Dodany: 10.08.2015 22:47|Autor: Ciachoo

Czytatnik:

Tylko przedrzeźniacz śpiewa na skraju lasu


Przedrzeźniacz (Tevis Walter S.)

"Przedrzeźniacz" to czwarta pozycja Artefaktów, czyli najnowszej serii klasyki literatury fantastycznej od Wydawnictwa Mag. Walter Tevis przedstawia czytelnikom swoją wizję przyszłości, która jest bardzo ponura i przygnębiająca. Ludzkość została zredukowana do dziewiętnastu milionów i ciągle się zmniejsza, brak wszelkich form rozrywki i dorobku kulturowego (nie ma literatury, sztuki, dyscyplin sportowych, mody, muzyki), ludzie nie potrafią czytać i pisać, faszerowani są tabletkami, które oprócz tego, że przynoszą spokój i czynią nieczułymi na wszelkie emocje, powodują też bezpłodność i nie rodzą się w ogóle dzieci. Świat Tevisa to także miejsce o zaawansowanej technologii, gdzie oprócz ludzkości znajdują się między innymi mówiące drzwi, myślobusy i roboty różnych klas, które wykonują wszystkie prace za ludzi i pilnują, aby przestrzegali oni określonych zasad (np. o nic nie pytali, tylko robili swoje), które zostały ustanowione, żeby kontrolować społeczeństwo. To wszystko doprowadza wiele osób do podejmowania się grupowych samopaleń, bo nie chcą dalej żyć w ten sposób.


"Skoro nikt się nie rodzi, to w końcu ludzie znikną z Ziemi - stwierdziłam.
Przez chwilę milczał. Potem na mnie popatrzył.
Czy to cię martwi? - spytał. - Czy to cię naprawdę martwi?
Odwzajemniłam jego spojrzenie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam, czy mnie to martwi."*


Na tej ponurej planecie, gdzieś w Nowym Jorku, żyje Robert Spofforth, dziekan i robot Marki Dziewięć, czyli najsilniejszy i najinteligentniejszym robot, jaki dotąd się pojawił. Ma on zbudowany mózg, ciało wyhodowane z żywej tkanki i odziedziczoną po człowieku osobowość, co czyni go świadomym wszystkiego, co go otacza. Jednak ta najdoskonalsza w dziejach ludzkości maszyna nie chce dalej żyć i poznajemy ją w momencie, gdy stoi na dachu Empire State Building i chce popełnić samobójstwo. Nie może tego jednak zrobić, bo została zaprogramowana tak, aby do tego nie doszło. Oprócz Roberta poznajemy również dwoje ludzi: Paula Bentley'a - jedyną na tym świecie osobę, która potrafi czytać i z dnia na dzień zagłębiając się w rozmaitej literaturze dostrzega coraz więcej otaczających go niedorzeczności, i Mary Lou Borne - zbuntowaną kobietę, która ukrywa się przed robotami i nie łyka tabletek, aby nie dać się omamić i podporządkować temu systemowi. Oboje pojawiają się w życiu Roberta niedługo po jego nieudanej próbie samobójczej i odtąd fabuła "Przedrzeźniacza" dotyczyć będzie ich trójki.

Książka Tevisa utrzymana jest od początku w melancholijnym, samotniczym i smutnym nastroju. To typowa dystopia, w której widzimy pesymistyczny obraz świata przedstawionego i udręczone własną egzystencją jednostki, które poddają się istniejącemu systemowi i żyją na przepaści, aby w końcu ostatecznie upaść. Autor szczególny nacisk kładzie na kontrolowanie społeczeństwa przy pomocy narkotyków i wszędobylski analfabetyzm, który nie pozwala ludności korzystać z książek. Tylko jeden z bohaterów potrafi pisać i czytać, ale niewiele z tego korzysta. Przychodzi jednak czas, kiedy uczy czytać i pisać drugiego, a ten już znacznie bardziej angażuje się w te przedsięwzięcie i czyta coraz więcej, snując przypuszczenia i wyciągając wnioski, co zaczyna wykorzystywać do codziennego życia. Ta część książki to chyba najlepszy jej moment, bo przypominam nam, jak wyglądały początki nauki pisania i czytania każdego z nas, a poza tym świetnie pokazuje, jak wielkie znaczenie ma te dziedzictwo kulturowe, zapisane na papierze, które pod postacią książki może przetrwać wieki i nauczać wiele pokoleń. Bohaterowie tej książki to też mocny jej element. Autor zdecydował specjalnie zawęzić ich liczebność, aby skupić się tylko na kilku, przedstawiając dobrze ich charaktery i różne decyzje, jakie muszą podejmować, aby przetrwać.

"Przedrzeźniacz" nie jest najlepszą pozycją Artefaktów, jaką miałem okazję przeczytać. Po przerzuceniu ostatniej strony miałem wrażenie, że potencjał nie został w pełni wykorzystany i książka mogła być jeszcze lepsza. Poprzednia pozycja z tej serii, czyli "Wszyscy na Zanzibarze" Brunnera, która również była dystopią, znacznie lepiej przybliżała czytelnikowi świat przedstawiony oraz system i inne mechanizmy, które nim rządziły. U Tevisa wyszło to słabiej, ale nie oznacza to, że czas na jej przeczytanie uznaję za stracony, bo książka jest stosunkowo cienka i czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Poza tym w każdej z dystopii na ogół pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro, co zaprezentowane jest w różny sposób. Ten przedstawiony w "Przedrzeźniaczu" spodobał mi się i dzięki temu w ogólnym rozrachunku oceniam tę książkę całkiem dobrze. Sami sprawdźcie, czy spodoba się również i wam. ;)

* Walter Tevis, Przedrzeźniacz, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2015, s 104-105.

Recenzja pochodzi z bloga: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2015/08/przedrzezniacz-walter-tevis-recenzja.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1104
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: