Dodany: 30.07.2015 08:40|Autor: Vemona

Czytatnik: niecodziennik....

1 osoba poleca ten tekst.

Dlaczego polskie autorki męczą zwierzęta?


Zaczynam mieć wrażenie, że polskie autorki, z nieznanych mi powodów, upierają się wplątywać w swoje książki opisy nieszczęścia zwierząt.
Zdarzyło się tak w Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Czy to konieczne? Czy wnosi cokolwiek do treści? Czy ja muszę o tym czytać? Każdej z książek obniżam ocenę za takie wtręty i zaczynam mieć obawy, że przestanę czytać beletrystykę, jeżeli nie można się ustrzec podobnych opisów. Nie znoszę czytać o cierpieniu, szczególnie jeśli dotyczy zwierząt, zniechęcam się coraz bardziej nawet do autorek, które piszą nieźle i których książki, jak Katarzyny Kwiatkowskiej, do tej pory bardzo lubiłam.

Dodaję do czytatki kolejną książkę - kolejnej polskiej autorki. Wątek kota zbędny.
Morderstwo na mokradłach (Hady Sasza (właśc. Motyka Aleksandra))

I kolejna książka do dodania, tym razem autor, też polski. Kompletnie niczym nie uzasadniona scena, w której zomowiec zabija pieska. Skreślam książkę i autora.
Przyszłem: Czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy (Głowacki Janusz)

Tym razem autorka zagraniczna - mogła sobie darować zabicie kota, bo poza tym seria całkiem udana, dla mnie to skreśla całość.
Pod ziemią w Villette (Hedström Ingrid)

Kolejna autorka zagraniczna, nie czytałam tej książki, ale w Śledztwo i płeć: O bohaterkach powieści kryminalnych (Darska Bernadetta) autorka omawia całą serię Rebeka Martinsson i jest tam scena, w której bohaterka (a chciałam o niej poczytać, dobrze, że nie zdążyłam) w imię "wyższej konieczności" zabija psa, który miał do niej zaufanie. Skleślam zdecydowanie autorkę i serię.

Starsza pani wnika (Fryczkowska Anna) - psychol morduje koty - to chyba wystarczy jako komentarz.

I kolejna polska autorka Strata (Wilmowska Iwona) - bez sensu zabija kota. A szkoda, bo cykl mi się podobał, ale po tym tomie idzie w kąt (czyli do oddania).

Niestety, nawet Jadowska Aneta nie ustrzegła się sięgnięcia po taką potworność, z trudem dokończyłam Szamański blues (Jadowska Aneta) i upewniałam się długo, czy w kolejnych tomach nie trafię ponownie na świństwo. Wszystkie inne pozycje autorki dziejące się w uniwersum Thornu bardzo misię, ale za to mam do niej żal.

I kolejny autor, ktoś, kogo bardzo lubię, ale pewnych rzeczy nie jestem w stanie zdzierżyć - Ciosy (Czechowicz Jarosław). Jest mi bardzo przykro z tego powodu....

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14615
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 87
Użytkownik: benten 30.07.2015 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Nie znam tych środkowych państwa, ale w przypadku 1 i 3 mam wrażenie, że to może być typ szantażu emocjonalnego. Obie autorki są dość młode w tym fachu i może liczą na takie wtręty, żeby poruszyć czytelnika, a nie mają wystarczająco dopracowanego warsztatu (Nie mówię, że nie mają talentu, bo osobiście bardzo lubię Kwiatkowską, i cieszę się, że zainteresowało się nią porządne wydawnictwo), albo nie ufają mu. Wiesz, niektórzy autorzy potrafią to opisać w taki sposób, że czujesz, jak ten brud się przykleja do Twojego ciała, albo nie chcesz się o nic oprzeć, bo się ubrudzisz. W Pompejach można było naprawdę dobrze opisać beznadzieję i okropne warunki, w jakich żyli ludzie, ale jeśli nie jest się w tym wprawnym, to nie osiągnie się pożądanego efektu. A wystarczy, że napiszesz o (tu smutno o zwierzętach) Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu i efekt murowany. Oczywiście możliwe jest, że są inne powody, ale ja prywatnie stawiam na szantaż emocjonalny.
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 08:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam tych środkowych ... | benten
No właśnie - też bardzo lubię Kwiatkowską i poczułam się rozczarowana. Cieszę się, że wreszcie została doceniona i z pewnością kolejną jej powieść przeczytam, ale został mi jakiś osad. Będę się musiała przełamać, żeby dokończyć lekturę, bo wraca do mnie ten opis. Może to kwestia odbioru, takie rzeczy bardzo we mnie zostają, nie potrafię się ich pozbyć przez długi czas, więc odrzuca mnie ilekroć na coś podobnego trafię, bo wiem, że będzie mnie męczyło.
Wydawało mi się, że akurat w tym przypadku autorka ma wystarczający warsztat, by nie odwoływać się do takiego szantażu emocjonalnego.
Zniesmaczyło mnie.
Użytkownik: gosiaw 30.07.2015 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie - też bardzo l... | Vemona
Bardzo mnie ten post z zdziwił, bo czytałam Zobaczyć Sorrento i umrzeć (Kwiatkowska Katarzyna (ur. 1976)) i zupełnie nie pamiętam niczego co wiązałoby się z okrucieństwem wobec zwierząt. A zwierzęta mam i lubię i opisy ich dręczenia raczej robią na mnie wrażenie. Albo to jakiś zupełny szczegół, który przegapiłam, albo wyparłam rzeczony opis z pamięci. ;)
Użytkownik: misiak297 30.07.2015 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Dobrze Cię rozumiem, mam to samo. I zawsze zastanawiam się, czy jest to funkcjonalne dla fabuły, niezbędne itp. Ostrzegam zatem jeszcze przed książką: Burza z krańców ziemi (Larsson Åsa) - wyjątkowo mocny opis cierpienia psa. Nie mogłem spać w nocy. Okrutna scena pojawia się także tu Grabarz lalek (Hammesfahr Petra) - jest funkcjonalna dla fabuły (tzn. ten wątek pasuje, ma znaczenie), ale dla mnie za mocna. W Musimy porozmawiać o Kevinie (Shriver Lionel) (skądinąd świetnej) jest parę okropnych wtrętów. To czasem 2-3 zdania, ale i tak robią wrażenie. No i Sklepik z marzeniami (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - scena jak najbardziej pasuje (czyli King nie opisuje okrucieństwa dla samego okrucieństwa), ale jest koszmarnie mocna. Co jeszcze? Gra ze śmiercią w tle (Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy)) (jednoakapitowy opis cierpiącego zwierzęcia - i to we wspomnieniu, bohaterce inna bohaterka przypomina psa, który - i tu opis - ale taki, że miałem ochotę rzucić książką). A tutaj jest bardzo mocna scena maltretowania kawek Śniła się sowa (Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy)) (choć książkę polecam, bo jest jedną z najlepszych, jakie czytałem w życiu).
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 09:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze Cię rozumiem, mam ... | misiak297
Dziękuję za ostrzeżenie, nie wezmę do ręki. Tego typu opisy potrafią do mnie wrócić znienacka, po długim czasie, są za mocne.
Użytkownik: misiak297 30.07.2015 09:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za ostrzeżenie, ... | Vemona
Jeszcze wyedytowałem komentarz, więc wrzuciłem parę tytułów.

Mnie najbardziej wkurza, jak takie sceny są zupełnie, ale to zupełnie niefunkcjonalne - tzn. dałoby się je wyciąć bez szkody dla fabuły. Jakby autorzy znajdowali przyjemność w detalicznym opisywaniu przemocy względem zwierząt/ludzi itp.
Użytkownik: verdiana 31.07.2015 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze wyedytowałem kome... | misiak297
O to, to, Misiaku! Dokłaadnie tak samo myślę. Bo jest ok, jeśli takie sceny są usprawiedliwione fabułą, mają jakieś znaczenie. Ale jeśli są jedynie strzelbą, która nie wystrzela, to nie rozumiem zupełnie, jak autor/ka może czerpać przyjemność z takich opisów. I najczęściej jeszcze nie ma żadnego potępienia, jakby znęcanie się nad zwierzętami było normą. To jest gorsze niż cierpienie ludzi, bez porównania w ogóle! Wiadomo, że zwierzę się samo nie obroni i nie ma nikogo, kto by to zrobił. :(
Użytkownik: Vemona 31.07.2015 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze wyedytowałem kome... | misiak297
Dlatego mam takie pretensje do Szwechłowicz - tam cały ten rozdział kompletnie nie miał uzasadnienia fabularnego, wystąpił jako element życia miasteczka, bez którego swobodnie można się było obejść.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za ostrzeżenie, ... | Vemona
Całkowicie się zgadzam z Tobą, reaguję dokładnie tak samo. Podczas czytania wyobrażam sobie wszystko i takie sceny okrucieństwa wobec zwierząt zostają. Pamiętam je po latach, choć nie chcę. A przodują w takich niepotrzebnych, nic niewnoszących do fabuły opisach i scenach, autorzy kryminałów. Nie wiem dlaczego niegdyś można było napisać trzymający w napięciu kryminał bez detalicznego opisu cierpienia zwierząt; co za moda jakaś ohydna nastała!!! Dodatkowy smaczek, czy co? Lepiej się sprzedaje? Doszłam do tego, że gdy pożyczam jakąś książkę, dopytuję się, czy nie męczy się w niej zwierząt. Jeśli tak - rezygnuję z lektury. A jeśli w trakcie lektury pojawia się jakiekolwiek zwierzę - zaczynam się bać.
I jeszcze coś: czy to nie prowadzi do znieczulenia czytelnika na takie obrazy w realnym życiu? Wiem, że niektórzy nawet tego natłoku zwierzęcego cierpienia nie zauważają...

Pączkuję listę o autorów zagranicznych:
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet (Larsson Stieg) - cały wątek rudego kota, którego główny bohater pracowicie i z oddaniem oswaja. Po co? Wiadomo.
Mutant (Cook Robin) - rodzina ma kotka...
Ostry dyżur (Hurwitz Gregg) - główny bohater ma papugę - opis detaliczny, fuj! Poza tym pojawia się również kot.
Studio Sex (Marklund Liza) - bohaterka, dziennikarka, ma małego uroczego kotka. Przez cała książkę przewija się ten wątek, kotek zostaje u jej babci, ona odwiedza ich oboje, a o n ją bardzo kocha i zawsze cieszy się po kociemu na jej widok. I ładnie rośnie. Żeby na końcu... Ohyda!
Ślubna suknia (Lemaitre Pierre) - bohaterka przeprowadza się na wieś i adoptuje kotka...
Bielszy odcień śmierci (Minier Bernard) - zaczyna się opisem brutalnie zabitego konia. Owszem, zwierzę już nie żyje, nie ma opisu zabijania, są wspomnienia, jaki to był inteligentny koń. Ponoć w trzecim tomie jest gorzej więc sobie darowałam lekturę.

Nie pamiętam gdzie, chyba w którejś powieści Alex Kavy główna bohaterka mieszka tylko z psem...

Odrzuca mnie od takich pomysłów. Z beletrystyki nie rezygnuję, ale im bradziej współczesna produkcja, tym ostrożniej obwąchuję przed użyciem.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowicie się zgadzam z ... | Marylek
Jeszcze jeden tytuł mi się przypomniał: Przynęta (Somoza José Carlos). Tam był mały piesek...
Użytkownik: Blanacz 30.07.2015 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze jeden tytuł mi si... | Marylek
Nie pamiętam pieska z "Przynęty", możesz przybliżyć? Inna rzecz, że Somoza pisze bardzo brutalne, wręcz naturalistyczne kryminały. Byłoby trochę nierealne, gdyby zaczął oszczędzać zwierzęta. "Przynęta" jest jedną z ostrzejszych powieści Somozy (także jedną z lepszych).
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pamiętam pieska z "Pr... | Blanacz
Lubię Somozę. W żadnej innej jego książce nie było męczenia zwierząt.

"Przynęta": Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Blanacz 30.07.2015 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię Somozę. W żadnej in... | Marylek
Pewnie mnie to nie poruszyło nie wbiło się bardziej w pamieć, ponieważ Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworuSomoza próbował, moim zdaniem, uwiarygodnić przeszłość psychopaty. Nie od razu człowiek staje się seryjnym mordercą.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie mnie to nie porusz... | Blanacz
Łomatko! Dzięki za ostrzeżenie. "Pieśni lodu i ognia" nie skończyłam, za dużo krwi tam było jak na moją wytrzymałość, i to ludzkiej.
Użytkownik: Kuba Grom 31.07.2015 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie mnie to nie porusz... | Blanacz
Jest udowodnione statystycznie że seryjni mordercy zdecydowanie często mieli w przeszłości epizody zabijania zwierząt (a także późne moczenie w łóżku). Stąd taki opis w kryminale mającym pokazywać portret psychopaty wydaje się całkiem uzasadniony.
Użytkownik: Pok 30.07.2015 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowicie się zgadzam z ... | Marylek
Zupełnie nie pamiętam wątku z rudym kotem w powieści Larssona. Przypomnisz mi? :)
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie nie pamiętam wąt... | Pok
Jejku! Dla mnie to było najgorsze! Pamiętam, że połknęłam tę książkę w mig i nawet myślałam, czy sobie nie kupić własnej, ale wątek z rudym kotem uświadomił mi, że nigdy do tego nie wrócę. :(

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

No, jak możesz nie pamiętać, skoro to był ważny krok wiodący do odkrycia prawdy? Ale, jak się okazuje, nie Ty jeden. We mnie ten wątek siedzi, uwiera i boli, a ludzie, zauważyłam, w ogóle go nie pamiętają. Albo nie zwrócili uwagi?
Użytkownik: Pok 30.07.2015 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejku! Dla mnie to było n... | Marylek
Dzięki.

Teraz sobie przypominam, że coś tam takiego było. Mimo wszystko mnie jakoś ta scena nie zszokowała. To w końcu kryminał, trzeba się zatem liczyć, że może być krew itp. Bardziej mnie przejmują sceny, kiedy opisuje się męczenie żywych zwierząt. Wtedy jestem mocno poruszony.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. Teraz sobie pr... | Pok
No, przecież on był żywy, zanim go zabito! Przez pół książki był żywy! :-p

Wiesz, jak sięgam po kryminał, to wiem, jaka jest konwencja: na początku trup, potem śledztwo, na końcu sprawiedliwość zwycięża. Nie "kupuję" scen torturowania czy męczenia żadnych żywych istot, bo po kryminał sięgam w celach (o zgrozo!) rozrywkowych.
Użytkownik: Pok 30.07.2015 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: No, przecież on był żywy,... | Marylek
Może i był żywy, ale niekoniecznie musiał być torturowany. Mógł zginąć szybko i prawie bezboleśnie, a zrobiono z nim to, co zrobiono, dopiero po śmierci, dla wywołania efektu i zastraszenia. Nie jest powiedziane, że cierpiał. Przynajmniej nie jest to wyraźnie zaznaczone. Tak mi się zdaje w każdym razie.

W następnych tomach trylogii Millenium zdaje się nie ma żadnych tego typu scen (głową jednak nie ręczę), więc możesz po nie spokojnie sięgnąć, skoro pierwszy tom Ci się spodobał. Dotyczą one w sumie innego wątku i poza głównymi bohaterami nie są silnie powiązane z pierwszą częścią. To już bardziej książki sensacyjne. Nie uświadczysz tam psychopaty, który morduje ludzi dla rozrywki.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i był żywy, ale niek... | Pok
Wiem, czytałam wszystkie trzy, bo jednak strasznie mnie wessało. Pierwszy tom był(by) najlepszy, gdyby nie rudy kot. Bo, dla przykładu, we wspomnianym, przeze mnie kryminale Miniera koń jest martwy od początku. Natomiast Larsson pozwala, żebyśmy się z kotem zaprzyjaźnili, docenili jego niezależność, polubili go. A potem nam (czytelnikom) go zabija i to w okrutny sposób. I to jest nadużycie.

I jeszcze to, o czym sam pisałeś: czy taki opis jest niezbędny? Czytałam np. Specnaz: Historia sowieckich służb specjalnych (Suworow Wiktor (właśc. Rezun Władimir)). Tam też jest parę bardzo niemiłych scen. Niestety, niewymyślonych. Skoro jednak opisuje się szkolenie żołnierzy służb specjalnych, to czytelnik powinien wiedzieć, że nie będzie tam zbyt wiele o wąchaniu kwiatków. Tak było naprawdę. Ale sceny w powieści zależą od wyobraźni autora.
Użytkownik: verdiana 31.07.2015 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejku! Dla mnie to było n... | Marylek
Ja tego nie czytałam, ale generalnie nie umiałabym podać żadnego fragmentu męczenia zwierząt z prostej przyczyny - nie czytam takich fragmentów, omijam je! Więc potem nie mam co pamiętać.
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowicie się zgadzam z ... | Marylek
Właśnie tak mam, nie potrafię się pozbyć opisu, wraca do mnie i męczy. Czasem po latach przypomina mi się jakiś opis.. :(
Larssonowi miałam ciężko za złe wątek kota, tej reszty nie znam i do ręki nie wezmę. Zupełnie nie mogę zrozumieć, po co komu wproawdzanie takich elementów do fabuły, szczególnie, że nie służą niczemu, poza ukazaniem jak odrażający są ludzie.
Użytkownik: pawelw 31.07.2015 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowicie się zgadzam z ... | Marylek
Niestety, ale nie rozumiem.
Nie rozumiem, dlaczego okrucieństa wobec zwierząt przesłaniają okrucieństwa wobec ludzi. I u Larssona i u Miniera (tych czytałem z tej listy powyżej) giną też ludzie i to w sposób mało przyjemny. U innych autorów naturalistycznych kryminałów jest podobnie. Nie wszyscy giną z jakiegoś powodu, bywa że torturowane i zabijane są ofiary przypadkowe. Rozumiem, że niektórzy nie lubią opisów jatek, ale dlaczego bezsensownie wypatroszone zwierzę czworonożne robi większe wrażenie niż bezsensownie wypatroszone zwierzę dwunożne?
Użytkownik: juliannamaria 31.07.2015 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale nie rozumie... | pawelw
Przyznam, że ja też nie rozumiem. Zastanawiałam się nad tym samym. Życie ludzkie znaczy dziś mniej niż życie zwierzęcia :(.
Użytkownik: Marylek 31.07.2015 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że ja też nie r... | juliannamaria
Ten wniosek to nieuprawniona ekstrapolacja. Czy możesz zacytować, gdzie w tej dyskusji ktokolwiek wartościuje, czyje życie znaczy więcej, a czyje mniej?

Nie podoba mi się opisywanie jakiejkolwiek przemocy czy tortur wobec kogokolwiek. Nie czytuję. Ale akurat tematem niniejszego wątku jest męczenie zwierząt w książkach. Trzymajmy się więc tematu.
Użytkownik: Marylek 31.07.2015 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale nie rozumie... | pawelw
Może dlatego, że to my, dwunożne zwierzęta, stworzyliśmy tę cywilizację? Może dlatego, że to my jesteśmy odpowiedzialni, czynimy się "panami stworzenia" i koroną ewolucji, uważając, że reszta ziemi jest nam poddaną? To my wybieramy, jeżeli "giną też ludzie i to w sposób mało przyjemny", to nie dlatego, że koń czy pies zrobił im krzywdę, ale dlatego, że inny człowiek miął chęć się zabawić. W sposób chyba przyjemny dla niego, bo nikt tych morderców z książek (i nie tylko) nie zmusza do robienia tego, co robią. Zwierzę nie ma wyboru, może przystosować się do zastanych warunków lub zginąć.

Zwierzę zabija, żeby zjeść i przeżyć. Człowiek stworzył przemysłowy chów zwierząt, który jest dla nich holokaustem; zresztą holokaust dla ludzi też stworzył człowiek. Nie ma równowagi. To człowiek wycina lasy deszczowe, to człowiek zatruwa wodę,l glebę, powietrze, to człowiek jest tak pazerny, że dla własnej wygody i krótkotrwałej przyjemności jest w stanie zniszczyć wszystko wokół - wystarczy popatrzeć na leśną polanę po pikniku.

Druga rzecz, o której już pisałam: konwencja. Konwencja powieści kryminalnej jest taka, że ktoś ginie, a potem ktoś prowadzi śledztwo. Jeśli Ci to nie odpowiada - nie czytaj. Jeśli sięgam po kryminał, decyduję się z założenia tę konwencję przyjąć. Nie ma w tej konwencji nakazu uśmiercenia jakiegokolwiek zwierzęcia, natomiast tropów ludzkich może być wiele, gdy np. morderca jest seryjny. Opis męczenia zwierząt w kryminale to jest wyjście poza konwencję. Po co? Dla większego wrażenia, zszokowania? Nie wiem.

A wrażliwość każdy ma różną. Twoje pytanie przypomina mi pytania o sens pomaganie zwierzętom, np. w postaci odpisywania 1% z podatku na prozwierzęce OPP, "podczas gdy tyle dzieci głoduje". A jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Niech każdy próbuje zrobić coś dobrego na własnym podwórku, zadbać o to, co go boli. Mnie akurat bardziej boli "bezsensownie wypatroszone zwierzę czworonożne", choć również dwunożne ze skrzydłami. Tak mam. Nie musisz rozumieć.
Użytkownik: Vemona 31.07.2015 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Może dlatego, że to my, d... | Marylek
Dokładnie. To jest to, o co mi chodziło, kiedy napisałam tę czytatkę.
"Człowiek to brzmi dumnie"? Cóż, dla mnie zdecydowanie nie zawsze. Jeśli uważamy się za coś lepszego, to bądźmy lepsi, a nie używajmy całego otoczenia wyłącznie do sprawienia sobie przyjemności lub zapewnienia wygody, bez oglądania się na cokolwiek.

I zgadzam się z kwestią konwencji - biorąc do ręki kryminał wiem, na co się decyduję, że będzie morderstwo, może niejedno, że będzie dochodzenie, ale to robią ludzie - ludziom. Jeśli ktoś nie lubi czytać o zabijaniu ludzi, niech omija ten gatunek literacki. Ja nie lubię czytać o męczeniu zwierząt, nie chcę trafiać na takie wątki, wplecione nie wiadomo po co w intrygę.

Mam tak samo, jak Ty - że bardziej mnie boli zwierzę.
Użytkownik: verdiana 31.07.2015 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Może dlatego, że to my, d... | Marylek
Ja nie rozumiem, czego tu można nie rozumieć. :(( To ludzie krzywdzą zwierzęta, nie na odwrót. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że hoduje się zwierzęta, żeby je zjeść, to nie upoważnia ludzi do znęcania się nad nimi przed śmiercią. A już totalnie nie rozumiem wciskanie sadyzmu do książek, które go w ogóle nie dotyczą. Równie dobrze można napisać dla dzieci książkę o piesku i wstawić tam opis znęcania się nad człowiekiem, "bo się lepiej sprzeda" - bo czemu nie, skoro w drugą stronę można?
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Może dlatego, że to my, d... | Marylek
Troszkę obok tematu, ale może warto wspomnieć również o tym, że ze wszystkich zwierząt tylko człowiek aktywnie zajmuje się ochroną innych gatunków i obroną ich praw. Często podkreśla się nasze okrucieństwo w stosunku do innych zwierząt, a przecież to tylko kolejny przykład sytuacji, w której nikły odsetek zachowań negatywnych przesłania znakomitą większość zachowań pozytywnych. Trochę jak uczenie dzieci, żeby nie rozmawiały z nieznajomymi, bo to porywacze.
Użytkownik: Marylek 31.07.2015 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Troszkę obok tematu, ale ... | hburdon
Zgadzam się, owszem. Nie zmienia to faktu, że to człowiek stworzył tę cywilizację i ma w niej głos decydujący. Gdyby nie człowiek i jego działania, nie trzeba byłoby nikogo przed niczym chronić, nikt by niczyich praw nie naruszał; natura dawała sobie radę bez nas przez całe eony lat, da sobie radę i wtedy, gdy nas zabraknie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.07.2015 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale nie rozumie... | pawelw
Podzielam te uwagi.
Nie wypowiadałem się wcześniej, bo kilkukrotnie już zrugano mnie za większą wrażliwość na krzywdę ludzi niż zwierząt...

Cieszę się, że nie jestem jedyny :)

Jakkolwiek z całą mocą zaznaczam, że nie pochwalam również okrucieństwa wobec zwierząt (abstrahując od fikcyjności opisów książkowych - wierzę, że to tylko wyobraźnia autora).
Użytkownik: misiak297 31.07.2015 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale nie rozumie... | pawelw
Paweł, myślę, że to jest kwestia osobistych przekonań i emocji. Ja w ogóle nie lubię przemocy w książkach, detalicznie opisywanych zabójstw czy męczenia wszelkich istot żywych (i często takie opisy po prostu omijam), ale męczenie zwierząt mam autorom wyjątkowo za złe, wyjątkowo mnie boli i przygnębia.
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale nie rozumie... | pawelw
Wydaje mi się, że okrucieństwo robi tym większe wrażenie na czytelniku, im bardziej bezbronna jest ofiara. Dręczenie zwierząt w książkach można by tu przyrównać do dręczenia dzieci, tylko że scen torturowania dzieci nikt raczej nie wplata bez potrzeby w intrygę książki, która się na tym temacie nie koncentruje.

Natomiast czy okrucieństwo wobec zwierząt przysłania, i czy powinno przysłaniać, okrucieństwo wobec ludzi, to faktycznie osobny problem. Ja z Larssona zapamiętałam akurat najbardziej torturowanie ludzi, i z tego powodu nie sięgnęłam po drugi tom.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.07.2015 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że okrucie... | hburdon
Uważam, że to bardzo celne spostrzeżenie, które wnosi może nawet rozwiązanie do tej dyskusji! Nie czytałem tych książek, z reguły także dystansuję się do czytanej fikcji (co innego z literaturą faktu czy wywiadem bądź pyblicystyką), jednak wydaje mi się, że w wymienianej beletrystyce autorki (tudzież autorzy) właśnie dlatego umieszczają sceny okrucieństwa wobec owych "bardziej bezbronnych", aby tym mocniej ukształtować naszą niechęć do danej postaci. Innymi słowy, pisząca chcąc wykreować maksymalnie negatywną postać, umieszcza/ukazuje ją w okolicznościach czy działaniach jak najbardziej wzbudzających naszą antypatię. Po prostu takimi najmocniej odrzucającymi scenami chce wywołać obraz najczarniejszego charakteru, odrzucającego, którego nawet najbardziej empatyczna czy doszukująca się dobra w człowieku osoba nie będzie chciała brać w obronę.
Użytkownik: Pok 31.07.2015 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że okrucie... | hburdon
To samo chciałem napisać :)

Znęcanie się nad zwierzętami ma to do siebie, że najczęściej dotyczy istot, które niczym nie zawiniły (jak dzieci). Jest to jakby zło czyste, bo pozbawione motywu. Okrucieństwo dla samego okrucieństwa, które w dodatku często uchodzi bezkarnie. Jeśli ktoś zamorduje człowieka, to najczęściej (przynajmniej w książkach) jest powoływany cały sztab ludzi, którzy mają dopaść psychopatę, więc oczekujemy, że nie ujdzie mu to na sucho. Z kolei znęcanie się nad zwierzętami często odbywa się bezkarnie (nad dziećmi zresztą też) i może dlatego te sceny są tak szokujące.

U Larssona też bardziej zapadło mi w pamięć torturowanie ludzi. Możesz jednak sięgnąć po dwa następne tomy, bo nie ma w nich, aż tak drastycznych scen. Pierwszy tom jest zdecydowanie najbardziej brutalny.

Za to chyba najbardziej drastyczną książką, jaką do tej pory czytałem było Dzisiaj narysujemy śmierć (Tochman Wojciech), ale w tym przypadku była to drastyczność w pełni uzasadniona i potrzebna, aby ukazać ludobójstwo w pełnej krasie.
Użytkownik: koczowniczka 30.07.2015 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze Cię rozumiem, mam ... | misiak297
I jeszcze w Bez wybaczenia (Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy)) jest wątek znęcania się nad kotami: Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.Pisarze mężczyźni też męczą zwierzęta. Na przykład w Umrzeć w deszczu (Sowa Aleksander (pseud. Szulc Artur)) znajduje się nic nie wnoszący do fabuły, a okrutny opis Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: misiak297 30.07.2015 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze w Bez wybaczeni... | koczowniczka
Rzeczywiście, słyszałem, że w "Bez wybaczenia" jest taki motyw i dlatego po tę książkę nigdy nie sięgnę. Przy okazji - proponuję, żeby takie drastyczne przytaczanie opisów ukrywać pod paplami.
Użytkownik: koczowniczka 30.07.2015 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, słyszałem, ... | misiak297
Ojej, nie pomyślałam o tym... Przepraszam i dziękuję, że ukryłeś.
Użytkownik: Kuba Grom 31.07.2015 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze w Bez wybaczeni... | koczowniczka
A Dostojewski? Męczenie kobyłki to był wprawdzie sen, ale jednak...
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A Dostojewski? Męczenie k... | Kuba Grom
To może od razu "Nasza szkapa". I "Antek" dla równowagi. :)
Użytkownik: misiak297 31.07.2015 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To może od razu "Nasza sz... | hburdon
A co było tak bardzo brutalnego w "Naszej szkapie"? Sama proza tamtejszego życia, proza wyjątkowo brutalna, ale nie przypominam sobie motywów męczenia zwierząt czy ludzi.
Użytkownik: Agnieszka-M4 30.07.2015 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
No cóż... w przypadku Pompejów... to nie jest jakaś dziwna fantazja autorki. Takich odlewów jest bardzo wiele - to nie tylko ten pies. Są odlewy ciał ludzkich, ofiar wybuchu Wezuwiusza, łącznie z małymi dziećmi i całymi rodzinami. Konstancja mogła zobaczyć te odlewy tak jak każdy inny turysta odwiedzający Pompeje. Nie wydaje mi się, żeby autorka miała jakiś inny cel w przywoływaniu opisu odlewu psa.

Pozostałych książek niestety nie czytałam, a z czytania kilku innych zrezygnowałam świadomie, wiedząc, że takie wątki w nich się pojawiają. Też jest to dla mnie mocno nieprzyjemne.
Użytkownik: Blanacz 30.07.2015 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż... w przypadku Pom... | Agnieszka-M4
Właśnie, pompejański pies pojawia się bardzo często w literaturze historycznej na ten temat. To słynny odlew. Stał się taki popularny pewnie przez fantazje do analogii z pompejańską mozaiką z psem (Cave canem).
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż... w przypadku Pom... | Agnieszka-M4
Zdaję sobie sprawę, że to nie fantazja, że taki odlew istnieje, tyle że nie widzę sensu w użyciu tego opisu, przeszkadza mi on. Możliwe, że miało to ukazać dobre serce Konstancji, jej delikatność, ale można było użyć innego opisu...

Użytkownik: Agnieszka-M4 30.07.2015 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaję sobie sprawę, że to... | Vemona
A jakiego chciałabyś użyć opisu, żeby oddać w pełni tragedię śmierci całego miasta (łącznie z jego psami) po wybuchu wulkanu? Niestety... Te odlewy obrazują ją najpełniej. Przypuszczam, że Katarzynie Kwiatkowskiej chodziło raczej o oddanie całego tła podróży Konstancji - w końcu turystki - po tej części Włoch, a nie o bezsensowne taplanie się w opisie cierpienia zwierzęcia.
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakiego chciałabyś użyć... | Agnieszka-M4
Wystarczyłyby mi opisy ludzi. Nie znoszę, kiedy opisuje się cierpienie zwierzęcia, zwłaszcza, że nie ma to żadnego znaczenia dla akcji. Tak mam.
Użytkownik: Agnieszka-M4 31.07.2015 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Wystarczyłyby mi opisy lu... | Vemona
No właśnie próbowałam powiedzieć o tym, że to miało znaczenie dla ukazania całego tła powieści - turystka Konstancja zwiedza Pompeje i widzi to, co zobaczyłby tam każdy inny turysta... Ten opis nie jest w tym miejscu bezsensowny, bo odnosi się do historii tego miejsca, historii, którą poznaje Konstancja. A zwrócenie uwagi na cierpienie zwierzęcia świadczy wręcz o wrażliwości, a nie o jakimś bestialstwie. Gdyby autorka opisała odlew ciała umierającego małego dziecka, to byłoby lepiej, czy gorzej, bo nie wiem...?
Użytkownik: Vemona 31.07.2015 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie próbowałam pow... | Agnieszka-M4
A nie mogła nie opisać? Pozostałe odlewy opisała bardzo oględnie, dlaczego akurat ten szczegółowo? Czy to cokolwiek zmieniło? Nadmienić o istnieniu owszem, ale darować sobie plastyczny opis po prostu.
Każdy na coś innego zwraca uwagę, mnie tego typu opisy bardzo przeszkadzają.
Użytkownik: Agnieszka-M4 31.07.2015 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie mogła nie opisać? P... | Vemona
A może opisała szczegółowo, bo ją to szczególnie poruszyło?
Użytkownik: Vemona 31.07.2015 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A może opisała szczegółow... | Agnieszka-M4
Bohaterkę - owszem.
Nie wiem, jakie były motywy autorki, wiem, jaki odniosła skutek. Doczytuję książkę, ale wielkiej przyjemności mi to nie sprawia. Przeczytam kolejną, z nadzieją, że tym razem sobie podobne opisy daruje, w poprzednich tego nie było, więc mam nadzieję, że to jednorazowy przypadek.
Jeśli trafię na kolejny opis w podobnym stylu - dopiszę autorkę do wątku Temu autorowi już dziękuję! .
Użytkownik: Agnieszka-M4 31.07.2015 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterkę - owszem. Nie ... | Vemona
No cóż... Wychodzi na to, że pani Kwiatkowska jest sadystką znęcającą się nad zwierzętami, bo... opisała odlew psa pompejańskiego...

A to ostatnie zdanie zabrzmiało jak groźba... Litości...
Użytkownik: Vemona 31.07.2015 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż... Wychodzi na to,... | Agnieszka-M4
Mam wrażenie, że nadinterpretujesz, bo ja nigdzie niczego podobnego nie napisałam i odbieram to jako zamierzoną złośliwość, której genezy nie rozumiem, ale nawet mnie to nie interesuje. Mam prawo do swojej opinii, mam prawo ją wyrazić, Ty nie musisz się z nią zgadzać. I kropka.

Groźba? Niby dlaczego? Proste stwierdzenie faktu, jeżeli nie chcę czegoś czytać, jeżeli uważam, że jakiś autor mi nie odpowiada, to nie widzę powodu, żeby się zmuszać i zapisuję sobie, że nie warto.
Użytkownik: Kuba Grom 31.07.2015 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam wrażenie, że nadinter... | Vemona
Pies z Pompejów to po prostu bardzo znane znalezisko, i raczej byłbym zdziwiony gdyby w opisie wycieczki do Pompejów nie było o nim wzmianki. W zasadzie wraz z odlewem ciała skulonego człowieka i odlewem leżącej matki z dzieckiem, to jedno z najczęściej opisywanych znalezisk. Dlatego jeśli aż tak nadmiernie emocjonalnie reagujesz na to, to radzę nie czytać żadnej książki opisującej Pompeje, bo w praktycznie każdej się to pojawia.

A robienie autorce zarzutu, że opisuje najbardziej znane znaleziska, i że zapewne specjalnie w jakimś celu opisała jeden z najbardziej znanych przedmiotów na wystawie w Pompejach, to gruba przesada. To tak jakby czynić komuś zarzut, że opisując muzeum w Kairze opisał mumię faraona.
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Pies z Pompejów to po pro... | Kuba Grom
To jest akurat prawda. Ja z tym słynnym psem zetknęłam się po raz pierwszy w piosence Kaczmarskiego, który przecież uczynił z niego motyw przewodni: "Psa, który ostrzegał, nikt nie spuścił z łańcucha"...
Użytkownik: hburdon 30.07.2015 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Ja obniżyłam ocenę Wyspa dnia poprzedniego (Eco Umberto) -- niestety wątek dręczenia psa jest w niej dość centralny.

Podobnie w Felidae (Pirinçci Akif) -- dobra książka, ale na zakończenie trzeba się przygotować.
Użytkownik: Kuba Grom 31.07.2015 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja obniżyłam ocenę Wyspa ... | hburdon
Akurat u Eco daje się wyczuć, że narrator też potępia dręczenie psa aby dowieść jakiś parapsychicznych powiązań, więc nie wiem czemu obniżać za to ocenę całości. Zwłaszcza że podobne eksperymenty faktycznie się zdarzały.
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat u Eco daje się wyc... | Kuba Grom
Dlatego, że ja oceniam książki na podstawie tego, ile przyjemności czerpałam z lektury, a nie na podstawie jakichś obiektywnych wartości. Natomiast wątek psa niestety sprawił, że w ogóle nie mam ochoty do tej książki wracać myślami. I naprawdę, fakt, że podobne i gorsze eksperymenty się zdarzały, sytuacji nie polepsza. Wręcz przeciwnie: byłoby fajnie móc powiedzieć sobie, że to tylko fantazja autora.

A w przypadku wyszukanych tortur ludzi w kryminałach przeważnie jest to rzeczywiście fantazja autora. Seryjni mordercy-sadyści nie zdarzają się tak często.
Użytkownik: Pok 30.07.2015 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Autorzy stosują takie zabiegi właśnie dlatego, że budzą w czytelniku gwałtowne emocje. Czasem takie zdarzenie odgrywa znaczną rolę w książce czy filmie (scena z psem z "Efektu Motyla" wryła mi się na trwałe w pamięć) i mogą np. wyraźnie uzmysławiać, że jakaś postać ma skłonności sadystyczne. Kiedy indziej stosuje się takie brutalne sceny, by zwrócić uwagę na powszechnie występujący problem (szczególnie dawniej mało liczono się ze zwierzętami - by przytoczyć chociażby słynne palenie kotów żywcem, dla rozrywki). Znam ze słyszenia trochę historii z życia wziętych, w których dzieci i młodzież znęcali się nad zwierzętami.

Jestem jednak jak najbardziej przeciwny opisywaniu brutalnych scen tylko po to, żeby nadać fabule "dodatkowego smaczku". Poza horrorami autorzy powinni bardzo starannie dobierać takie sceny i jeśli już naprawdę chcą zgorszyć i poruszyć czytelnika, to niech robią to z umiarem i stosownie do całokształtu książki. Niech czytelnik jest świadomy, że taka scena może się w książce znaleźć.

Mnie osobiście mocno zniesmaczyły różnorakie opisy w Malowany ptak (Kosiński Jerzy (właśc. Lewintopf Jerzy Nikodem)) odnoszące się i do zwierząt, i do ludzi.
Z kolei w takich książkach jak Najbliżsi krewni: Jak szympansy uświadomiły mi, kim jesteśmy (Fouts Roger, Mills Stephen Tukel) czy Przez dziurkę od klucza: 30 lat obserwacji szympansów nad potokiem Gombe (Goodall Jane (właśc. Lawick-Goodall Jane van)) opisy brutalnego traktowania zwierząt mają wyraźne uzasadnienie.
Użytkownik: Marylek 30.07.2015 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Autorzy stosują takie zab... | Pok
Tak, "Malowany ptak" był ohydny, zdecydowanie obliczony na epatowanie okrucieństwem. Przesada.
Użytkownik: Neelith 30.07.2015 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Dobry temat, ku przestrodze!
A ja ostatnio czytałam książkę (wolę nie zdradzać tytułu), w której psychopata planuje otrucie psa. Ten plan przewijał się przez około 100 stron, co trzymało mnie w nieprzyjemnym napięciu i obawie, że będę musiała rzucić książkę w kąt. Tymczasem Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: misiak297 30.07.2015 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry temat, ku przestrod... | Neelith
Neelith, zdradź tytuł koniecznie. Jeszcze ktoś nieświadomy sięgnie po tę książkę...
Użytkownik: verdiana 31.07.2015 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry temat, ku przestrod... | Neelith
Ale tu się plan nie udaje, to dobrze, mogłabym przeczytać. ;)
Użytkownik: Neelith 31.07.2015 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale tu się plan nie udaje... | verdiana
Otóż to :) Ale wiedząc wcześniej co się stanie (albo nie stanie) to trochę strata dla tempa akcji. Zwłaszcza, że to jakby kryminał. Może więc lepiej nie wiedzieć co to za tytuł, natknąć się przypadkiem, czytać w napięciu, a potem odetchnąć, że piesek przeżył cały i zdrowy nawet nie wiedząc o zagrożeniu - Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: Marylek 31.07.2015 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to :) Ale wiedząc wc... | Neelith
Ja tam wolę wiedzieć. Dziękuję za tytuł, mam go w planie. :)
Użytkownik: verdiana 01.08.2015 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to :) Ale wiedząc wc... | Neelith
Patrz, w ogóle tego nie pamiętam, a czytałam w lipcu. Miałam nawet wrzucić tytuł do tego wątku, ale nie wrzuciłam, bo się bandziorowi nie udało. ;)
Zawsze lepiej znać zakończenie, zwłaszcza kryminału. Czytanie to ma być przyjemność, nie stres!
Użytkownik: ka.ja 30.07.2015 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Po pierwsze - nie czepiałabym się szczególnie polskich autorek, bo przypadłość jest demokratyczna i żadnej płci ani narodowości nie omija.

Po drugie zaś - mam wrażenie, że lista takich tanich chwytów na czytelnika jest dłuższa. Męczenie zwierząt to zabieg obliczony na wywołanie wstrząsu; czasy, kiedy dobrze opisany błysk noża budził wystarczające przerażenie, dawno minęły. Podobnie jest z morderstwami - coraz rzadziej ofiara zostaje zwyczajnie zastrzelona i już; teraz musi być dźgnięta i zostawiona na długie godziny konania w lodowatej wodzie wśród szczurów i przy dźwiękach złowieszczej muzyki wyrażającej traumy sprawcy. Po śmierci zaś należy zwłoki zbeszcześcić, żeby potem ze smakiem opisywać, jak koroner składa je z kawałków. Tak samo sprawa się ma z erotyką - już nie wystarczy napisać, że "zdyszani przypadli do siebie", trzeba dokładnie wyliczyć co kto komu w co i ile razy, a najlepiej, żeby było dziwnie, ze sznurem albo udziałem osób trzecich.

Myślę, że najwięcej winy za taki stan rzecz leży po stronie autorów - brak warsztatu, brak wyczucia, tanie efekciarstwo, ale czytelnikom też się należy prztyczek, bo wszak dla nich się pisze, a po listach bestsellerów doskonale widać, że lubią jak książka postraszy ich dręczeniem kota, pozniesmacza wywlekaniem jelit żywej ofierze, czy wzbudzi dreszczyk opisem rozmaitych gimnastyk, które można by nazwać łóżkowymi, gdyby nie to, że odbywają się raczej na kuchennym stole lub w miejscu publicznym.
Użytkownik: Vemona 30.07.2015 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze - nie czepiał... | ka.ja
Po pierwsze - czepnęłam się autorek, na których książki trafiłam ostatnio i które mnie tym opisem zniesmaczyły. Nie szukałam ich specjalnie, wręcz przeciwnie, ominęłabym, gdybym wiedziała na co trafię.

Po drugie - może istotnie jest to znak czasów, nie wystarczy napomknąć, czy dać do zrozumienia, trzeba opisać dosłownie, bo inaczej czytelnik jako ćwierćinteligent nie zdoła zrozumieć, co autor miał na myśli.
Nie wiem, ale przeszkadza mi to, stąd ten temat - zdenerwowało mnie, że trafiam na tego typu opisy w książkach, które chciałam przeczytać dla przyjemności. Przyjemność mi odebrało.
Użytkownik: verdiana 31.07.2015 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze - nie czepiał... | ka.ja
Co do autorów, to prawda. Zresztą podobnie jest z filmami - kiedyś oglądałam japoński thriller i panicznie się bałam... kapania wody z sufitu. ;) W ogóle nie było tam drastycznych scen, a jednak grozę dało się odczuć doskonale. Ale to trzeba umieć!

Co do czytelników - nie do końca. Jak już pisałam wyżej, ja takie opisy omijam i ich nie czytam, więc w ogóle ich potem z książki nie pamiętam. Jeśli inni robią podobnie, to wysoka pozycja na liście bestsellerów nie musi oznaczać, że czytelnicy się w tych opisach lubują. ;) I całe szczęście.
Użytkownik: Kuba Grom 31.07.2015 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
W zasadzie jeśliby szukać pod tym kątem, to wątki cierpienia zwierząt pojawiają się w literaturze dosyć często. Nie bardzo rozumiem punktu 2 - z tego co się orientuję w kryminałach często ofiarami zostają osoby samotne, a stereotypowym atrybutem samotnej osoby jest pies czy kot, który siłą rzeczy po śmierci właściciela zostaje sam. Tak na szybko przypominam sobie kilka kryminałów w których pojawia się taka sytuacja.

Swoją drogą to zabawne, że opisy śmierci zwierząt wywołują większe emocje u czytelników niż śmierć ludzi. Serio rozważam pomysł napisania horroru o zabójcy domowych zwierzaków.
Użytkownik: hburdon 31.07.2015 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie jeśliby szukać... | Kuba Grom
Nie wydaje mi się, żeby rzeczywiście wywoływały większe emocje. W tym wątku akurat tak, ale niedawno równie burzliwa była dyskusja o cierpieniu dziecka w "Lolicie".

Tak sobie jeszcze pomyślałam, że mordowanie domowych zwierzaków zdarza się jednak częściej, niż mordowanie ludzi. Nie wiem, co byś musiał wsadzić do tego horroru, żeby przebić prasę codzienną.
Użytkownik: Czajka 01.08.2015 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wydaje mi się, żeby r... | hburdon
No ale, żeby przebić prasę codzienną nie trzeba wcale wsadzać w książkę nie wiadomo czego - wystarczy tylko być dobrym pisarzem.
Dla mnie wszystko sprowadza się do tej kwestii. Reszta jest osobistym wyborem, ja na przykład nie mogę czytać o wojnie (i jeszcze o paru innych rzeczach) i nie czytam, ale raczej nie postulowałabym, żeby o tym nie pisać.
Użytkownik: Marylek 31.07.2015 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie jeśliby szukać... | Kuba Grom
"Swoją drogą to zabawne, że opisy śmierci zwierząt wywołują większe emocje u czytelników niż śmierć ludzi."

A co w tym zabawnego?

"Serio rozważam pomysł napisania horroru o zabójcy domowych zwierzaków."

W jakim celu? Instruktażowym może?...
Użytkownik: Czajka 01.08.2015 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Swoją drogą to zabawne, ... | Marylek
Trochę nie fair. Traktowanie "Morderstwa w Błękitnym Ekspresie" czy "Młodego Wertera" jako instrukcji to głównie sprawa czytelnika. To w sumie ciekawy problem na marginesie wątku - czy Goethe powinien się czuć odpowiedzialny za te masowe samobójstwa?
Użytkownik: Kuba Grom 01.08.2015 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę nie fair. Traktowa... | Czajka
Trochę się chyba czuł - wydał potem wersję Wertera z niejednoznacznym zakończeniem, gdzie nie było jasno powiedziane że Werter się zabił. W listach wspominał że reakcja czytelników go przeraziła.

Swoją drogą ciekawe czy podobne reakcje wywoływała Lalka?
Użytkownik: Vemona 02.08.2015 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie jeśliby szukać... | Kuba Grom
Widocznie czytujemy inne kryminały, bo nie natykam się w swoich lekturach na wątek pozostającego samotnie zwierzęcia. I jakoś nie uważam autorskiej bezduszności w tej kwestii za nic nie znaczący drobiazg.

Zabawne, że śmierć lub nieszczęście zwierząt wywołują emocje? Widocznie mam spaczone poczucie humoru, bo mnie to nie bawi...
Użytkownik: Kuba Grom 17.08.2015 01:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Widocznie czytujemy inne ... | Vemona
Zabawne że potrafią wywołać emocje większe niż śmierć ludzi.

Radzę omijać ostatni kryminał Krajewskiego.
Użytkownik: aleutka 08.08.2015 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Na podstawie tak skrótowego opisu nie sposób stwierdzić, czy te elementy są konieczne czy nie, a żadnej ze wspomnianych książek nie czytałam. Na przykład w kwestii sceny w Pompejach - może to być sygnał wrażliwości bohaterki na niedolę zwierząt. Nie wszyscy ludzie zwiedzając zwróciliby uwagę na coś takiego, wielu w ogóle by tego nie zauważyło, taka drobina cierpienia i "tylko zwierzę". Może był to element opisu podkreślający rozpaczliwość sytuacji - wszystkie stworzenia duże i małe bezradne wobec żywiołu.

Generalnie bezmyślne okrucieństwo wobec zwierząt jest jednym z symptomów zaburzeń psychopatycznych, więc jeśli wspomina się o tym w przypadku seryjnego mordercy może to mieć pewne uzasadnienie.

Nigdy nie odrzucam takich scen w czambuł. Muszą czemuś służyć oczywiście ale jakoś dotąd nie natrafiłam na coś, co spowodowałoby u mnie dreszcz pod hasłem "ten autor jest chyba psychopatą, mam wrażenie, że mu pisanie takich scen sprawia przyjemność, że się w tym lubuje" albo "ten poziom detaliczności to już naprawdę przesada". To byłby rzeczywiście powód dyskwalifikujący, ale jako się rzekło - nie natrafiłam jeszcze na takie.
Użytkownik: yyc_wanda 09.08.2015 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Na podstawie tak skrótowe... | aleutka
Czytając współczesne kryminały i thrillery można odnieść wrażenie, że psychopaci to najnowsza plaga społeczna. A tak naprawdę – co świetnie wypunktowała jolekp w 7 grzechów współczesnego kryminału – jest to stereotyp czarnego bohatera, który nie wymaga motywu zbrodni i pozwala na swobodne epatowanie przemocą, wymyślnymi torturami i znęcaniem się nad zwierzętami. A to się świetnie sprzedaje w dzisiejszych czasach. Ciekawa jestem czym nas będą szokować pisarze za 10-20 lat.
Użytkownik: shidei 27.12.2019 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Dziękuję za ten wątek!
Ostrzegliście mnie przed wieloma książkami, nienawidzę znęcania się nad zwierzętami i opisów ich cierpienia.

Od siebie chciałabym przestrzec przed książką Zanim umarłam (Knox Tom lub Tremayne S. K. (właśc. Thomas Sean))
Zawiera wiele nieuzasadnionych opisów okrucieństwa wobec zwierząt: wyłupywanie oczu, odcinanie genitaliów, wabienie młodych dzikich zwierząt i zabijanie ich na oczach ich matek.
Sama nie wiem jak przez to przebrnęłam, jestem zła i zniesmaczona, na pewno niesięgnę już nigdy po żadną książkę tego autora.
Użytkownik: Vemona 29.12.2019 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za ten wątek! O... | shidei
Brrr, aż mi się zrobiło niedobrze. Dzięki za ostrzeżenie, proponuję, żeby nadal dodawać informacje o podobnych przypadkach.
Napisałam tę czytatkę, bo mnie strasznie obrzydziło to, na co trafiłam w lekturach, jeśli się przydaje, to się bardzo cieszę. Warto się ostrzegać.
Użytkownik: maramara 28.12.2019 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Chyba nikt tu wcześniej o tej książce nie wspominał, więc ostrzegam — tytuł pierwszej części trylogii Oxen (Zanim zawisły psy (Jensen Jens Henrik)) nie jest metaforą... :(((((
Użytkownik: Vemona 29.12.2019 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nikt tu wcześniej o... | maramara
Może nikt akurat tego nie czytał? Ja w każdym razie bardzo Ci dziękuję za ostrzeżenie - nie wezmę tego do ręki.
Użytkownik: _JabolowaOfiara_ 29.12.2019 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Nigdy nie słyszałam o tej książce ale cieszę się że ktoś ostrzega przed takimi opisami. Wiele osób, w tym ja, jest wrażliwych na takie tematy. Dobrze się zastanowię czy podołam, zanim zdecyduję się sięgnąć po tę, czy tego typu książkę.
Użytkownik: shidei 01.01.2020 00:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć wrażenie, ż... | Vemona
Bardzo się przydaje, jeszcze raz dziękuję za tę czytatkę!

Trafiłam na nią już jakiś czas temu i zapisałam sobie, ponieważ jest to temat dla mnie bardzo ważny - jestem osobą wysoko wrażliwą i każdy, nawet najdrobniejszy opis cierpienia zwierzęcia potrafi wrócić do mnie po długim czasie i wprawić w depresyjny nastrój.

Kilka książek z tego wątku miałam na liście "do przeczytania", np. książkę: Ślubna suknia (Lemaitre Pierre), dzięki Waszym ostrzeżeniom po nią nie sięgnę, co za ulga :)

Przejrzę swoje notatki dotyczące przeczytanych książek i jak tylko natrafię na komentarze o męczeniu zwierząt to ostrzegę tu przed tymi książkami.

Mam jeszcze pytanie, może ktoś z Was będzie umiał mi pomóc, gdyż sama niestety nie umiałam znaleźć odpowiedzi - nie chcę aby opisy cierpienia zwierząt były widoczne w moich postach, jak to zrobić, aby były one ukryte i pojawiały się tylko po kliknięciu myszką na dany fragment tekstu?
Użytkownik: margines 01.01.2020 01:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się przydaje, jesz... | shidei
Kiedyś - czytaj: w dawnej, normalnie działającej biblionetce! - ten komunikat pojawiał się przy próbie dodania jakiegokolwiek komentarza:
przed tekstem, który chce się dodać, trzeba dać [ papla] - bez tej spacji, a po tekście - [ /papla] - też bez tej spacji w nawiasie.
Próba mikrofonu:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Powodzenia
Użytkownik: shidei 01.01.2020 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś - czytaj: w dawnej... | margines
Bardzo dziękuję za odpowiedź!
Zapamiętam! :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: