Dodany: 29.07.2015 18:57|Autor: Pok
Pamiętnik zboczeńca
Pewnie sporo osób wie lub przynajmniej ma pewne pojęcie, o czym jest „Lolita”. Zakładam jednak, iż tylko część z ich wyrobiło sobie zdanie o głównym bohaterze, niejakim Humbercie, będącym jednocześnie narratorem powieści. Lolita to w gruncie rzeczy postać poboczna, a pierwsze skrzypce gra Humbert, on prowadzi opowieść, jego oczyma widzimy świat. Należy dodać, że jest mężczyzną w średnim wieku, niezdrowo interesującym się szczupłymi, rumianymi dziewczynkami między 9. a 14. rokiem życia, które nazywa „nimfetkami”. Omawiana książka to jego pamiętnik.
Zupełnie nie rozumiem, jak można uważać Humberta za czarującego czy motywować jego zachowanie miłością (a spotkałem się z takimi komentarzami). We mnie od początku do końca budził silną antypatię, mimo iż odznacza się nieprzeciętną inteligencją. Nabokov stworzył realistyczny portret wyrachowanego zboczeńca o skrajnie egoistycznym usposobieniu. Tytułowa Lolita (czyli jego dwunastoletnia pasierbica) w pewnym momencie staje się niewolnicą ojczyma, którą ten intensywnie wykorzystuje seksualnie, działając metodą kija i marchewki. Z jednej strony jej grozi oraz ustanawia zakazy, a z drugiej – płaci za usługi i kupuje kosztowne prezenty. Dziewczynka, nie widząc innego wyjścia, przystaje na te warunki do czasu, aż w końcu uwolni się z objęć nienasyconego czterdziestolatka.
Wielu czytelników zachwyca się językiem powieści. Prawda, opisy są niezwykle żywe i sugestywne. Czasem parę trafnie dobranych słów wystarczy, by wczuć się w przedstawianą sytuację. Z drugiej strony często czułem się zmęczony zabawami słownymi. Nieraz miałem dość rozwodzenia się Humberta nad tym, co robił, kogo spotkał, w którym motelu się zatrzymał, do jakiego miasta dotarł. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dla mnie przerost formy nad treścią. Taki styl pasuje do zadufanego w sobie Humberta, ale mnie nie przypadł do gustu.
Mimo wszystko muszę przyznać, że Nabokov bardzo sprawnie wcielił się w rolę Humberta. Jego powieść jest może gorsząca, lecz zarazem przestrzega przed takimi właśnie zboczeńcami oraz przed nierozwagą i lekkomyślnością podatnych na manipulację nastolatków, którzy – nie zważając na konsekwencje – często najpierw coś robią, a później myślą. Humbert jest postacią złożoną. Bywa może odrażający i bezwzględny, ale ma również ludzką stronę. Czasem nawet mu współczujemy. Za to kto myśli, że Lolita chętnie przyjęła rolę nałożnicy i była tylko głupim podlotkiem, niech wczyta się w rzucane niby mimochodem uwagi, świadczące dobitnie o jej beznadziejnym położeniu. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Niektórzy „Lolitę” interpretują szerzej, np. jako tęsknotę Nabokova do ojczyzny czy jako konflikt między starą, konserwatywną Europą (Humbert) a młodą, energiczną i pragmatyczną Ameryką (Lolita). Całkiem prawdopodobne, że coś w tym jest. Ta powieść w końcu słynie z licznych nawiązań do światowej literatury. Ja uważam jednak, że takie analogie tylko przyćmiewają jej główny temat. Stanowią może drugie dno, ale to pierwsze ma dużo większe znaczenie.
Jestem wyrozumiały dla literatów i uważam Nabokova za pisarza wysokiej klasy. Nie oznacza to jednak, że książka mi się spodobała. Czytanie wspomnień pedofila (nawet zmyślonego) nie zawsze jest przyjemnym zajęciem. Kilka razy poczułem aż odrazę, kiedy np. Humbert marzył o tym, że będzie miał z Lolitą córkę, którą, gdy ta trochę podrośnie, też zacznie wykorzystywać.
Summa summarum książkę oceniam na 3+ i na razie nie mam zamiaru sięgać po kolejne powieści Nabokova. Doceniam kunszt autora, lecz „Lolita” po prostu nie trafiła w mój gust.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.