Dodany: 27.12.2015 11:58|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Informacja jest piękna
McCandless David

2 osoby polecają ten tekst.

Jeśli ma utkwić w mózgu, niech robi to z wdziękiem!



Recenzent: Dorota Tukaj


Zanim się dowiemy, na czym zdaniem autora polega urok informacji, zastanówmy się przez chwilę, czym ona właściwie jest? Bo towarzyszy człowiekowi od zarania jego istnienia, a sama istnieje… można chyba powiedzieć, że od zarania życia na Ziemi; informacją jest i zapach róży („mam w środku słodki nektar, można się poczęstować”), i jaskrawe świecenie samiczki świetlika w noc świętojańską („jestem gotowa do składania jaj, czekam tutaj, mój partnerze”), i alarmujące terkotanie kowalika, który nieopodal swojej budki dostrzegł drapieżnika („uwaga, kot!”), i ślad niedźwiedzich pazurów na korze drzewa („to moje podwórko, nie chcę tu nieproszonych gości!”). Początkowo, tak jak naszym „braciom mniejszym”, informacja służyła nam tylko do celów praktycznych: „stado turów pasie się półtora dnia drogi stąd” = można planować wyprawę po mięso i skóry; „wróg nadciąga ze wschodu” = trzeba dozbroić wojów i mocniej obwarować osadę; „za korzec pszenicy młynarz daje dukata, a przejezdny kupiec dukata i ćwierć” = lepiej pohandlować z przybyszem. Toteż zasób informacji przeciętnego człowieka i ich zasięg był stosunkowo skąpy; można było przeżyć całe życie, nie wiedząc, jak się nazywa najbliższe miasto, w jakim państwie się mieszka i kto nim aktualnie włada. A jednak z czasem zaczęto je gromadzić; czymże jest cała ludzka wiedza, jeśli nie zestawem informacji z każdej możliwej dziedziny? Dziś, dzięki nowoczesnym środkom masowego przekazu, nie tylko płyną one z każdej możliwej strony, ale wręcz nas atakują; wejdźmy choćby na główną stronę dowolnego portalu internetowego, a dostrzeżemy ich dziesiątki czy nawet setki. Obok mogących się przydać w praktyce („Tak przedłużysz życie akumulatorowi”, „Oto najlepsze szpitale w Polsce”) lub pomóc wyrobić sobie pogląd w jakiejś ważnej kwestii („Beata Szydło o projekcie budżetu”) – takie, które nas zaciekawią tylko jeśli mamy określone zainteresowania („Jakim samochodem pojedzie Robert Kubica?”, „Te zwierzęta niebawem wyginą”) i takie, które doprawdy ani nas ziębią, ani grzeją, ani na nic się nie zdadzą („Mister Polski 2015: jestem na utrzymaniu mamy”, „Nie chcieli zapłacić fachowcom. Zemsta była słodka”)[1]. Przesyt często rodzi niechęć; coraz więcej ludzi programowo nie ogląda telewizji, nie kupuje gazet, w Internecie omija strony z wiadomościami. Ale przecież, tak czy owak, jakąś porcję wiedzy o świecie musimy wchłonąć, a czy wybierzemy z niej najwartościowsze lub najciekawsze kąski, zależy od sposobu, w jaki jest podana…

I o to właśnie chodzi – powiada brytyjski dziennikarz David McCandless – żeby uchwycić „zależności między faktami, kontekst i związki, które nadają informacjom sens”[2], żeby przedstawić je w formie „dobrze zaprojektowanych, kolorowych i – mam nadzieję – przydatnych ilustracji”[3], „dzięki którym informacje miały stać się przystępne i piękne”[4]. On sam zajmuje się tym od kilku lat, czego efektem są dwie publikacje: „Information is Beautiful”, którą, w polskim przekładzie, mam właśnie przed sobą, i nieprzetłumaczona jeszcze „Knowledge is Beautiful”. Sama infografika to nic nowego – są nią przecież i mapy, i znaki drogowe, i wykresy słupkowe, tak popularne w rocznikach statystycznych, i „torciki”, czytelnie prezentujące wyniki rozmaitych sondaży oraz wyborów. Ale istnieją znacznie obszerniejsze zestawy danych, których nie da się zademonstrować za pomocą tych kilku prostych środków. Wówczas w sukurs przychodzą programy graficzne, pozwalające ukazać dowolne fakty i liczby w postaci wymownych ilustracji, w których istotną rolę odgrywa kształt, kolor, powierzchnia, bieg linii czy kierunek strzałek, a czasem wszystko naraz. Wykaz szkodliwych barwników spożywczych można przedstawić w postaci serii równych kółeczek, różniących się tylko kolorem i podpisami, a statystykę przyczyny śmierci ludności świata na przestrzeni XX wieku – złowrogich czarnych kół rozmaitej wielkości. Znaczenie kolorów w różnych kulturach świata obrazuje mozaikowy diagram przypominający tęczówkę ludzkiego oka, zaś skład koktajli alkoholowych i antidotów na kaca – rysunki stosownych naczyń, pokolorowane zgodnie z proporcją poszczególnych ingrediencji. Schemat skomplikowany niczym szkic podzespołu elektronicznego, nadrukowany białą i czerwoną czcionką na czarnym tle, dostarczy nam wiedzy o powiązaniach między poszczególnymi gatunkami muzyki rockowej i ich ewolucji w czasie, natomiast tabela zawierająca prócz tekstu stylizowane portreciki i rzędy symboli zaprezentuje sylwetki żon dyktatorów.

Co strona, to niespodzianka, i choć trafiają się informacje dla części czytelników niezrozumiałe (co, u licha, należy rozumieć przez „aktorów, którzy są lepszymi łącznikami w grze Sześć stopni od Kevina Bacona niż pan Bacon”[5]???), zdarza się to raczej wyjątkowo. Oczywiście przeczytanie omawianej publikacji jednym ciągiem, a tym bardziej zapamiętanie podczas lektury wszystkich przekazywanych danych jest niemożliwe, nikt jednak tego od nas nie wymaga. To pozycja w sam raz, by ją co jakiś czas otworzyć, przestudiować jeden lub kilka diagramów i uśmiechnąć się na myśl, że spośród studentów MIT najbardziej wstrzemięźliwi seksualnie są matematycy, Gruzja jest światowym liderem pod względem liczby książek osiągalnych w bibliotekach, a według brytyjskich i amerykańskich doniesień medialnych globalne ocieplenie odpowiada między innymi za inwazję kotów, wczesne małżeństwa i bezsenność u dzieci.

W tej postaci informacja jest naprawdę piękna!


---
[1] Strona internetowa wp.pl, dostęp z dn. 22.12.2015.
[2] David McCandless, „Informacja jest piękna”, przeł. Olga Siara, wyd. PWN, 2015, s. 8.
[3] Tamże, s. 7.
[4] Tamże, s. 8.
[5] Tamże, s. 147; pisownia oryginalna.




Autor: David McCandless
Tytuł: Informacja jest piękna
Przekład: Olga Siara
Wydawnictwo: PWN, 2015
Liczba stron: 256

Ocena recenzenta: 5,5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2442
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 28.12.2015 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzent: Dorota Tukaj... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
A ja do kolekcji polecam dostępne w całości online: Odkrywać! Ujawniać! Objaśniać! Zbiór esejów o sztuce prezentowania danych (Biecek Przemysław)

No i można na bieżąco śledzić serwisy tematyczne:
http://www.informationisbeautiful.net/
https://flowingdata.com/
http://www.visualcomplexity.com/vc/
https://www.jasondavies.com/
http://www.visualisingdata.com/
http://visualoop.com/
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.12.2015 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja do kolekcji polecam ... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
A dziękuję, znam tylko pierwszy z tych linków, bo to strona prowadzona przez autora książki, więc z ciekawości zajrzałam w trakcie czytania. Pozostałe z przyjemnością poodwiedzam.
Użytkownik: Marylek 31.12.2015 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzent: Dorota Tukaj... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Słuchałam audycji o tej książce w Trójce. A ona Twoja jest?

To są same ikonografiki? Bo biorąc pod uwagę liczbę stron, to cena jest zabójcza. Chodzi więc chyba o rodzaj papieru, kolory, zdjęcia? A jakie są proporcje "normalnego" tekstu w stosunku do ikonogfrafik, jeśli taki w ogóle tam jest?

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.12.2015 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchałam audycji o tej k... | Marylek
Moja własna :-). Normalny tekst to tylko wstęp, tak gdzieś ze 2 strony. Reszta to dziesiątki infografik (za ich pomocą są wyrażone nawet przeżycia autora podczas pracy nad tekstem oraz podziękowania), barwnych i wyrazistych, na ładnym papierze. Czasem dość obfitych w słowa, a czasem bardziej rysunkowych.
Użytkownik: Marylek 31.12.2015 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja własna :-). Normaln... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hm, czyli to raczej coś, co należałoby mieć własne i zaglądać, wracać, tak?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.12.2015 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, czyli to raczej coś, ... | Marylek
No wiesz, nie ma musu, można od kogoś pożyczyć i sobie czytać (oglądać?) na raty przez parę miesięcy :-)
Użytkownik: Marylek 31.12.2015 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz, nie ma musu, mo... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobry pomysł! I wtedy można się zdecydować, czy koniecznie chce się to mieć na własność, prawda?
Wchodzę w to! (jeśli można... :) ).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.12.2015 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry pomysł! I wtedy moż... | Marylek
Pewnie, że można! Młody się co prawda interesował, ale biorąc pod uwagę jego plany zawodowe na ten rok, to wątpię, czy się za nią zabierze.
Użytkownik: Marylek 31.12.2015 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, że można! Młody s... | dot59Opiekun BiblioNETki
Młody ma pierwszeństwo. Gdyby chciał - ja poczekam. :)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 30.03.2016 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzent: Dorota Tukaj... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Co do Kevina Bacona, to jest wytłumaczenie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Liczba_Bacona
No i kluczowe w kontekście tej książki jest zdanie: "Bacon nie jest aktorem najbardziej powiązanym z innymi aktorami. Według strony internetowej Oracle of Bacon, ten honor przypada Rodowi Steigerowi. W społeczności aktorskiej, średnia liczba Steigera jest równa 2,679. Średnia liczba Bacona równa się 2,946."

Mam tę książkę i bardzo mi się podoba, ale nie wszystkie pomysły do mnie przemawiają. Na przykład wydaje mi się, że dużo lepiej radioaktywność pokazał Munroe Randall tutaj: https://xkcd.com/radiation/
W podobny sposób pokazał też gdzie są pieniążki: http://xkcd.com/980/huge/#x=-6704&y=-4656&z=2 - choć to akurat w książce by nie przeszło. Albo takie fajne zrobił: http://xkcd.com/681_large/
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.03.2016 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do Kevina Bacona, to j... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Bacona oczywiście też znalazłam w Wikipedii, co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu sens tej gry (?) jest mi obcy; może nie chwytam jakiegoś dowcipu?
Natomiast co do samej informacji, są dwie możliwości:
a/ Bacona i grę powinien znać każdy człowiek mający pretensje do bycia wykształconym - a skoro tak, to jestem ciemna jak tabaka w rogu i mogę tylko zrobić "siadł i wstydził się"; niemniej jednak z ciekawości odpytałam kilka osób znacznie bardziej filmochłonnych ode mnie, w różnym wieku i różnych zawodów - nikt nie wiedział, o kim i o czym mowa.
b/ Bacon to aktor z tego gatunku, którego nazwiska są wymieniane drobnymi literkami na trzeciej stronie końcówki filmu, a gra, to folklorystyczna osobliwość, znana tylko maniakom kina (amerykańskiego) - a skoro tak, to tłumacz/redaktor polskiego wydania powinien sobie z tego zdawać sprawę i dodać stosowny przypis. Bardzo często autorowi coś wydaje się oczywiste, bo on sam to wie, ewentualnie wiedzą wszyscy w wąskim środowisku, w którym się obraca, a czytelnik jednak nie musi być alfą i omegą.

Te grafiki Randalla są rzeczywiście przejrzyste i wymowne, ale gdyby wszystkie dane były przekazane w postaci tego samego rodzaju szablonów, po pewnym czasie czytelnik mógłby się znudzić. Myślę, że McCandlessowi chodziło raczej o zademonstrowanie nieskończonych możliwości obrazowania graficznego danych, stąd ta rozmaitość pomysłów, spośród których nie wszystkie mogły być trafione.
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 31.03.2016 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bacona oczywiście też zna... | dot59Opiekun BiblioNETki
Co do samej liczby i sensu jej pokazywania, to jest to raczej matematyczna ciekawostka na temat miejskiej legendy o tym, że między dowolnymi ludźmi na Ziemi jest co najwyżej sześć połączeń - ja akurat wiedziałem o co chodzi, ale już wcześniej się tym interesowałem. Nie wydaje mi się, żeby był obowiązek orientowania się w tym temacie. :-)

No a Bacon to w moim odczuciu aktor raczej z tych bardziej charakterystycznych i ogólnie znanych (choć szczyt jego popularności to raczej lata dziewięćdziesiąte). Aż dziwne jak różne są percepcje tego samego zjawiska. :-)


Mi w tej książce różnorodność bardzo się podoba, choć czasem wydają mi się być zbyt udziwnione, ale rozumiem zamysł i doceniam próby.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.03.2016 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do samej liczby i sens... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Ja za nowszym kinem amerykańskim nie przepadam, moje ulubione obrazy pochodzą w większości z okresu gdzieś do połowy lat 80 (oczywiście z późniejszych produkcji też się znajdą jakieś wyjątki, ale wyraźnie mniej), więc mogłam mieć trudność z dostrzeżeniem aktora mimo wszystko raczej nie pierwszoplanowego, bo tych nazwiska zawsze się jakoś obiją o uszy.
A ponieważ książka jest przeznaczona dla czytelników różnych generacji i o różnych zainteresowaniach (także takich, którzy, być może, wcale filmów nie oglądają), przypis pewnie by nie zaszkodził. Ale i bez niego jest bardzo zajmująca. Ciekawe, czy przetłumaczą też drugą książkę autora, "Knowledge is beautiful".
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 31.03.2016 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja za nowszym kinem amery... | dot59Opiekun BiblioNETki
"okresu gdzieś do połowy lat 80"
Wtedy to jego wielkim hitem był "Footloose" o buntowniczym nastoletnim tancerzu.

Z drugiej strony, dodawanie przypisów itd. mogłoby nieco zepsuć książkę, ciężko też ocenić, kto czego nie wie, a tak jak jest, to czytelnik sam może znaleźć informacje na temat, który go zainteresuje. Podobnie jest np. w MAPY: Obrazkowa podróż po lądach, morzach i kulturach świata (Mizielińska Aleksandra (Machowiak Aleksandra), Mizieliński Daniel) i tam się to świetnie sprawdza (wiem po dzieciach, które się dopytują o różne rzeczy, które w książce są tylko wymienione z nazwy).


"Ciekawe, czy przetłumaczą też drugą książkę autora, "Knowledge is beautiful"."
Mam nadzieję, że pójdą za ciosem. "Informacja..." jest bardzo popularna, więc jest szansa.
Ja bym jeszcze chciał bardzo to: http://www.amazon.com/Thing-Explainer-Complicated-Stuff-Simple/dp/0544668251 od pana Munroe.

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.03.2016 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "okresu gdzieś do połowy ... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
A, rzeczywiście fajna jest ta ostatnia!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: