Dodany: 30.12.2009 01:22|Autor: mery_cherry

Film lepszy niż książka. Kilka dygresji o głównej bohaterce.


Zachęcona udaną ekranizacją, sięgnęłam po literacki pierwowzór. No, nie do końca; zaczęłam czytać część drugą :-). I poczułam się rozczarowana; razi mnie strasznie styl pisarski pana Larssona. Tyle niepotrzebnych szczegółów; np .w drugiej części cały wątek podróży Lisbeth, który kompletenie NIC nie wnosi do fabuły; lawina informacji jakby zaczerpniętych z Wikipedii, bzdury o zagadkach matematycznych, Lisbeth udająca się do Ikei, kupująca sofę Beddinge w kolorze czerwonym czy drewniane krzesła Mammut, serwety Olaf i Batyskaf, opłacone kartą Visa (za wszystko inne zapłaciła MasterCard), serek Danio na śniadanie, zepsuty 15-calowy MacBook Pro (komputer zapowiedziany przez Steve'a Jobsa podczas MacWorld Expo 10 stycznia 2006 r.) itp., itd., masa bzdetów, które czyta się jak scenariusz filmowy; choć wątpię, by i ten zawierał aż tak dokładne informacje. Plus, bezsensowne dygresje; ja rozumiem, że pan Stieg był dziennikarzem i może taki miał styl pisania w szwedzkim "Fakcie", ale MĘCZY! to czytadło, okraszone postacią głównej bohaterki - porąbanej wytatuowanej socjopatki-karlicy; punk-lesbijko-bi z bagażem emocjonalnym autystycznej genialnej pół-sieroty hakerki, która w dodatku dziecięciem będąc, spaliła żywcem własnego ojca, ale mimo wszystko tak wrażliwej na odbiór swojego wyglądu zewnętrznego przez kochanków, że po zdefraudowaniu 3 miliardów koron, nareszcie miała fajs, żeby powiększyć sobie cycki!!! Czy to nie brzmi śmiesznie? nawet jak na bohaterkę kryminału sado-maso, jest za bardzo eklektyczna.

Uff, powiedziałam to wszystko na 1.wydechu :).

Przemoc, molestowanie, seksualność kobieca przedstawiona w jakiś wykolejony sposób. Nie dokończę tej książki. Swoją drogą, mogłaby być o połowę krótsza.

PS Ktoś chce odkupić tomiszcze? choć w sumie, to czytadło za darmo oddam :))) i chyba wolę starego, dobrego Poirota.
Wyświetleń: 25560
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 45
Użytkownik: Kaoru 30.12.2009 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Ja!

(I tym razem nie zapomnę iść na pocztę...)
Użytkownik: Mia Wallace 02.01.2010 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Howgh! :))) Może założymy jakiś klub niezachwyconych Larssonem?:))) Nie, żeby mi zaraz bardzo przeszkadzał, ale zachwytu nie podzielam... No i Lisbeth mnie też irytowała - jakby autor włożył cały swój wysiłek w to, żeby bohaterka nie wyszła na mdłą, omdlewającą dziewicę i zapomniał przyjrzeć się efektowi. No i ten denerwujący nadmiar szczegółów i istny product placement... Ech, co ludzie widzą takiego w tym Larssonie?
Użytkownik: emczyem 03.01.2010 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! :))) Może założymy... | Mia Wallace
Ja przeczytałam wszystkie 3 części i powiem tak: Jeśli chodzi o jaką taką fabułę to mnie wciągnęła. Ale. Mam podobne odczucia co autorka postu. Bo po cholerę mi wiedzieć, że bohaterka kupiła sobie herbatę ekspresową lipton i zrobiła kanapki z serem i zapaliła marlboro? Za dużo pierdół i niepotrzebnego przeciągania fabuły. Ciągle miałam wrażenie, że nic się nie dzieje, nic się nie dzieje, nic się nie dzieje, żeby potem działo się non stop. Te fragmenty typu poszła do sklepu kupiła jajka, ser masło, mleko, chleb, jabłka itd i zapłaciła kartą visa mnie po prostu wkurzały.
Nie wiem co miał autor na celu wymyślając tę opowieść kryminalną w pierwszej części, bo na pewno nie to, żeby trzymać w napięciu do samego końca. Odgadłam zakończenie tej historii i wielu jej szczegółów zanim jeszcze bohater zabrał się za rozwiązywanie zagadki zniknięcia Harriet.

I żeby nikt już mnie nie pytał po co i dlaczego przeczytałam aż całe , wszystkie 3 części to opowiem od razu;) Bo czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, a mi czasem dobrze robi taki odpoczynek od innej literatury, nazywam to oczyszczeniem. Czasem lubię poczytać takie pierdoły o niczym, zdarza się, że potrzebuję właśnie takiej odmiany.
Dlatego nie mówię że Larsson pisał tak źle po prostu żadnych rewelacji ale fragmentami czytało się całkiem przyjemnie.
Użytkownik: alicja225 09.02.2010 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przeczytałam wszystkie... | emczyem
"Ciągle miałam wrażenie, że nic się nie dzieje, nic się nie dzieje, nic się nie dzieje, żeby potem działo się non stop." -miałam to samo. Fakt- autor trochę przeginał z tymi szczegółami (zastanawiam się czy miał podpisaną może jakąś umowę reklamową z Ikeą:) )ale tylko do pewnego momentu. Potem już było z górki. Zakończenie trochę hmm fantazyjne ale ogólnie bardzo pozytywnie oceniam książkę. W tej części nie miałam ciągłego wrażenia, że gdzieś już podobny wątek czytałam, opisywana sytuacja gdzieś już była.

Teraz trochę odpocznę, żeby z przyjemnością oddać się we władanie części 3. Jakakolwiek by nie była już dziś wiem, że będzie mi brakowało twórczości Larssona
Użytkownik: frytek 18.02.2012 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! :))) Może założymy... | Mia Wallace
Uwaga spoilery poniżej.


Książka rzeczywiście w wielu miejscach ma ewidentny product placement, bo meble jeszcze bym zniósł, ale ona nawet pod tyłek podkłada sobie "poduszkę z Ikei". Denerwujące to było, tak samo jak picie herbaty Lipton, a nie po prostu herbaty.

Ale autor kompletnie przeszarżował z dwiema rzeczami.


Po pierwsze, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

A po drugie,

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Byłoby to dużo bardziej wiarygodne. Nie wiem, co autor chciał uzyskać przez to. Kulminację emocji? Może, ale właśnie książka straciła na tym cały urok autentyczności.
Użytkownik: lukaszekk123 13.01.2010 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Ja mam takie same odczucia po przeczytaniu tych książek,momentami pełno niepotrzebnych bzdur,i wkurzająca główna bohaterka,każdego miała gdzieś a wszyscy chcieli jej na siłę pomagać i się z nią zaprzyjaźniać.Takie zwykłe czytadło na raz.
Użytkownik: Sluchainaya 26.01.2010 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Przyznam szczerze, że zadziwiły mnie Wasze opinie.

Mnie ani trochę nie znużyły te opisy, choć fakt faktem - z IKEĄ przesadził (miałam ochotę wziąć katalog i zobaczyć jak te meble wyglądają). Mimo wszystko uważam, że takie dodatki dodają smaku książce, powodują, że łatwiej się zżywamy z bohaterem, bo wiemy, że nie jest on wyrwany z kontekstu, że je, pali papierosy ulubionej marki, żre w McDonaldzie, zastanawia się czy kupić ser topiony czy żółty, myśli o zamknięciu drzwi od mieszkania czy samochodu (jak mnie to na filmach wkurza, że ludzie tego nie robią!).

W tej sytuacji przypomina mi się Umberto Eco i jedna, czy dwie strony opisu tego jak bohater zrobił kupę w krzakach i jak "podziwiał" swoje dzieło (Tajemniczy Płomień Królowej Loany). To przecież takie ludzkie! Dlaczego nie lubimy czytać o takich codziennych rzeczach?

Po za tym Larsson nie dość, że wplótł do swojej książki intrygę, to wysilił się by jako tako oprzeć fabułę na równaniach matematycznych, podjąć temat sekshandlu i myślę, że dalece on nie odbiega od rzeczywistości. Nie jest to człowiek który siadł do pisania i napisał. Musiał wcześniej poszperać tu i ówdzie.

A tak swoją drogą - następnym razem proszę sprawdzić w jakiej gazecie pracował autor, zanim zaczniesz go obrażać przyrównując do Faktów. To zwyczajnie nieładne ;)
Użytkownik: mery_cherry 27.01.2010 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że zad... | Sluchainaya
mea culpa ;) ale czasem dziennikarz nie powinien pisać powieści, takie moje zdanie. Pozwolisz, że zacytuję: [bohaterka] "je, pali papierosy ulubionej marki, żre w McDonaldzie, zastanawia się czy kupić ser topiony czy żółty, myśli o zamknięciu drzwi od mieszkania czy samochodu" to kompletnie zbędne elementy konstrukcji postaci i fabuły,w 90% przypadków główny bohater może wydać się fascynujący i bez informacji typu: zjadł, zrobił kupę, umył rączki, w Żabce kupił waciki.
Szkoda papieru na drukowanie tysiącstronicowych bzdetów :)
Dla mnie ta wielka księga (sic) to taki 'Klan' w wydaniu współczesnego kryminału pop, kolejny produkt dla mas. Już bardziej w klimacie konsumpcjonistycznego kiczu nie mógłby być sam Warhol. All is pretty, nie?
Użytkownik: Sluchainaya 27.01.2010 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: mea culpa ;) ale czasem d... | mery_cherry
Nie bronię tej powieści jako coś super ambitnego :) Zdaję sobie, że jest to "książka-produkt dla mas", ale jak na tę kategorię i tak dobrze się ją czyta.

Ale będę bronić opisów, które nie wnoszą wiele do fabuły! Bo tworzą klimat! Może u Larssona rzeczywiście w momentach opisowych wychodziły pewne braki w warsztacie literackim, ale i tak nie byłabym tak surowa jak Ty :)
Tak samo w kwestii ojca i podpalenia go przez Salander...To był kawał drania i szczerze mu się należało.

I szczerze mówiąc gdyby nie fakt, że umarł zanim książka została opublikowana, to myślałabym, że IKEA zapłaciła mu grube pieniądze za promowanie swoich produktów :)
Użytkownik: Sluchainaya 27.01.2010 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie bronię tej powieści j... | Sluchainaya
Oczywiście w ostatnim zdaniu chodzi mi o Larssona ;)
Użytkownik: Magunia_ 27.01.2010 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Dokładnie -takie same odczucia:)
Też sięgnęłam po drugi tom,bo byłam świeżo po świetnym filmie.Za dużo dłużyzny-ale przeczytałam do końca i sięgnę po 3 tom bo chce mieć tą trylogię za sobą :)
Jestem jednak pod wrażeniem że autor zmarł nagle na serce przed publikacją 1 tomu-nie dowiedział się że książki stały się jednak bestsellerami-wyroki boskie są okrutne......
Użytkownik: KaCha.pl 25.02.2010 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Niewątpliwie jego książki mają coś w sobie. Mnie te opisy jakoś nie drażniły, a może po prostu ominęłam je wzrokiem. Książka trzymała w napięciu, fajnie i łatwo sie to czytało, ale gdzies na 150 stron przed końcem poczułam to co w pierwszej części. A mianowicie, ze to wszystko jest jakies banalne, nadwyraz zmyślone, nieprawdopodobne. Dopóki historia nie była wyjaśniona czytałam z zapartym tchem, wraz z odkrywaniem kart miałam poczucie jakiegoś lekkiego rozczarowania. No a moment, kiedy 40 kilogramowa dziewczyna z trzema ranami postrzałowymi w tym w głowę, znalazła siłę, by powstać z ziemi. Padłam ze śmiechu. Nie mniej mam przed sobą jeszcze 3 część, którą zamierzam przeczytać, bo pomimo tych paru "ale" wydaje mi się ze warto
Użytkownik: cuayatl 01.03.2010 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
szkoda, że nie policzyłam, ile razy w pierwszej części padły zwroty: wypili kawę, zaparzyła kawę, poszli na kawę, zaproszono go na kawę, poczęstowano kawą. Aż mi w gardle zaschło z tego wszystkiego
Użytkownik: gkowal 09.04.2010 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: szkoda, że nie policzyłam... | cuayatl
W takim momencie powinnaś pójść zrobić sobie kanapki :) To bardzo pomaga.
Użytkownik: basiaa5 17.06.2010 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: szkoda, że nie policzyłam... | cuayatl
a mnie z kolei dziwi to, że często pada zdanie: "wypili/wypiła/wypił kawę i poszli/poszła/poszedł spać"... Jakieś słabe mają te kawy w Szwecji, ja po kawie przynajmniej kilka godzin nie zasnę...
Użytkownik: aleutka 17.06.2010 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: a mnie z kolei dziwi to, ... | basiaa5
Tu juz ktos na to zwracal uwage. Moze to kwestia przyzwyczajenia, bo na przyklad Norwegowie - Diana gdzies tu o tym pisala - pija mnostwo kawy, czarnej, mocnej i bez cukru (ponoc dzierza rekord swiatowy). A po Norwegach Szwedzi pija najwiecej kawy na swiecie, co potwierdzila dla mnie jedna z moich szwedzkich przyjaciolek, kiedy przeprowadzalam badanie w tej kwestii, wlasnie a'propos ilosci kawy wypijanych u Larssona. W zadnym razie nie pija lury a pija litrami.
Użytkownik: Ajgor 05.02.2011 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: a mnie z kolei dziwi to, ... | basiaa5
E tam... Niespanie po kawie jest mocno przereklamowane. Ja mogę wypić litra szatana, a jak się położę, to za 10 minut będę spał jak zabity. Zawsze. Nie każdy ma problemy ze spaniem po kawie.
A co do tego, że co chwilę piją kawę i tak w kółko. Nie pamiętam, u jakiego to autora (Lustbader? Morrel?) śmieszyło mnie o wiele bardziej co innego. Co chwila (dosłownie) padało coś w rodzaju: "pocałował ją w policzek", "cmoknęła go w twarz", "Objął ją i pocałował w policzek", i tak w kółko. I nie mówię tu o jakichś kochankach, ale o ludziach, którzy kilka minut wcześniej się poznali :) Aż sobie wyobraziłem, że w USA ludzie chodzą po ulicach i co chwila się całują :) To dopiero było głupie :)
Co do Larrsona.. Właśnie skończyłem drugą część. Mi jakoś nie przeszkadzały te szczegółowe opisy. Dzięki temu miałem więcej czytania, a jego język bardzo mi się podobał. Bardzo bogaty. Oczywiście sceny w stylu zarąbania (no prawie) siekierą tatusia przez Lisbeth po tym, jak dostała trzy kule (w tym jedną w głowę) były mocno przegięte, ale... wystarczy pamiętać, że to jest fikcja, i wszystko można wybaczyć :)
Użytkownik: Hanss 01.05.2010 03:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Tak, jak Ty na 1 wdechu to powiedziałaś, tak ja na 1 wdechu wchłonąłem owe tomisko. Ten styl pisania rozkręca mnie do bicia rekordów w "zdaniach na minutę":)
Lepszy film? Wątpię, 1 część jest w mojej opinii dużo lepsza niż film(sam w sobie dobry), a to z takiego powodu, że wydawała mi się bardziej upolityczniona(jak każda część zapewne), dla jednych to plus, dla innych minus;) O tym czy 2 tom jest lepszy niż ekranizacja 1 części się nie wypowiadam, bowiem nie ma to najmniejszego sensu...
Użytkownik: aleutka 17.06.2010 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Och, duzo ciekawych spostrzezen. Ja tez gdzies juz pisalam ze jako hakerka Lisbeth jest niewiarygodna. Wysmialabym kazdego hakera, ktory kupuje komputer z podswietlana klawiatura - po to jak twierdzi Larsson, zeby moc pisac w ciemnosci.

Tez sie zoladkowalam o tej czesci na wakacjach, ze dla fabuly zbedna. Ktos zwrocil mi wtedy uwage, ze mogla byc tam umieszczona potencjalnie, do wykorzystania w przyszlych tomach, ktorych niestety raczej juz nie bedzie. Przeciez w pierwszym tomie Bjurmana tez mogloby nie byc bez szkody dla fabuly, w drugim dopiero byl niezbedny.

Jesli chodzi o Ikee - to tylko moje przypuszczenie, jeszcze nie sprawdzilam - moze to dla Szwedow byc do pewnego stopnia kodem kulturowym. Ikea jest relatywnie tania i postrzegana chyba jako po prostu meble dla mlodych rodzin na dorobku. O ile moge stwierdzic Lisbeth kupuje najtansze regaly itp - to nie ma dla niej znaczenia - ale i najdrozsze krzeslo do biurka. To jej absolutny pragmatyzm i kompletna odpornosc na wyznaczniki prestizu spolecznego. Milionerka kupujaca najtansze meble :)

I Stieg nie pisal w szwedzkim Fakcie, to tak gwoli sprawiedliwosci. Pisal w renomowanych dziennikach, byl jednym z ekspertow na temat ekstremalnej prawicy w Szwecji, nie kryl swoich pogladow w tej kwestii - do tego stopnia, ze otrzymywal realne grozby od bojowek tychze organizacji i rzad szwedzki - w drodze wyjatku, bo w Szwecji obowiazuje zasada jawnosci do tego stopnia, ze PODOBNO mozesz nawet zeznanie podatkowe sasiada sprawdzic - no wiec w drodze wyjatku Stieg i jego partnerka mogli utajnic swoje dane.

Co do postaci Lisbeth hmm. Niewatpliwie jest bliska socjopatii, funkcjonowanie spoleczne ewidentnie nie jest jej mocna strona. Sam Larsson - co uznalam za bardzo ciekawe - powiedzial podobno, ze zawsze byl fanem Pippi Langstrump i Lisbeth jest jego proba wyobrazenia sobie doroslej Pippi.

To jest bardzo znaczace, ze Larsson porusza temat molestowania i przemocy wobec kobiet w takim kraju jak Szwecja, ktory jest postrzegany jako relatywnie bezpieczny i czesto chwalony wlasnie za dazenie do rownouprawnienia i eliminacji przesladowan wobec kobiet. Seksualnosc kobiet przedstawiona w wykolejony sposob? Dlaczego? Bo sa lesbijki i kobiety biseksualne? Przeciez zwiazek Eriki i Blomkvista jest wyraznie przedstawiony jako cos nietypowego. Zwiazek Mii i Daga jest juz bardziej tradycyjny (na razie jestem na poczatku drugiego tomu).
Po tym co ten ojciec jej zrobil mam wspolczucie dla reakcji Lisbeth. Sama czytalam ksiazke psycholozki dzieciecej, opisujaca rzeczywisty przypadek - dziewczynke, ktora przywiazala dziecko sasiadow do drzewa i podpalila. Jakkolwiek drastyczne takie rzeczy sie zdarzaja.

Nigdzie nie jest powiedziane, ze Lisbeth nie jest wrazliwa na punkcie swojego wygladu. Przeciwnie odnioslam bardzo silne wrazenie, ze ma ewidentne klopoty z akceptacja swojego ciala, nie jest obojetna w tej kwestii. Wiec jej operacja tez mnie nie zaskoczyla tak do konca.
Użytkownik: Ayame 23.12.2010 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Hmmm, a mnie właśnie te szczegóły się podobały. I czytając, doszłam do wniosku, że właśnie lubię takie opisywanie codzienności, do bólu i dokładnie, choćby to miało być kilkanaście stron z opisem kupowania mebli. Chyba podoba mi się taka "zwyczajność" o literackich bohaterów.
Użytkownik: marcin19 16.01.2011 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Druga część to totalna grafomania, poprawna politycznie aż do bólu. A główna bohaterka to jakiś kobietopodobny Bond. Wytrwałemu Czytelnikowi pozostaje gorąco kibicować, aby jak najszybciej zniknęła z kart tego mniej niż przeciętnego kryminału, jednak tak się przecież stać nie może. Nawet najsłabsze książki Agaty Christie są lepiej napisane niż to coś pana Larssona.
Użytkownik: asia_ 05.02.2011 01:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Druga część to totalna gr... | marcin19
Kryminały Christie są często bardziej powieściami obyczajowymi z wątkiem kryminalnym w tle. A Larsson to zupełnie inny gatunek kryminału. Mam wrażenie, że ta irytacja postacią Lisbeth to efekt nastawienia się na inny typ literatury niż dostaje się w rzeczywistości. Lisbeth to taki typ postaci jak Rambo, John McClane czy John Matrix (hm, same filmowe porównania mi wyszły). Nie musi być wiarygodna. Oczywiście nie każdy lubi takie książki, ale w ramach swojego (wężej rozumianego) gatunku trylogia Larssona jest według mnie świetna.
Użytkownik: Marylek 05.02.2011 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Kryminały Christie są czę... | asia_
Lisbeth jest jedną z najlepiej, najwyraziściej narysowanych postaci kobiecych w literaturze, a jako przedstawicielka literatury popularnej przełomu tysiącleci jest wprost rewelacyjna. Ma wszystko, co bohater literacki powinien mieć: historię z kluczem w tle, charakterystyczy wygląd, rozbudowaną psychikę. I jest wielopłaszczyznowa. Musi taka być, bo to ona jest lokomotywą całego cyklu, który w zamierzeniu miał być czymś obszerniejszym, nić tylko trylogią. Musi też być obudowana gadżetami, żeby ten pełny obraz utrwalił sie w umyśle czytelnika. Można tej potaci nie lubić, ale w końcu nie ma przymusu czytania książki.

A czy jest wiarygodna? To chyba dość subiektywne odczucie. Dla mnie jest. Organizowane są seminaria i warsztaty analizujące tę postać więc chyba nie tylko dla mnie.
Użytkownik: janmamut 10.02.2011 01:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Lisbeth jest jedną z najl... | Marylek
A kiedy ona zacznie być wyraziście zarysowana i wielopłaszczyznowa? Tylko nie mów, że dopiero w trzecim tomie, bo do niego chyba nie dojdę! Na razie jestem gdzieś w 1/4 drugiego i męczę się straszliwie. No a wytatuowana, okolczykowana socjopatka o moralności dwulatki i życiu duchowym rozwielitki ma dla mnie na razie tyle głębi, że James Bond wydaje się pełnokrwistą postacią.
Użytkownik: anek7 10.02.2011 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A kiedy ona zacznie być w... | janmamut
Mamucie nie przerażaj mnie - jestem zapisana w bibliotece w kilometrowej kolejce do sagi "Millenium" i już ją nawet widzę na horyzoncie...
A tu taka negatywna opinia:(
I już sama nie wiem czy warto się za to brać, bo to straszliwe cegły są...
Użytkownik: Marylek 10.02.2011 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucie nie przerażaj mni... | anek7
To przeczytaj pierwszy rozdział lub dwa i sama zdecyduj. Będziesz mieć własną opinię. :)
Użytkownik: janmamut 10.02.2011 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucie nie przerażaj mni... | anek7
Na razie stwierdzam, że we wszystkim, na czym się znam, Larsson bredzi przeraźliwie. On chyba nigdy nie był w banku, skoro sądzi, że kasjerka wprowadza do komputera hasło administratora. W ogóle cały ten wątek jest w duchu "tak mały Stiego wyobraża sobie istotę włamań". A kilka gigabajtów kopiujących się przez sieć w pół godziny to arcydzieło! Oczywiście wg Larssona Wiles udowodnił Twierdzenie Fermata, korzystając z najnowocześniejszych komputerów. Taak, Euler, który udowodnił w osiemnastym wieku przypadek n=3, korzystał pewnie ze znacznie słabszych komputerów.
Użytkownik: niebieski ptak 10.04.2011 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucie nie przerażaj mni... | anek7
Moge Ci pożyczyć jak chcesz 3 tomy-odeslesz mi jak przeczytasz!
Użytkownik: anek7 11.04.2011 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Moge Ci pożyczyć jak chce... | niebieski ptak
To ja wysyłam PW :)
Użytkownik: niebieski ptak 11.04.2011 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja wysyłam PW :) | anek7
Przeczytaj też moją!
Użytkownik: misiak297 10.02.2011 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A kiedy ona zacznie być w... | janmamut
A jak Ci się podobał pierwszy tom?
Użytkownik: Marylek 10.02.2011 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak Ci się podobał pier... | misiak297
Dla zainteresowanych http://genderstudies.pl/index.php/aktualnosci/femi​naria/kto-sie-boi-lisbeth-salander-wokol-trylogii-millennium-stiega-larssona/
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.04.2011 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla zainteresowanych http... | Marylek
Zerknęłam na tę stronkę, ale spasowałam - co za kretyński pomysł, edytować teksty białą czcionką na różowym (jadowicie różowym!) tle, przecież to jest kompletnie nieczytelne!
Użytkownik: Marylek 10.04.2011 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknęłam na tę stronkę, ... | dot59Opiekun BiblioNETki
To prawda, kolorystykę mają zabójczą, niestety. :(
Nie wiem, czy to nie jest utrwalanie steeotypów. :-/
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.04.2011 07:41 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda, kolorystykę ma... | Marylek
Hihi, takie właśnie miałam skojarzenie, pomijając absolutną niepraktyczność :).
Użytkownik: janmamut 10.02.2011 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak Ci się podobał pier... | misiak297
Taka telenowela. Przez cały rozdział nic się nie dzieje, a na koniec jest zawieszenie akcji. Realizm też telenowelowy, o czym napisałem niżej.
Użytkownik: janmamut 10.02.2011 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Taka telenowela. Przez ca... | janmamut
Tzn. wyżej. :-)
Użytkownik: Marylek 10.02.2011 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A kiedy ona zacznie być w... | janmamut
Czy Ty czytasz książki za karę?
Skoro książka Ci się nie podoba i "męczysz się straszliwie", to dlaczego nie rzucisz gniota w kąt i nie zabierzesz się za coś, co Cię interesuje, satysfakcjonuje i daje radość? W dodatku to już drugi tom! Nie do uwierzenia, a życie mamy tylko jedno!
Użytkownik: janmamut 10.02.2011 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Ty czytasz książki za... | Marylek
No, właśnie z powodu sugestii, że to się kiedyś rozkręci. Nawet już doszedłem do gry w szachy z adwokatem,więc i chudzina mi wyszła z moralnością ponad dwa lata.
Użytkownik: asiula419 03.02.2011 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Sięgając po Millenium, po raz pierwszy nie przeczytałam książki, a zdałam się na audiobook'a - fajne rozwiązanie, kiedy człowiek nie ma czasu, aby usiąść z tomem i zagłębić się w lekturze. Wszystkie trzy tomy czyta Krzysztof Gosztyła, obdarzony niesamowicie zmysłowym głosem; ze względu na grubość książek Larssona, w wersji audio trwają one ok. 25 godzin. Lecz czas spędzony ze słuchawkami na uszach był wprost niesamowity; książki Stiega tak mnie wciągnęły, że miałam ochotę pośpieszyć pana Krzysztofa, aby czytał szybciej, co oczywiście jest niewykonalne.
Wszystkie te wątki robienia kanapek, picia kawy, wyciągania pojedynczego papierosa, podróży Lisbeth, jej zakupów, mimo, że nie wnoszą wiele do głównej fabuły, są dopełnieniem akcji, myślę, że dają lepszy obraz bohaterki, którą możemy oglądać podczas zwyczajnych, codziennych czynności, a jednocześnie nie są na tyle nudne, aby nie można ich było przeczytać. A Lisbeth nie jest zwyczajną mieszkanką Szwecji, posiada niezwykłe zdolności, nietuzinkowy wygląd, co zdaje się kontrastować ze zwyczajnym piciem przez nią kawy czy jedzeniem kanapek z pasztetem i ogórkiem.
Ogółem mogę powiedzieć, że fakt, iż Larsson był głównie dziennikarzem, na pewno w dużym stopniu przyczynił się do tak rozbudowanych i szczegółowych opisów, ale przecież diabeł tkwi w szczegółach ; )


Użytkownik: Ajgor 05.02.2011 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Sięgając po Millenium, po... | asiula419
Przyznam się, że zrobiłem dokładnie to samo. Pierwsze w moim życiu audiobooki. Usprawiedliwić mnie może brak Czasu ostatnio na czytanie. Ale nie żałuję. Lektor czyta po prostu świetnie. Najbardziej mi się podoba jego sposób czytania dialogów. Zmienia głos tak, jak by na prawdę rozmawiało kilka osób. Oddaje głosem emocje (gniew, śmiech, itp). Prawdziwe mistrzostwo świata.
Lisbeth jest moim zdaniem bardzo dobrze wymyśloną postacią. Może jako hakerka jest za bardzo przegięta, ale sam lata całe siedzę w komputerach, i powiem, że wiedza Larssona na ich temat na prawdę znacznie wykracza poza wiedzę przeciętnego czytelnika. On na prawdę wie, o czym pisze. Nie to, co w 99% amerykańskich filmów. Co do podświetlanej klawiatury i IBooku - wcale nie jest to takie dziwne. Posadźcie najlepszego komputerowca przed klawiaturą, której nie zna, a nie da rady pisać bezwzrokowo. A przyjrzyjcie się klawiaturom w jakimś sklepie. KAŻDA jest inna tak na prawdę. Ja piszę bezwzrokowo. Ale jak siądę przed cudzym komputerem, to nieraz szukam, gdzie jest na przykład slash :)
Tylko właśnie w amerykańskich filmach (które utrwalają idiotyczne, i całkowicie błędne stereotypy) siada jakiś kmiotek przed obcym komputerem, i od razu robi cuda. W realu to jest po prostu niemożliwe.
Użytkownik: asia_ 05.02.2011 01:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Dla mnie ta Ikea i reszta to całkiem fajne elementy dokładnego budowania tła akcji. Pełnią taką samą funkcję, jak opisy przyrody ;)
Użytkownik: mery_cherry 02.05.2011 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie ta Ikea i reszta... | asia_
To słabo, ja ledwo przebrnęłam przez 50str. streszczenie "Nad Niemnem" właśnie z tego powodu ;)
Użytkownik: Potworek_figaro 26.08.2011 16:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
skoro o filmie trochę mowa, ja dodam coś z zupełnie innej beczki: dla fanów Millenium polecam 8 odcinek serialu "Suits" - świetne, acz subtelne nawiązanie do sagi Millenium, poczynając od głównej bohaterki odcinka, aż po przestępstwa finansowe ;)
Użytkownik: MartaGru 29.02.2012 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcona udaną ekranizac... | mery_cherry
Nie przeczytałam Millennium, bo nie podchodziło mi, odkładałam po kilkudziesięciu stronach, zmęczona i niewciągnięta w akcję. Obejrzałam szwedzkie filmy i byłam zachwycona, zresztą nadal jestem :) dalabym najwyższe noty, przede wszystkim za wierność oraz klimat. Obejrzałam 'Dziewczynę...' i powiem tak: moim zdaniem, Amerykanie postanowili zrobić swoją wersję i zrobili, przy czym nie jest to żadne aj waj, Szwedów nie przebili absolutnie a wręcz momentami poszli za bardzo na skróty. Lisbeth też podobała mi się bardziej w szwedzkiej ekranizacji. Gdybym miała oceniać w skali 1-10, Dziewczyna dostałaby 5 punktów, a szwedzkie filmy 10.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: