Dodany: 13.12.2009 23:46|Autor: mb1inez

Władza jako afrodyzjak


Książka znalazła się w mojej kolekcji przypadkiem. Gdybym jej nie dostała, prawdopodobnie bym jej nie kupiła. Takie książki niewiele mówią o ludziach, chociaż rzekomo odkrywają ich najwstydliwsze sekrety…

Nie czytało mi się tej książki lekko. Podejrzewam, że nikt, kto choć trochę nie interesuje się historią angielskiej rodziny królewskiej, nie będzie się bawił dobrze podczas lektury "Życia prywatnego angielskich władców". Ja już na studiach miałam przyjemność zapoznać się z tym kawałkiem historii powszechnej, więc teraz jakbym dokładała nowe kawałki do tej historycznej układanki. Chociaż muszę przyznać, że nieraz zdarzyło mi się zajrzeć do Internetu, by przypomnieć sobie, czy właściwie kojarzę fakty.

Książka Nigela Cawthorne’a przybliża nam erotyczne ekscesy angielskich monarchów i pretendentów do tronu, począwszy od Henryka VIII (XVI w.), a skończywszy na tragicznym romansie księżnej Diany z Dodim Al-Fayedem. Lektura dostarczyła mi sporo zabawy i przedstawiła wiele spraw w zupełnie innym świetle. Niestety, autor zupełnie nie zatroszczył się o tło polityczne. Przez to odniosłam wrażenie, że władcy całą swoją energię skupiali na gromadzeniu niezliczonej rzeszy kochanek i wcale nie opuszczali swoich sypialń. Najbardziej rozbawiło mnie zdanie opisujące zdroworozsądkowe podejście do życia Jerzego II Hanowerskiego: But no matter how much he loved his wife, George felt that it was his royal duty to take mistress (w wolnym tłum.: Pomimo wielkiej miłości, jaką darzył swoją żonę, Jerzy uważał, że wzięcie kochanki należy do jego królewskich obowiązków). Warto dodać, że monarchinie nie pozostawały dłużne swoim rozwiązłym mężom i najczęściej nie cierpiały w samotności.

Niestety, wiele przemawia na niekorzyść tej książki: laik nie ma szans, by przebrnąć przez nieprzenikniony gąszcz imion i nazwisk, którymi autor żongluje na każdej stronie. Moim zdaniem Cawthorne zabrał się za zbyt obszerny okres w historii i zgubiła go chęć przytoczenia zbyt wielu pikantnych szczegółów. Byłoby lepiej, gdyby skoncentrował się na jednym bądź dwóch władcach, a nie wrzucał wszystkich do jednego worka.

Oczywiście czytałam tę książkę z przymrużeniem oka. Portrety władców angielskich są teraz w mojej głowie o wiele bardziej kolorowe. Wzbogaciłam również swój słownik angielsko-polski o takie słowa, jak: cudzołóstwo, zbereźnik, spłodzić, posag itp.

Książkę polecam wszystkim fanom historii angielskiej, jako przerywnik w ich dążeniu do wiedzy absolutnej. Innym zdecydowanie nie polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 615
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: