Dodany: 30.08.2015 19:11|Autor: festin
Książka: Dzikie karty
Martin George R. R., Waldrop Howard, Zelazny Roger, Williams Walter Jon, Snodgrass Melinda Marilyn, Cassutt Michael, Levine David D., Shiner Lewis, Milán Victor, Bryant Edward, Harper Leanne C., Leigh Stephen, Vaughn Carrie, Miller John Joseph
Całkiem fajne ;-)
Właśnie skończyłem czytać.
O cyklu (uniwersum?) "Dzikich kart" dowiedziałem się ze zbioru opowiadań Martina ("Retrospektywa"). Od tego czasu czekałem na polski przekład, po cichu licząc, że dostanę coś na miarę "Strażników" (komiks Moore'a i Gibbonsa) – czyli superbohaterów podanych w takiej wersji, że dorosły czytelnik nie musi na siłę szukać w sobie "wiecznego dziecka", by coś takiego strawić ;-).
Pierwszy tom spełnił moje oczekiwania połowicznie. Nie żałuję zakupu – co więcej, drugi tom też kupię (choć poczekam na jakąś promocję, gdy ebook dostępny będzie za mniej niż 15 PLN – to w pewien sposób już obrazuje mój stosunek do książki ;-)), ale...
Paradoksalnie, największą wadą "Kart" jest to, co zapewne miało być ich główną zaletą, czyli fakt, że pracowało nad nimi wielu autorów. Przez to "Dzikie karty" wydają się odrobinę niespójne. Co człowiek w jakiś wątek się wciąga – trach, i już jest nowa fabuła i bohaterowie. Oczywiście autorzy sugerują, że w kolejnych tomach cyklu akcja będzie się rozwijać, ale trochę to, moim zdaniem, nie fair ;-).
Drugi mój zarzut wiąże się z niewykorzystaniem w książce okazji do spekulacji, co by się mogło stać z Ameryką i ogólnie naszym światem, gdyby faktycznie istoty takie jak Asi (Asowie?) i Dżokerzy się na nim pojawili. Początek, gdy zjawia się senator McCarthy, sporo obiecuje, ale uważam, że na obietnicach się kończy.
Suma summarum - całkiem fajne, choć czuję pewien niedosyt.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.