Przedrzeźniacz (
Tevis Walter S.)
"Przedrzeźniacz" to czwarta pozycja Artefaktów, czyli najnowszej serii klasyki literatury fantastycznej od Wydawnictwa Mag. Walter Tevis przedstawia czytelnikom swoją wizję przyszłości, która jest bardzo ponura i przygnębiająca. Ludzkość została zredukowana do dziewiętnastu milionów i ciągle się zmniejsza, brak wszelkich form rozrywki i dorobku kulturowego (nie ma literatury, sztuki, dyscyplin sportowych, mody, muzyki), ludzie nie potrafią czytać i pisać, faszerowani są tabletkami, które oprócz tego, że przynoszą spokój i czynią nieczułymi na wszelkie emocje, powodują też bezpłodność i nie rodzą się w ogóle dzieci. Świat Tevisa to także miejsce o zaawansowanej technologii, gdzie oprócz ludzkości znajdują się między innymi mówiące drzwi, myślobusy i roboty różnych klas, które wykonują wszystkie prace za ludzi i pilnują, aby przestrzegali oni określonych zasad (np. o nic nie pytali, tylko robili swoje), które zostały ustanowione, żeby kontrolować społeczeństwo. To wszystko doprowadza wiele osób do podejmowania się grupowych samopaleń, bo nie chcą dalej żyć w ten sposób.
"Skoro nikt się nie rodzi, to w końcu ludzie znikną z Ziemi - stwierdziłam.
Przez chwilę milczał. Potem na mnie popatrzył.
Czy to cię martwi? - spytał. - Czy to cię naprawdę martwi?
Odwzajemniłam jego spojrzenie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam, czy mnie to martwi."*
Na tej ponurej planecie, gdzieś w Nowym Jorku, żyje Robert Spofforth, dziekan i robot Marki Dziewięć, czyli najsilniejszy i najinteligentniejszym robot, jaki dotąd się pojawił. Ma on zbudowany mózg, ciało wyhodowane z żywej tkanki i odziedziczoną po człowieku osobowość, co czyni go świadomym wszystkiego, co go otacza. Jednak ta najdoskonalsza w dziejach ludzkości maszyna nie chce dalej żyć i poznajemy ją w momencie, gdy stoi na dachu Empire State Building i chce popełnić samobójstwo. Nie może tego jednak zrobić, bo została zaprogramowana tak, aby do tego nie doszło. Oprócz Roberta poznajemy również dwoje ludzi: Paula Bentley'a - jedyną na tym świecie osobę, która potrafi czytać i z dnia na dzień zagłębiając się w rozmaitej literaturze dostrzega coraz więcej otaczających go niedorzeczności, i Mary Lou Borne - zbuntowaną kobietę, która ukrywa się przed robotami i nie łyka tabletek, aby nie dać się omamić i podporządkować temu systemowi. Oboje pojawiają się w życiu Roberta niedługo po jego nieudanej próbie samobójczej i odtąd fabuła "Przedrzeźniacza" dotyczyć będzie ich trójki.
Książka Tevisa utrzymana jest od początku w melancholijnym, samotniczym i smutnym nastroju. To typowa dystopia, w której widzimy pesymistyczny obraz świata przedstawionego i udręczone własną egzystencją jednostki, które poddają się istniejącemu systemowi i żyją na przepaści, aby w końcu ostatecznie upaść. Autor szczególny nacisk kładzie na kontrolowanie społeczeństwa przy pomocy narkotyków i wszędobylski analfabetyzm, który nie pozwala ludności korzystać z książek. Tylko jeden z bohaterów potrafi pisać i czytać, ale niewiele z tego korzysta. Przychodzi jednak czas, kiedy uczy czytać i pisać drugiego, a ten już znacznie bardziej angażuje się w te przedsięwzięcie i czyta coraz więcej, snując przypuszczenia i wyciągając wnioski, co zaczyna wykorzystywać do codziennego życia. Ta część książki to chyba najlepszy jej moment, bo przypominam nam, jak wyglądały początki nauki pisania i czytania każdego z nas, a poza tym świetnie pokazuje, jak wielkie znaczenie ma te dziedzictwo kulturowe, zapisane na papierze, które pod postacią książki może przetrwać wieki i nauczać wiele pokoleń. Bohaterowie tej książki to też mocny jej element. Autor zdecydował specjalnie zawęzić ich liczebność, aby skupić się tylko na kilku, przedstawiając dobrze ich charaktery i różne decyzje, jakie muszą podejmować, aby przetrwać.
"Przedrzeźniacz" nie jest najlepszą pozycją Artefaktów, jaką miałem okazję przeczytać. Po przerzuceniu ostatniej strony miałem wrażenie, że potencjał nie został w pełni wykorzystany i książka mogła być jeszcze lepsza. Poprzednia pozycja z tej serii, czyli "Wszyscy na Zanzibarze" Brunnera, która również była dystopią, znacznie lepiej przybliżała czytelnikowi świat przedstawiony oraz system i inne mechanizmy, które nim rządziły. U Tevisa wyszło to słabiej, ale nie oznacza to, że czas na jej przeczytanie uznaję za stracony, bo książka jest stosunkowo cienka i czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Poza tym w każdej z dystopii na ogół pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro, co zaprezentowane jest w różny sposób. Ten przedstawiony w "Przedrzeźniaczu" spodobał mi się i dzięki temu w ogólnym rozrachunku oceniam tę książkę całkiem dobrze. Sami sprawdźcie, czy spodoba się również i wam. ;)
* Walter Tevis, Przedrzeźniacz, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2015, s 104-105.
Recenzja pochodzi z bloga: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2015/08/przedrzezniacz-walter-tevis-recenzja.html
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.