Wielka na przekór wszystkiemu
I wreszcie jest! Monumentalna, wielowątkowa, niekiedy patetyczna, chwytająca za serce i napełniająca przerażeniem - nie zawaham się powiedzieć: wielka powieść rosyjska (radziecka).
Peanami nie powinno się zaczynać recenzji, ale nie potrafię się powstrzymać. Niewiele bowiem możemy wyłuskać pereł literatury rosyjskiej okresu bujnie rozwijającego się komunizmu. Okazuje się, że jednak są, chociaż ich droga do czytelnika była zazwyczaj bardzo trudna i okrężna. Taką samą trudną drogę przeszło "Życie i los". Dwadzieścia lat musiała powieść ta czekać na pierwsze wydanie we Francji, a jeszcze prawie trzydzieści, żeby polski czytelnik mógł zagłębić się w lekturę tego dzieła.
Kampania stalingradzka. Przełom w drugiej wojnie światowej. Tym razem opisana nie z nużącymi szczegółami, którymi zasypują nas analitycy wojskowi. Opowiada o niej korespondent wojenny i niezwykle wrażliwy obserwator. Nie, to nie literatura faktu. Grossman nie relacjonuje poszczególnych odsłon obrony i kontrofensywy. Pokazuje bitwę oczami jej uczestników: dowódców, komisarzy politycznych, prostych żołnierzy i osób, które - czy to rodzinnie, czy też pośrednio - są związane z tą niezwykle krwawą bitwą.
Stalingrad to główny wątek tej prawie dziewięćsetstronicowej powieści. Równolegle rozwijają się inne, nie mniej istotne wątki: dylematy niezwykle uzdolnionego fizyka-teoretyka Sztruma, zagłada jego żydowskiej rodziny, żarliwy komunizm starego działacza partyjnego, który dostał się do niemieckiej niewoli, losy młodych kobiet uwikłanych we wszystkie dramaty wojny. Bohaterki i bohaterowie są naznaczeni syndromem roku trzydziestego siódmego, owego roku "żniw", w którym "Gospodarz" (Stalin) "wymienił" starą kadrę partyjną na nową, zapełniając już i tak zatłoczone obozy pracy i wypełniając trupami niezliczone nieznane mogiły. Nie dość, że giną ich najbliżsi podczas wojennych zmagań i kaźni, to prawie każda rodzina licznych bohaterów powieści musi żyć z traumą doznaną przed kilkoma laty, kiedy ktoś z bliskich odchodził na zatracenie.
Współczesny czytelnik może mieć wątpliwości co do prawd przekazywanych przez Grossmana. Niech więc czyta uważnie, bo w losach i zachowaniach bohaterów z pewnością znajdzie na nie odpowiedź. Na kartach "Życia i losu" odnajdzie literacki opis działania totalitarnego państwa i filozofię jego hitlerowskiego odpowiednika, a zarazem śmiertelnego wroga. Lektura uświadomi mu niezwykle dotkliwie, czym jest nawet najmądrzejsza jednostka ludzka w trybach wszechobecnego państwa i jego przedstawicieli. A wreszcie zrozumie, że nasz krótki okres demokracji przesycony jest myśleniem o totalitarnych korzeniach, albowiem system, chociaż nie tak dotkliwie oddziałujący na psychikę i świadomość ludzi jak w Związku Radzieckim, odcisnął straszliwe piętno na postrzeganiu przez nas świata i roli państwa. Warto pamiętać, że część tego myślenia, odruchów i postrzegania została przez nas lub naszych rodziców zaszczepiona młodszemu pokoleniu.
Przez wszystkie karty powieści przewija się strach. Nie tylko przed śmiercią, przede wszystkim przed zmarginalizowaniem, wyrzuceniem na zupełny śmietnik, przed utratą wszystkiego, również elementarnego człowieczeństwa. Kiedy czytamy o walce ze strachem Krymowa, Sztruma i innych, ogarnia nas przerażenie i refleksja: a co by się stało z nami? Czy stoczylibyśmy się w podłość, czy może bylibyśmy zdolni do cichego, prawie niezauważanego bohaterstwa? To wielkie pytanie, na które nie ma właściwie odpowiedzi, ale trzeba je sobie ciągle zadawać.
Dla niezwykle żywych ludzi z kart powieści bitwa stalingradzka nie kończy się radosnym "hura". Wchodzą w nowe, równie trudne, niekiedy wręcz beznadziejne życie, stają w obliczu śmierci człowieczeństwa, szukają swoich zmarłych i domów, próbują wrócić do resztek szczęścia, podlą się tak dotkliwie, że trzeba na chwilę przerwać lekturę, by ochłonąć.
Do Grossmana trzeba wracać, kiedy rozlegać się zacznie wołanie o silne państwo i wielki naród. "Życie i los" to wielkie, znakomicie napisane i wręcz cudownie przełożone na polski przez Adama Pomorskiego memento.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.