisana, tylko taka... pesymistyczna. Straszni są ci ludzie, nie umiałabym mieszkać na takiej wsi. Ciekawe, czy wszystkie książki Ostrowskiej są tak ponure.
Użytkownik: cuayatl 04.03.2010 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem ciekawa Twoich wra... | koczowniczka
oj, warto było [6!]... początkowo parskanie śmiechem, później już głównie złość i chlipanie.
Użytkownik: koczowniczka 05.03.2010 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: oj, warto było [6!]... po... | cuayatl
Jak szybko przeczytałaś!
Użytkownik: misiak297 14.01.2010 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem jedno: nigdy nie wró... | koczowniczka
Herminia, świetna recenzja! Książka jest moją rewelacją zeszłego roku! Nie dość, że nie mogłem się od niej oderwać, to jeszcze nie mogłem o niej zapomnieć przez dobrych parę tygodni. Jest również bardzo sprawnie napisana... A ta wieś odrażająca... I pytanie czy zamieszkują ją ludzie, czy potwory. Czytając tę książkę na początku się śmiałem - ta wiejska ciemnota, to zamiłowanie do niestworzonych historii... Ale w miarę czytania nie mogło mnie opuścić przerażenie...
Użytkownik: koczowniczka 15.01.2010 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Herminia, świetna recenzj... | misiak297
Źle trafiła pani Amerykanowa, prawda? Sądziła, że skoro krajobraz piękny, to i ludzie będą piękni (duchowo). To straszna książka, straszne też, że i pani Amerykanowa się powoli zmieniła. Jak te babsztyle sprytnie umiały zniszczyć każdego!

Dosyć zabawnie było do momentu, kiedy narrator zaczął opisywać, jak Ciućkowa "konia zmarnowała" i jak wygląda jej niemowlę: z braku higieny ma wrzody na całym ciele, we wrzodach roją się robaki i leży samotnie, bo matka "oblatuje domy" i "się pruje". Przerażające...

Nie dziwię się, że to Twoja książka roku, bo rzeczywiście jest sprawnie napisana i nie można o niej zapomnieć.
Użytkownik: misiak297 15.01.2010 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle trafiła pani Amerykan... | koczowniczka
Pozwól sobie jeszcze polecić "Owoc żywota twego" tej autorki - bardzo podobny, choć bardziej rozbudowany i może nie mniej porażający, ale... inaczej porażający.
Użytkownik: Edyta* 07.05.2012 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwól sobie jeszcze pole... | misiak297
Dla mnie osobiście o wiele bardziej przygnębaijący był "Owoc żywota twego". Język, jakim napisana była ta ksiażka, ten specyficzny "słowotok", pisany jakiby w pijanym widzie, wywarł na mnie wstrząsajace wrażenie. Po "owocu..", naprawde nie mogłam dojśc od siebie.
Natomiast "śnila mi się sowa" przeczytałam po kilku dniach od "owoca zywta" i choć ksiażka mi się podobała, miałam momentami wrażenie, jakbym czytała tą samą pozycję. Autorka momentami powielała te same wydarzenia (chociaz w sumie nie wiem, która ksiązka powstała jako pierwsza) np. chęć "wykurzenia" sklepowej, wykupywanie, a raczej rozkradanie majątku osoby znajdującej sie w złym położeniu, zawiazywnaie sojuszu przeciwko osobie, której chwilowo lepiej się powodzi, pisanie donosów itp...
Generalnei jednak obydwie ksiazki są godne polecenia, chciaż na pewno po ich przeczytaniu człowiek się czuje, jakby ktoś ździelił go łopatą w potylicę...
Użytkownik: koczowniczka 07.05.2012 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie osobiście o wiel... | Edyta*
Najpierw powstała "Śniła się sowa" (rok 1979), potem "Owoc żywota twego" (rok 2004).
Trafne spostrzeżenie, istotnie, te dwie książki są do siebie podobne.
Użytkownik: misiak297 15.02.2010 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle trafiła pani Amerykan... | koczowniczka
Widziałem, że przeczytałaś już "Owoc żywota twego" - i jak wrażenia? Widzę, że postawiłaś piątkę.
Użytkownik: koczowniczka 17.02.2010 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałem, że przeczytała... | misiak297
To bardzo dobra książka. Widać od razu, że Ostrowska jest osobą z wielkim talentem, z mnóstwem obserwacji i własną wizją świata, z wielkim wyczuleniem na to, co podłe, małostkowe. Nosi w sobie wielki ból i może dlatego nie jest zbyt popularna.

A język... Język jest mistrzowsko dopasowany do treści książek, opisy tak żywe, barwne, hmm, nawet nie wiem, jak je nazwać, po prostu widać dobre pióro (ale czy w dzisiejszych czasach mówi się, że ktoś ma dobre pióro, skoro wszyscy piszą na klawiaturze?).

No a w marcu będę miała "Co słychać za tymi drzwiami" i widzę, że będzie z kim porównywać wrażenia :) Napiszę o nich pod Twoją recenzją.

Przeczytałam jeszcze "Bez wybaczenia", ale to już nie ten poziom. Język byle jaki, jakieś koszmarne sceny w stylu: córka prosi, by matka zszyła ją na żywca domową igłą i nicią, matka szyje; policjantom nie udaje się ustalić tożsamości zabitej dziewczyny, bo miała zmasakrowaną twarz... akurat. Nie takie rzeczy udaje się zrekonstruować. Mogę więc powiedzieć, że "Bez wybaczenia" nie polecam.
Użytkownik: misiak297 17.02.2010 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo dobra książka. ... | koczowniczka
"czy w dzisiejszych czasach mówi się, że ktoś ma dobre pióro, skoro wszyscy piszą na klawiaturze?" - niezwykle trafna uwaga!
To czekam na Twoją opinię o "Co słychać za tymi drzwiami" - wiesz, że są dwie wersje tej książki? Nowsza bardziej uwspółcześniona. I dziękuję za ostrzeżenie przed "Bez wybaczenia":)
Użytkownik: koczowniczka 21.02.2010 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "czy w dzisiejszych czasa... | misiak297
Dwie wersje? Nie wiedziałam. Po którą lepiej sięgnąć? Czym się różnią?
Użytkownik: misiak297 21.02.2010 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwie wersje? Nie wiedział... | koczowniczka
Jedna jest uwspółcześniona - i na pewno bohaterki nie nazywają się Maryna i Bronka tylko chyba Kinga i Majka. Ja czytałem tę starszą.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: