Dodany: 16.08.2015 21:23|Autor: ejotek

Książka: Dom Róż
Harvey Sarah

Dom Róż nieusłany różami


Wielokrotnie w życiu spotykamy się z sytuacją, gdy uczucie miłości czy przyjaźni zostaje wystawione na próbę. Nieplanowane, niespodziewane czy nagłe wydarzenia sprawiają, że nasz los się odmienia, a to, co czujemy staje się wielką niewiadomą. Czasami nie potrafimy odróżnić miłości od przyjaźni lub upatrujemy w przyjacielu obiektu uczuć, bo ten, którego do tej pory darzyliśmy miłością, zaufaniem i czułością, nie do końca pozwala nam na bliskość. Jak odnaleźć się w tej matni uczuć? Jak nie zwariować? Co robić w trudnych sytuacjach, kiedy zostajemy odrzuceni? Jak dowiedzieć się, co jest w życiu najważniejsze? Może pomocą będzie służyć powieść, o której chcę dziś opowiedzieć?

Lily i Liam Bonnerowie poznali się w Paryżu, ślub wzięli w Stanach Zjednoczonych, gdzie on kończył studia, obecnie mieszkają w Londynie. Są razem już kilkanaście lat, darzą się poważnym uczuciem, lubią spędzać razem czas i rozumieją się bez słów. Ona pracuje w znanej galerii sztuki (do niedawna jeszcze poświęcała się malowaniu), on jest architektem. Urlopy spędzają w uroczej Kornwalii, gdzie mieszka ich wspólny przyjaciel "od zawsze", Peter.

I to właśnie Peter jedną propozycją sprawi, że dotychczasowe życie Bonnerów całkowicie się odmieni. Pewnego wrześniowego dnia przyjedzie do nich w odwiedziny informując, że wykupił firmę ojca i jako pan na włościach chciałby, by Liam z nim pracował. Bowiem nowym wyzwaniem stojącym przed Peterem jest budowa centrum sztuki w Kornwalii, bardzo prestiżowa inwestycja, a Liam to świetny specjalista.

Peter wyjeżdża, a Bonnerowie zaczynają się zastanawiać, bo przecież urlop w pięknym miejscu z dala od cywilizacji to nie to samo, co mieszkanie tam na stałe. Lily musiałaby zrezygnować z pracy, pozostawić ukochany Londyn, przyjaciół i jeszcze coś... co do samego końca jest wielką niewiadomą i tajemnicą tej pary. Czy miłość do uroczej Kornwalii wygra? Czy żona porzuci swoje życie i poświęci się dla kariery męża?

W styczniu Bonnerowie wprowadzają się do nowego domu, zwanego Domem Róż ze względu na bajeczny, choć obecnie zapuszczony, różany ogród. Lily nie potrafi się jednak odnaleźć. Domu nie darzy miłością, wiele jest w nim do zrobienia, a Liam całkowicie oddaje się pracy. Nie ma go całymi dniami, często pracuje do późna, a nawet śpi w swoim gabinecie. Kobieta czuje się opuszczona, zaniedbana i odrzucona. Nawet przywiezionych z Londynu kartonów nie rozpakowała do końca. Poświęciła się dla męża, nic nie otrzymując w zamian. Nie ma przyjaciół, a poza sezonem w miasteczku wszystko jest nieczynne. Pozostaje jej delektowanie się przeróżnymi herbatkami owocowymi (zyskała tym moją ogromną sympatię), którymi raczy się, by uspokoić nerwy zszarpane kolejnymi kłótniami z Liamem. Po jednej z nich bazgrze mu na jakimś projekcie, że odchodzi i gdyby nie ten telefon... Okazuje się, że trzydziestoośmioletni Bonner miał na budowie wypadek; jego stan jest krytyczny.

Zrozpaczona kobieta musi znaleźć teraz siły, by nie rozsypać się przy mężu. Podporą w tej sytuacji jest dla niej Peter. To dzięki niemu udaje jej się dostosować dom do potrzeb człowieka z unieruchomioną ręką i nogą, poruszającego się na wózku. Jednak jak uda jej się znosić humory Liama? Stał się on bowiem zależny od innych (co dla mężczyzny jest ogromnym uszczerbkiem na honorze), zgorzkniały, nieokazujący uczuć – a nazywając rzeczy po imieniu: wredny, męczący i trudny.

Jednak stopniowo Lily znajduje wśród sąsiadów i mieszkańców miasteczka przyjaciół. Takich prawdziwych, którym może zaufać, zwierzyć się, by ulżyć swojemu sercu i duszy w cierpieniu, bo wygadanie się, jak wiadomo, pomaga. Odwiedza piękne zakątki, cieszy się urokiem otoczenia, by nabrać sił do walki z obojętnością męża. Czy Bonnerom uda się znów stać się prawdziwym małżeństwem? Czy mają szansę być rzeczywiście parą, a nie tylko mieszkańcami tego samego domu?

W życiu bohaterów pojawi się wiele osób, które będą starały się ułatwić obojgu porozumienie, a nawet pies. Autorka stworzyła bardzo ciekawe postacie, zwłaszcza mężczyźni przypadli mi do gustu :). Zresztą co jeden to ciekawszy i przystojniejszy (według opisów). a już na pewno z dobrym sercem i bogatą osobowością. Chwilami zastanawiałam się, w ramiona którego rzuci się Lily...

Sarah Harvey nie zraziła mnie mnóstwem opisów, chociaż ich nie lubię. Tak przedstawiła krajobraz Kornwalii i jej mieszkańców, że naprawdę poczułam się jak w maszynie czasu. Bohaterowie zostali świetnie nakreśleni, czuję, jakbym ich znała osobiście. Jednym słowem, styl autorki mi odpowiada, wciąż nie mogłam się doczekać nie tylko finału, ale i wydarzeń pośrednich... Nie potrafię jedynie wybaczyć Liamowi traktowania żony! Cackał się ze sobą jak kilkulatek...

Czy udało mi się przewidzieć zakończenie? Powiem tak: myślałam, że historia potoczy się inaczej, niż to ma miejsce na kartach powieści, jednak finał mi się spodobał. Jest nieco zaskakujący, sporo się wydarza, zanim do niego dochodzi, nie sądziłam, że Lily podejmie taką decyzję. Wyjaśnia się też, co Bonnerowie pozostawili w Londynie i że bardzo ich to od siebie odpychało. Każde z nich miało na ten temat odmienne zdanie, każde inaczej to odbierało i przeżywało. Nie chcieli o tym rozmawiać, i nie tylko o tym...

"Dom Róż" nie jest bardzo fascynującą ani wybitną powieścią. Ot, taka lekka pozycja na wakacyjny czas, która udowadnia, ile trzeba stracić, by coś zyskać. Pokazuje, jak ważną rolę w naszym życiu spełniają przyjaciele i chyba żal mi nieco Nathana... Dlaczego? Tego już dowiedzcie się sami :).


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 455
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: