Dodany: 06.08.2015 21:05|Autor: ejotek

Mimo wszystko...


Moja przygoda z twórczością Renaty Kosin rozpoczęła się w styczniu tego roku, kiedy to sięgnęłam po "Tajemnice Luizy Bein". Powieść wciągnęła mnie, zafascynowała i sprawiła, że kolejna polska pisarka dołączyła do grona moich ulubionych. Nie mogłam zatem nie dowiedzieć się, jakie były dalsze losy bohaterów i już w kwietniu przeczytałam "Kołysankę dla Rosalie", a teraz postanowiłam poznać historię, od której wszystko się zaczęło, czyli debiutancką "Mimo wszystko Wiktoria". Jakie wywarła na mnie wrażenie?

W tej powieści ważne jest przede wszystkim pojęcie przyjaźni; któż nie marzy o takiej prawdziwej bratniej duszy, która wraz z nim będzie się śmiała i płakała, która wysłucha i pocieszy? Każdy chciałby mieć przyjaciela i choć nie zawsze jest on w pobliżu, to dzisiejsze wynalazki znacznie ułatwiają kontakt, prawda?

Poznajemy cztery zaprzyjaźnione kobiety: Zuzannę, Michalinę, Gabrielę i Edytę. Autorka bardzo powoli zdradza nam szczegóły z ich życia i odkrywa sekrety z przeszłości.

Zuzanna ma męża, Tadeusza, który intensywnie sprzeciwia się planowanemu przez nią czterodniowemu wyjazdowi na obóz przetrwania w maju. Na co dzień Zuzka prowadzi sklepik z artykułami rękodzielniczymi oraz Dom Otwarty dla Pań, gdzie wielbicielki robótek ręcznych mogą spotykać się w swoim gronie i godzinami prowadzić dyskusje. Jakież zamieszanie wywoła pojawienie się w Domu Otwartym pana Filipa, chcącego zapisać się na kurs frywolitkowy!... Pewne wydarzenia z przeszłości sprawiły, że Zuza nie może zostać matką (ma za to psa – Cynamona), co przyjęła do wiadomości z przykrością. Wychowała ją pani Helenka, która nie jest jej biologiczną matką, a w domu spokojnej starości mieszka prawdziwa babcia Zuzanny. Co wywołało takie zawirowania w życiu głównej bohaterki? I co chce wyznać kobieta, która pewnego dnia dzwoni z informacją, że jest dawną znajomą jej ojca? Czy dojdzie do spotkania? Co wniesie ono do życia ich obu?

Michalina aktualnie pracuje w domu. Mąż, synowie i przyjaciółki trzymają ją pod kloszem, skaczą wokół niej i dbają jak tylko mogą o zaspokajanie wszelakich jej potrzey. Wciąż przywoływana jest przeszłość i coś, co sprawiło, że kobieta nie pragnie dotyku męża i często źle się czuje; nikt nie chce, by zostawała sama w domu, a tym bardziej z niego wychodziła. Co jest tego przyczyną? Jaki wpływ na zachowanie i samopoczucie Miśki ma teściowa? By znaleźć odpowiedzi na te pytania, trzeba poczekać do samiutkiego końca. Tajemnicę państwa Bruników autorka zdradza najpóźniej. Ale warto czekać...

Gabryśka to matka samotnie wychowująca nastoletnią córkę. Najpierw dowiedziałam się, że jest po rozwodzie, dopiero później, że Julka nie była dzieckiem jej męża. To osobna i całkiem interesująca – z punktu widzenia czytelnika oczywiście – historia: jak Julia została poczęta, gdzie, z kim i w jakich okolicznościach. Najciekawsze jest podejście prawdziwego ojca do całej sprawy oraz przyjacielskie relacje wciąż łączące Gabrielę i Grzegorza (a nawet matkę jego córki z obecną rodziną). Teraz kobieta musi zorganizować jakoś swoje życie, pracę, zarezerwować czas dla przyjaciółek, a i dorastająca córka potrafi nieźle namieszać w jej poukładanej codzienności (łącznie z kontaktami damsko-męskimi i brafitterką). Czy Gabriela znajdzie wreszcie mężczyznę, który da jej szczęście?

Edyta z kolei jest młodą matką, która została wyrzucona z pracy. Przyjaciółki radzą, by walczyła z pracodawcą, bo przecież obiecał zatrzymać dla niej stanowisko, młodych matek się nie wyrzuca i tak dalej... Ale to nie takie proste, a i po dłuższym czasie siedzenia w domu z dzieckiem nie jest łatwo znaleźć coś nowego. Los jednak stawia na drodze Edyty kogoś, kto najpierw nieświadomie ją skrzywdził, a teraz pomoże. O kim mowa? Jaką rolę odegra ta osoba w życiu całej szalonej czwórki? Czy zagości na dłużej na sylwestrowych spotkaniach w Domu Otwartym?

Bogactwo bohaterów, różnorodność ich charakterów i losów powodują, że nie można się od książki oderwać. Bardzo chciałam dowiedzieć się, czy Edyta dostanie pracę, czy Gabryśka znajdzie miłość swojego życia, jednocześnie radząc sobie z problemami Julki, co ukrywa Michalina, czy Zuzka pojedzie na survival, jaką sprawę ma do Zuzanny tajemnicza kobieta z Wrocławia, kim jest wspomniana u Bruników Emilka i dlaczego Marianna woli mieszkać z dala od wnuczki... Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w książce. Ja dobrze się bawiłam, oczekując na wyjaśnienie kolejnych tajemnic.

Przyznaję, że początkowo powieść mnie nużyła. Nie działo się zbyt wiele, nie mogłam się połapać, kto jest kim i czyj mąż ma jak na imię. Sporo było tajemnic, niedopowiedzeń, urwanych wątków, zatajonych faktów z przeszłości; ale wszystkie te zabiegi miały swój cel: powolne odkrywanie kart i genialną końcówkę, czyli przygotowanie smakowitego literackiego tortu i ozdobienie go wisienką w likierze – więc właśnie one sprawiły, że uważam książkę za świetną. Poruszyły mnie opisane w niej problemy, tak zwyczajne, jak nasze życie. Bohaterki niby szalone, mające zwariowane pomysły, ale jednocześnie twardo stąpające po ziemi, bowiem każda z nich boryka się ze swoimi problemami. Niejedna spośród nas, Ty, ja czy może ona, ma takie same...

Omawiana powieść jest debiutem, a wiadomo, że z czasem warsztat pisarza staje się coraz lepszy, coraz bardziej dopracowany, wymuskany i dopieszczony. Owszem, moje wcześniejsze spotkania z twórczością Renaty Kosin były obfitsze w emocje i napięcie, ale to ze względu na charakter tamtych książek, bardziej przygodowych, sensacyjnych nawet chwilami. "Mimo wszystko Wiktoria" jest typową powieścią obyczajową, która ma pozwolić kobietom się odprężyć, przenieść do innego świata, zapomnieć o swoich problemach, by przeżyć historie innych osób i ich trudności dnia codziennego. Nie oceniam tej pozycji niżej ze względu na to, że jest debiutem. Uważam wręcz, że stanowi bardzo udane wejście pisarki na polski rynek wydawniczy. Właściwie nie mam do czego się przyczepić (jedynym minusem jest dla mnie początek, ale o tym już pisałam), bowiem znalazłam w niej humor, płynne przechodzenie między poszczególnymi wątkami, dobre dialogi, typowo babskie podejście do życia (choć i mężczyzn tu nie brak). Dzięki wprowadzeniu licznych smaków i zapachów autorka stworzyła też w powieści ciekawy klimat.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 354
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: