Dodany: 02.11.2009 19:46|Autor: giera

Czytatnik: hajfa

Fragment z listu


W nocy czytałem „Regulamin tłoczni win”. Czytałem, ale nie doczytałem. Czytam i czytam tę książkę. Czytam od miesiąca, dobrego, czytam od powrotu z Azji. Co prawda w tzw. międzyczasie przeczytałem kilka innych, przeczytałem kilka komiksów, aż wstyd się przyznawać. „Regulamin…” chcę przeczytać, ale mam problem z tą książką. Nie wciąga mnie. Albo raczej: wciąga połowicznie. Za dużo mnie w niej irytuje. Chociaż to nie irytacja, raczej znużenie, bo jak długo książka może się rozkręcać? Do tego stylizacja na drewniany język lat ’30 i ’40, to nie działa na korzyść. Po powrocie z Azji przeczytałem trzy książki, które pamiętam, które moją pamięć „zaśmiecają”. Bardzo kiepską książkę Pawła Huelle – „Ostatnia Wieczerza”. Huelle jest dla mnie autorem ważnym. Ważnym, ponieważ jego „Opowiadania na czas przeprowadzki”, to pierwsza „współczesna” książka („współczesna proza”/„nowa proza”) jaką przeczytałem, będąc jeszcze w liceum. Poleciła mi ją jakaś pani stażystka, która miała w szkole próbne lekcje polskiego. Pamiętam nawet scenę, gdy mi ją dawała (wypożyczała) na weekend do domu, więc musiał, to być piątek. Staliśmy na parterze w pobliżu damskiego kibla, przed sobą miałem korytarz, którym z auli, pełniącej także rolę sali gimnastycznej, wracały spocone siatkarki. I nie wiem teraz, czy tę scenę pamiętam dlatego, że przyszła pani polonistka pożyczała mi książkę, czy też dlatego, że siatkarki były spocone i zapach potu był mocny i duszący, czy też dlatego, że miały białe koszulki, przemoczone potem i było widać, że niektóre z nich nie mają staników? Odpowiedź ma znaczenie? Jeśli tak, to lepiej, aby była ona związana z „ważnością” „Opowiadań na czas…”, a nie z moimi hormonami, które uderzały mi wtedy do głowy i których nie potrafiłem pogodzić z wyznawanym wówczas światopoglądem religijnym. Odbiegłem od tematu. Tematem jest „Ostatnia Wieczerza”. Czyli bardzo kiepska książka pana Pawła. Dlaczego kiepska? Narracyjnie jest do bani. Historia opowiadana jest do niczego, a opowiadana jest przez maile pisane do Niej, długie, z nudnymi autokomentarzami, cały pierwszy rozdział, który wydaje mi się najciekawszy w ostateczności okazuje się zapisem snu. Najsłabsza jest końcówka, której nie ma. Książka została „ucięta”. A dalej jeszcze czytałem i inne ksiązki, nowego Franczaka, czyli „Nieludzką komedię”. I także mam do tej książki dużo zastrzeżeń. Rozumiem wszystkie zabiegi, które Jurek wciągnął do tej ksiązki, wszystkie pułapki jakie zastawił na czytelnika, zresztą po „Grawitacjach”, w których wyłożył kawę na ławę, niewiele może dziwić. Ale nie rozumiem dlaczego tak podciął „Nieludzką…”? Dlaczego zrobił z tej ksiązki kryminał? I to kiepski! Oczywiście zabicie kobiety głównego bohatera i to przez głównego bohatera, jest jak hiczkokowskie trzęsienie ziemi, ale nijak, dla mnie, nie łączy się z całą książką. Powieść po 2/3 się rozpada. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że on zrobił to specjalnie, ale w jakim celu? Narzekam na książki, ale wciąż je czytam. Po jaką cholerę? Niby odpowiadałem sobie na to pytanie w tekście, który napisałem do „Tygodnika Poznańskiego”, ale wciąż mnie ono nurtuje. Wciąż nie daje mi ono spokoju. Może chodzi o to, by wyszukiwać takie książki jak: „Ostatni lot flaminga”? Ale jeśli Arek miał rację, gdy dziesięć lat temu mówił do mnie, że książki (tj. literatura) nie są prawdziwym życiem. Jeśli nie literatura, to co w takim razie nim jest?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1747
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: wyssotzky 03.11.2009 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: W nocy czytałem „Regulami... | giera
"Ludzie, którzy sądzą, że książka jest ucieczką, są w błędzie. Czytanie oznacza stanięcie oko w oko z rzeczywistością w jej najbardziej skondensowanej postaci, a to - dziwna rzecz - jest mniej straszne, niż mieć z nią ciągle do czynienia w formie rozcieńczonej."
Amelie Nothomb

To mój komentarz. Przekonujące, prawda?
Użytkownik: Losice 02.04.2023 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ludzie, którzy sądzą, że... | wyssotzky
Bardzo ładny i prawdziwy cytat.

Przy okazji sprawdziłem kto jest jego autorką - belgijska pisarka, pisząca po francusku - dodałem do mojej "krótkiej" listy do przeczytania.
Dzięki za ciekawy literacki trop - jeszcze raz potwierdziła się prawda, że czytelnicze ślady zostawione w biblioNetce (nawet wiele lat temu) nigdy nie giną.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: