Dodany: 17.12.2009 21:59|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Operacja "Sodoma" czyli Dziewiąty sprawiedliwy
Jurandot Jerzy

Śmiech w oparach siarki


Wydawałoby się, że dzieło tego pokroju co Biblia powinno pozostać poza sferą literackich wariacji. Notabene kompilacja Starego i Nowego Testamentu to wielka, na poły święta księga dominującej w naszej kulturze religii. Wprowadzenie jej w obręb beletrystyki, tak innej od traktatów naukowych, mogłoby się jawić jako swoiste świętokradztwo, sprowadzenie świętych słów do sfery profanum – choćby w imię sztuki. Tymczasem okazuje się, że Biblia to wcale wdzięczny temat dla literackich zobrazowań, co uwidacznia się zwłaszcza w literaturze dwudziestego wieku.

Pod piórem Twaina opowieść o pierwszym grzechu przekształca się we wzruszającą love story („Pamiętniki Adama i Ewy”), a ta sama historia staje się obiektem satyry u Gałczyńskiego, gdzie żarłoczna Ewa nie ma zamiaru dzielić się jabłkiem z Adamem („Teatrzyk Zielona Gęś” ), z kolei Márquez wywiedzie z niej pasjonującą, przesyconą erotyzmem sagę rodzinną w swoich „Stu latach samotności”. Także znany rysownik Andrzej Mleczko poprzez swoje rysunki powoduje, że bawi nas to, co święte – na przykład gdy na jednym z obrazków Bóg narzeka na ogryzki porozrzucane po Raju. Z kolei pewien zagraniczny kabareciarz zwraca uwagę, że właściwie pełzanie nie jest żadną sensowną karą dla węża, który przecież nie lata.

Jednak również ciemne karty Biblii bywają obiektem literackich dociekań, podważających często dogmaty lub wiarę w słuszność i sprawiedliwość czynów Stwórcy. Tak jest w przypadku „Tam, gdzie spadają Anioły” Terakowskiej, gdzie upadły anioł okazuje się równie sympatyczny i dobry co jego nieskalany odpowiednik. Literatura odkrywa również te aspekty znanych z Biblii historii, o których raczej wolelibyśmy zapomnieć albo nad którymi zwyczajnie się nie zastanawiamy. Zastanawia się za to na przykład Przemysław Gintrowski w niesamowitym tekście o dzieciach Hioba - właściwie czemu były winne, dlaczego musiały zginąć? I choć na końcu dobra Hioba zostają pomnożone, zmarłym dzieciom nic już nie wróci życia, nic też ich nie zastąpi. Podobnie idee podważa Herbert w „U wrót doliny” gdzie sceneria i okoliczności Sądu Ostatecznego wzbudzają po prostu współczucie dla ludzi wyrwanych ze swoich istnień i bezlitośnie skazywanych.

Właściwie „Operacja »Sodoma«” sytuuje się gdzieś między tymi dwiema realizacjami – będąc jednocześnie niezmiernie zabawną i głęboko tragiczną opowiastką. To przekształcenie starotestamentowej opowieści o Sodomie, w której nie znaleziono nawet dziesięciu sprawiedliwych, co było podstawą do zniszczenia miasta deszczem siarki i ognia zesłanym prosto z nieba. Zagłady uniknął Lot z żoną i córkami – przy czym małżonka Lota długo nie cieszyła się życiem. Raczyła się odwrócić i dlatego zamieniła się w słup soli (i co było takiego złego w tym jednym spojrzeniu?).

W powieści Jurandota głównymi bohaterami są trzej anielscy ambasadorowie niebios – Zorobabel oraz podlegli mu Azaryjasz i Hod. Mimo najlepszych chęci znaleźć tych dziesięciu finalistów, którzy ocalą miasto, nie jest im wcale łatwo. Wszyscy są zdeprawowani, parają się krętactwem i oddają rozpuście. Nawet Lot nie jest taki nieskalany, a i wzorowi niewieścich cnót – reprezentowanemu przez czcigodną Jerachę – zdarzy się kolosalne minięcie się z prawdą. Aniołowie coraz bardziej gorączkowo poszukują sprawiedliwych – gdyż w toku powieści nie tylko coraz bardziej lubią to miasto i jego mieszkańców, ale też sami tracą kolejne pióra z anielskich skrzydeł.

Głównym atutem książki jest humor. Grzechem byłoby powiedzieć (no tak, nie dostałbym się na listę!), że „Operacja »Sodoma«” jest humorem podszyta – ona aż od niego kipi (wszystko potęgują wspaniałe karykaturalne ilustracje). Biedne anioły są w niewybredny sposób okradane, nieszanowane, wystawiane na wszelakie pokusy. Ot, parę przykładów wyciągniętych jak króliki z kapelusza po przypadkowym otworzeniu książki:

„- Życie jest bezsensem. Chromolę.
- Poważnie to mówisz?
- Poważnie. (…)
Hod zawahał się przez chwilę, ale chęć sprawienia przyjemności przyjacielowi przemogła skrupuły. (…)
- Ów świat, który jest chaosem już jutro przestanie istnieć. A ty pozbawion będziesz owego życia, które jest bezsensem.
- Co takiego…? Oszalałeś…? – Sebon wbrew spodziewaniem wcale nie sprawiał wrażenia zachwyconego”[1].

Hod do Zorobabela: „Nie możesz pójść po [skradziony tobołek], albowiem znowu lżyć cię będą i może nawet po mordzie dołożą” [2].

Moment ujawnienia prawdziwej misji cudzoziemców: „Jesteśmy sędziami twoimi i braci twoich, i wszystkich kompanionów twoich zbójeckich i wszystkich mieszkańców miasta tego. Zali nikt z was nie słyszał głosu z góry?
Powiało niepokojem. Mieszkańcy miasta zaczęli się oglądać jeden na drugiego.
- Jaki głos? Co on chrzani? – wzruszył ramionami Salef.
- Kto ma czas na słuchanie głosów, za dużo interesów na głowie – powiedział Hamuel i roześmiał się głupkowato.
- Ja słyszałam. (…) Nawet chciałam ci o tym powiedzieć, ale nie było kiedy. Siedziałam sobie w oknie, susząc w słońcu włosy moje umyte w oślim mleku i spłukane wonnymi olejkami. Właśnie wtedy odezwał się ten głos.
- I co mówił?
- Nie wiem, bo akurat nadeszła Haggita i powiedziała, że od słońca włosy kruszeją i żebym uważała, bo olejki od Gedeona są fałszowane i źle wpływają na cebulki, powinno się kupować tylko zagraniczne. Ale coś mówił na pewno”[3].

„ – Czy ty nie pojmujesz co to jest? Łapówka!
- Łapówka? – jęknął Azaryjasz.
- Tak! Komuś się widocznie ubrdało, że za pieniądze może być potraktowany z surowością mniejszą jako inni. A powołan i zesłan ku piętnowaniu grzechu niezłomny sędzia przyjął łapówkę! Rozkoszna sytuacja, nie ma co!”[4].

Jedna z bohaterek w dzień zagłady z perspektywy łóżkowej:
„- Kiedy to się ma zacząć?
- Kiedy słońce dosięgnie szczytu świątyni. Możesz jeszcze poleżeć sobie trochę”[5].

Ponadto nie jest to humor pusty, li tylko dla samego śmiechu. Ironicznie pokazuje ludzkie przywary, pozwala na zastanowienie i – przede wszystkim – polubienie mieszkańców Sodomy. Aż chciałoby się tu przywołać znane porzekadło, że w niebie może jest i fajnie, ale piekło zaludnia lepsze towarzystwo. Tym bardziej niesprawiedliwe wydaje się zgładzenie miasta. I choć finalny akord nie jest pozbawiony satyry, autor chcąc nie chcąc wprowadza tu już nieco inną poetykę. W istocie mamy do czynienia z Sądem Ostatecznym w wersji mini, a i ludzie zachowują się zgodnie z przewidywanymi reakcjami – co ma na samym dnie jakiś smutny wydźwięk – zwłaszcza w obliczu narastającego strachu:

„Wszystko poplątało się w sposób rzadko spotykany. Jeżeli ktoś przypuszcza, że mężowie zasiedli po prostu przy swoich żonach, a synowie i córki przy rodzicach, to ów ktoś jest w wielkim błędzie. Owszem, zdarzały się i takie wypadki, ale stanowiły one stosunkowo niewielki procent. Albowiem w obliczu możliwej zagłady każdy chciał spędzić swoje ostatnie chwile w towarzystwie najbliższych istot. Ojcowie rodzin zasiadali więc z cudzymi żonami, matki z cudzymi mężami. Synowie i córki odbijali od rodziców, aby wylądować wśród swoich rówieśników, po czym sadowili się parami, każdy chłopiec przy swojej dziewczynie, a nierzadko i chłopiec przy chłopcu. Gdzieniegdzie granice pokoleniowe zacierały się, widziało się w towarzystwie młodych chłopców panie w pewnym wieku albo zgoła starszych panów, którzy jednak wbrew pozorom nie byli ich wujkami. Trafiały się i dwie niewiasty, czule objęte, zdecydowane ostatnie chwile przeżyć razem”[6].

Podczas lektury nasuwa się jedno zasadnicze pytanie – dlaczego mieszkańcy Sodomy musieli zginąć? Jawią się przecież jako wyznawcy swojej prywatnej (a jednak zbiorowej) filozofii, ludzie specyficznej życiowej mądrości. I nagle przestaje mieć znaczenie, że wszystko sprowadza się do wygodnictwa i zwyczajnego cwaniactwa – przecież to jest ogólnie akceptowany porządek społeczny, z jego bójkami, karczmami, sprośnymi piosenkami i domem publicznym dobrotliwej cioci Achsy. Skoro wszyscy go akceptują takim, jakim jest, kara wydaje się wręcz niestosowna. Również czytelnik zaczyna rozumieć, że wszystko – nawet sprawiedliwość bądź jej brak, a także dobro człowieka – jest kwestią w najwyższym stopniu umowną. I właściwie chciałoby się przyłączyć do tej petycji skierowanej do aniołów o wysłanie Szefowi fałszywego sprawozdania w zamian za rozliczne dobra.

Ostatnia scena wydaje mi się kluczowa dla wymowy całej tej niezwykłej powieści. Następuje tu apoteoza życia i ustanowionego w nim hedonistycznego porządku poprzez zbiorowy śpiew, który „osiągał patos chorału, wysoko i hucznie niósł się ponad amfiteatrem, jednoczył po raz pierwszy wszystkich mieszkańców grzesznego miasta”[7]. Aniołowie – smutni i zaniepokojeni – jakby jednoczą się z nimi. I w czytelnikach również narasta niepokój i żal – bo przecież w powietrzu Sodomy już czuć zapach siarki…



---
[1] Jerzy Jurandot, „Operacja »Sodoma«”, wyd. Iskry, Warszawa 1968, s. 67.
[2] Tamże, s. 72.
[3] Tamże s. 86-87.
[4] Tamże s. 119.
[5] Tamże s. 140.
[6] Tamże s. 155-6.
[7] Tamże s. 117-118.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6646
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: minutka 18.12.2009 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Masz dar pisania ciekawych recenzji, skłaniających do sięgnięcia po książki. Kolejna do przeczytania wędruje do schowka! :-)
Użytkownik: Marylek 18.12.2009 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Bardzo smakowicie napisałeś, Misiaku, bardzo. Może i ja się kiedyś skuszę? :)
Użytkownik: Krzysztof 18.12.2009 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Chyba jeszcze nie zdarzyło mi się określić recenzji jako błyskotliwej, więc pewnie czynię to po raz pierwszy. Misiaku, gratuluję napisania naprawdę dobrego tekstu.
Książka też wydaje się być oryginalna i warta przeczytania.
Użytkownik: moreni 18.12.2009 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Dlaczego wy mi to robicie drodzy Biblionetkowicze?;) Co chwila jakaś świetna recenzja, jak na przykład ta, kusi mnie do przeczytania jak najszybciej dobrej, a nie znanej wcześniej książki... Niedługo nie będę miała gdzie zapisywać kolejnych poszukiwanych pozycji... A najgorsze jest to, że dobrze mi z tym.:)
Użytkownik: misiak297 18.12.2009 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego wy mi to robicie... | moreni
Hehe, schowek ma chyba nieograniczoną pojemność:) I nie trzeba zużywać atramentu:)
Użytkownik: moreni 18.12.2009 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehe, schowek ma chyba ni... | misiak297
Niestety schowek ma tą wadę, że nie można go mieć stale przy sobie.:( I dlatego w moim notesiku używam ołówka, po "wytarciu" przeczytanych książek mogę znowu wykorzystać miejsce.:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.12.2009 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego wy mi to robicie... | moreni
Ja już nic więcej nie potrafię dodać. Przed chwilą chciałam napisać dokładnie to samo...
Użytkownik: McAgnes 18.12.2009 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Gdybym nie czytała jej wcześniej, musiałabym sięgnąć :)
Użytkownik: paren 18.12.2009 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
Misiaku - gratuluję recenzji i dziękuję! Książka do schowka. :-)
Użytkownik: Sluchainaya 27.12.2009 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawałoby się, że dzieło... | misiak297
No czysta przyjemność czytać takie recenzje ;)
Z tego wszystkiego kupiłam sobie tę książkę (całe szczęście, że była dostępna w krakowskim antykwariacie), bo z tego co widzę to będzie prześwietna...
Użytkownik: jakozak 28.12.2009 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: No czysta przyjemność czy... | Sluchainaya
Jest prześwietna. :-)
Kupiłam ją za złotówkę (chyba) u takiego podpitego "stacza", co pewnie chciał na piwo.
Użytkownik: Sluchainaya 29.12.2009 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest prześwietna. :-) Ku... | jakozak
Gdyby nie fakt, że zaczęłam czytać (jak to się stało, że już jestem na 77 stronie) to bym pewnie napisała, że przepłaciłam 4 złote (mnie kosztowała 5). Ale nie... dałabym i więcej gdybym musiała :) Świetna!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: