Dodany: 22.12.2015 17:18|Autor: Pok

Listopad 2015 cz.2


Taniec ze smokami: Część I (Martin George R. R.) (5)
Taniec ze smokami: Część II (Martin George R. R.) (5)
Piąty tom sagi „Pieśni lodu i ognia” nie jest tak dobry, jak pierwsze trzy tomy. Za to w mojej ocenie wypada dużo lepiej niż tom czwarty. Wracają znane twarze i nie mamy już wrażenia, że czytamy spin-offa. Sprawy wreszcie nabierają chronologii i normalnego tempa (choć dość powolnego). Niestety czuć, że Martin zagalopował się w snuciu kolejnych wątków i przedstawianiu nowych bohaterów. Zbyt wiele tego, za wiele przeskakiwania z jednej opowieści w drugą, za mało skupienia na głównej osi fabuły. Niektórych postaci trzyma się rzetelnie, a o innych tylko napomyka i zostawia nas z gorzkim poczuciem, że dopiero w kolejnym tomie może dowiemy się więcej na temat ich losów. Mimo narzekań wystawiam ocenę bardzo dobrą. Wiarygodność bohaterów, opisy, kreacja świata – to wszystko zasługuje na uznanie.

Dziękuję, Jeeves! (Wodehouse P. G. (Wodehouse Pelham Grenville)) (4,5)
Lekka, zabawna satyra angielskich wyższych sfer z okresu międzywojennego. Nierozważny panicz Bertie Wooster i jego wszechwiedzący lokaj Jeeves stanowią zgraną parę. Pierwszy stale ładuje się w nowe tarapaty, a drugi, co oczywiste, musi go ratować, nie zapominając bynajmniej o nieskazitelnych manierach i niezachwianym spokoju ducha. Można się uśmiać. Miła odmiana od książek o ciężej tematyce.

Moby Dick czyli Biały Wieloryb (Melville Herman) (4)
Powieść z jednej strony zachwyciła mnie pięknym stylem (wielkie brawa dla tłumacza), a z drugiej znużyła zbyt szczegółowymi opisami oraz rozwodzeniem się nad drobiazgami. Fabuła także mnie nie wciągnęła, zaś do bohaterów nie potrafiłem się przekonać (ich losy były mi obojętne). Nawet sławny, opętany szaleństwem kapitan Achab nie potrafił wzbudzić we mnie emocji. Doceniam jednak pracę włożoną przez Melville'a w swe dzieło. Częstokroć można odnieść wrażenie, że czyta się esej filozoficzno-teologiczny lub popularnonaukową książkę sprzed ponad półtora wieku poświęconą wielorybnictwu. Na pewno nie jest to lektura łatwa, ani przystępna. Trzeba lubić ten typ literatury, by „Moby Dick” się spodobał. Ja nie uznaję czasu spędzonego na poszukiwaniu Białego Wieloryba za stracony, ale drugi raz do książki nie chciałoby mi się wracać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1079
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 04.10.2019 07:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Taniec ze smokami: Część ... | Pok
Wybacz Poku, ale muszę Ci wytknąć, że najprawdopodobniej nie zrozumiałeś jednego z najważniejszych przesłań "Moby Dicka".

Przeczytałem przed lekturą powyższą Twoją opinię o powieści Melvilla, i jeszcze do wczoraj, do mniej więcej 1/3 drugiego tomu (czyli ~2/3 książki) gotów byłem przyklasnąć zdaniu "do bohaterów nie potrafiłem się przekonać (ich losy były mi obojętne)" - to się jednak zmieniło, bo przyszło na mnie swoiste olśnienie. Istotnie, jakoś tak ani Izmael, ani Queequeg, ani słynny szalony kapitan Ahab nie istnieją zbyt mocno jako charaktery na stronicach książki. I słusznie! Bo PRAWDZIWYM bohaterem (zbiorowym) jest WIELORYB! Im dalej w treść, tym ludzie coraz bardziej przypominają bezmyślne, okrutne zwierzęta, a zwierzęta coraz bardziej jawią się jako ludzkie. Melville nawet antropomorfizuje zachowanie waleni: analogie do domów z sypialniami, bawialniami, szkoły i nauczyciele, haremy, zresztą same nawiązania do mitologii i historii, gdzie dla czynów morskich ssaków znajdywane są odpowiedniki po stronie ludzi. To WIELORYBA poznajemy od każdej możliwej strony i to na JEGO los (bardzo okrutny los!) nie można pozostać obojętnym. W moim pojęciu "Moby Dick" to jest "powieść ekologiczna" (oczywiście NIE TYLKO) - a na poparcie wypisałem takie cytaty:

"Ale tutaj litości nie było. Mimo sędziwego wieku, mimo swej jednej ręki [uszkodzona druga płetwa] i niewidzących oczu musiał zemrzeć śmiercią i zamordowany zostać po to, aby oświetlać wesołe zaręczyny tudzież inne ludzkie uciechy, a także iluminować dostojne kościoły, w których głosi się bezwarunkowy obowiązek nieczynienia krzywdy komukolwiek przez kogokolwiek."[II.118]
"Czymże są mięśnie i dusze rosyjskich poddanych i republikańskich niewolników, jeśli nie Rybą Przytrzymaną, której posiadanie całość prawa stanowi?"[II.173]

Więc mimo Twojej końcowej deklaracji poddawałbym pod Twoją rozwagę ponowną lekturę ;)
Użytkownik: Pok 07.10.2019 05:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybacz Poku, ale muszę Ci... | LouriOpiekun BiblioNETki
Z tym, że prawdziwym bohaterem jest wieloryb to jak najbardziej mogę się zgodzić. Co do drugiej teorii jestem mniej przekonany, ale kto wie. Książka została napisana naprawdę ładny kawał czasu i gdy w takim przypadku wyciąga się własne wnioski, to zawsze jest ryzyko, że próbujemy interpretować powieść przez pryzmat naszych czasów. Ale jest to na pewno ciekawa interpretacja z Twojej strony. Może nawet prawdziwa. Trzeba by się mocniej zagłębić w temat.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: