Dodany: 20.11.2009 13:53|Autor: adas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pandora w Kongu
Sánchez Piñol Albert

Kongomerat


"Pandora w Kongu" to druga część dość specyficznej trylogii. W Polsce ukazał się także pierwszy tom cyklu - "Chłodny dotyk", o wydaniu trzeciego (oryginalny tytuł: "Tretze tristos tràngols") na razie nie słychać, miejmy nadzieję, że ukaże się niebawem. Sánchez Piñol jest pisarzem wartym uwagi, może nawet jedynym w swoim rodzaju. Nie tylko ze względu na fakt, że tworzy w języku katalońskim. Ale po kolei.

"Chłodny dotyk" zmordowałem w trzy godziny, a naprawdę rzadko zdarza mi się czytać jednym ciągiem. Z reguły wolę się zatrzymać, posmakować, może nawet pomyśleć. Tym razem się nie dało, rzecz od pierwszej strony robi piorunujące wrażenie, by potem trochę zatracić swój czar, ale oderwać się nie sposób. W wielkim skrócie to opowieść o dwóch dziewiętnastowiecznych naukowcach rzuconych na południowy Atlantyk, na niewielką wysepkę i odpierających ataki człekokształtnych morskich stworów. W tle rozgrywa się rywalizacja o kobietę (no, powiedzmy), napięcia między mężczyznami stają się coraz silniejsze, więc nic dziwnego, że w finale dochodzi do wielkiej katastrofy. Nie tylko dla nich samych, ale i człowieczeństwa jako takiego.

Dlaczego aż tyle miejsce poświęcam nie książce recenzowanej, a jej poprzedniczce? Z prostej przyczyny - "Pandora w Kongo" w głównym zarysie powtarza schemat fabularny "Chłodnego dotyku". Oczywiście antarktydzką wysepkę od Konga dzielą tysiące mil (morskich?), ale i tu mamy do czynienia z ekspansją tzw. cywilizacji na tereny nietknięte stopą człowieka. A dokładnie: stopą białego człowieka. Rozróżnienie to jest kluczowe - zdaje się przypominać Sánchez Piñol - choć zbyt często nie chcemy o tym pamiętać. Tak jak "Chłodny dotyk", i "Pandora w Kongu" pełną garścią czerpie z dorobku literackiego innych autorów, różnej klasy zresztą. Trafiają się fragmenty o mocy nieledwie traktatu filozoficznego, ale i jawnie nawiązujące do literatury awanturniczej najpodlejszego gatunku. Jest jednak powieścią o klasę lepszą. "Chłodny dotyk" w pewnym momencie załamuje się pod ciężarem zadanych pytań.

"Pandory w Kongu" to nie spotyka. Z prostego powodu - tu część główna dzieła zostaje spięta klamrą. Pojawia się postać Autora, młodziutkiego pisarskiego murzyna. To on, z drugiej ręki, relacjonuje wydarzenia. Relacjonuje czy de facto - tworzy? Oto jest pytanie! Odpowiedź potrafi być brutalna:

"Historie miłosne, choć tak piękne, zawsze wywołują problemy, mnóstwo problemów. A kiedy historia miłosna jest doskonała, stwarza jeden i tylko jeden problem: jest kłamstwem"[1].

Ha! Czy powyższe "prawo" dotyczy tylko "historii miłosnych"? A może literatury w ogóle? I to nie tylko "doskonałej", ale po prostu każdej? Jest nawet gorzej - choćby i wielka, literatura (sztuka) absolutnie nie ma mocy zmieniania świata, a jeśli to czyni, to najpewniej mamy do czynienia z wielką, ale manipulacją.

Także rozważania o kondycji ludzkości jako takiej, czyli główny punkt programu, są poprowadzone znacznie zgrabniej niż w "Chłodnym dotyku". Naprawdę nie wiem, z czego to dokładnie wynika, ale tym razem ważkość problemu nie budzi (literackiego) znużenia. Jest prościej, bardziej przejrzyście i - paradoksalnie - nie tak naiwnie. Sens zamyka się w jednym zdaniu, wykrzyczanym przez niezbyt sympatycznego jegomościa w roku 1918, ostatnim roku Wielkiej Wojny: "Moim jedynym przestępstwem było to, że potraktowałem pewnych Anglików, jakby byli Murzynami"[2].

Warto pamiętać, że ekspansja Zachodu w Wolnym Państwie Kongo była szczególnie brutalna, nawet jak na kolonialne standardy. Jednak czy tu tylko o "biednych Murzynków" chodzi? Czy to zdanie nie pozostaje aby aktualne? Z całą swą mocą?

Warto odpowiedzieć samemu.



---
[1] Albert Sánchez Piñol, "Pandora w Kongu", przeł. Dorota i Adam Elbanowscy, wyd. Noir sur Blanc, 2009, s. 365.
[2] Ibidem, s. 353.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2259
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: