Dodany: 10.10.2015 16:37|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Zapomniana poetessa


Lektura wybrana trochę z przypadku, na zasadzie: nie fantasy, nie kryminał – bo dopiero co przeczytałam po dwa okazy każdego z tych gatunków – i nie literatura faktu, nie poważna powieść psychologiczna, bo w aucie nie czyta się z odpowiednim skupieniem ... no to może trochę poezji? A skoro poezja, to niech będzie taka, która przy okazji załapie się na jedną z biblionetkowych akcji. Do okresu młodopolskiego mam co prawda raczej umiarkowany sentyment, ale z kolei czemu by nie zawrzeć znajomości z wierszami jednej z konkurentek niezrównanej Lilki Kossakówny, o których jej młodsza siostra wyrażała się nieco lekceważąco? (tej co prawda talentu nie odmawiała, ale nazwała ją „społeczną i narodową poetessą”, i zauważyła w jej poezji „wyraźny wpływ wieszczów, którzy, gdy wpadli w twórczy trans, bełkotali niezrozumiale”) Tym bardziej, że Bronisławę Ostrowską znam tylko jako autorkę wzruszającej patriotycznej opowiastki dla dzieci, zawierającej kultowe dla mnie motywy, czyli misia i Marszałka Piłsudskiego, za to z wyjątkiem jednego wiersza, zanotowanego w mojej osobistej antologii jakieś czterdzieści lat temu, nie miałam kontaktu z jej bogatą twórczością poetycką.

Biała godzina: Wybór poezji (Ostrowska Bronisława) to wybór z całej spuścizny poetki, od pierwszego tomiku „Opale”, który ukazał się, gdy miała lat 21, po utwory publikowane tuż przed śmiercią (1928) i te, które nie zmieściły się do żadnego z wydanych za życia zbiorków. Co da się zauważyć podczas ich lektury, to że przez cały okres swej poetyckiej kariery autorka próbowała różnej tematyki, różnych stylów i konwencji, jednak – wydaje się – mniej aktywnie i efektywnie niż Pawlikowska, wyraźnie preferując klimaty sielsko-patriotyczne i pozostając pod silniejszym wpływem tendencji młodopolskich. Znajdziemy u niej chyba wszystkie sztandarowe rekwizyty tego okresu poetyckiego: „topiele”, „pożogi”, „ugory”, „tęcze”, „hejnały”, „siejbę”, „stołbce”, „krynice” i „tęsknice”, „łany” i „kurhany”, „czary”, „puchary” i „mary”, i „perć” (standardowo zrymowaną, co i nie dziwota, ze „śmiercią”), wraz z zatrzęsieniem rymów męskich („pąk - rąk”, „pól - ból”, „siew – zew”, ”dzwon - ton”, „lic - nic”, „sen – hen”, „iść - kiść”, „twą - rwą”, „śni – krwi/dni”, „lip – syp”, a nawet „lir – skwir”, „ech – dech” i „wież – ścież” oraz "wszerz - ścierz", ten ostatni chyba od "ścierniska") i obfitością wykrzykników. Ciężkie do przełknięcia są zwłaszcza wiersze stylizowane „na ludowo” i „na prasłowiańsko” (cóż, mało któremu poecie to się udaje...):

(...)
Otwórz, Janku, drzwi dębowe,
Otwórz chatę twoją,
Sny kochania, sny tęczowe,
Ponad chatą twą się roją!
Lśnią w złocistym słońca pyle
Niby łzami, niby rosą,
I kochania tyle! tyle!
Do twej cichej chaty niosą!
Otwórz, Janku, wpuść tych gości,
Otwórz chatę twą odludną –
One niosą ci baśń cudną,
Rusałczaną baśń miłości!
["Otwórz, Janku!"]

(...)
A po bruzdach czarnych wszerz,
Przez ugorny drętwy ścierz
Śmierć wędruje do ogniska;
W długi całun szarych chust
Zakutała sobie głowę
I wędruje, precz wędruje...
["Śmierć"]

(...)
Modre oczy cud-królewny,
dwa boże gońce,
Wyleciały na niebiosa,
na złote słońce!
["Cud-królewna"]

(...)
A już jedzie, już ci wjeżdża
W zamkowe dźwierze –
Łyszczą mu się spod szyszaka
Złote kędziorze.

Toż przewińcie, pacholice,
Kobierzec przez próg,
Żeby sobie mój kochanek
Nie zbrukał ostróg.
["Śpiewanki, VIII"]

(...)
Zasię w pieśni ich skwarnej i chwiejkiej
Kadzą ziela balzamne duszejki
(...)
Legła ziemia w dosytnym obrzędzie,
Wyciągnięta miedz kwietnych ramiony
Ku rozdrożnej gontynie zwalonej,
Gdzie z samotni świętego zwaliska
Jasna boga by płomię wytryska (...)
(...)
Coraz wyżej z gontynnych skał grani
W słońce wzbija się tan Krasopani!
Coraz letniej w słoneczne przędziwa
Miłośnicza tęsknica się zrywa!
Aż nad łanów dosytnym omdleniem
W słońce spłynie skrzydlatym płomieniem,
Aż zakryje paiżą słoneczną
Swych dopełnień tajnicę przedwieczną (...)
["Dziedzilia"].

a nie zawsze łatwiejsze te opiewające uroki przyrody i moc natury:

(...)
Za nimi – złote pola źrałych zbóż się kłonią,
Falują bujnym ziarnem obciążone kłosy;
Za nimi winobrania słychać śmiech stugłosy
I sady dyszą płodu dostałego wonią.
(...)
["Praca"]

Ośmiornica na głębi zaklęta,
Z alg podwodnych łowcze dzierzgam pęta.
Zatulona w pian puszysty błam
Pas miesięczny na topieli tkam (...)
Byś mię dojrzał z podobłocznych jazd
I padł w otchłań omroczonych gwiazd.
(...)
Cóż mi trupy z zielonymi ciały
Mież tęczowe mego dna ukwiały,
Gdy precz od mię w wolny pierzcha szlak
Twego żagla niepoimny ptak!
["Ośmiornica"],

nawet te utrzymane w stylistyce lekko zatrącającej o futuryzm:

(...)
Kopalniaki, deski, bele, drwa...
W zgrzycie świszczących pił
przewartościowanie?
zgłębianie dna?
(...)
Mamy oto dwie linie wytyczne;
Pierwsza – tęsknota wzrostu.
Roślinnych łodyg pieśń sokami życia gwarna,
zielona, żywa, wzlatująca
od centru rodzącego ziarna
do centru rodzącego słońca.

(O cicha walko podniebna i podziemna,
męko tajemna
odchyleń stokrotnych!
tajnico wszystkich siewów, zwiędnień i rozkwitów,
błogosławieństwo szczytów
prostych i samotnych!)
(...)
(O rozpostarte miłościwie ramiona,
o wichry, o kołysania, o śpiewy!
O starodrzewy...
Głową skrzydlatą o ziem! o ziem! o ziemi
Czymżeście były? snem?)

Druga linia – to poziom; widnokrężnym ostrzem
przecinająca pion
przecięciem jak najprostszem.

(O tajemnico dokonań odwiecznych,
pieczęci złota –
w zbiegu życia i śmierci wykreśleń koniecznych
ty nieodmiennie tryskasz snopem zórz słonecznych,
światłem żywota!) (...)
["Słoneczny tartak"]

Podzbiór patriotyczny grzeszy nadmiarem patosu, tak jak ten, skądinąd świetny kompozycyjnie, wiersz:

(...)
Gromy biją kul posiewem w piersi łanów;
Rozkopują, rozrywają ziemię żyzną.
Rośnie, rośnie pole mogił i kurhanów.
O Ojczyzno! O Ojczyzno! O Ojczyzno!

Na rozdrożu uskrzydlona Wolność stoi.
(...)
Z kainowych jęczy mroków skarga ziemi.
Ziemi naszych łez i znojów, krwi i kości –
O tę wiosnę, co rozbłyśnie skrzydły twemi,
O Wolności! O Wolności! O Wolności!

Blade kwiaty wykwitają z serc żołnierzy.

Coraz szerzej szlak ofiarny w dal się śnieży.
Coraz hojniej krew męczeńska ziemię poi.
O czuwajmy! O czuwajmy, bracia moi,
Gdy miecz Życia w dzwon grobowych płyt uderzy.

Na rozdrożu uskrzydlona Wolność stoi.

Blade kwiaty wykwitają z serc żołnierzy.
["Wiosna 1915"]

Podobnie przeładowane patosem są wiersze religijne:

Pięknego kłamstwa mową kłamną
Chwaliłam życie z grobu pleśni –
A Tyś znienacka stanął za mną
I trącił grób, i rzekł mu: „Wskrześnij!"

W nie istniejące cuda łaski
Kryłam zwątpienia strute zdroje –
A Tyś w nie wlał Twej prawdy blaski
I spełnił prawdą kłamstwo moje.

I jako skra, co słońcem pała,
Anielska na mnie spadła trwoga –
Kiedym na duszy dnie ujrzała
W mym kłamstwie prawdę – uśmiech Boga.
[***]

i istnieje spora szansa, że zanim czytelnik wyłowi z morza wierszy przegadanych i przestylizowanych te najlepsze, znudzi się i ciśnie tomik w kąt. Chyba, że – tak jak ja – zaraz na samym początku dostrzeże zapowiedź czegoś interesującego we wdzięcznym, aluzyjnym, stylizowanym na rokokowy obrazku:

„Margrabino, więc zawarty pakt?"
„Mości książę..." Piękna margrabina
Pod wytworny menueta takt
W wdzięcznym dygu przed księciem się zgina.

W krąg jej główki białe loki drżą,
Drobna rączka skubie rękawiczki,
Pod wachlarza leciutkiego mgłą
Różem kwitną śnieżyste policzki.

„Margrabino – pokochałem kwiat!"
„Mości książę, to miłość motyla..."
Lekko szemrzą barwne zwoje szat,
Wabny uśmiech koral ust rozchyla.

„Czasem motyl od rozkoszy mrze
U różanej kochanki kielicha..."
„Motyl? – buja po niebieskim tle,
A kwiat po nim z tęsknoty usycha."

Żarem płonie rozmarzona skroń,
Zdradny taniec kołysze i wabi –
Heliotropu unosi się woń
Z szeleszczących w przelocie jedwabi...

Pod wytworny menueta takt
Na zakręcie dłoń się z dłonią wiąże...
„Margrabino, więc zawarty pakt?"
,,Pakt motyla z różą, mości książę?"
["Menuet"]

A potem odnajdzie jeszcze kilka czy kilkanaście tekstów lapidarnych, lecz przez to paradoksalnie mocniejszych w wymowie:

Widzieć krew ściekającą żłobionym
ostrzem szabli – ostrzem nieugiętym –
i myśleć – spłynie...

Iść lasem – spalonym popieliskiem
zwęglałych, okaleczałych królewskich pni
i myśleć – odrośnie...

Słuchać serca, rozrywającego pierś
ciosami śmiertelnego, zwycięskiego buntu
i myśleć – zapomni...
[***]


W domu pachną smażone czereśnie,
Osy biją o nagrzane ściany...
W sercu wstaje z daleka, jak we śnie,
Obraz dawno, dawno zapomniany:

Siedzę w cieniu chmielowej altany,
Jest pogodnie, radośnie i wcześnie,
Świeci złotem kociołek miedziany,
A w nim pachną smażone czereśnie.

Walcząc witką z osami złotemi,
Aby która w płyn lepki nie padła,
Patrzę w czerwień wonnego zwierciadła
A w nim widzę – dalekie od ziemi –
Słodkich odbić różowe widziadła:
Wieczną bajkę dziecinnej alchemii.
["Czereśnie"]


Wszystkie sady kwitnące ścięto na bramy tryumfalne.
O, jakież będą owoce, kiedy przyjdzie lato upalne?

O, nie będzie owoców! O, nie będzie czerwonych czereśni!
Nie odświeżą nam warg spieczonych – zerwane w kwieciu za wcześnie!

W białych płatkach wiśniowych zdeptanych stopą zwycięską
Wiosna naszego tryumfu jest lata naszego klęską.
["Okwit"]


Nie! nie napiszę sonetu.
Ale narwę w ogrodzie astrów białych,
promienistych lekkich komet o złotym oku,
i gałęzi białodrzewu o białym aksamicie skóry na smutnych liściach,
i welonów gipsówki drżących jak srebrna mgła –
i włożę to w wysoki rznięty kryształ na wnętrzu ciemnych drzwi,
by się zapatrzyć jak w strzęp gwiaździstej drogi mlecznej
przesianej lotem bladych anielskich piór...

A może
w mosiężny wielki pocisk włożę
złote kule afrykanek,
brązowe tarcze słoneczników
i wysokie promieniste dzidy bladozłotych malw
i postawię je w słońcu na złotej makacie,
i będę się głośno śmiać...
Albo jeszcze – grona czerwonych jarzębin bardzo ciężkie
złączę z kłosami złotej pszenicy i bladego żyta,
a potem zaś orzechy leszczynowe wyłuskam i będę siać przez palce
długo, długo, długo...

Nie! nie napiszę sonetu.
[***]

i uzna, że choć to nie szczyt poetyckiej klasy, to może jednak więcej, niż przeciętność?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 693
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: