Dodany: 10.01.2010 04:06|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Nie chcę o tym mówić: Jak przerwać dziedziczenie męskiej depresji
Real Terrence

2 osoby polecają ten tekst.

Synowie Narcyza, czyli mężczyźni cierpią inaczej


To, że kobiety i mężczyźni są różni, trąci banałem - przecież wiadomo. Ale Terrence Real stara się pokazać, że te różnice sięgają głębiej, niż to się zwykle wydaje. Tematem książki jest męska depresja w jej obu postaciach. Obu? Tak, bo obok klasycznej depresji jawnej, która objawia się przygnębieniem i utratą sił życiowych, jest też depresja ukryta, która objawia się na przykład agresją i obsesjami.

Skąd w ogóle takie rozróżnienie? Real twierdzi, że z wychowania. Wszyscy różnicujemy nasze oczekiwania wobec chłopców i dziewczynek, i to często na poziomie nieświadomym. Na dowód przytacza badania, z których wynika, że widząc małe dzieci inaczej oceniamy ich zachowanie w zależności od tego, co nam powiedziano o ich płci.

W procesie rozwoju chłopców dzieje się coś specjalnego: w którymś momencie zostają oderwani od swoich uczuć i od relacji z ludźmi. O ile od dziewczynek oczekuje się, że nie będą nigdy stawiać na swoim, o tyle chłopcy muszą być twardzi. Chociaż autor w tej książce prawie nie zajmuje się rolą kobiety, można wyczuć, że nie stawia męskiej traumy jako zaprzeczenia kobiecych problemów, a nawet w pewnym sensie widzi w feminizmie pokrewieństwo w "odczarowywaniu" stereotypów.

Real zauważa coś zaskakującego: o ile zwykła dziewczynka po prostu jest kobieca, o tyle chłopiec zazwyczaj musi o swoją męskość walczyć, zdobywać ją:

"Z chłopców nie trzeba czynić mężczyzn. Oni już są mężczyznami. Nie muszą pracować nad swoją męskością, Są męscy nie mniej niż dziewczynki są kobiece. Jeśli zrozumiemy, że pojęcie męskiej tożsamości nie odnosi się do wewnętrznej struktury jednostki, lecz do akceptowanej społecznie definicji tego, co to znaczy być mężczyzną, wyraźnie czytelny staje się proces narzucania tej definicji chłopcom. Jak w micie o prokrustowym łożu, jak w obrzędzie obrzezania - tym najstarszym na świecie rytuale przejścia, chłopcy »stają się« mężczyznami, kiedy odcinają się lub są odcinani od najwrażliwszych obszarów swojej psychiki, a niekiedy od swojego fizycznego ja. Przejście od chłopięctwa do męskości jest niczym rytualne okaleczenie"[1].

To najbardziej fascynujące w tej książce: odkrycie, że męska tożsamość jest kontrolowana społecznie i ciągle negocjowana. To nieoczekiwane zaprzeczenie przekonaniu, że prawdziwy mężczyzna jest niezależny. Jest bardzo zależny - od swojego wizerunku, stąd zresztą nawiązanie do mitu o Narcyzie. W imię utrzymania go mężczyzna potrafi zaprzeć się siebie nawet w dramatycznych okolicznościach. Strach przed utratą wizerunku jest wówczas większy niż wewnętrzny ból.

Bycie twardym, zdecydowanym, a nawet brutalnym, jest nagradzane lub wymuszane na różne sposoby. Nagrodą jest wyolbrzymione, nierealistyczne poczucie mocy, które wraz z ciągłym strachem, czy się sprosta roli, tworzy niebezpieczną huśtawkę. Ukryta depresja to według Reala właśnie efekt tej dynamiki. Mężczyzna, który jej nadmiernie ulegnie, z jednej strony wpada w dołek, a z drugiej czuje, że nie może okazać słabości, i pętla się zaciska.

Wyjściem z tej sytuacji jest przede wszystkim zrzucenie tej maski i przyjęcie całego bagażu ukrytych uczuć, a także odbudowa relacji z ludźmi, czyli przywrócenie kontaktu z sobą samym i z innymi. Emocjonalny kontakt z innymi to to, czego odmawia męski stereotyp, a kontakt ze sobą polega na zmianie stanów na uczucia, np. "stanu niepokoju" na "uczucie lęku".

"Leczenie z ukrytej depresji musi objąć trzy warstwy - obronne uzależnienie, skrytą pod spodem niedojrzałość relacyjną lub zaburzenie osobowości, wreszcie dziecięcą traumę, która stanowi siłę napędową całego procesu. Cierpienie - ból depresji, od którego jednostka szuka ucieczki - jest efektem wszystkich tych trzech zjawisk. [...] Leczenie całego spektrum zaburzeń dręczących dziewczynki i kobiety sprowadza się w zasadzie do wytwarzania u nich asertywnego ja. Leczenie chłopców i mężczyzn sprowadza się do nauki budowania więzi"[2].

"Depresja nie jest w istocie uczuciem. Jest stanem otępienia, braku uczuć. [...] Stany są wszechobejmujące, rozproszone i bezosobowe. [...] Natomiast uczucie w przeciwieństwie do stanu jest czymś konkretnym, zakorzenionym w doświadczeniu jednostki. [...] Lekarstwem na stany są uczucia. [...] Mężczyźni często boją się, że jeśli pozwolą sobie na płacz, nie będą mogli go wstrzymać, ale w istocie łzy, jeśli im nie przeszkadzać, ustąpią same. Uczucia nie trwają wiecznie, natomiast otępiające wysiłki, by ich unikać, mogą rozciągnąć się na całe życie"[3].

Jest jeszcze trochę ciekawych odkryć, na przykład to, że mężczyźni, którzy przejdą przez kryzys, mogą zareagować usztywnieniem swojego wizerunku twardziela, ale są też tacy, którym takie doświadczenie każe zrewidować społeczny wzorzec męskości i właśnie na tym zyskują.

Są to odkrycia szczegółowe, takie, jakich można się spodziewać po terapeucie, ale porusza się on po terenie, gdzie coś do powiedzenia ma też antropologia kulturowa czy filozofia. I nie dziwota, że nie jest tam pierwszy - jego koncepcja rozwoju przypomina przecież koncepcje Junga, w których człowiek z czasem ma przekroczyć uwarunkowania swojej płci i nauczyć się tego, co charakterystyczne dla płci przeciwnej.

Jest jednak jeszcze jedna ważna przyczyna, dla której warto go posłuchać.

Terrence Real w "Nie chcę o tym mówić" odwołuje się do bardzo różnych źródeł - nawiązuje między innymi do literatury pięknej i filmów, do badań mózgu i farmaceutyków, do wielu szkół terapeutycznych, do pacjentów, którym pomagał, ale także do własnej biografii. Na przykładzie siebie i własnego ojca stara się pokazać, że takie ciągi depresyjne mogą trwać nie tylko latami, ale nawet przenosić się na całe pokolenia. Jego wyznania są naprawdę otwarte i osobiste:

"W samym środku mojego jestestwa rozpościerała się ciemność. Pogrążałem się w niej, kiedy zamykałem oczy. Zanurzałem się w niej, gdy byłem sam dłużej niż przez parę godzin. Odkąd pamiętam, to niejasne, puste, przerażające uczucie, było częścią mojej wewnętrznej aury. To był mój fundament, stan spoczynkowy - moje ja, od którego przez tyle lat uciekałem. Zrozumiałem w końcu, że ten mroczny, świdrujący wewnętrzny niepokój to doświadczenie emocjonalnego opuszczenia i lęku, które wyniosłem z dzieciństwa w niezdrowym środowisku domowym. To samotność małego chłopca, którego zabrałem z sobą w świat na następne trzy dziesięciolecia. Nie winię siebie za ucieczkę od tych uczuć. Nikt nie zechciałby dobrowolnie doznawać dyskomfortu, który nosiłem w sobie, nie mając naprawdę poważnego powodu"[4].

Ojciec autora sam odziedziczył depresję i przemoc po swoim ojcu i nie wiadomo nawet, w którym pokoleniu się to zaczęło. Wiadomo natomiast, że udało się ten proces powstrzymać, i że wymagało to prawdziwego męstwa, poczucia odpowiedzialności, wsparcia oraz czasu:

"W historii dziadków czy wujów myto płacone depresji w postaci alkoholizmu, nieudanych związków, okrucieństwa rozprzestrzenia się w rodzinie niczym pożar lasu. Wyprawa, na którą wyrusza bohater, nie służy tylko jego osobistym celom. Podejmuje ją dla dobra społeczności. [...] Droga do zdrowia nie jest łatwa. Człowiek pozostawiony samemu sobie może jej nie sprostać. Ale mało który mężczyzna cierpiący na depresję jest samotny. Większość ma żony, partnerki, przyjaciół. Są też dzieci. [...] Mój ojciec nie doszedł do celu swojej wyprawy. [...] Na mnie spadło zadanie przerzucenia mostu pomiędzy przyswojoną przez niego agresją a elementarnym zaufaniem, w którym żyją obecnie moje własne dzieci. Ojciec nie wydostał się z pułapki, w której był uwięziony. Ale chciał, żeby udało się to mnie i mojemu bratu"[5].

Ojciec Reala nie dał rady przerwać tego fatalnego ciągu, ale zdołał go częściowo podważyć:

"W toku choroby ojciec stał się przyjemniejszy dla otoczenia. [...] U schyłku życia zaczął interesować się innymi ludźmi - co sądzą o tym czy owym, jakie mają doświadczenia"[6].

Przed samą śmiercią znalazł nawet odpowiednie słowa, żeby wreszcie nawiązać z synami porozumienie:

"- Chcę, żebyście wiedzieli, że jedyną ważną rzeczą w życiu jest miłość. Tylko to. Cała reszta jest gówno warta. [...] Nie zawsze o tym wiedziałem. O miłości. Tyle murów wokół siebie zbudowałem. [...] Przepraszam za to, co robiłem. [...] I teraz jest taka sprawa - mówi dalej. - Najważniejsza sprawa. [...] Chcę, byście byli lepsi, niż ja byłem. Słyszycie? Pamiętajcie. Nie wpuśćcie się w takie szambo"[7].

Ten osobisty przykład z życia rodziny autora jest dosyć niesamowity, w dodatku czasem książka trafia do rąk w dobrym momencie - i tak się zdarzyło w moim przypadku, więc poza tym, że było całkiem ciekawie, miałem też materiał do refleksji. Gdyby jeszcze tekst był bardziej uporządkowany, byłoby lepiej, ale i tak warto było przeczytać.



---
[1] Terrence Real, "Nie chcę o tym mówić: Jak przerwać dziedziczenie męskiej depresji", tłum. Paweł Luboński, wyd. Czarna Owca, Warszawa 2009, s. 161.
[2] Ibidem, ss. 363-364.
[3] Ibidem, ss. 357-358.
[4] Ibidem, s. 412.
[5] Ibidem, ss. 326-327.
[6] Ibidem, s. 417.
[7] Ibidem, ss. 420-421.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6665
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: moremore 13.01.2010 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To, że kobiety i mężczyźn... | kocio
Dodałam sobie tę książkę do schowka, samą recenzją zaś niemal spadłeś mi z nieba :)
Widziałam, że autor ma w dorobku też inne ciekawe pozycje, miałeś okazję się z nimi zapoznać?
Trochę się zawsze obawiam sięgania po "cudowne" amerykańskie poradniki psychologiczne, bo odzywają się kiepskie doświadczenia z książkami takie udającymi, ale mam nadzieję, wnioskując z Twojej recenzji, że teraz się nie zawiodę? Gdyby jeszcze udało się skłonić do przeczytania tego poradnika właściwiego adresata, czyli mężczyznę ;)...
Użytkownik: kocio 13.01.2010 01:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodałam sobie tę książkę ... | moremore
O, moremore, ty nie tylko na filmasterze? =}

Nie, to pierwsza jego książka którą przeczytałem. Nawet nie wiem, czy się zabiorę za drugą ( Jak mam do ciebie dotrzeć?: Dlaczego małżeńskie doświadczenia mężczyzn i kobiet są tak odmienne (Real Terrence) ) bo to o męskiej depresji w związkach - rozwinięcie tematu akurat w tym kierunku, przynajmniej w tej chwili, mało mnie interesuje.

Co do poradników różnej jakości - wydawnictwo "Czarna Owca" to d. "Jacek Santorski & Co.", a ja nie miałem nigdy zastrzeżeń do ich wyborów, a i mają miłą oprawę graficzną. Poziom czytelniczy bywa oczywiście różny i obok pozycji łatwo przyswajalnych zdarzają się bardziej chropowate, ale nie było tam nigdy pozycji w rodzaju "pokonać nieśmiałość w 3 dni z palcem w nosie" albo "wygrać siebie w biznesie". Poza tym książki psychologiczne to w pewnym sensie książki popularnonaukowe i użyteczna albo ciekawa wiedza wystarcza za większość zalet.

Real ma np. troszkę pomieszany styl (MSZ można dużo lepiej - pod tym względem polecam Przemoc: Uraz psychiczny i powrót do równowagi (Herman Judith Lewis) , na którą zresztą Real się powołuje w kilku miejscach), ale zwykle jednak ważniejsze jest to, że ktoś w miarę systematycznie porusza jakiś ważny problem, niż to, jaki ma warsztat literacki. Dlatego choćby Kiedy doskonałość nie wystarcza: Jak sobie radzić z perfekcjonizmem (Anthony Martin M., Swinson Richard P.) przeczytałem niedawno z ciekawością, bo ktoś proponuje w niej po raz pierwszy dla mnie szerszą koncepcję rozumienia perfekcjonizmu.
Użytkownik: moremore 13.01.2010 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: O, moremore, ty nie tylko... | kocio
Kociu, to Ty ? :):) Te Wasze nicki pochowane w nawiasach!

Wiesz, ja studiowałam kierunek humanistyczny i opinie o wyd. Jacka Santorskiego właśnie specjaliści, moi wykładowcy mieli niekoniecznie dobre. To znaczy, że Santorski nie unika/unikał wprowadzania na rynek czytelniczy pozycji z kategorii, jaką wyśmiewasz. Sama miałam w rękach takie stustronicowe poradniki typu "JAK tratatata...". Niczego to nie przesądza, może od tego czasu, jak już okrzepł na rynku i nie musi tak żarłocznie zarabiać wydaje też poważne publikacje.
I dzięki za rozwinięcie tematu, bo to "Kiedy doskonałość..." też mi się przyda :)

Pzdr.
Użytkownik: kocio 13.01.2010 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Kociu, to Ty ? :):) Te Wa... | moremore
Heh, dzięki tym nawiasom mogę regularnie zmieniać tożsamość - kto ciekawy sam sprawdzi. =}

Hm, nie śledziłem oferty Santorskiego, więc możliwe że takie rzeczy też wydawali, a ja zauważałem tylko to, co mnie interesowało. Moim skromnym zdaniem już za samo wydanie dylogii Żyć w rodzinie i przetrwać (Skynner Robin, Cleese John) oraz Żyć w tym świecie i przetrwać (Skynner Robin, Cleese John) należy im się pomnik...
Użytkownik: moremore 13.01.2010 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Heh, dzięki tym nawiasom ... | kocio
A ja mogłam się domyślić, że ktoś, kto sobie w nicku wstawia tekst: "poezja, słucham" jest filmasterem :)
Użytkownik: Agis 26.11.2013 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodałam sobie tę książkę ... | moremore
Moim zdaniem tej książce bardzo daleko do głupawych amerykańskich poradników, które proponują zmianę życia poprzez afirmacje. To bardzo solidne opracowanie oparte na badaniach i doświadczeniu samego autora, który cytuje i analizuje również przykłady z literatury pięknej. Bardzo dobrze mi się czytało i bardzo polecam - nie tylko mężczyznom, myślę że bardzo fajnie byłoby gdyby zapoznali się z nią nauczyciele, trenerzy, rodzice chłopców. Mieszkam na parterze, moje okna wychodzą na podwórko i naprawdę zbyt często słyszę: "Nie płacz, co ty, baba jesteś?!".
Użytkownik: Agis 26.11.2013 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To, że kobiety i mężczyźn... | kocio
Czytam właśnie tę książkę, bardzo mi się podoba, nie zgadzam się z autorem tylko w jednej sprawie, a mianowicie na bycie kobiecą w społecznej świadomości też trzeba zapracować. Moim zdaniem ta książka to świetny odpowiednik Ocalić Ofelię (Pipher Mary) - tamta opowiada co proces socjalizacji i przekaz kulturowy robi dziewczynkom, a ta dotyczy chłopców - bo autor mocno koncentruje się na przyczynach depresji u mężczyzn, musi więc prześledzić cały proces ich wychowania.
Użytkownik: kocio 27.11.2013 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie tę książkę... | Agis
Przyznam, że też zauważyłem to błędne założenie, ale o ile pamiętam - recenzja ma już prawie 4 lata - starałem się tylko streścić poglądy autora, a nie z nimi dyskutować, bo i tak dużo tego było. Sprawa jasna - i to cały ten "gender", którym się teraz dzieci straszy...
Użytkownik: Agis 28.11.2013 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że też zauważył... | kocio
Byłoby super, gdyby genderowe dyskusje dotyczyły na przykład spraw opisywanych w tej książce, ale co zrobić, gdy większość woli zatrzymać się na wyimaginowanej różowej sukience, w którą to rzekomo "ideolodzy gender" chcą przebierać chłopców.
Użytkownik: kocio 28.11.2013 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie tę książkę... | Agis
Tej nie czytałem, ale mogę polecić inną książkę poświęconą między innymi procesowi "modelowaniu" kobiecości - Chcę być kochana tak jak chcę: Rozmowy terapeutyczne (Miller Katarzyna, Konarowska Ewa).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: