Dodany: 15.12.2009 13:15|Autor: adas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Małe palce
Florian Filip

2 osoby polecają ten tekst.

Małe palce, ważne sprawy


"Małe palce" są pod pewnym względem książką wzorcową. Gdybym miał wskazać jedną pozycję, jedną jedyną, oddającą sens i znaczenie całej serii Czarnego, to wybrałbym właśnie powieść Floriana. "Małe palce" mają bodaj wszystkie cechy charakterystyczne Innej Europy Innej Literatury. I przy tym jest to bez wątpienia dobra... literatura.

"Seria Inna Europa Inna Literatura", spisuję ze skrzydełek kilku pozycji*, to: "egzotyczna podróż po nieznanej Europie, to literackie safari w krainach, o których prawie nic nie wiadomo". Proza, która "daje czytelnikowi poczucie odkrywania nowych, nieznanych, choć geograficznie nieodległych lądów". "Małe palce" bez większego wysiłku spełniają ten program. Ich autorem jest Rumun, piszący o swoim kraju w czasie "rzeczywistym", a czy jego świat jest aż tak różny od naszego? Karpaty to także nasze góry przecież.

Akcja powieści rozgrywa się w małym miasteczku, gdzieś na początku tej dekady. Pracę grupy archeologów, kopiących w ruinach rzymskiego obozu warownego, przerywa makabryczne odkrycie - zamiast spodziewanych kunsztownie wykonanych mieczy i fragmentów zbroi znajdują stertę ludzkich kości. Do sennej mieściny, której największą dotychczas atrakcją był pewien znerwicowany wielbłąd (naprawdę!), zjeżdżają się dziennikarze, wojskowi, byli więźniowie polityczni oraz aktualni politycy. Skąd my to znamy?, aż chce się zapytać. I bez znaczenia jest fakt, iż grób niemal natychmiast zostaje - przez specjalistów - oznaczony jako miejsce pochówku ofiar epidemii dżumy. Przez kraj przetacza się ogólnonarodowa debata, powstają apele i kontrapele, historyczna prawda staje się sprawą drugorzędną.

Z mojego niezbornego opisu może wynikać, iż Florian spłodził utwór satyryczny, ale byłby to wniosek fałszywy. Rumun nie unika ironii, a jego książkę zaludnia tabun ekscentrycznie cudownych postaci, ale pisze jak najbardziej serio. Posługuje się dwoma narratorami, pierwszo- i trzecioosobowym, długie fragmenty dwustustronicowej powieści przypominają swą formą Żywoty Świętych. Ich bohaterem jest siedemdziesięcioletni dziś pop, nie do końca dobrowolny asceta i mistyk, figura bez wątpienia charyzmatyczna. Nie tylko jemu historia radykalnie odmieniła życie. Florian szkicuje równie smakowite portrety innych represjonowanych. Składa hołd całemu pokoleniu, nie tylko ludziom czynnie walczącym z reżimem, ale także zwykłym szaraczkom, próbującym ochronić choć odrobinę prywatności.

Nie są jednak "Małe palce" jedynie rozliczeniem z komunizmem i jego demonami. Dzieje się tak z dwóch przynajmniej powodów. Po pierwsze, opisywane miasteczko jest zbyt ciekawe samo w sobie, a po drugie, pisarz stosuje pewien chwyt, pozornie tylko literacki, mianowicie do ucięcia sporów zostają wezwani zagraniczni specjaliści. Argentyńscy antropolodzy. Dlaczego właśnie oni? Odpowiedź jest straszliwie banalna - piątka naukowców z Buenos Aires ma odpowiednie doświadczenie. W swoim kraju zajmuje się odszukiwaniem grobów tzw. desaparecidos, czyli zaginionych w wyniku represji wojskowej junty.

W ten sposób Florian lokalną czy nawet szerzej - wschodnioeuropejską tragedię zamienia w doznanie ogólnoświatowe. Pisarz, naprawdę się czuje, że to on, pisze o swoich argentyńskich równolatkach, o ich traumie. O ich dzieciństwie i młodości. Pokoleniowych stygmatach i dogmatach. Przecież mogła to być, a może nawet: była, jego historia, jego doznania i przeżycia. Morderstwo popełniane w imię szczytnych - przyjmijmy to ryzykowne założenie - celów, "lepszej" ideologii, pozostaje morderstwem. Brakowało mi tego przypomnienia w najnowszej prozie rozliczeniowej naszej części świata.



---
* Choćby: Serhij Żadan, "Depeche Mode", przeł. Michał Petryk, Wydawnictwo Czarne, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1988
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: