Dodany: 06.12.2015 21:27|Autor: Fiona54
Kobieta w jego życiu
Książka Agaty Tuszyńskiej "Narzeczona Schulza" opatrzona jest podtytułem "Apokryf". W związku z tym rozumieć należy, że są to teksty nieautentyczne, niepewnego pochodzenia. Nie jest to więc biografia. Autorka przyznaje, że, pisząc o zmarłej w 1991 roku Józefinie Szelińskiej, Junie, posiłkowała się także fantazją. Korzystając z materiałów źródłowych, rozmów z ludźmi, którzy ją znali, listów, starała się odtworzyć postać osoby równie tajemniczej co fascynującej.
Bruno Schulz artysta wielowymiarowy, niezrozumiany, tragiczny. Był Żydem, więc jego los podczas 2. wojny światowej był określony. Skończył tragicznie. Jego ukochana Juna nie zdołała mu pomóc.
Tuszyńska pisze o kobiecie zafascynowanej tym dziwnym człowiekiem. Kobieta wykształcona, nauczycielka pogrążyła się w toksycznym (powiedzielibyśmy dziś) związku. Zdaje się, że nie było to uczucie symetryczne. Schulz na swój sposób wykorzystywał zauroczenie młodej dziewczyny. Sam mawiał, że Juna kocha go bardziej, niż on ją, ale ona jemu bardziej jest potrzebna. Nie udało im się stworzyć trwałego związku. Panienka z dobrego domu, nie mogła zgodzić się na, używając eufemizmu, dziwactwa i swobody w relacjach damsko-męskich, jakim hołdował Schulz. Zdaje się, że szczęśliwy przypadek uchronił ją od nieszczęśliwego małżeństwa. Nikomu nie należy życzyć ślubu z geniuszem. Geniusz zawsze jest samolubny i egoistyczny.
Józefina do końca życia zajmowała się spuścizną literacką swego ukochanego Bruna. Nawiązała współpracę z Jerzym Ficowskim, poetą zafascynowanym jego twórczością literacką i plastyczną. A opieka nad nią nie była łatwa w okresie panowania socrealizmu w państwie robotniczo-chłopskim.
Była jedyną kobietą, którą tytułował swoją narzeczoną, choć z pewnością nie jedyną kobietą w ogóle.
Tuszyńska doskonale prowadzi narrację. Jest doskonałą biografistką, nawet jeśli nie pisze biografii.
Narzeczona Schulza (
Tuszyńska Agata)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.