Jeśli ma utkwić w mózgu, niech robi to z wdziękiem!
Recenzent: Dorota Tukaj
Zanim się dowiemy, na czym zdaniem autora polega urok informacji, zastanówmy się przez chwilę, czym ona właściwie jest? Bo towarzyszy człowiekowi od zarania jego istnienia, a sama istnieje… można chyba powiedzieć, że od zarania życia na Ziemi; informacją jest i zapach róży („mam w środku słodki nektar, można się poczęstować”), i jaskrawe świecenie samiczki świetlika w noc świętojańską („jestem gotowa do składania jaj, czekam tutaj, mój partnerze”), i alarmujące terkotanie kowalika, który nieopodal swojej budki dostrzegł drapieżnika („uwaga, kot!”), i ślad niedźwiedzich pazurów na korze drzewa („to moje podwórko, nie chcę tu nieproszonych gości!”). Początkowo, tak jak naszym „braciom mniejszym”, informacja służyła nam tylko do celów praktycznych: „stado turów pasie się półtora dnia drogi stąd” = można planować wyprawę po mięso i skóry; „wróg nadciąga ze wschodu” = trzeba dozbroić wojów i mocniej obwarować osadę; „za korzec pszenicy młynarz daje dukata, a przejezdny kupiec dukata i ćwierć” = lepiej pohandlować z przybyszem. Toteż zasób informacji przeciętnego człowieka i ich zasięg był stosunkowo skąpy; można było przeżyć całe życie, nie wiedząc, jak się nazywa najbliższe miasto, w jakim państwie się mieszka i kto nim aktualnie włada. A jednak z czasem zaczęto je gromadzić; czymże jest cała ludzka wiedza, jeśli nie zestawem informacji z każdej możliwej dziedziny? Dziś, dzięki nowoczesnym środkom masowego przekazu, nie tylko płyną one z każdej możliwej strony, ale wręcz nas atakują; wejdźmy choćby na główną stronę dowolnego portalu internetowego, a dostrzeżemy ich dziesiątki czy nawet setki. Obok mogących się przydać w praktyce („Tak przedłużysz życie akumulatorowi”, „Oto najlepsze szpitale w Polsce”) lub pomóc wyrobić sobie pogląd w jakiejś ważnej kwestii („Beata Szydło o projekcie budżetu”) – takie, które nas zaciekawią tylko jeśli mamy określone zainteresowania („Jakim samochodem pojedzie Robert Kubica?”, „Te zwierzęta niebawem wyginą”) i takie, które doprawdy ani nas ziębią, ani grzeją, ani na nic się nie zdadzą („Mister Polski 2015: jestem na utrzymaniu mamy”, „Nie chcieli zapłacić fachowcom. Zemsta była słodka”)[1]. Przesyt często rodzi niechęć; coraz więcej ludzi programowo nie ogląda telewizji, nie kupuje gazet, w Internecie omija strony z wiadomościami. Ale przecież, tak czy owak, jakąś porcję wiedzy o świecie musimy wchłonąć, a czy wybierzemy z niej najwartościowsze lub najciekawsze kąski, zależy od sposobu, w jaki jest podana…
I o to właśnie chodzi – powiada brytyjski dziennikarz David McCandless – żeby uchwycić „zależności między faktami, kontekst i związki, które nadają informacjom sens”[2], żeby przedstawić je w formie „dobrze zaprojektowanych, kolorowych i – mam nadzieję – przydatnych ilustracji”[3], „dzięki którym informacje miały stać się przystępne i piękne”[4]. On sam zajmuje się tym od kilku lat, czego efektem są dwie publikacje: „Information is Beautiful”, którą, w polskim przekładzie, mam właśnie przed sobą, i nieprzetłumaczona jeszcze „Knowledge is Beautiful”. Sama infografika to nic nowego – są nią przecież i mapy, i znaki drogowe, i wykresy słupkowe, tak popularne w rocznikach statystycznych, i „torciki”, czytelnie prezentujące wyniki rozmaitych sondaży oraz wyborów. Ale istnieją znacznie obszerniejsze zestawy danych, których nie da się zademonstrować za pomocą tych kilku prostych środków. Wówczas w sukurs przychodzą programy graficzne, pozwalające ukazać dowolne fakty i liczby w postaci wymownych ilustracji, w których istotną rolę odgrywa kształt, kolor, powierzchnia, bieg linii czy kierunek strzałek, a czasem wszystko naraz. Wykaz szkodliwych barwników spożywczych można przedstawić w postaci serii równych kółeczek, różniących się tylko kolorem i podpisami, a statystykę przyczyny śmierci ludności świata na przestrzeni XX wieku – złowrogich czarnych kół rozmaitej wielkości. Znaczenie kolorów w różnych kulturach świata obrazuje mozaikowy diagram przypominający tęczówkę ludzkiego oka, zaś skład koktajli alkoholowych i antidotów na kaca – rysunki stosownych naczyń, pokolorowane zgodnie z proporcją poszczególnych ingrediencji. Schemat skomplikowany niczym szkic podzespołu elektronicznego, nadrukowany białą i czerwoną czcionką na czarnym tle, dostarczy nam wiedzy o powiązaniach między poszczególnymi gatunkami muzyki rockowej i ich ewolucji w czasie, natomiast tabela zawierająca prócz tekstu stylizowane portreciki i rzędy symboli zaprezentuje sylwetki żon dyktatorów.
Co strona, to niespodzianka, i choć trafiają się informacje dla części czytelników niezrozumiałe (co, u licha, należy rozumieć przez „aktorów, którzy są lepszymi łącznikami w grze Sześć stopni od Kevina Bacona niż pan Bacon”[5]???), zdarza się to raczej wyjątkowo. Oczywiście przeczytanie omawianej publikacji jednym ciągiem, a tym bardziej zapamiętanie podczas lektury wszystkich przekazywanych danych jest niemożliwe, nikt jednak tego od nas nie wymaga. To pozycja w sam raz, by ją co jakiś czas otworzyć, przestudiować jeden lub kilka diagramów i uśmiechnąć się na myśl, że spośród studentów MIT najbardziej wstrzemięźliwi seksualnie są matematycy, Gruzja jest światowym liderem pod względem liczby książek osiągalnych w bibliotekach, a według brytyjskich i amerykańskich doniesień medialnych globalne ocieplenie odpowiada między innymi za inwazję kotów, wczesne małżeństwa i bezsenność u dzieci.
W tej postaci informacja jest naprawdę piękna!
---
[1] Strona internetowa wp.pl, dostęp z dn. 22.12.2015.
[2] David McCandless, „Informacja jest piękna”, przeł. Olga Siara, wyd. PWN, 2015, s. 8.
[3] Tamże, s. 7.
[4] Tamże, s. 8.
[5] Tamże, s. 147; pisownia oryginalna.
Autor: David McCandless
Tytuł: Informacja jest piękna
Przekład: Olga Siara
Wydawnictwo: PWN, 2015
Liczba stron: 256
Ocena recenzenta: 5,5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.