Dodany: 12.01.2016 19:42|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Problem, którego u nas w ogóle nie ma (???)


Po takiej lekturze, jak My z Jedwabnego (Bikont Anna), nawet jeśli się ją czytało na raty, nie można sobie znaleźć miejsca. Wszystko się w człowieku gotuje; metaforycznie mówiąc, każda komórka nerwowa zadaje pytanie: po co ty to czytałaś? Przecież wiesz wystarczająco dużo z prasy, z radia, z telewizji, trzeba się było jeszcze katować tymi złymi emocjami, które przesączają się przez kartki jak swąd spalenizny?

Po co ja to czytałam?... Na pewno nie w poszukiwaniu bezwzględnej prawdy. Do której zresztą i sama autorka przecież nie dotarła, bo w dalszym ciągu dokładnie nie wiadomo, ile osób spłonęło w stodole, a ile zabito wcześniej, czy to X lał benzynę, a Y rzucił zapałkę, czy odwrotnie, ilu było na miejscu zdarzenia Niemców, a ilu Polaków, a spośród tych ostatnich ilu wzięło udział w koszmarnym procederze ze strachu (przed Niemcami... albo przed swoimi?), ilu z chęci odwetu za krewnych wydanych Sowietom przez komunistycznych agentów (wśród których, owszem, zdarzali się Żydzi – choć raczej trudno przypuszczać, by należał do nich sędziwy rabin wraz z żoną albo kilkuletnie dzieci – ale i Polaków nie brakło), a ilu dlatego, że zaszczepiono w nich ślepą nienawiść, która w imię wierności ojczyźnie i wierze pokonała – cóż za paradoks! – wierność jednemu z najważniejszych przykazań tejże wiary: „nie zabijaj”...

Bo rzecz nie w tym, czy naprawdę ten konkretny X czy Y tam był, choć się wypierał, ani nie w tym, czy inny konkretny Z spłonął wraz z resztą swej rodziny, czy uciekł i zginął z głodu gdzieś na bagnach.

Rzecz w tym, że kiedy ktoś po kilkudziesięciu latach spróbował dociec, jak było, nie zakładając przecież z góry, że zna odpowiedź na każde stawiane pytanie, tylko starając się poznać fakty, stało się coś, przy czym przysłowiowe wsadzenie kija w mrowisko wygląda jak niewinne zawirowanie natury.
Rzecz w tym, że większość mieszkańców miasteczka, w którym przed laty doszło do tragedii, wszystkimi sposobami starała się (czy tak robią ci, którzy mają całkiem czyste sumienia?) storpedować próby dochodzenia prawdy, zdyskredytować wiarygodność świadków i przeciwstawić się uczczeniu pamięci ofiar.
Rzecz w tym, że te jednostki wśród nich, które próbowały pójść pod prąd, pomagając dziennikarce, stały się obiektami wyzwisk, szykan i pogróżek.
Rzecz w tym, że prawie wszyscy spośród nielicznych ocalonych, którzy dożyli naszych czasów, wyparli z pamięci swoją dawną tożsamość i każde wydarzenie z nią związane. Czy raczej nie tyle wyparli, ile stworzyli taką iluzję, zamykając się w skorupie rzekomego zapomnienia i niewiedzy. Tak, jakby w nowoczesnej, na wskroś europejskiej Polsce wstyd było się przyznać, że się jest Żydem uratowanym z Holokaustu. A może rzeczywiście wstyd? Albo, co gorsza, strach?...

Cofnijmy się myślą w lata, których my sami nie pamiętamy, lecz pamiętali je nasi dziadkowie czy pradziadkowie. Żydzi cały czas żyli obok nich. Jedni różnili się od nich odcieniem cery, kolorem oczu, profilem twarzy, nosili inne imiona, modlili się w innej świątyni i inaczej obchodzili święta, a drugim trzeba było grzebać w metrykach, by jakąkolwiek różnicę odkryć. Żydzi walczyli w insurekcji kościuszkowskiej, w powstaniu styczniowym, służyli w Legionach i w polskiej armii w odzyskanej ojczyźnie. Żydzi leczyli i uczyli dzieci, zasiadali w kancelariach i urzędach, kierowali fabrykami, ale też szyli buty, rozwozili mleko, handlowali śledziami albo starzyzną. Żydzi pisali również piękne wiersze, na przykład taki, z którego pochodzi znana dziś każdemu fraza „ojczyzna-polszczyzna”. A jednak mimo tej pozornej harmonii coś musiało już od lat zgrzytać między sąsiadami, bo czemużby inaczej stworzony jeszcze w poprzednim wieku bohater literacki pisał w swoim pamiętniku: „Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem, a mimo to wszyscy go nie lubią, gdyż – ma nieszczęście być starozakonnym… (...) ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo. Słuchając tego, czasem myślę, że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy, podobny do nocy. W dzień wszystko było ładne, wesołe i dobre; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne. Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni” [B.Prus, „Lalka”]?

Wydawało się, że Rzeczpospolita wolna od najeźdźców będzie też krajem oświeconym, wolnym od uprzedzeń narodowościowych czy religijnych. Może w niektórych środowiskach rzeczywiście tak było. W jednych niedługo. W innych jeszcze krócej. „Za winy żydów cierpi młodzież polska”„stosunki towarzyskie z żydami nie pasują chrześcijaninowi, powinny być zerwane”; „takiej masy żydostwa żaden kraj nie strawi i nie zniesie”; „każde żydowskie gospodarstwo to zadra w żywem ciele rolnika polskiego”[cytaty z prasy - MzJ str.244, ortografia oryginalna]; „wasz Dziadek tylko pomrze, my się weźmiemy za was”[MzJ, 245], i rzeczywiście, „po śmierci marszałka koledzy ze Związku Rezerwistów powiedzieli ojcu: <My Żydów w naszym związku nie potrzebujemy” [MzJ, 250].

Nie zmienił tego nawet wspólny wróg. Nie zmienili ci mniej liczni, którzy narażali życie swoje i swoich rodzin, udzielając schronienia współobywatelom innej narodowości. Nie zmieniło, jak się okazuje kolejnych kilkadziesiąt lat pokoju, ani w niesłusznym, ani słusznym ustroju: „Ja wiem, jakie mściwe są Żydy [MzJ, 19], „Żydzi, proszę pani, dostają od Niemców za to, że przeżyli”[MzJ, 387].
W tym rzecz...

Właśnie to najbardziej w tej relacji boli: nie, że złe się stało, nie, że nie wszyscy winni zostali ukarani, tylko to, że cały czas – jak to powiedział jeden z najsłynniejszych Żydów w historii, ten, któremu wedle najpowszechniejszej w naszej części świata religii winno się oddawać cześć boską – „widzimy źdźbło w oku brata swego, a nie widzimy belki w oku swoim” [Ewangelia wg św. Mateusza, Biblia Wujka, s.980]. Że oślepieni ową belką, gotowi jesteśmy urągać i grozić każdemu, kto choćby zasugeruje jej obecność. Że tak strasznie potrafimy nienawidzić, tak obrzydliwie lżyć:
„ ~Max [2012-07-17 17:04]
Żydzi należą tak do państwa którego są obywatelami, jak tasiemiec jest obywatelem pacjenta...
~greg [2012-07-05 11:48]
nie jestem fanem żydow ale czytałem z zaiteresowaniem dr.Reymana by łw Oświęcimiu żyd na żyda donosił to żydzi z ameryki finansowalili hitlerowi wojnę pisał w Najjasniejszej Rzeczypospolitej pretęsje miejcie żydzi do swoich
~bronco billy [2012-07-05 23:35]
żyd w Polsce od 300 lat to taki ktoś, kto w razie najazdu obcych, wyrzeka się związków z tymi, z którymi żył, i biegnie oddać pokłon nowemu panu. Okupacja , zabór... oooo.. to są okoliczności które żyd lubi. (…) I tak właśnie było i za to im zapłacono gdy po sowietach wkroczyli Niemcy.
~Demokrata [2012-07-09 23:31]
(…) Żydzi nigdy nie byli niewinni. To bezwzgledny i nienawistny narod dla którego Polacy to ciemne goje, ktorych należy wykorzystać.
~Mann [2012-07-10 01:39]
Ta książka to wstrząsający obraz obsesji przedstawicielki wrogiej religii, a właściwie antyreligii. (…)”
[ http://ksiazki.wp.pl/aid,603,nazwisko,Anna-Bikont,autor.html , ortografia komentarzy oryginalna; nie zaglądałam na tę stronę celowo, ukazała mi się w wyszukiwarce, gdy chciałam znaleźć wywiady z autorką, opublikowane po wznowieniu książki]
choć w wierze, którą w większości wyznajemy, jest mowa o tolerancji i miłości. Że ci, którzy nas powinni uczyć odpuszczać „nie aż do siedmiukroć, ale aż do siedemdziesięciu siedmiukroć” [Biblia Wujka, 992], jakże często uczą zgoła czego innego: „Problemu antysemityzmu u nas w ogóle nie ma. (…) Ja się jasno wypowiadałem, za kim jestem. Mówiłem: <Mam wybierać Żyda?>”[MzJ, 97], „Dla Żydów fakty nie mają żadnego znaczenia. My współczujemy, a ich odpowiedź sprowadza się do tego: a ile z tego możemy zyskać? (…) Ostrzegaliśmy kancelarię prezydenta i premiera, że nie wolno dopuścić, by rząd przeprosił Żydów”[MzJ, 502].

Kiedyś, gdy byłam jeszcze młoda i stosunkowo mało oczytana, wydawało mi się dziwne, że tylu Polaków o żydowskich korzeniach starannie ukrywa swoje pochodzenie. Już od dłuższego czasu się nie dziwię. Tylko mi tak strasznie wstyd i smutno, kiedy zdaję sobie sprawę, że mój język – będący zarazem językiem Tuwima, Leśmiana, Brzechwy – używany jest do wyrażania takich oto poglądów.

Więc po co ja tę książkę czytałam?
Może dlatego, że nie chcę żyć w nieświadomości, nawet jeśli świadomość problemu, którego ponoć nie ma, jest przykra i bolesna…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1929
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: misiak297 12.01.2016 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Po takiej lekturze, jak M... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wspaniały tekst!
Użytkownik: joanna.syrenka 12.01.2016 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Po takiej lekturze, jak M... | dot59Opiekun BiblioNETki
Też przeżyłam tę książkę.
Użytkownik: Marylek 15.01.2016 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Po takiej lekturze, jak M... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jako następną w takim razie polecam Pingpongista (Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk))
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.01.2016 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako następną w takim raz... | Marylek
No już go właśnie przerzuciłam na czubek stosika, wpychając pod spód książki, które czekają na swoją kolejkę nie powiem od kiedy... :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 16.01.2016 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: No już go właśnie przerzu... | dot59Opiekun BiblioNETki
Słusznie! Bardzo dobra książka.
Użytkownik: Checkpoint 17.01.2016 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Po takiej lekturze, jak M... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mam te ksiazke. Odkladam ja z miesiaca na miesiac. Boje sie, po prostu sie jej boje.
Czasami, gdy koncze jakas ksiazke, to siegam wlasnie po My z Jedwabnego. Przegladam ja dlugo. Trafiam na fotografie dzieci. Az boje sie przeczytac ich opis, czy przezyli, czy tez nie... A u mnie w domu taki maluszek biega i zasypuje pytaniami „co to? co to?”, ciekawy wszystkiego. I wlasnie te zdjecia z dziecmi mnie najbardziej bola. Odkladam ksiazke na polke.
Chyba nie dam rady...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.01.2016 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam te ksiazke. Odkladam ... | Checkpoint
Ja się pół roku zbierałam, i gdyby książka była moja własna, a nie pożyczona, trwałoby to pewnie dłużej.
A te zdjęcia, masz rację - jeśli się je obejrzy, tak jak ja zrobiłam, na początku lektury, i jeszcze tę mapkę, ulica po ulicy, z zaznaczonymi domami i spisami ich lokatorów, to oprócz zbiorowej tragedii przeżywa się jeszcze indywidualną tragedię każdej z tych rodzin...
Użytkownik: biedrzyk 30.01.2016 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Po takiej lekturze, jak M... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję za te przemyślenia po lekturze. Wyraziłaś to co myślałem, tylko zgrabniej niż ja bym to zrobił. Szokująca lektura, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że minęło kilkadziesiąt lat i jeśli chodzi o antysemityzm w Polsce niewiele się zmieniło... Kiedy chodzę teraz po ulicach to tylko częściej wyłapuję sformułowania o Żydach i jeszcze bardziej mnie bolą, bo wstyd mi w imieniu wszystkich Polaków...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: