Dodany: 01.11.2009 01:19|Autor: tomcio

Monte Christo z East Endu


W wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności i zmowy prawdziwych sprawców, Danny Cartwright, prosty chłopak z East Endu, zostaje niesłusznie posądzony o morderstwo najlepszego przyjaciela. Poszlakowe dowody, fałszywe zeznania świadków, ale i gorsze urodzenie przemawiają przeciw niemu; po nierównej sądowej walce zostaje więc skazany na 22 lata więzienia w Belmarsh. Więzienia, z którego jeszcze nigdy nikt nie uciekł.

Tyle wydarzeń wydarzeń mieści się zaledwie w pierwszej części książki Jeffreya Archera. Książki dość obszernej, ale czytającej się błyskawicznie. Zasługa to przede wszystkim sprawnego stylu autora - szybkich dialogów, czytelnie nakreślonych scen, często zmieniających się miejsc. Poza tym, akcja jest niezwykle dynamiczna, liczby zwrotów akcji nie powstydziłby się niejeden film sensacyjny. Co więcej, fabuła idzie tu trochę pod prąd, ucieka znanym nam schematom. Początkowo mamy dramat prawniczy, kończy się on jednak dość szybko. Następnie zaczynamy czuć klimat więzienny, znany choćby ze "Skazanych na Shawshank". Po "chwili" okazuje się jednak, że to też nie główny temat powieści. Z każdą zmianą części musimy przestawiać się na coś innego, choć koniec końców można wyczuć, na jakim polu Archer czuje się najpewniej.

To, co najłatwiej można by zarzucić "Więźniowi urodzenia" to niewiarygodność. Element, który pod tym względem najszybciej rzuca się w oczy, to łatwość, z jaką Danny przeistacza się w Nicka - przyswaja niemal doskonale wiedzę, umiejętności, nawyki, a nawet wygląd przyjaciela. Warto jednak zauważyć, że to nie są byle jakie wytrychy ułatwiające jedynie popchnięcie akcji do przodu. To jest całe założenie powieści, interpretacja tytułu "więzień urodzenia". Danny w innych warunkach mógłby być Nickiem - mógłby być równie zdolny, inteligentny i mieć równą szansę na sukces w życiu, co on. Gdyby tylko urodził się w innych okolicznościach. Poza tym, czy cała ta "bajkowa" sytuacja nie jest jednak bardziej prawdopodobna niż wyskrobywanie łyżeczką drogi ucieczki jak w przypadku "Hrabiego Monte Christo"? Czujemy jednak, że powieści Dumasa chodzi o coś więcej i spektakularną ucieczkę z więzienia traktujemy jedynie jako środek do celu. Podobnie warto podejść do książki Archera.

Pisałem już, że książka roi się od zwrotów akcji. Słabością książki jest natomiast, że są one czasem zbyt wyraźnie sygnalizowane. Kiedy narrator przedstawia nam w szczegółach cały plan bohatera, możemy się spodziewać, że za chwilę coś go pokrzyżuje. Co więcej, łatwo wyczuć nawet, skąd nastąpi uderzenie, bo autor przeplata główny wątek losami innych postaci, które staną się istotne za moment. Zależność działa też w odwrotną stronę: kiedy bohaterowie coś przed czytelnikiem ukrywają, pewne elementy zamierzeń pomijają milczeniem lub wspominają je gdzieś jedynie mimochodem, można spodziewać się, że wszystko pójdzie dobrze, a w ostatniej chwili dowiemy się, co knuli. Czasem jednak łatwo wyłapać nawet te wątłe wskazówki - choćby nazwa i właściwości szkodliwego chwasta łatwo zapadają w pamięć i potem nietrudno domyślić się, kiedy zostanie on wyciągnięty jak as z rękawa.

Na osobny komentarz zasługuje ostatnia (pomijając krótki epilog) część powieści. Tu główną rolę dostaje, wcześniej epizodyczny, Matthew Redmayne, doświadczony prawnik i ojciec Alexa, poprzedniego obrońcy Danny'ego. Jego zagrywki, komentarze, rozplanowana akcja są po prostu majsterszykiem. Nie tylko nawiązują do najatrakcyjniejszych wątków sądowych w filmie i literaturze, czasem same w sobie są na tyle błyskotliwe i oryginalne, żeby zasłużyć na zaliczenie do klasyki gatunku. Cały nurt ostatnich przesłuchań w wykonaniu obu Redmayne'ów jest tak inteligentnie i spójnie przeprowadzony (choć uczciwie zaznacza się, że czasem w drodze do sprawiedliwości niezbędna jest odrobina szczęścia), że stanowi to wyśmienity deser na koniec obfitego posiłku. Bardzo smacznego, warto jeszcze raz podkreślić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1227
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: