Dodany: 03.01.2016 11:53|Autor: anna-sakowicz

Plastikowy świat


Bardzo lubię literaturę i film naszych południowych sąsiadów, jednak w ostatnim czasie przeczytałam już dwie czeskie książki, które wprawiły mnie w lekką konsternację. Być może nie umiałam w pełni wejść w ich świat, być może nie zrozumiałam. A ocena świata z perspektywy „burdelu” chyba jakoś nie bardzo do mnie trafiła.

Petra Hůlová to autorka, którą udało mi się spotkać osobiście. Wysłuchałam wywiadu na temat jej powieści „Plastikowe M3, czyli czeska pornografia” i zapragnęłam przeczytać ten niewielkich rozmiarów utwór. Przyznam, że trochę mnie zmęczył. Trochę też zgrzytały słowa określające miejsca intymne. „Raszpla” (penis) i „wtykacz” (wagina) jakoś mi nie brzmiały. Być może zamiana rodzajów tych rzeczowników powodowała dyskomfort podczas czytania. Nie wiem, czy to celowy zabieg, czy wina tłumaczenia. Pojawiają się tutaj również „nałożątka” (wargi sromowe), które sobie „laseczki (…) nawzajem rozchylają”, bo raszplom czasami się marzy, by się „taplać w dwóch basenach”[1]. Sporo też charakterystycznych dla reklam zdrobnień.

Bohaterką jest prostytutka świadcząca usługi w swoim plastikowym mieszkaniu, zwanym przez nią „jebalnią”. Z tej perspektywy ocenia świat i ludzi. Snuje dość ciekawe refleksje na temat społeczeństwa zdominowanego przez konsumpcjonizm. Stąd właśnie „plastikowe M3” – plastikowy, sztuczny, wykreowany przez człowieka digiświat.

„Digiświat to dla mnie udręka, sprawia, że czuję się powolna, a przecież jestem jeszcze całkiem młoda, naga, potrzebuję ciepła i pieszczot, żeby rozkwitnąć niczym kwiat, którym jest każda kobieta, zresztą teraz mężczyźni też są kwiatami, którymi trzeba się opiekować”[2].

Wydawać by się mogło, że w plastikowym świecie wszystko jest sztuczne, jednak to właśnie do plastikowego M3 mężczyźni przychodzą po „odrobinę człowieczeństwa, a nie po to, żeby ktoś puścił im jakiś digizapis”[3].

Bohaterka charakteryzuje swoich klientów, ukazuje ich hipokryzję oraz potrzebę zaznania czegoś naprawdę. Niestety świat zdominowany jest przez pieniądz, który bardzo często powstaje z wytrysku. Kiedy nie ma pracy, współczesny człowiek spędza czas w galerii handlowej albo przed telewizorem, bo właśnie leci coś ładnego.

A najważniejsze zasady? „Nie śmierdzieć i trzymać linię”[8]. Narratorka zastanawia się już w pierwszym zdaniu powieści: „Czy ją też ktoś tak wyhebluje na gładko? Tę, która o siebie nie dba i poprawia sobie nastrój czym bądź? Czy jej dziura też jest jak lornetka teatralna skierowana na czarny hol, gdzie spaliła się żarówka, na długi, wąski korytarz potrafiący wilgotnieć do śluzowatości, kurczyć się, uciskać jak gumka od majtek, czy ją też?”[4].

Z pewnością Petra Hůlová prowokuje. Robi to bardzo umiejętnie. Podczas czytania możemy się denerwować, wiercić, ale gdzieś z tyłu głowy będzie nas gniótł ten plastikowy świat, w którym żyjemy.


---
[1] Petra Hůlová, „Plastikowe M3, czyli czeska pornografia”, przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera, 2013, s. 66.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 66.
[4] Tamże, s. 7.


[tekst został również opublikowany na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 337
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: