Dodany: 26.12.2015 19:00|Autor: Kostkos
Lęk
„Uległość” nie należy do pozycji lekkich, łatwych i przyjemnych. Jest napisana świetnym językiem i – mimo że to trudny tekst – czyta się ją z przyjemnością. Michel Houellebecq skierował tę powieść nie przeciwko islamowi, ale przeciwko własnym rodakom. Francja od lat stara się uchodzić za kraj świecki, na wskroś laicki. „Uległość” pokazuje, że tylko te nacje, które są mocno osadzone w swojej kulturze, mają szanse przetrwać.
Główny bohater, François, jest wykładowcą literatury na paryskiej Sorbonie. Specjalizuje się w twórczości Huysmansa, co nie pozostaje bez wpływu na jego życie. Wiele swoich poczynań zestawia i porównuje z Huysmansem, jego życiem i dziełami.
Nadchodzi rok 2022, władzę we Francji przejmuje Bractwo Muzułmańskie, prezydentem zostaje Mohammed Ben Abbes. W tym momencie wielu czytelników spodziewa się zapewne, że nastąpi opis tragicznych zmian w ojczyźnie Richelieu. Z punktu widzenia bohatera zmienia się reżim, François musi odejść z pracy, ponieważ nie jest muzułmaninem, dostaje jednak godziwą emeryturę. Wszystkie reformy przeprowadzane przez nową władzę są szokująco dobre i wszystkie – oparte na Koranie. Spada bezrobocie, ponieważ kobiety znikają z rynku pracy, a w zamian za zaprzestanie jakiejkolwiek działalności zawodowej otrzymują wysokie świadczenia rodzinne. Spada przestępczość. Rośnie poziom edukacji, bo szkoły i uczelnie są finansowane przez sektor prywatny. Brzmi strasznie? A to dopiero początek.
Houellebecq celnie wypunktował to, czego Europa boi się najbardziej. Nie chodzi tylko o islam. Wiem, że dziś wielu Polaków obawia się uchodźców, ich odmienności. Przeraża nas to, jak traktowane są kobiety i jak ogromne znacznie ma patriarchat. Ale nie tylko o muzułmanów tu chodzi. Francuski pisarz przypomina, że religia – jakakolwiek – spaja narody. Religia, kultura, patriotyzm – mają rację bytu, jeśli naród jest w nich zanurzony. Dosłownie. Wspólna historia powinna łączyć, nie dzielić. Wojny, powstania, kultura, język, literatura – wszystko to ma znaczenie, bo tworzy naród. I „Uległość” pokazuje, że Francuzi stają się narodem, dopiero gdy w ich życiu, czy to politycznym, czy prywatnym, zaczyna dominować religia.
W dzisiejszych czasach, kiedy na każdym kroku stykamy się z poprawnością polityczną i mimowolną autocenzurą, bardzo ważne jest, abyśmy zdali sobie sprawę, że nie możemy odciąć się od swoich korzeni. Nie, nie chodzi o to, żeby teraz masowo chodzić do kościołów i czytać mitologię. Trzeba po prostu szanować historię i wyciągać z niej odpowiednie wnioski.
Teraz jest idealny czas na powieść Houellebecqa – nie tylko ze względu na fale uchodźców. Widzimy, co się dzieje aktualnie w Polsce. Recenzje powinny być apolityczne, więc nie będę pisać o własnych poglądach, nie one są ważne. Chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że „Uległość” to utwór wielowarstwowy i choć mówi o Francji – uniwersalny. Wskazuje, jak ważna jest w narodzie jedność. Nic więcej chyba dodawać nie trzeba.
[Recenzję opublikowałam również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.