Dodany: 01.12.2015 22:37|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

POMIDORY w LITERATURZE - KONKURS nr 193


Przedstawiam KONKURS nr 193, który przygotowała _nika_.



KONKURS „POMIDORY W LITERATURZE”


Pomidory w znaczeniu botanicznym to owoce, ale według klasyfikacji towarów spożywczych to warzywa z rodziny roślin psiankowatych. Pochodzą z Ameryki Południowej. Uprawiane są od 8 tysięcy lat. Na świecie rozpowszechniły się od XVI wieku. Najpierw uprawiano je jako rośliny ozdobne. Występują w różnych kształtach i barwach. W Polsce najbardziej popularnym i najczęściej uprawianym gatunkiem jest pomidor zwyczajny.
Dawniej pomidory uważane byly za trujące, ale potem stały się jednymi z najbardziej cenionych warzyw (a właściwie owoców), bez których nie wyobrażamy sobie dzisiejszej kuchni. Odkąd pamietam uwielbiałam pomidory. Uwielbiam pomidory we wszystkich postaciach, na surowo, w zupie, jako sosy czy przekąski. Królują w mojej kuchni od lat. W konkursie pojawią się fragmenty, w których „pomidor” ma czasami inne znaczenie niż takie, jakie przychodzi nam na myśl w pierwszej kolejności.


Formalności :

1. Do odgadnięcia jest 18 fragmentów.
2. Za fragment i autora można zdobyć po jednym punkcie. Razem można zdobyć 36 punktów.
3. Pod literami X i Y ukrywają się prawdziwe imiona lub nazwiska postaci. Inne skróty literowe to prawdziwe pierwsze litery nazwisk lub imion.
4. Odpowiedzi wysyłamy na adres: [...]
5. Konkurs trwa do dnia 12 grudnia 2015 r., do godziny 23:59.
6. Jeśli ktoś życzy sobie podpowiedzi, czy zna rodzica i ma fragment w ocenach, niech da znać.
7. Proszę o podanie swojego nicku biblionetkowego w tytule maila i odpisywanie z użyciem klawisza „odpowiedz”.


Uwaga! Odpowiedzi nie zamieszczamy na forum.


Zapraszam na „pomidory” :))).



1.

Pan pomidor zawstydzony,
Cały zrobił się czerwony
I spadł wprost ze swojej tyczki
Do koszyczka ogrodniczki.



2.


W nocy chłodno tu na wysokości tysiąca pięciuset stóp. To nam odpowiada, bo kolacje mogą być obfite - nie tak, jak posiłek w upalny słoneczny dzień. O ile prosciutto z figami, zimna zupa pomidorowa, karczochy, makaron ze skórką cytrynową i szparagi akurat wystarczają o pierwszej po południu, o tyle świeże wieczorne powietrze pobudza apetyt.
Podajemy gościom spaghetti z ragu (w końcu dowiedziałam się, że ten tajemny składnik ragu to wątrobka z drobiu), gęstą włoską zupę jarzynową na rosole z kulkami pesto, ossobucco (czyli nożki cielęce w sosie), polente, pieczone papryki nadziewane ricottą (twarogiem) i krem z ziół, ciepłe wiśnie w chianti do orzechowego ciasta, zawierającego po funcie każdego składnika.
Kiedy pomidory są dojrzałe, nie ma nic lepszego niż zimna zupa pomidorowa z garścią bazylii i grzankami z polenty. Jeszcze jednym przysmakiem z pomidorów jest panzanella, sałatka z pomidorow w oleju i occie z bazylią, ogorkiem, posiekaną cebulą i czerstwym chlebem namoczonym w wodzie, po czym wyciśniętym do sucha - istotnie wynalazek z konieczności. Ponieważ chleb trzeba kupować codziennie, w kuchni toskańskiej wykorzystuje się jego resztki. Te toporne bochenki nadają się doskonale na puddingi z chleba i francuskie grzanki, najlepsze z jajkiem i mlekiem, jakie w życiu jadłam. Całymi dniami obywamy się bez mięsa i nawet nie odczuwamy braku, a potem nagle faraona upieczona z rozmarynem, czy polędwica nadziewana szałwią przypomina nam, że najzwyklejsze mięso może być bajeczne.



3.


J.w drzwiach zderzyła się z P., który właśnie wchodził do kuchni.
- E, babuniu, co to ja chciałem... - bąkał nieprzytomnie. - Zaraz, co to ja chciałem, po co ja tu przyszedłem... eee...
- Tyś powinien zainteresować się swoją sklerozą - zaopiniowała babunia. - To się robi niepokojące.
- Aha! Widzi babunia! Przypomniałem sobie! Przyszedłem po pomidorka. Dobra książka plus pomidorek to się równa, babuniu... to się równa...
Piotr wsunął rękę do torby i grzebał.
- Nie miętoś tak tych pomidorów, P. - zawołała babunia... - One są na sałatkę, a nie na marmoladę.
- Obawiam się, babuniu, że proszę mi wierzyć, sam nad tym boleję... obawiam się, babuniu, że tych pomidorów w ogóle nie ma. Zdematerializowały się biedactwa, jakże mi przykro... a żeby nie być gołosłownym, udowodnię to babuni w sposób akustyczny.
I tu P. podniósł do ust papierową torbę po pomidorach, nadmuchał ją i wystrzelił.
- Kto je zjadł? - zapytała babunia bez śladu poczucia humoru we wzroku.
- Ja zjadłem tylko kilka - zapewnił P. - Jak już babuni wspomniałem, dobra książka plus pomidorek...
- P.! Miejże litość nade mną! - zawołała babunia łapiąc się za głowę. - Przecież ja nic nie mam na kolację. Leć po pomidory, może jeszcze gdzieś dostaniesz.
O. zajrzała do kuchni.
- Dokąd on poszedł, babuniu?
- Po pomidory, tylko nie wiem, czy sklep jest jeszcze otwarty, ale może gdzieś na wózku.



4.


Od kilku dni jem pomidory. Aż się zdziwiłem, że tyle czasu bez nich wytrzymywałem. Każdego roku wydaje mi się, że mogę się bez nich obyć, odkładam zakup, odkładam, aż któregoś dnia kupuję i po ugryzieniu pierwszego pomidora czuję, że zjem zaraz pół kilo, że za pomidorami przepadam.
Nie wiedziałem, że jest zwyczaj jubileuszowania sześćdziesięciolatków. A może coś wiedziałem, ale nie brałem do siebie. Pisali w gazecie o mojej kopie lat, co mnie zaskoczyło, troszkę zirytowało, troszkę ucieszyło ze względu na sąsiadów, głównie babę z góry. W dodatku mówi się o staraniach władz w zyskiwaniu sobie artystów.



5.


Na małym ogniu rozgrzewa Mama X 3 łyżki oleju lub oliwy i wkłada do niej rozgnieciony ząbek czosnku. Gdy czosnek zrobi się złotawy - wyjmuje go i wrzuca do garnka dość dużą, drobno pokrajaną cebulę, 100 g boczku wędzonego, pokrajanego w drobniutką kosteczkę oraz nieco bazylii lub łyżeczkę oregano, albo jedno i drugie, bo dlaczego nie. Następnie Mama X miesza wszystkie składniki i spokojnie czeka, aż cebula nabierze koloru złotego. Czekając, rozgląda się po domu, "czy nie ma gdzieś białego wytrawnego wina?”. Jeśli jest i jeśli cebula w międzyczasie się nie zwęgliła, Mama X wlewa do garnka pół szklanki szlachetnego płynu i gotuje, aż wszystko pięknie się z winem połączy. Jeśli nie ma w domu wina - pani I. przechodzi do momentu kulminacyjnego, czyli wkłada do garnka pomidory. Mogą to być pomidory świeże, tyle że pozbawione skórki i pokrajane. Może to być przecier pomidorowy lub koncentrat. W każdym razie, świeżych pomidorów powinno być ok. pół kilograma, a jeśli chodzi o koncentrat, to już kwestia osobistego smaku (ja daję 2-3 czubate łyżki). Kiedy pomidory zmiękną albo kiedy przecier połączy się z resztą składników (pomieszać!), Mama X dosypuje niepełną łyżeczkę mąki, szybko miesza wszystko ze wszystkim i dolewa filiżankę gorącej wody, znów energicznie mieszając. Gotuje sos na małym ogniu, pod przykryciem, około 15 minut. Tuż przed podaniem dorzuca jeszcze trochę oregano, nieco zmielonego pieprzu oraz cały ząbek czosnku, zgnieciony z taką ilością soli, jaka wydaje się pani I. konieczna dla idealnego doprawienia sosu. Jeszcze tylko cukru - ot, tak, na czubek łyżeczki - i sos jest kompletny. Przed dosypaniem curry wstrzymuje panią I. obawa o delikatne śluzówki domowników. Ale nie zawsze. Ugotowany makaron posypuje teraz pani I. utartym żółtym serem i polewa gorącym sosem.



6.


- A doniczka? - zaprotestowała M. - Spycha taka doniczkę z drugiego piętra i trafia gościa prosto w łeb!
- Przypadek. Przypadkiem możliwe jest wszystko.
- Nie samotny kamień narząd morda - włączył się znów pouczająco pan M. - Żywy zewłok do wody padł, tamże ostatek żywota postradał. Autopsja wykrywa woda jeziora w narzędzie oddecha...
- A mówiłam, że pijawki trupa nie żrą!
- I długo tak ucztowały...? Pan M. uniósł dłoń.
- Krótki moment proszę, relacja pełna oto. Ślizg uczyniony, tyły obuwia, nogi bierze dół, człek pada ku plecami. Poczyna padać, równowaga zachwiewa się, ręka chwyta gałęzią drzewa, osoba ku przodu wraca gwałtownie. Ta chwila doskonała do kamienia. On wali tył głowa, pcha nadmiernie, człek pada do przód, tam woda.

Dech nam zaparło. Rzeczywiście zjeżdżał na butach, miał obowiązek przewrócić się do tyłu, czegoś się złapał, potężne pchnięcie w chwili zachwiania równowagi dopomogło i poleciał do przodu. Tak bezbłędnie wybrać, to wielka sztuka, musiał to być szczęśliwy przypadek, nie ma siły inaczej!
Stefan wrócił do pijawek.
- I na jak długo im starczył?
- Wedle pokarmu, któren dziwny był... - Jaki?
- Pomidory jakoby konserwa, ryba nieznana, ości wielkie, oraz osobliwa rzecz, najbliżej sera, ale więcej pasta. Dla ząbów. Smak niczym papier. Czysty. Nie żurnal. Nie prasa.
Popatrzył na nas pytająco, z wyraźną nadzieją, że wyjaśnimy rodzaj produktu. No owszem, mogliśmy go powiadomić, że niewątpliwie był to polski topiony serek, ale taki komunikat przez usta nam nie przechodził, stłamszony patriotyzmem.
Przytomność umysłu okazała Elżbieta.
- Nie do zębów. Jadalne. To dieta.
- A, dieta...! - ucieszył się pan M., najwidoczniej tak samo jak wszyscy inni ludzie znający doskonale upiorną smakowitość potraw dietetycznych.



7.


Jest kura samograjka
Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach.

Jest i wieloryb stary,
Co nosi okulary,
Uczone są łososie
W pomidorowym sosie.



8.


— Wiedziała pani, że pomidor to owoc? — spytała X.
— Naprawdę? — zdziwiła się pani Y.
— Jasne.
Pani Y była wstrząśnięta.
— No nie. Przez tyle lat, przez całe moje życie myślałam, że to warzywa... podawałam je jako warzywa. Pomidor to owoc?
— Tak.
— Jesteś pewna?
— O, tak. Pamiętam to z lekcji gospodarstwa domowego.
— Nie mieści mi się to w głowie, więc będę udawać, że nigdy o tym nie usłyszałam. Ale brukselka to warzywo, prawda?
— O, tak.
— No, dobrze. Teraz czuję się lepiej... A co z fasolką szparagową? Chyba mi nie powiesz,
że i to jest owoc?
— Nie, to warzywo.
— No, dobra. — Zjadła ostatni kawałek ciasta, przypomniała sobie coś i się uśmiechnęła.
Wiesz, X, zeszłej nocy miałam przepiękny sen. Był taki rzeczywisty. Śniło mi się, że mama i tata Ygrekowie stoją na frontowym ganku starego domu i machają do mnie, żebym przyszła... a zaraz potem na ganek wychodzi C. i A. i wszyscy Ygrekowie zaczynają mnie wołać. Strasznie chciałam do nich iść, ale wiedziałam, że nie mogę. Powiedziałam im, że nie mogę przyjść, dopóki pani O. nie poczuje się lepiej, i wtedy mama rzekła tym swoim słodkim głosikiem: „Pośpiesz się, N., bo wszyscy na ciebie czekamy”.



9.


Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.

To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.



10.


— Do diabła! Klecho, do diabła! Wiem, co mówię. On nami gardzi. Wiem i już! Nie chce z nami pić, bo my jesteśmy burżuje, a on wielki bolszewik. Nie przeszkadzaj mi, smarkaczu! Czarny jezuito, pomidorze! Wiem, co mówię. X, bracie! Pamiętasz?
— Pamiętam, H.! Nie ma o czym...
— Między Łysowem a Patkowem, w lesie Rogaczu. Tu łączka, tam dwór, tu droga. Ja leżę w rowie i nie widzę ani łączki, ani lasu, ani dworu, bo mię ta ryfa moskiewska sztykiem w bandzioch. A dopiero czuję: ktoś się podsadza pode mnie. Na barana mię i w dyrdy przez tę łączkę w dole, przez mostek do Patkowa! Bracie! Pij ze mną, bracie rodzony! Rodzony bracie, X. Y.!
— Dobrze, wypijemy!
— Ty, klecho, czarny jezuito — precz! Jeszcześ tu! Pomidor — won! Pijemy! Czyś ty wąchał proch, pomidorowy jezuito? Siedziałeś w mysiej dziurze u Pana Boga za piecem, a zęby ci szczękały ze strachu, kłap-kłap-kłap... Ja cię znam! Teraz się dopiero wylakierowałeś... To nie sztuka, bratku!
— Oto są skutki wychowania w moskiewskim gimnazjum.... — mruczał do otaczających ksiądz A.
— Będziesz tu jeszcze ze swym Chyrowem wyjeżdżał! O, to już nad moje siły!
— Cicho, H.! Jakże można tak na brata nastawać...
— Co za brat! To klecha. W Chyrowie się po łacinie spowiadał. Piję z tobą, a ten precz!
— Piję i ja z tobą! — wołał X, czynem stwierdzając słowne zapewnienie.
— Co to za picie! Gardzisz mną, niby z tej racji, że ja jestem szlagon, niby burżuj, a ty czerwony bolszewik. Och, grubo się mylisz, X... Grubo! Rozkraj serce moje, rozkraj serce, a zobaczysz...
— X, pijże i ze mną! — nastawał ksiądz A. — Nie słuchaj, co ten libertyn o mnie wykrzykuje. To jest skutek moskiewskiego wychowania. Po prostu — moskiewskie wychowanie i kwita!
— Piję z tobą, księże dobrodzieju.
Precz, czarny! Widziałeś, X, jaką to sutannę włożył... Atłasy z wierzchu, a pod spodem plecy pomidorowe. A bas la calotte! — począł krzyczeć H. tak ochrypłym głosem, że wszyscy w tej rozległej pijalni zwrócili się ze śmiechem w jego stronę.



11.


Ach, co pan mówi? - jęknął Łokietek;
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
łzami w redakcji zalał serwetę.
(skumbrie w tomacie pstrąg)

- Znaczy się, muszę wracać do groty,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
czyli że pocierp, mój Władku złoty!
(skumbrie w tomacie pstrąg)



12.


Stoimy dziewięć kilometrów za linią frontu. Wczoraj nas zluzowano; teraz mamy żołądki pełne białej fasoli z wołowiną, jesteśmy syci i zadowoleni. Dodatkowo każdy z nas zafasował pełną menażkę na kolację; oprócz tego są podwójne porcje kiełbasy i chleba – ledwo możemy się ruszać. Coś takiego nie zdarzyło się już od dawna: nasz kucharz, który ma głowę czerwoną jak pomidor, osobiście nakłada jedzenie; kiwa chochlą na każdego, kto przechodzi w pobliżu, i energicznym ruchem napełnia menażkę. Jest załamany, bo nie wie, jak opróżnić swoją kuchnię polową. T i M wytrzasnęli skądś parę miednic i kazali sobie nałożyć równo z brzegiem, na zapas. T zrobił to, bo jest żarłokiem, M – bo jest przezorny. Gdzie T to mieści, to zagadka dla wszystkich, bo jest i zawsze będzie chudzielcem.[...]
[…] T rozejrzał się dokoła rozpromienionym wzrokiem.
– Do kroćset, to się nazywa mieć szczęście! W takim razie to wszystko jest dla nas! I każdy z nas dostanie – czekajcie – tak jest: dokładnie podwójną porcję!
W tym momencie Pomidor obudził się ponownie do życia i oświadczył:
– To niemożliwe.
Teraz jednak i myśmy się ożywili i zaczęliśmy na niego nacierać.
– A niby dlaczego to niemożliwe, Marchewo? – spytał K.
– Co jest dla stu pięćdziesięciu ludzi, nie może być przecież dla osiemdziesięciu.
– My pokażemy ci, że może – warknął M.
Obiad niech będzie, ale porcje mogę wydać tylko dla osiemdziesięciu – upierał się Pomidor. [...]



13.


Wzdłuż jednej ściany stały na długich stołach blaszane puszki, wypełnione szkiełkami przeróżnych barw i odcieni. Po przeciwległej stronie umieszczone były naczynia z jadalnymi farbami oraz ogromny zbiór najdziwaczniejszych pędzli i pędzelków. Na oknach stały drewniane skrzynki z jaskrawymi kwiatami, wśród których przeważały nasturcje i pelargonie. Pośrodku kuchni wznosił się wielki stół z metalowym blatem. Stał na nim pękaty szklany słój, napełniony płomykami świec, oraz mnóstwo małych słoików z kolorowym proszkiem.

Przystępując do gotowania obiadu pan X włożył biały kitel i zabrał się do przyrządzania potraw.
Do ogromnego rondla wrzucił trzy kwarty pomarańczowych szkiełek, dosypał garstkę białego proszku, dolał wody, cienkim pędzelkiem wymalował na powierzchni zielone grochy, po czym na zakończenie dorzucił kilka płomyków świec, od których woda w rondlu natychmiast zawrzała. Wówczas pan X wymieszał dokładnie całą zawartość rondla, przelał ją do wazy i rzekł do mnie:
- Zanieś tę wazę A. do jadalni. Myślę, że zupa pomidorowa będzie dzisiaj doskonała.
Rzeczywiście, muszę przyznać, że jeszcze nigdy w życiu nie jadłem nic równie smacznego, a przecież ugotowanie zupy nie trwało nawet pięciu minut.



14.


Wszystkie duszki, wszystkie dziwa
czarodziejski ton przyzywa.
Tańczy ślimak z złotą muszką,
a pomidor tańczy z gruszką,
zgrabne żabki z świerszczykami
obejmują się łapkami.

Tańczą ptaki i zwierzęta,
skaczą śmiesznie gawronięta,
którym błyszczą się jaskrawie
śliczne dwa ogonki pawie.
Strój ten piękny, okazały
na dzisiejszy bal przybrały.



15.


Wpływ M.C. na niektóre problemy gastronomii.
Czy pamiętacie?
Do rondla lub średniej patelni wlewamy cztery, pięć łyżek oliwy. Gdy oliwa jest wrząca, przysmażamy w niej spory ząbek czosnku pokrajany na cienkie paseczki. Gdy silnie się przyrumieni, wyławiamy go z oliwy i odrzucamy, natomiast w oliwie podsmażamy krótko drobno posiekaną cebulkę, po czym dodajemy dwie filiżanki keczupu pomidorowego, łyżeczkę posiekanej pietruszki, szczyptę tymianku, pieprzu, soli do smaku. Gotujemy na małym ogniu, często mieszając, piętnaście minut.
Tak, tak! Widzę już na twarzach słuchaczy błysk zrozumienia, jakby dalekiego światła, które wydobyło z mroku zapomnienia rzecz nam niezwykle drogą i bliską. Tak! To przepis na sos do potrawy zwanej u nas „piekielne jaja” – włoskie „uova in purgatorio”, znane w Stanach Zjednoczonych jako „Eggs in hell”, a w Niemczech „Eier in der Holle”.
Ale mało kto wie, że rzeczywistym wynalazcą tego pomysłowego skrzyżowania pikantnego sosu z jajecznicą jest nasza wielka rodaczka M. C. Zawsze skromna, trzymająca się w cieniu, żyjąca tylko pracą. Nie została uwieczniona w dumnych, złoconych menu, jak Melba czy Nelson. Wstyd powiedzieć, nie ma do tej pory nawet Orderu Pomiana!
Czas przerwać tę niezrozumiałą zmowę milczenia i przywrócić pamięci potomnych zasługi M!
Wynalazek, jak większość wielkich odkryć, zdarzył się jej przypadkiem. Jest chłodny jesienny wieczór. M., zmęczona ukochaną pracą, krząta się po skromnej kuchni, szykując skromnymi rękami skromny posiłek. Ale zasoby jej są skromne. Wrzuca więc na patelnię wszystko, co pozostało w spiżarce, a gdy zażywa wreszcie pierwszą łyżkę potrawy, z uchylonych gwałtownie ust wyrywa jej się historyczny okrzyk: „Cóż za piekielne jaja!!!”.
Anegdotę cytuję za M. L. i H. V., wydaje się ona wszelako dość prawdopodobna dla tych, którzy znają wdzięk osobisty naszej wielkiej rodaczki. A teraz słuchajmy dalej:
Cztery, do pięciu lekko ubitych widelcem jaj wlewamy do patelni i delikatnie mieszamy z sosem, po czym pozwalamy dojść potrawie przez piętnaście minut. Przygotowujemy grzanki. Na jeszcze ciepłe nakładamy warstwę jaj i posypujemy suto tartym serem gouda. „Piekielne jaja” możemy podać do herbaty, ale lepiej smakują z kieliszkiem czerwonego wytrawnego wina. Zdrowie M.C.!



16.


A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.



17.


Pizzeria da Michele to niewielki lokal, z dwiema salami i rozpalonym cały czas piecem. Jakiś kwadrans drogi z dworca kolejowego, w deszczu, ale nie należy zwracać na to uwagi, tylko po prostu iść. Trzeba tam być w miarę wcześnie, ponieważ później zdarza się, że brakuje im ciasta, co może złamać człowiekowi serce. Około pierwszej na ulicach wokół pizzerii tłoczą się neapolitańczycy, którzy starają się wepchnąć do środka z taką energią, jakby walczyli o miejsce w łodzi ratunkowej. Nie ma żadnego menu. Podają tu pizzę w dwóch odmianach - zwyczajną i z podwójnym serem. Żadnego tam newage'owego, wtórnego dziadostwa w stylu południowokalifornijskim, oliwki-plus-suszone-na-słońcu-pomidory. Ciasto, co stwierdzam w połowie posiłku, w smaku bardziej przypomina indyjski nan niż jakąkolwiek pizzę, którą w życiu jadłam. Jest miękkie, ciągnie się i ugina, a jednocześnie jest niewiarygodnie cienkie. Zawsze myślałam, że jeśli chodzi o ciasto pizzy, to mamy tylko taki wybór - cienkie i chrupkie albo grube i wiotkie. Skąd mogłam wiedzieć, że istnieje na świecie ciasto, które po upieczeniu jest i cienkie, i wiotkie? Wielkie nieba! Cienkie, wiotkie, mocne, kleiste, pyszne, ciągnące się, pikantne, co tu dużo mówić: pizzowy raj. Na wierzchu słodki sos pomidorowy, który niemal pieni się, rozpuszczając świeżą mozzarellę z bawolego mleka, i pojedyncza gałązka bazylii pośrodku, która nadaje pizzy jakiejś ziołowej promienności, podobnie jak obecność jednej jaśniejącej gwiazdy filmowej na przyjęciu dodaje splendoru wszystkim wokół. Oczywiście, patrząc na to od strony technicznej, taką pizzę bardzo trudno się je. Próbujesz odgryźć kęs, a kleiste ciasto zwija się, gorący ser spływa jak górna warstwa gleby przy osunięciu się ziemi, plami ciebie i wszystko wokół talerza, ale trzeba się jakoś z tym uporać.



18.


W dużych, wygodnie umeblowanych pokojach księżego mieszkania pełno było kwiatów, obrazów (oleodruków), pism, ilustracji. W sali jadalnej zmieściła się szafka z wydawnictwami dla ludu, w ustronnym gabinecie leżały na stole pisma tygodniowe, miesięczne, gazety i stała spora biblioteka. Ksiądz bawił gości swym jowialnym humorem, który wszakże usiłował być humorem lepszego tonu, i dopytywał się u zgrabnej gospodyni o śniadanie. Wkrótce je podano. Proboszcz znał już historię paryską dziewic i doktora. Ciekawy był przede wszystkim drogi do Lourdes, wybierał się tam bowiem od lat kilku. Panny egzaminowały go, czy duże zrobił postępy w języku francuskim. Przy końcu śniadania proboszcz wywołał X do gabinetu na papierosa, a dziewice przeglądały tymczasem w salonie świeże pisma. Okna gabinetu wychodziły na drogę lipową. Proboszcz mówił żywo i tak rozumnie, że X co chwila myślał: „Patrzajcież, jaki to mądry i jaki miły pomidorek...”


===========


Dodane 14 grudnia 2015:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 8574
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 55
Użytkownik: asia_ 01.12.2015 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Co za smakowity konkurs! Podobnie jak _nika_, uwielbiam pomidory w każdej postaci :) Ale myślę, że pomidorowe zagadki spodobają się także tym z Was, którzy preferują inne warzywa ;)

Zapraszamy!

Spośród uczestników tego konkursu wylosowany zostanie zdobywca powieści Siostra mojej siostry Izabelli Frączyk. Zasady losowania: tutaj.
Użytkownik: _nika_ 02.12.2015 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Minęła już 24.00, więc mogę Was oficjalnie przywitać w moim pomidorowym konkursie.
Już dwie osoby raczą się pomidorami, do czego i Was zachęcam :-).
Użytkownik: joanna.syrenka 02.12.2015 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Robienie pomidorowego konkursu w listopadzie, kiedy prawdziwego pomidora nie uświadczysz, powinno być karalne ;-)
Użytkownik: _nika_ 02.12.2015 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Robienie pomidorowego kon... | joanna.syrenka
Też mi ich brakuje Syrenko :-(. Łączę się w bólu ;-)
Użytkownik: margines 02.12.2015 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Robienie pomidorowego kon... | joanna.syrenka
A nawet w grudniu, kiedy to popołudniu wcale nie czasami zlewa się z nocami.


Wcale nie!:)
Chyba tym bardziej tęsknimy za pomidorami:)
Że nie wspomnę o tym, że jednego właśnie zjadam;]

Podpis masz... bezbłędny!
Użytkownik: joanna.syrenka 02.12.2015 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A nawet w grudniu, kiedy ... | margines
:-)
Dziękuję za SMS-a z uroczą rymowaną!
Użytkownik: _nika_ 02.12.2015 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Na wszystkie listy odpisałam.
Już 7 osób zajada się pomidorami.
Najbardziej rozpoznawalne pomidory to 7 i 13.
Pomidory, których jeszcze nikt nie zerwał : 2,4,15, 17.
Czekam na listy:-).
Użytkownik: _nika_ 02.12.2015 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Na kolejne listy odpisałam.
Nienagryzione pozostały pomidory: 4,15.
Najbardziej znane pomidorki: 1,7,11,13.
Uwaga organizacyjna - nie wszystkie pomidory mam w ocenach.
Miłego późnego wieczoru :-).
Użytkownik: hburdon 02.12.2015 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Czy ktoś może zjadł na kolację pomidora numer 10? Bo podobno już go kiedyś gryzłam, a nie mogę znaleźć w lodówce.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.12.2015 07:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś może zjadł na ko... | hburdon
Ja też, a co gorsza, mam to samo z pomidorami 4, 12, 15 i 18...
Użytkownik: joanna.syrenka 03.12.2015 09:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, a co gorsza, mam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
18 to też z gatunku przymusowych przecierów... Nawet daleko od 10 bym nie szukała...
Użytkownik: hburdon 03.12.2015 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, a co gorsza, mam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niestety z 4, 15 i 18 nie pomogę. 12 natomiast to niewesoła opowieść o tym, że na wojnie dostaje się dodatkowe porcje, kiedy z pola walki wróci mniej towarzyszy broni, niż oczekiwano, a smutek po śmierci kolegi łagodzi nieco myśl, że zostały po nim bardzo porządne buty. Tytuł natomiast (szczególnie w wersji polskiej) ma jak dla mnie mocno w tej chwili metaforyczny wydźwięk.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.12.2015 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety z 4, 15 i 18 nie... | hburdon
Ach, kurczę, no przecież powinnam wiedzieć! Dzięki!
Użytkownik: hburdon 03.12.2015 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, kurczę, no przecież ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Akurat miałam to powtórkowo świeżo w pamięci. :)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.12.2015 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat miałam to powtórko... | hburdon
To jest ta jedna z najważniejszych?
Użytkownik: hburdon 05.12.2015 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest ta jedna z najważ... | joanna.syrenka
Nie. Cofnij się bardziej i popatrz od drugiej strony.
Użytkownik: joanna.syrenka 03.12.2015 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś może zjadł na ko... | hburdon
O, tego pomidora to sporo osób próbowało - bo musieli...
Użytkownik: ahafia 03.12.2015 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Zabiłaś mi ćwieka i robię już drugie podejście. Na razie rozszyfrowałam 2/3, a myślałam, że sobie z tym zupełnie nie poradzę. Mam czwórkę (ciekawe, czy już ktoś zgadł), ale sześć innych pozycji wciąż stanowi zagadkę.
Użytkownik: hburdon 05.12.2015 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Zabiłaś mi ćwieka i robię... | ahafia
To weź coś powiedz o tej czwórce.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.12.2015 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To weź coś powiedz o tej ... | hburdon
Gdyby miano dusiołka było zobowiązujące, to właściwie nikt nie powinien go namierzyć :-).
Następnych urodzin już rodzic nie dożył.
Ten akurat fragment nie jest specjalnie reprezentatywny dla jego sposobu pisania - brakuje eksperymentów ze składnią, pisownią i/lub interpunkcją.
Użytkownik: joanna.syrenka 05.12.2015 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby miano dusiołka było... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak podejrzewałam, i właśnie mi go potwierdziłaś :)
Użytkownik: hburdon 06.12.2015 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak podejrzewałam, i właś... | joanna.syrenka
A ja nic nie podejrzewałam, ale już wiem. :)
Użytkownik: ahafia 06.12.2015 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To weź coś powiedz o tej ... | hburdon
Nie mogę, choćbym bardzo chciała, nie mogę zdradzić tej 4 ;-)

Użytkownik: hburdon 06.12.2015 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogę, choćbym bardzo ... | ahafia
Haha, już wiem dzięki Dot, więc tym bardziej doceniam podpowiedź! :D
Użytkownik: _nika_ 05.12.2015 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Czwarty dzień konkursu.
8 osób zrywa pomidory.
Najskuteczniej zrywane pomidory to 7 i 13.
Najmocniej gałązek trzymają się pomidory 4 i 15.
Czekam na listy:-).
Użytkownik: joanna.syrenka 05.12.2015 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Czy ktoś mógłby mi pomataczyć 8 owoc?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.12.2015 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś mógłby mi pomata... | joanna.syrenka
Można go skosztować w miejscowości, której nazwa budzi skojarzenia kolejowe :-), i przeczytać o nim w gazetce, którą prowadzi moja nicko-imienniczka :-).
Użytkownik: joanna.syrenka 05.12.2015 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Można go skosztować w mie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nadal nic, ale dziękuję. W końcu zgadnę...
Użytkownik: joanna.syrenka 05.12.2015 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Można go skosztować w mie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mam :)
Największy problem to te najoczywistsze tytuły :)
Użytkownik: hburdon 05.12.2015 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Czy mógłby ktoś jeszcze poratować mnie piątką?
Użytkownik: joanna.syrenka 06.12.2015 01:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy mógłby ktoś jeszcze p... | hburdon
Rodzica znasz doskonale.
W tych domach (nie tylko tej akurat Mamy) zazwyczaj czyta się przy jedzeniu (nie tylko tego dania, o czym sporo w tej książeczce).
Użytkownik: hburdon 06.12.2015 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Rodzica znasz doskonale. ... | joanna.syrenka
Nieno, przecież to nie może być... Idę zapytać.
Użytkownik: _nika_ 05.12.2015 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Dziewięć osób bierze udział w zrywaniu.
Zerwane zostały już wszystkie pomidory.
Dalej najbardziej rozpoznawalne są 7 i 13.
Najmniej rozpoznawalne 3 i 15.
Dalej czekam na listy :).
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.12.2015 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Proszę o pomoc w zerwaniu pomidorków 2, 6 i 15. Zwłaszcza ta 6 nie chce mi się zaczerwienić.
Użytkownik: hburdon 06.12.2015 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o pomoc w zerwaniu... | KrzysiekJoy
6 poznałam po barwnym sposobie wysławiania się pana M., którego znam z innego krzaka tego samego hodowcy.
Użytkownik: nightbird 06.12.2015 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o pomoc w zerwaniu... | KrzysiekJoy
Rodzica 6 znasz, ale raczej nie przepadasz za nim. Styl bardzo charakterystyczny, powinien cię naprowadzić na właściwe tory.
2 parę lat temu została zekranizowana. Film chyba bardziej znany niż książka.
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.12.2015 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Rodzica 6 znasz, ale racz... | nightbird
Styl rzeczywiście charakterystyczny, ale ja się pomyliłem, szukałem wśród ocenionych. Źle wpisałem sobie podpowiedzi od organizatorki, i nic mi nie dojrzewało. Mam już 6. ;-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.12.2015 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
2 w międzyczasie mi dojrzała. Głównie proszę o pomoc przy 15 pomidorku.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.12.2015 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 w międzyczasie mi dojrz... | KrzysiekJoy
W odróżnieniu od innej naszej słynnej rodaczki M.C., wspomniana w dusiołku M.C.: 1/ żyje i ma się dobrze, 2/nie dostała nie tylko Orderu Pomiana, ale też innej ważnej nagrody, bo nauką się nie zajmuje, a za to, co robi, nie dają :-), bez względu na to, czy się ten rodzaj twórczości uprawia w pojedynkę, czy w towarzystwie :-)).
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.12.2015 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: W odróżnieniu od innej na... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzięki!!
Użytkownik: kliva 06.12.2015 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Podczas takiego konkursu człowiek aż nabiera chęci na świeżego pomidorka...
Pomoże ktoś z 15 i 17?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.12.2015 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Podczas takiego konkursu ... | kliva
Do 15 dałam drobną wskazówkę powyżej. 17 też nie mam.
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.12.2015 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Do 15 dałam drobną wskazó... | dot59Opiekun BiblioNETki
Bohaterka 17 odwiedza trzy kraje na I. Inna ważna trójca dotycząca tytułu, symbolizuje trzy ważne dla człowieka potrzeby życiowe.
Użytkownik: kliva 06.12.2015 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterka 17 odwiedza trz... | KrzysiekJoy
No przecież! Ha, ostała się książka jeszcze, którą czytałam a nie oceniłam. Dziękuję :)
Użytkownik: joanna.syrenka 07.12.2015 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: No przecież! Ha, ostała s... | kliva
Ja obejrzałam ekranizację, na kolana mnie nie powaliła, więc lekturę sobie podarowałam (może błąd). Fakt, że i książka, i film (z najszerzej śmiejącą się aktorką świata) ma niezliczone rzesze fanów.
Użytkownik: kliva 08.12.2015 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja obejrzałam ekranizację... | joanna.syrenka
Mi bardziej do gustu przypadła tzw. "męska odpowiedź", z resztą z bardzo podobną konstrukcją tytułu. Zabawniej i ironicznie, polecam :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.12.2015 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterka 17 odwiedza trz... | KrzysiekJoy
Ha, mam! Dzięki!
Użytkownik: _nika_ 06.12.2015 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Dziś dopiero godzinkę temu mogłam TU zagościć. A tyle się działo... :).
Odpisałam na wszystkie listy.
Jedenaście osób zrywa pomidory.
Dalej 3 i 15 pomidor trudne do zerwania.
1,7,15 najwięcej razy zerwane.
Czekam na listy.
Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek:)
Użytkownik: _nika_ 06.12.2015 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś dopiero godzinkę tem... | _nika_
Miało być 1, 7 i 13 łatwe do zerwania . Pomyłka :)))
Użytkownik: _nika_ 07.12.2015 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Dwunasta osoba dołączyła i zrywa pomidory.

Na listy odpisałam, czekam na kolejne.
Użytkownik: bertz 10.12.2015 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwunasta osoba dołączyła ... | _nika_
Ciagle nie zerwałam 3 i 6 ale sie poddaje (mimoze 6 pachnie znajomo). Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi :)
Użytkownik: _nika_ 10.12.2015 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciagle nie zerwałam 3 i 6... | bertz
Spieszę na pocztę odpisać :-).
Użytkownik: hburdon 10.12.2015 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciagle nie zerwałam 3 i 6... | bertz
3 jest bardzo fajne, dużo się z tej książki nauczyłam w swoim czasie.
6 powinno ci znajomo pachnąć, szczególnie pan M. :)
Użytkownik: _nika_ 10.12.2015 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
W zabawie bierze udział 13 osób.
Nadal najmniej razy ugryzione pozostały pomidorki 3 i 15.
Dobiega końca dzisiejszy dzień.
Jeszcze tylko piątek i sobota pozostają na przysyłanie odpowiedzi.
Czekam na listy.
Użytkownik: _nika_ 12.12.2015 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Do końca konkursu pozostało ok 2 godzin. Może jeszcze ktoś się skusi na pomidorka :-).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: