Dodany: 21.12.2015 06:26|Autor: DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki

Książka: Przy obieraniu cebuli
Grass Günter

1 osoba poleca ten tekst.

Czytałem nie płacząc


Grass nie był moim ulubionym pisarzem niemieckim. Stał gdzieś z boku, a pochwały jego kunsztu z trudem przebijały się przez barierę komunistycznej cenzury. Nie chcę podnosić lamentu i rozdzierać szat, że "oni" zabrali mi wielką literaturę. Poznawałem ją na tyle, na ile to było możliwe. Niemniej kiedy zaczęły się pogłoski, plotki, sensacyjne naszeptywania wokół "Blaszanego bębenka", zrobiłem wszystko, żeby tę powieść przeczytać. Nie przeczytałem. Zdawała mi się "ciężka", mozolnie pisana, przeszkadzał mi ironiczny dystans autora do opisywanych wydarzeń. Ta stylistyka po prostu mi nie odpowiadała.

Po "Przy obieraniu cebuli" sięgnąłem z tych samych pobudek: sensacja, zatajona przeszłość pisarza, wstydliwe karty historii, rozliczenia, a do tego wszystkiego protesty przeciwko jego wizycie w Gdańsku. Choćby tylko dlatego musiałem przeczytać "Cebulę". I znowu to samo wrażenie. Proza dobra, trochę powolna, a za nią, gdzieś daleko kryje się autor-autorecenzent. Obiera swoją cebulę, odsłaniając obrazy wcale nie tak sensacyjne, ba, powiedziałbym, że nasycone szarością życia, które nie zapowiada fenomenalnej kariery literackiej. Młody Grass jest jednym z wykorzenionych dzieci drobnomieszczańskiego społeczeństwa gdańskiego. Ulega zupełnie oczywistym pokusom i wpływom młodzieńczych emocji, których nie umieją, a może nie chcą, ukierunkować zastraszeni albo słabo wykształceni rodzice przyzwyczajeni do spokojnego, może nie najłatwiejszego rytmu życia. Przysłowiową "karierę" w Waffen-SS odbieram jako jeden z epizodów młodocianego życia. Ilu ludzi w moim wieku i młodszych chodziło w czerwonych krawatach? Ilu niosło szturmówki na pochodach pierwszomajowych? Nie, nie mam najmniejszego zamiaru usprawiedliwiać tego pokolenia, chcę tylko oświetlić okoliczności. Opisując ten etap swojego życia, Grass dokonuje zabiegu, który w oczach wielu będzie nadużyciem – opowiada o swoim przyjacielu z obozu jenieckiego, niejakim pobożnym Josephie, który próbuje przedstawić mu świat jako uporządkowaną przez Boga strukturę. Ten Joseph niedwuznacznie kojarzy się z późniejszym "pancernym" kardynałem, a następnie papieżem. Jeżeli jest to zabieg literacki, może budzić spore kontrowersje.

Obiera się wolno cebulę, ale się nie płacze. Rysuje się życie trudne, ale bez ogromnych, chwytających za serce dramatów. Nie ma w nim ani rozpaczy, ani wesołości. Nawet śmierć ukochanej matki jest jakaś wytłumiona. Tak jak proza Grassa, jego podejście do siebie i swoich dokonań jest wyraźnie oddzielone ochronną tarczą dystansu.

Czytałem powoli, tak powoli, jak snują się wątki. O rzeźbieniu i pierwszych wierszach, o miłości i miłostkach, o kolegach, którzy zawieszeni w powojennej pustce, rozpaczliwie próbują sprawdzić się artystycznie, o muzyce i braku doświadczenia. Wszystkie te sceny nie dały mi jednak odpowiedzi, jak Grass stał się prozaikiem. On sam nie chce lub nie umie o tym pisać. Powstają w nim słowa, które wystukuje na starej "Olivetti". Jedynie o pierwowzorach jego powieściowych bohaterów możemy chociaż trochę się dowiedzieć. Fascynujące jest ich przetwarzanie w formę postaci literackiej. Nie ma tu oczywiście analizy strukturalnej, są tylko aluzje i krótkie historie – niekiedy fascynujące. Dużo w tej prozie biedy, która nie zabija, ale męczy, dużo ruin i bylejakości, z której bardzo powoli wyłania się artystyczne życie.

Jestem zadowolony, że przeczytałem to – mam nadzieję – pierwsze podsumowanie życia uznanego pisarza. Nie mam jednak pewności, czy zainspirowała mnie do tego, by sięgnąć po jego wielkie opowiadania i inne powieści.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 518
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: