Dodany: 30.12.2009 17:20|Autor: joanka70
Nie tak daleko z Ziemi na Arbre
Pochłonęłam tę "cegłę" jednym tchem. Aczkolwiek nie jest to powieść łatwa, to jednak cieszę się, że ją przeczytałam. Pierwszych sto stron wymagało ode mnie szczególnej koncentracji i wertowania kartek, ponieważ z tyłu jest dość obszerny słownik pojęć wprowadzonych przez autora i używanych przez postacie na planecie Arbre. A jest to świat niezwykły.
Rzetelne recenzowanie "Peanatemy" wymagałoby teraz ode mnie przynajmniej pobieżnego opisania świata Arbre. Niestety, zajęłoby to zbyt dużo miejsca, więc w wielkim skrócie: Jest to świat nie tak znowu odległy od Ziemi, a jednocześnie bardzo inny. Najważniejsze, co odróżnia Ziemian od Arbryjczyków, to zjawisko światów matemowych i sekularnych. Otóż ludzie doszli tam do wniosku, że najmądrzejsi są najbardziej niebezpieczni, bo wymyślają wciąż nowe zastosowania techniki i mniej inteligentni nie nadążają za nimi. Ci bystrzy zaczynają za bardzo dominować nad maluczkimi, ich broń jest nie do pokonania, stanowi zbyt wielkie niebezpieczeństwo. Oddzielono ich więc w matemach, zabrano narzędzia, odcięto dostęp do techniki. I co się okazuje? Że siła umysłu ludzkiego jest nie do okiełznania. Bez narzędzi i komunikacji ze światem zewnętrznym (sekularnym), deklaranci (ci z matemów) wymyślili coś niesamowitego.
Powieść jest apoteozą ludzkiego umysłu. To chyba byłaby konkluzja, ale boję się, że strywializuję ją lub spłaszczę. Bo powieść jest tak prosta w swej wymowie i tak skomplikowana jednocześnie, że nie mieści się w żadnych kanonach.
Dla miłośników przygód - są przygody (fraa Erasmas podążający na konwoks i poszukujący fraa Orola). Dla miłośników filozofii i metafizyki - są dysputy prowadzone w messalanie. Dla miłośników architektury - opis koncentów i mechanizmów służących do nakręcania zegarów. W końcu dla miłośników fantastyki - opis dwóch różnych światów (sekularum i matemy), jazda w kosmos i życie na Daban Urnudzie, idea przedstawicieli czterech różnych planet w jednej bazie kosmicznej. Nawet matematycy znajdą tam coś dla siebie. I tu trochę się obawiam, że jednak nie wszystko pojęłam, ale przynajmniej czyniłam wysiłki, żeby zrozumieć. Coś pięknego.
Nie chciałabym zniechęcać nikogo zbyt długim wywodem. Niestety, wiele rzeczy pominęłam, a jednak wciąż będę namawiała do przeczytania "Peanatemy". Warto. Dla poszerzenia horyzontów, dla pozbycia się myślowych schematów i uprzedzeń (wszelakich).
[recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.