Dodany: 23.10.2015 16:09|Autor: zsiaduemleko

Czytatnik: Opakowanie zastępcze

4 osoby polecają ten tekst.

O Ziemiomorzu, w ogóle.


I tak sobie z łatwością oraz bez zastanowienia dodaję kolejne pozycje do listy o zobowiązującej nazwie "muszę przeczytać". Problem leży w tym, że jej długość systematycznie rośnie: że za często dopisuję książki (bo to nie wymaga poświęcenia i czasu), a zbyt ślamazarnie je czytam (bo to już wymaga). Z wolna próbuję więc się godzić z faktem, że i tak nie zdążę przed śmiercią przeczytać wszystkiego co sobie zaplanowałem - to ta negatywna strona mojego (i zapewne nie tylko mojego) położenia. Jednak patrząc pozytywnie można stwierdzić, że przynajmniej do końca życia nie zabraknie mi książek do przeczytania i tej entuzjastycznej wersji trzymajmy się na torturach. Cykl o Ziemiomorzu z urzędu znalazł się na wspomnianej liście, bo Ursula LeGuin jest przez fanów fantastyki wymieniana jednym tchem z innymi tuzami gatunku - że klasyk, że och, że ach, że wstyd nie znać. A ja oczywiście łykam to jak foka śledzie, po czym rzucam wyzwanie książce i liczę, że ta sprosta moim wymaganiom, bo przecież musi. LeGuin męczyła się i pociła nad tym cyklem przez ponad trzydzieści lat, więc tempa nie miała jakiegoś zatrważającego, bo jeden (niegruby) tom wypluwany co pięć lat na nikim wrażenia nie robi. I choć ta informacja nie powinna podlegać ocenie, to jednak pozwala ona wysnuć jakieś wnioski i sugeruje, że od Ziemiomorza należy spodziewać się przemyślanej, nieśpiesznie przygotowanej oraz rozbudowanej struktury. Może uda się też przy okazji prześledzić progres LeGuin jako pisarki. W zasadzie muszę niezręcznie przyznać, że zanim zacząłem lekturę, to wydawało mi się, że autorka od wielu lat już nie żyje. Tymczasem okazuje się, że chęci do życia pani LeGuin nie brakuje, ale dzisiaj to nie zadziała na jej korzyść, bo zamierzam być bezlitosny. Ponoć o zmarłych nie mówi się źle, skoro jednak wszyscy zdrowi, to nikogo nie będziemy oszczędzać.

Wyobraź sobie bezkresne morze i rozrzucone na nim skrawki ziemi - archipelagi wysp na ciągnącym się przez tysiące mil błękicie wody. To właśnie tytułowe Ziemiomorze, uniwersum, które wymyśliła sobie LeGuin. Krajobraz niepowtarzalny i nie będę ukrywał, że z łatwością się do niego przekonałem - spodobały mi się jego założenia i nastrojowość w dużej mierze oparta na żeglarskim życiu. Wilk morski ze mnie żaden, ale lubię przestrzeń, a tej tutaj pod dostatkiem. W Ziemiomorzu swoją obecność zaznacza również magia, bo nie może być inaczej, w końcu to fantasy. Każdy byt, każda rzecz, każdy człowiek ma tutaj oprócz nazwy użytkowej, swoje imię w pradawnej Mowie Tworzenia - języku tak starym, że dajcie spokój. Jest to też najpilniej strzeżona tajemnica osobista, bo jeśli ktoś wrogo nastawiony pozna twoje Imię, to zyskuje tym samym bezwzględną władzę nad tobą. Słowem, prawdziwe Imię jest tu wszystkim - coś jak znajomość hasła na czyjeś konto Fejsbuka. No i rzecz oczywista, skoro jest magia, to muszą być też czarodzieje, czarownicy, wiedźmy - wszyscy ci, którzy są zbyt leniwi, by zająć się uczciwą pracą. Jednym z nich, którego poznajemy już w pierwszym tomie jest Ged (imię użytkowe Krogulec), trochę pyszny, momentami zawistny młodzieniec, adept czarnoksięstwa, który udaje się do Hogwa... a nie, wróć! - na wyspę Roke, by nauczyć się władania magią i przy okazji dostać prawdziwą lekcję życia. To właśnie tam zostaje mu utarty nos (i nie tylko), po czym do młodego Geda dociera fakt, że wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością, że magia nie służy do zabawy i popisów, a równowaga natury jest czymś, z czym nie należy igrać (efekt motyla się kłania), bo każde życie ma swoją śmierć, bo ying musi mieć swoje yang, a Kulfon swoją Monikę. I tak z początku niesympatyczny Ged pokornieje, pozwala się polubić, a przy okazji zaczyna gonić też własny Cień i rozmawiać ze smokami. Takie tam przygody.

Dalsze tomy systematycznie powiększają wachlarz dostępnych postaci pierwszoplanowych, niestety zazwyczaj na wskroś dobrodusznych i choć nie mogę tego zakwalifikować jako wadę, to brakowało mi pewnego urozmaicenia. Jest więc Tenar, wyciągnięta z Grobowców Atuanu, której przeznaczeniem było zostać Największą Kapłanką, ale póki co zajmowała się bieganiem na bosaka po katakumbach i zaśmiewaniem się do utraty tchu wspólnie z pyzatą przyjaciółką Penthe. Jest młody Arren, który wyrusza w przygodę życia wraz z Gedem, w tym czasie już najpotężniejszym magiem w Ziemiomorzu. Młokos nie ustaje w zadawaniu pytań czarodziejowi (bo nudy tak płynąć tygodniami), a ten zamiast odpowiadać zrozumiale, to bawi się w słowne zagadki i metafory od dobru, złu, odpowiedzialności, równowadze, przeznaczeniu, że aby ujrzeć płomień świecy, należy zanieść ją do ciemnej komnaty. Znamy już to wszystko, czarodzieje zawsze i wszędzie są tacy niekonkretni i niejaśni, choć w Ziemiomorzu akurat na głowę biją ich smoki - te to w ogóle mają gadkę upośledzonych werbalnie i czasem nawet nie warto próbować ich zrozumieć. Ale mimo to jako stworzenia prezentują się wspaniale oraz imponująco i oddaję to LeGuin - dobra robota. Kończąc już ten akapit należy wspomnieć jeszcze o Tehanu, która ma poważne powody, by być aspołeczną dziewczynką, ufającą jedynie nielicznym. Budzi ona w czytelniku opiekuńcze uczucia, ale łatwo też rozgryźć, że kryje się w niej nierozpoznana jeszcze moc. Dlatego lepiej być jej przyjacielem, niż wrogiem.

Wszystkie pięć tomów (plus szósty, zawierający zbiór opowiadań) układają się w chronologiczny ciąg zdarzeń, choć poszczególne wątki dzielą zazwyczaj spore luki czasowe. Ged w pierwszym tomie jest nieopierzonym młodzieńcem, w trzecim poznajemy jego dojrzałą naturę mężczyzny w sile wieku i u szczytu potęgi czarnoksięstwa, ale już kolejny tom subtelnie muska starość bohatera i spokojne, wiejskie życie, któremu postanawia się oddać zamieszkując wraz z Tenar. Na pocieszenie pozostaje fakt, że właśnie wtedy Ged wreszcie staje się mężczyzną, bo w izbie jest tylko jedno łóżko, jeśli wiecie, co mam na myśli. No właśnie - spokojne, wiejskie życie, bo LeGuin przede wszystkim pochyla się nad psychologią postaci, wpycha im w usta filozoficzne hasła, stawia bohaterów w sytuacjach, w których muszą oni szukać własnego ja. Nawet kiedy ruszają oni w zapowiadającą się na ekscytującą i pełną przygód wyprawę, to na końcu okazuje się, że w zasadzie było nudno. Może bluźnię, ale cykl o Ziemiomorzu wydaje mi się polem do popisu dla zwolenników analizy oraz zgłębiania psychiki bohaterów i to jest dobre, z tym, że amatorzy emocjonujących momentów, nagłych zwrotów akcji i podniecających rozwiązań nie mają tutaj zbyt wiele do szukania. Taki rozkład akcentów powoduje, że często pojawia się senność oraz rozleniwienie. Osobiście kilka razy poczułem pragnienie, by wydarzyło się coś spektakularnego, ale w tym temacie jest niestety biednie.

Połechtani poczują się za to czytelnicy przepadający za wewnętrznymi dylematami bohaterów, za badaniem ich tożsamości oraz tłumionej wewnątrz zwierzęcej natury, za filozofią, psychologią społeczną i subtelnościami. Oczywiście ja też lubię te elementy, ale mam poczucie, że nie takiego ich natężenia oczekiwałem po fantastyce. Połączenie zgrabne, ale nieproporcjonalne. Mam też wrażenie, że LeGuin zadowoliła się klasycznymi wzorcami gatunku i nie postarała się o własne elementy w tej sferze. Zdaję sobie sprawę, że to właśnie ona w dużej mierze tworzyła te wzorce i podstawy, ale jako współczesny czytelnik liczyłem jednak na coś niebanalnego, choćby czasem. Jest magia, są czarodzieje, są też smoki, najwyraźniej autorka uznała, że tyle wystarczy, ale chciałoby się coś niepowtarzalnego, coś oryginalnego, samo Ziemiomorze jako urocze miejsce akcji to trochę za mało. Zamiast tego są nam wpajane prawdy życiowe, jak ta, że nieśmiertelność jest bezwartościowa, bo odbiera bezcenność każdej chwili. Że niby pięć ciastek smakuje lepiej, bo jest ich tylko pięć. No sam nie wiem.

Być może mój problem leży w tym, że cały cykl przeczytałem bez sentymentów i cięgiem. Być może powinienem robić przerwy, urozmaicać lekturę czymś innym między tomami, bo o ile każdy z nich jest co najmniej dobry, tak pochłaniane jeden za drugim mocno mnie znużyły. Pomału miałem już dosyć tej stale chwiejącej się równowagi w Ziemiomorzu, tej wciąż zapowiadanej przez Geda "nadchodzącej zmiany", tych proroczych snów bohaterów (bez kitu, tam każdemu musi się przyśnić coś wielkiego i zagadkowego zarazem), tego wiejskiego życia z dojeniem kóz, tej grożącej światu zagłady. A po jej zażegnaniu kolejnej zagłady, która mu za chwilę zagrozi.

Wygląda na to, że w cyklu o Ziemiomorzu została zachwiana równowaga między sferą duchową a napędzającymi akcję wydarzeniami. Osobiście boleśnie to odczułem.

Czarnoksiężnik z Archipelagu (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))
Grobowce Atuanu (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))
Najdalszy brzeg (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))
Tehanu (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))
Inny wiatr (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))
Opowieści z Ziemiomorza (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber))

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2062
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Marylek 23.10.2015 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: I tak sobie z łatwością o... | zsiaduemleko
Jedna uwaga: w Ziemiomorzu są czarnoksiężnicy. Czarodzieje są w Hogwarcie. Dla mnie to różnica skali.
Użytkownik: zsiaduemleko 23.10.2015 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna uwaga: w Ziemiomorz... | Marylek
A to, w takim razie przepraszam, nie zawsze zauważam takie różnice. Ale pisząc "czarodzieje" też się trochę droczę z szablonami ;)
Użytkownik: hburdon 23.10.2015 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna uwaga: w Ziemiomorz... | Marylek
Możemy oczywiście wprowadzić takie rozróżnienie po polsku, ale o ile się nie mylę, po angielsku w obu przypadkach używane jest słowo "wizard".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: