To co tu przeczytacie, dotyka kilka kwestii i miałem wątpliwości jaki dział będzie najlepszy. Z uwagi na apel, który umieściłem na końcu, zdecydowałem, że umieszczę to w dziele "Akcje i wyzwania czytelnicze" obok
Czytajmy książki mniej popularne i mało oceniane oraz
Czytajmy pisarki, bo na to zasługują .
Przyglądam się czasami postom na forach (nie tylko Biblionetki i nie tylko książkowych) oraz komentarzom np. pod filmami youtube (jak też samym filmikom) i zastanawiam się, co się dzieje? Co sprawia, że znaleźć można masę kłótni (czasem bezproduktywnych) na tak różnorakie tematy? Dlaczego często w tych kłótniach dochodzi czasem nawet do chamstwa i prostactwa? Chwila moment. "Chamstwa i prostactwa"? A, to już wiadomo jaka jest przyczyna i co trzeba zrobić - trzeba wychowywać ludzi na kulturalnych i po problemie. Ale czy na pewno?
Swego czasu Włodek Markowicz opublikował całkiem przenikliwy (w mojej opinii) filmik (https://www.youtube.com/watch?v=FNuYdSPt37M ) na temat Hejtu. Powiedziałbym, że w tym co mówi ma nadzwyczaj sporo racji. Mogę nawet powiedzieć, że w mojej subiektywnej opinii (więc być może błędnej) forum biblionetki lub np. TED (http://www.ted.com), przyciąga do siebie bardziej inteligentne i kulturalne grono osób, co przekłada się na poziom dyskusji. Nawet w bardziej gorących dyskusjach Biblionetki nie zdarzają się inwektywy (a jeżeli są, to zdarzają się zdecydowanie rzadziej, niż w innych miejscach). No i tak dochodzimy do wniosku - znaleźliśmy przyczynę, to po prostu brak kultury - pozamiatane, problemu już nie ma. Ale mi to wszystko nie wystarcza. Czegoś mi tu nadal brakuje. Nadal mi to przypomina (używając metafory Włodka) dawanie komuś aspiryny(ale nadzwyczaj skutecznej) na ból głowy licząc, że wyleczy go to z raka.
Więc gdzie moim zdaniem jest ten "rak"? Zacznę od małego wprowadzenie: wyobraźmy sobie dwie osoby są z ideologicznie różnych światów. Osoba "A" jest po 500 książkach ideologi "X", a osoba "B" jest po 500 książkach ideologi "Y"(przy czym ideologie "X" i "Y" nie są w pełni kompatybilne). Gdy dochodzą do rozmowy, rozmawiają pozornie w tym samym języku i oburza ich ignorancja drugiego, toteż cierpliwość ich się kończy i obaj wyskakują na siebie z inwektywami: "głupek", "ignorant", "dureń" itd. Rzecz jasna cechą ludzi kulturalnych jest przemilczenie tego co myśli się o drugiej osobie, ale każdy ma swoje granice cierpliwości.
Powyższe wyobrażenie jest na pewno "trochę" przesadzone, ale świetnie obrazuje, to co mam na myśli. Czy powyższe dwie osoby chciały tak naprawdę poznać i zrozumieć co sądzi druga osoba na dany temat, czy też przekonywać się nawzajem do własnych poglądów? Zastanówmy się teraz, jak to możliwe, że w "globalnej wiosce" jakim jest internet ludzie miewają między sobą skrajne poglądy. Czy "globalna wioska" naprawdę istnieje? Powiedziałbym, że kiedyś istniała, ale już nie. Istniała w czasach, gdy nie było wiele serwisów. Dzisiaj przypomina bardziej "globalną metropolię", ale to nie wszystko. Czy internet łączy ludzi? Czy istnieje jeden internet? W pewnym sensie... nie, przynajmniej nie od czasu wprowadzenia personalizacji wyszukiwarek (http://www.ted.com/talks/eli_pariser_beware_online_filter_bubbles?language=pl ). Obecnie w każdym komputerze internet wygląda inaczej.
Myślę, że ten "rak" siedzi w ludzkiej odwiecznej skłonności do ignorancji i braku ciekawości. Obecnie internet (nieświadomie) przyczynia się do pogłębiania tejże ignorancji. Do tego np. "efekt polaryzacji poglądów" i "efekt potwierdzenia" dolewa dodatkowo oliwy do ognia. Internet to obecnie taka maszyna do potwierdzania własnych poglądów. W pewnym sensie Biblionetka również posiada podobny mechanizm (jak każdy inny serwis polecający książki, filmy itd.). Czysto teoretycznie wystarczałoby ocenić pierwszych 15 książek jednej ideologi (lub kierunku myślenia), aby przez "polecanki" stać się więźniem własnych poglądów.
Tak więc tu dochodzę do kulminacyjnego punktu: Konfrontujmy własne poglądy! Ten apel jest zarówno biblionetkowy, jak też ogólno-internetowy. Czytajmy książki, które nie poleci nam "polecanka". Zrozummy idee, które na pierwszy rzut oka wydają się nam śmieszne i absurdalne. Zadawajmy pytania, których odpowiedzi nie podsunie nam samemu Google. Szukajmy w miejscach, w których jeszcze nie byliśmy. Sprawdzajmy dlaczego faktycznie inne osoby myślą inaczej, a nie posługujmy się stereotypami. Najpierw zrozummy, potem oceniajmy. Lekarstwem na własną ignorancje jest ciekawość.
Myślę, że gdy osoba z jakiegoś "światopoglądu książkowego", przeczyta książkę z innego światopoglądu, to są większe szanse na uzyskanie bardziej ciekawej i budującej dyskusji oraz poznawanie innych punktów widzenia. Taka osoba pisząc recenzje lub komentarze, może wskazać z czym się zgadza (i jak pogłębiło to jej rozumienie świata), oraz jako osoba z "innego świata" może wskazać z czym by polemizowała. Osoby czytające książki (w moim subiektywnym odczuciu), są bardziej kulturalnymi dyskutantami, dlatego bądźmy wzorem dla innych.