Dodany: 13.11.2015 08:33|Autor:

Książka: Czerwony Rycerz
Cameron Miles
Notę wprowadził(a): parilicium

nota wydawcy


Zapomnijcie o Jerzym i smoku. Zapomnijcie o sir Lancelocie i rycerskich opowieściach. To będzie brudna robota. Poleje się krew, pofruną flaki. Oto najemny rycerz, jakiego jeszcze nie widzieliście.


Dwadzieścia osiem florenów miesięcznie to wygórowana opłata dla człowieka, który ma stawić czoło Dziczy.

Dwadzieścia osiem florenów miesięcznie to stanowczo za mało, kiedy w bitewnym tumulcie szczęki wiwerny zatrzaskują się człowiekowi na hełmie i potwór zaczyna mu odgryzać głowę. Sama taka walka to nie przelewki; dowodzenie kompanią ludzi – a nawet gorzej, kompanią najemników – w obliczu zabójczo przebiegłych bestii z Dziczy jest jeszcze trudniejsze. Trzeba mieć do tego odpowiednie urodzenie, wyszkolenie i diabelne szczęście.

Czerwony Rycerz dysponuje tymi wszystkimi przymiotami, na dodatek jest młody i żądny zarobku. Kiedy więc najmuje się wraz ze swoim oddziałem do ochrony żeńskiego klasztoru, traktuje to zadanie jako jedno z wielu zleceń. Klasztor jest bogaty, siostrzyczki zakonne śliczne, a zagrażający im potwór – wcale nie taki straszny.

Kłopot w tym, że to nie będzie zwykłe zlecenie. To będzie wojna...

[MAG, 2016]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1402
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.08.2016 07:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapomnijcie o Jerzym i sm... | parilicium
Książka jest świetna, niestety dużo mniej świetna jest korekta - czasem wręcz rozśmiesza. Prawdopodobnie korektorowi nie chciało się ponownie czytać grubaśnej knigi, więc przepuścił wszystko przez automat Worda, albo po prostu ktoś wcześniej nie wyłączył autokorekty. I tak mamy prawie na każdej kartce (czyli co 2-3 strony) literówkę w imieniu, np. Jehannes staje się Jehnnesem albo Jehannsem. Innym razem piastunka Diota zostaje Diodą. Ota Qwan nazwany jest Oto Qwan (i nie jest to wołacz). W wielu miejscach jednak można załamać ręce, albo się roześmiać:

- na stronie 468. "poniósł miażdżYcą klęskę"
- s.811. (...) ma rude włosy. Rude! Nigdy w życiu nie widziałem tylu ROZdzielców" wtf??
itd.

No nic, nie wiem, czy to standard w Magu, ale w tej powieści jakość korekty to kupa śmiechu z przewagą kupy ;)

Na szczęście w czytaniu bardzo to nie przeszkadza, a książka jest bardzo godna polecenia!
Użytkownik: margines 31.08.2016 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka jest świetna, nie... | LouriOpiekun BiblioNETki
To mi wygląda na... science-fiction medyczne:)

Te tajemnicze "Rozdzielce" i ta nietajemnicza (albo o wiele mniej tajemnicza) miażdżyca.

I jeszcze ta kupa:)
Delicje.

Też nie wiem, pewnie czytałem kilka(-naście, -dziesiąt, -set) "MAGicznych" ksiąg, po prostu teraz nie kojarzę ich zapędów korektorskich, ale... w wielu książkach (różnych wydawnictw) spotkać można "dużo mniej świetną" korektę. Albo taką, co to ja (i chyba tym bardziej wielu innych czytelników) zastanawia się, czy w ogóle nazwać ją korektą.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.08.2016 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To mi wygląda na... scien... | margines
Wiem wiem, są wydawnictwa wręcz słynne z anty-korekty! Tyle że obecnie to dziwi - w latach 90. wydawnictw-krzaków było całe mnóstwo, a skład robili chyba po ciemku na kolanie, w komórce za chatą babci.

Do samej książki jednak ze wszech miar zachęcam! Moje wrażenia w czytatce Lektury 2016r. pod nrem 74. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: