Dodany: 17.11.2015 18:25|Autor: jolekp

Każdy ma jakiegoś bzika


Czasem człowiek zupełnym przypadkiem zaczyna czytać książkę i z każdą stroną coraz mocniej czuje, że została ona napisana specjalnie dla niego i tylko gdzieś tam nieśmiało czekała, aż zostanie odkryta. W takiej sytuacji jakakolwiek merytoryczna ocena, wyliczanie na zimno wad i zalet, wystawianie punkcików na szkolnej skali wydaje się niemożliwe i pozbawione sensu – bo to po prostu TA książka, ta jedna spośród tysięcy, która wymyka się racjonalnej krytyce, na której na wszelkie mankamenty można przymknąć oko i po prostu zatapiać się w lekturze, raz za razem. Dla mnie taką książką jest właśnie "Inny chłopiec" autorstwa Willy'ego Russella.

Składa się ona z dwóch splatających się ze sobą opowieści drogi. Pierwsza to zapis czasów teraźniejszych, w których główny bohater, Raymond, usiłuje przemieścić się z Manchesteru do Grimsby, gdzie ma podjąć swoją pierwszą pracę. A ponieważ autobus wydaje mu się banalny i mało romantyczny, decyduje się na podróż autostopem. Nietrudno więc się domyślić, że będzie to emocjonująca i pełna przygód wyprawa. Druga opowieść przenosi nas do przeszłości, do czasów dzieciństwa bohatera; dowiadujemy się z niej, jaką drogę przebył, aby ostatecznie stać się tytułowym "innym chłopcem". Całość spisana jest w formie listów, które Raymond adresuje do swojego ulubionego piosenkarza, ale w istocie to kwestia umowy, pretekst dla opowieści. Bo Raymond jest narratorem wszystkowiedzącym, z niezwykłą dokładnością przytacza wszystkie istotne wydarzenia i dialogi, także te, których świadkiem nie był, oddaje nawet swoje stany psychiczne w poszczególnych okresach życia.

Kim zatem jest Raymond? W gruncie rzeczy chłopcem takim jak wszyscy – lubiącym grać w piłkę, czytać komiksy, chodzić z babcią do biblioteki, zbierać skautowskie sprawności i po prostu bawić się z kolegami. Takim zwykłym synkiem, jak z obrazka, obdarzonym dodatkowo wyjątkowo bujną wyobraźnią. I będzie taki do czasu, aż pewne niewinne, wydawałoby się, wydarzenie przekreśli rysującą się przed nim zwykłą, szczęśliwą przyszłość raz na zawsze. Całe jego późniejsze życie podporządkowane będzie dążeniu, aby na powrót stać się normalnym, miłym chłopcem, a tego "innego" zostawić daleko za sobą. Okazuje się jednak, że kiedy nie można już pewnych rzeczy cofnąć, pozostaje tylko nauczyć się z nimi żyć.

Oprócz niebanalnego głównego bohatera jest też cała plejada postaci pobocznych, którym również daleko do bycia zwyczajną szarą masą w tle. Prezentują one pełną skalę nienormalności – od lekko zbzikowanych do zdrowo kopniętych w okolice potylicy. Poznajemy m.in. człowieka uzależnionego od pięknych instrumentów i jednocześnie niepotrafiącego wydobyć czystego dźwięku z czegokolwiek, chłopca, który chce zagrać Marię Dziewicę w jasełkowym przedstawieniu, kobietę, którą bardziej martwi życie zwykłej muchy niż lincz na niewinnym chłopcu, dyrektora kolei cierpiącego na pisarskie niespełnienie i wiele, wiele innych osób. Można śmiało powiedzieć, że żadna z nich nie jest "normalna" w potocznym rozumieniu tego słowa. Każda ma jakiś "odpał", wiele zostało przedstawionych w karykaturalny, przerysowany i groteskowy sposób. Tak jakby autor chciał pokazać, że każdy z nas ma w sobie coś z wariata, niektórzy po prostu lepiej się maskują.

Ta powieść to w pewnym sensie studium rozpadu człowieka złamanego i opuszczonego przez wszystkich. To historia o tym, że plotka wylatuje wróblem, a powraca wołem, że wystarczy kamyczek, aby wywołać lawinę. Że łatwo jest kogoś osądzić i skazać, nie mając pełnego oglądu sytuacji. Ale to też opowieść o odradzaniu się z popiołów, o szukaniu w życiu pasji i pragnieniu akceptacji. To historia, która pokazuje, że człowiek może się wydostać z bagna, ale na zawsze już pozostanie powalany i cuchnący. Musi więc albo przez resztę życia próbować maskować ten smród, albo znaleźć kogoś, kto cuchnie tak samo.

Pesymistyczna, momentami nawet przygnębiająca wymowa fabuły równoważona jest przez spore dawki groteskowego humoru, nieraz tak absurdalnego, że pewnie u każdego wywoła choćby zalążek uśmiechu, u jednych będzie to uśmiech pełen szczerego rozbawienia, u innych – politowania. I o ile można, nie bez racji, twierdzić, że niektóre wydarzenia absolutnie nie miałyby racji bytu w prawdziwym świecie, nie da się Russellowi odmówić jednego – konsekwentnego realizmu w przedstawianiu sfery uczuć, emocji i mechanizmów ludzkiej psychiki. Jeżeli nie czerpał on podczas pisania z własnych przeżyć, musi się odznaczać niezwykłą wyobraźnią emocjonalną. Ogromną wartość miało dla mnie to, że naprawdę wiele elementów powieści mogłam bezpośrednio odnieść do własnych życiowych doświadczeń, co tylko spotęgowało wrażenie, że książka mnie „rozumie”.

Całość, czyli smutna treść podana w lekko komediowym sosie, tworzy danie łatwe do strawienia, smaczne i budzące ochotę na kolejne dokładki, wręcz nie chce się ani na chwilę odchodzić od „stołu”. Na tym tle jedynym poważniejszym zgrzytem są dwa rozdziały wierszowane, napisane niebywale wręcz nieudolnie, co aż kłuje w oczy. Aczkolwiek nie wiem, czy większa jest w tym wina autora, czy tłumaczki (Ewa T. Szyler), nie mogę zatem wykluczyć, że był to celowy zabieg.

"Inny chłopiec" nie jest wybitny z formalnego punktu widzenia, nigdy nie będzie bestsellerem, nie dostanie Nobla, raczej nikt nie nakręci na jego podstawie filmu (a to akurat szkoda), nie znajdzie się na żadnej liście "100 książek, które należy przeczytać przed śmiercią" i pewnie wiele osób zwyczajnie odrzuci. Dlatego nie będę go nikomu polecać. Bo nie jest najlepszy na świecie, z pewnością ma wiele wad. Można się czepiać, że autor nie podołał formie powieści epistolarnej, jaką sobie narzucił, że wydarzenia są nieprawdopodobne, a postaci do bólu przerysowane. Dlatego ta książka nie jest doskonała. Ale nie obchodzi mnie to, bo ona jest MOJA. Jest wiele lepszych, ale ta jest moja. Życzę wam, drodzy Biblionetkowicze, aby każdy z was znalazł swoją.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4702
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: margines 08.12.2015 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem człowiek zupełnym ... | jolekp
Świetna recenzja.

Inny chłopiec (Russell Willy) „rzucił mi się w oczy” już czas jakiś temu, tak „po nitce do kłębka”, jak to najpierw Charlie (Chbosky Stephen) wpadł do schowka wprost z wątku "Podobny [do "Boys"] film/książka" http://www.filmweb.pl/film/Boys-2014-709532/discussion/Podobny+film+ksi%C4%85%C5%BCka,2​483772#post_13257253.
Użytkownik: misiak297 17.02.2019 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem człowiek zupełnym ... | jolekp
Cieszę się, że przeczytałem "Innego Chłopca". Może nie jest to Moja Książka (nie mogłaby być, choćby ze względu na jedną obrzydliwą scenę, która mnie odrzuca), ale rozumiem Raymonda. Świetnie skrojona psychologicznie postać - wrażliwiec i pechowiec w jednym. Inteligentny i nieznośnie dziecinny. To powieść drogi, chyba inspirowana trochę "Buszującym w zbożu". Powieść o tym, czym jest ta tytułowa "inność" i czy naprawdę trzeba się "naprostowywać", aby być takim jak wszyscy. A to napisane nietuzinkowo, z pazurem, z błyskotliwym cierpkim humorem. Nie jest to absolutnie jakieś takie tam sobie czytadełko, a niezła, dobrze pomyślana powieść.

I kochałbym babcię - miłośniczkę literatury - gdyby nie to, że wmówiła wnukom, że siostry Bronte nigdy nie wyszły za mąż. Cóż, babciu Vero, fakty temu przeczą - Charlotte wyszła za mąż. To stwierdzenie zniszczyło mi tę postać (tym bardziej, że dla Raya była autorytetem), kazało mi wątpić w jej douczenie, a tym samym w wiedzę autora. Irytujący błąd.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: